niedziela, 23 czerwca 2019

STUDENCKA LOVE CZ.22

Leżałam gapiąc się w sufit i łzy same cisnęły mi się do oczu. Byłam wściekła! Krzyczałam w głębi ducha i wylewałam żal do przeznaczenia, że postawiło Filipa na mojej drodze. Spotkanie go było ostatnią rzeczą jakiej bym chciała. Jak fala w czasie sztormu wróciły wspomnienia, te dobre i te złe. Te drugie niestety brały górę nad pierwszymi. Żal ściskał mi gardło i w jednej chwili pękłam. Byłam tak pogrążona w myślach, że kiedy zadzwonił telefon poderwałam się z łóżka jak poparzona. Oczywiście tym sposobem znowu obciążyłam nogę i ból ponownie dał o sobie znać. Na szczęście zastrzyk jeszcze trochę działał więc nie był on tak mocny jak poprzednio. Telefonu nie zdążyłam odebrać, jak się okazało dzwonił Krystian. Zanim oddzwoniłam wzięłam tabletkę ketonalu aby zapobiec zwiększeniu siły bólu. Odczekałam chwilę aż lek zacznie działać i wybrałam numer mojego chłopaka.
- Angelika, kochanie. Wszystko w porządku? Dzwoniłem, czemu nie odebrałaś?
- Wiem, że dzwoniłeś. Uspokój się. Byłam w łazience i nie miałam przy sobie telefonu.- uspokoiłam go jednocześnie głupio się czując z myślą, że go okłamałam.
- Aha, ok. Powiedzmy że ci wierzę.
- Powiedzmy?!- nie kryłam zdziwienia- a masz podstawy żeby mi nie wierzyć?
- Przecież żartuję. Nie bierz sobie wszystkiego do serca. Powiedz lepiej jak ci minął dzień?
- Dobrze, spotkałam się z przyjaciółką i w końcu mogłam się komuś zaufanemu wygadać.
- Cieszę się, że miło spędziłaś czas. Zaś ja dziś latałem za wykładowcami po uczelni żeby dogadać kwestie sesji na koniec półrocza. Dlatego nie miałem zbytnio czasu wcześniej porozmawiać. Nie gniewaj się, proszę.
- Już dobrze. Nie jestem zła.
- Za to na pewno jesteś zmęczona.
- Masz rację, padam z nóg. Chciałabym się położyć, pogniewasz się jeśli zakończymy naszą rozmowę? - zapytałam z wyrzutami sumienia, że nie byłam w stanie poświęcić mu zbyt wiele czasu.
- Głuptasie, wiesz że nie umiem się na ciebie gniewać. Odezwę się jutro, śpij dobrze.
- Dziękuję, tobie również spokojnej nocy. Kocham cię.
- Ja ciebie też. - usłyszałam w słuchawce jak posyła mi całusa. Nie pozostając dłużna zrobiłam to samo- dobranoc.
- Dobranoc. Pa.
Podpięłam telefon pod ładowarkę i odłożyłam na stolik nocny. Wróciłam do łóżka, ale dzisiejsza noc nie była już taka spokojna jak poprzednia. Wydarzenia minionego dnia nie dawały mi spokoju, przez co, co jakiś czas zrywałam się ze snu dręczona przez koszmary. Rano ciężko było mi otworzyć oczy. Zanim zdążyłam się zebrać z łóżka do pokoju wszedł tata.
- Dzień dobry. Jak się czujesz? Wczoraj nie mieliśmy okazji porozmawiać. Mama powiedziała, że nie najlepiej się czujesz i że potrzebujesz odpoczynku. Poza tym była jakaś spięta i małomówna. Znasz może przyczynę? - Zapytał a ja siedziałam jak na szpilkach i zastanawiałam się co odpowiedzieć.
- Nie mam pojęcia. Może po prostu miała gorszy dzień? Wiesz, kobiety tak czasem mają...- próbowałam jakoś wybrnąć z sytuacji.
- No tak, może i masz rację. Wy i te wasze hormony..- powiedział to wywracając oczami a ja nie mogłam powstrzymać śmiechu. Widząc moją reakcję sam się uśmiechnął.- Ubierz się i przyjdź coś zjeść.
- Dobrze tato. Zaraz przyjdę.
Wyszedł z pokoju a ja powoli zebrałam się z łóżka. Już po chwili byłam w kuchni. Rodzice siedzieli przy stole i czekali na mnie. Przez okno wkradały się promienie słońca, pogoda dziś rozpieszcza bardziej przypominając wiosnę niż zimowy, grudniowy dzień. W salonie zauważyłam postawioną w kącie żywą choinkę. W powietrzu unosił się zapach igliwia i już dało się poczuć zbliżające się święta. Niemniej jednak wiedziałam z czym to się wiąże. Moim zadaniem było udekorowanie drzewka. Uwielbiałam ten rytuał i robiłam to co roku.
- W końcu jesteś- powiedziała mama mierząc mnie wzrokiem. - jak się czujesz?
- Dobrze, dziękuję. - odparłam i również zmierzyłam ją przenikliwym spojrzeniem. Nie chciałam żeby tata zaczął coś podejrzewać.
- Czeka na ciebie zadanie- mama szybko zmieniła temat. - ale jeśli nie czujesz się na siłach to któreś z nas zrobi to za ciebie.
- Nie, nie. Wiesz jak lubię ubierać choinkę. Nie dam sobie odebrać tej radości.
- Dobrze, ale chyba pozwolisz sobie pomóc?
- Tak. Przyda mi się pomoc - obdarzyłam ich serdecznym uśmiechem.
Niespełna godzinę później wraz z rodzicami wyciągałam z zakurzonych kartonów ozdoby choinkowe. Z każdą bombką wracały wspomnienia z dzieciństwa, kiedy to właśnie razem przygotowywaliśmy się do świąt. W odbiciu każdej bombki widziałam siebie jako małą dziewczynkę a w głowie słyszałam swój dziecięcy śmiech... To były wspaniałe czasy, które niestety dobiegły końca.
- Ktoś tu się zamyślił- Tata sprowadził mnie na ziemię.
- Wspominałam dawne czasy
- Zauważyłem. Myślę, że powinnaś na chwilę usiąść.
- Nic mi nie jest.
- Angelika, tata ma rację. Usiądź na chwilę, nie chciałabym mieć powtórki z dnia wczorajszego i znów wylądować z tobą w szpitalu.
- MAMO...- byłam zła, że nie umiała ugryźć się w język.
- Słucham?!- Tacie nie umknęło to co powiedziała mama- Co się wczoraj stało? Dlaczego wylądowałaś w szpitalu i DLACZEGO nikt mi o tym nie powiedział?!- Widać było że jest oburzony.
- Nie chciałyśmy cię martwić
- To dlatego wczoraj tak wcześnie się położyłaś?
- Tak. Lekarz mi podał bardzo silny lek przeciwbólowy, byłam po nim senna.
- Jak się dziś czujesz? - dopytywał.
- Dobrze. Proszę, dajcie już spokój.
Dokończyliśmy ubierać choinkę w ciszy, po czym poszłam do swojego pokoju. Usiadłam na łóżku i ukryłam twarz w dłoniach. Wspomnienie wczorajszego dnia znowu uderzyło w mój umysł i serce. Pewnie bym się rozpłakała gdyby nie zadzwonił telefon.
- Cześć kochanie. jak się czujesz?- usłyszałam ciepły głos Krystiana
- Dobrze- odpowiedziałam starając się zachować naturalny ton głosu.
- Płakałaś? -zapytał zdziwiony- Co się dzieje?
- Nic, nie płakałam. To tylko gardło.
- Ok. Mam nadzieję że wszystko w porządku.
- Tak, nie martw się.
- Dobrze wiesz, że nie potrafię.
Rozmawialiśmy jeszcze przez chwilę po czym zakończył rozmowę. Nie odkładając telefonu, połączyłam się z internetem. Otworzyłam Facebook'a i zaczęłam przeglądać posty znajomych, powiadomienia i zaproszenia do grona znajomych. Jak co roku w tym okresie Facebook był zasypany świątecznymi życzeniami, memami, zdjęciami. Wszyscy wszystkim życzyli "Wesołych świąt" a w niektórych przypadkach biło na kilometr fałszywą uprzejmością. Święta to taki czas, kiedy każdy próbuje na siłę uczynić swojego wroga najlepszym przyjacielem. Po chwili od zalogowania zaczęły zasypywać mnie wiadomości, oczywiście z życzeniami bo z czymże innym? Kiedy już skończyłam odpisywać wszystkim grzeczne "dziękuję" napisałam do Kaśki.

"Hejka, co porabiasz? Może wpadniesz do mnie na chwilę? Umieram z nudów, muszę Ci coś opowiedzieć."

Nie musiałam długo czekać.

Kaśka:
"Hej, jasne. Daj mi 15 minut. O czym chcesz rozmawiać?"

Uśmiechnęłam się, na Kaśkę zawsze można liczyć.

"ok. Nie ważne, powiem Ci na miejscu. Do zobaczenia ;)"

Wiedziałam, że jeśli pozostanę tajemnicza to podsycę jej ciekawość i na 100% przyjdzie. Ani trochę się nie pomyliłam, jedyny minus był taki, że u Kaśki 15 minut jest typowo studenckie. Przyszła pół godziny po moim telefonie.
- Hej kochana, wybacz spóźnienie. Co tam? - ucałowała mnie w policzek na powitanie
- Hej, daj spokój. Jak ci coś opowiem to zwątpisz.
- No więc opowiadaj- ponaglała mnie.
- Wczoraj po naszym spotkaniu nie zadzwoniłam po mamę, tylko postanowiłam się przejść...
- Co?! Odbiło ci?!!- przerwała mi w pół słowa.
- Tak wiem, głupio zrobiłam. Przekonałam się o tym jak natknęłam się na Filipa.
- Jak to? Przecież nie wiedział, ze jesteś w Sopocie.
- Nie wiem, może przechodził i zauważył nas w kawiarni. W każdym bądź razie to spotkanie nie skończyło się najlepiej. Chcąc się mu wyrwać obciążyłam nogę i wylądowałam na SORze z potwornym bólem- zwiesiłam spojrzenie, nie było mi łatwo o tym mówić.
- Dlatego tak kiepsko wyglądasz! - narastał w niej gniew- Czego od ciebie chciał?
- Nie uwierzysz, chciał się pogodzić żebym do niego wróciła. Idiota, po tym wszystkim liczył na to, że znów będziemy razem, dasz wiarę?!
- Co za kretyn. Chyba się nie zgodziłaś?!
- Zgłupiałaś do reszty?!! Mam chłopaka którego kocham i w życiu nie wrócę na stare śmieci. Nie wyszło mu z Patrycją? Trudno, niech sobie znajdzie nową dziewczynę. Dla mnie to zamknięty rozdział.
- Brawo ty. Co dokładnie się wydarzyło?
Opowiedziałam jej wszystko ze szczegółami. Nie kryła złości, nawet zapowiedziała że go dorwie i powie co o nim myśli. Zdecydowanie jej tego zabroniłam, po co miała się w to mieszać? Na szczęście przyznała mi rację. Z rozmowy wyrwał nas krzyk taty.
- Czego tu szukasz?!! Wynoś się zanim wyjdę z siebie!
Nieco ciszej dało się słyszeć odpowiedź.
- Proszę pana, muszę porozmawiać z Angeliką..
- Powiedziałem wynoś się ! Mało przez ciebie wycierpiała? Zostaw ją w spokoju!- dawno nie słyszałam taty tak wściekłego.
- Filip, proszę odpuść. Idź już.- powiedziała mama.
- Nie odejdę dopóki z nią nie porozmawiam. Angelika!!!
Krzyki przerwał odgłos trzaskania drzwiami.
- Przesadziłeś, mogłeś załatwić to spokojniej- skomentowała mama.
- Spokojniej?! Kretyn skrzywdził naszą córkę, nie pozwolę żeby zrobił to znowu!
Ich wymianę zdań przerwało pukanie do drzwi, albo raczej wręcz dobijanie się do drzwi..
- Kaśka co mam zrobić?
- Angelika, naprawdę nie wiem. Nie chcę cię namawiać do wysłuchania go.
Znowu rozległo się pukanie i głuchy krzyk przywołujący moje imię. Postanowiłam wyjść z pokoju zanim tata się z nim rozprawi i zrobi coś co będzie miało przykre konsekwencje. Wzięłam kule i poszłam powoli do przedpokoju.
-Tato...
- Angelika, po co tu przyszłaś?!
- Proszę, pozwól mi to załatwić. Powiem mu żeby dał mi spokój.
- Kochanie, to nie jest dobry pomysł. Nie chcę żebyś znowu przez niego płakała..
- Proszę... - przerwałam mu, widząc że nakręca się coraz bardziej- Nie będę płakać, dla mnie to zamknięty rozdział. Po prostu chcę mu dać do zrozumienia że nie chcę go więcej widzieć.
- Dobrze. Ale jak usłyszę coś niepokojącego to nie ręczę za siebie.
Znowu zaczął się dobijać do drzwi. Uparty- pomyślałam i podeszłam żeby otworzyć. Wbiegł do środka jak poparzony i od razu wziął mnie w objęcia.
-Angelika. Kochanie..
- Zostaw mnie.- Syknęłam i wyrwałam się powoli z jego uścisku. - Nie jestem twoim kochaniem. Czego chcesz?!
- Porozmawiać, proszę wysłuchaj mnie.
- Nie mamy o czym rozmawiać. Najpierw mnie porzucasz a później przychodzisz jak gdyby nigdy nic i odstawiasz jakiś cyrk. Przestałeś dla mnie istnieć, nie chcę cię więcej widzieć więc odejdź i daj mi spokój! - Powiedziałam z całą stanowczością jaką miałam w sobie.
- Proszę, daj mi wyjaśnić. Przepraszam, byłem głupi..
- Nie, nie. Ty JESTEŚ głupi. Nie pozwolę się traktować jak alternatywę. Mam kogoś dla kogo jestem wszystkim a nie tylko jedną z OPCJI!
- Masz kogoś? - nie krył zdumienia.
- TAK! Więc odczep się ode mnie. Idź do Patrycji albo znajdź sobie inną głupią która ci zaufa.
- Nie chcę innej, to ciebie kocham.
- Ha ha- roześmiałam się w głos- jesteś żałosny, gardzę tobą. Kiedy to w końcu zrozumiesz?
- Ok- spuścił głowę. - Nie będę cię już nachodził, ale...
- ALE CO?! Jak śmiesz mieć z mojej strony jakiekolwiek oczekiwania?
- Proszę tylko, bądź szczęśliwa. Skoro nie ze mną to z nim..
- Jestem. Bardziej niż kiedykolwiek. Idź już i nie przychodź więcej
Zbliżył się do mnie, położył rękę na moim ramieniu i pocałował w policzek.
- Żegnaj.
W jego głosie dało się słyszeć smutek, ale jakoś szczególnie się tym nie przejęłam. Pocałował mnie w czoło i wyszedł. Odetchnęłam z ulgą kiedy zamknął za sobą drzwi. Do salonu wszedł tata nadal mocno wzburzony.
- W porządku kochanie?
- Tak, myślę że dotarło do niego że to koniec.
- Zuch dziewczyna- przytulił mnie mocno. Lubiłam to bo zawsze czułam się bezpieczna otoczona jego ojcowską miłością.
- Pójdę do pokoju, pozwolisz? Kaśka czeka.
- Oczywiście.
Poszłam do pokoju i od progu popatrzyłam na moją przyjaciółkę.
- Słyszałaś? - zapytałam retorycznie bo w głębi ducha wiedziałam że słyszała.
- Tak, słyszałam i przyznam że prawie mnie nogi tam poniosły żeby mu wygarnąć..
- Dobrze że się powstrzymałaś- łzy mimowolnie zaczęły spływać mi po policzkach.
Kaśka wstała, pomogła mi usiąść na łóżku i przytuliła z całych sił okazując swoje wsparcie.
- Już dobrze, nie warto przez niego płakać. Otrzyj łzy i głowa do góry.
- Masz rację, nie jest wart ani jednej kropli- otarłam oczy i policzki.
- Chcesz zostać sama? Może pójdę do domu?- Jak zawsze czytała mi w myślach.
- Nie obraź się, ale masz rację. Chcę pobyć sama.
- Jasne, w razie czego dzwoń- uścisnęła mnie na pożegnanie i wyszła.
Byłam wdzięczna losowi, że dał mi taką przyjaciółkę, na którą zawsze mogłam liczyć.

Podziękowania

Kochani. To już koniec historii Angeliki i Krystiana. Mam nadzieję, że będziecie ją długo wspominać. Dziękuję za to, że  tak cierpliwie i wi...