poniedziałek, 14 czerwca 2021

STUDENCKA LOVE CZ. 32

Dospałam do rana otulona ramionami mojego mężczyzny. Obudziłam się pierwsza, leniwie przetarłam oczy i rozejrzałam się po pokoju. Oprócz łóżka stała tu tylko  jedna szafa, komoda i biurko. Pomieszczenie było  dość  jasne, przez okno wpadały promienie  słońca. Ostrożnie wyślizgnęłam się z uścisku Krystiana, uważając by go nie obudzić i wspierając się  kulami poszłam obejrzeć mieszkanie. Po wyjściu z pokoju otwarłam  drzwi mieszczące się  na przeciwko, gdzie znalazłam łazienkę. Była  ona urządzona w dobrym guście. Jasne, kremowe płytki na wysoki połysk zdobiły  ściany i podłogę. W kącie stał prysznic, który  mógłby  pomieścić  przynajmniej cztery osoby. Pod oknem stała wanna. Dopiero w tej chwili dotarło  do mnie, że  ta łazienka jest wyjątkowo duża  jak na kawalerkę. Powoli Skierowałam się  do wyjścia, by zobaczyć resztę  pomieszczeń, po chwili znalazłam się  w kuchni. Meble były czarne a wyspa oddzielała kuchnię od salonu. Zadziwiający  był  panujący  wszędzie  porządek. Zastanawiałam się czy Krystian sam to ogarnia czy może  ktoś  sprząta za niego? Moją  uwagę  przykuł ekspres do kawy. To było  to, czego było  mi trzeba. Solidna dawka kofeiny zaraz mnie postawi na nogi. Zajrzałam  do kilku szafek zanim, udało  mi się  znaleźć  jakiś kubek. Zrobiłam swoje ukochane cafe latte i usiadłam na stołku  barowym przy wyspie. Wzięłam kubek w obie dłonie by je trochę rozgrzać. Gdy rozkoszowałam się smakiem ciepłej  kawy, Krystian zaszedł mnie od tyłu, odgarnął moje włosy  na bok i pocałował w szyję.

- Nie możesz spać?- zapytał obdarzając mnie swoim najpiękniejszym  uśmiechem.

- Byłam  ciekawa... chciałam obejrzeć  tą  twoją KAWALERKĘ.- powiedziałam podkreślając ostatnie słowo, bacznie obserwując jego reakcję. - spodziewałam  się  czegoś mniejszego.

- Mój tata znalazł  to mieszkanie. Nie daleko stąd jest jego gabinet.- odpowiedział całując mnie w policzek, drażniąc przy tym moją skórę swoim kilkudniowym zarostem. - Zrobię śniadanie, ale muszę  skoczyć  do sklepu bo w lodówce  mam tylko światło  i ketchup.

Rozbawił mnie tymi słowami, przez co wybuchnęłam śmiechem. Nie mogąc  wypowiedzieć słowa po prostu  pokiwałam głową. Krystian wyszedł z mieszkania a ja w międzyczasie dopiłam szybko kawę a następnie znalazłam w salonie naszą torbę z której wzięłam czyste ubrania. Musiałam się odświeżyć i przebrać, bo w nocy byłam tak zmęczona podróżą że nawet się  nie rozebrałam. W łazience nalałam wody do wanny, dodając kilka kropli olejku lawendowego. Zrzuciłam z siebie ciuchy i najostrożniej jak mogłam weszłam do wanny. Już po chwili zapach olejku zaczął  działać na mnie kojąco. Odprężyłam się i prawie przysnęłam, ale z tego błogiego stanu wyrwało mnie pukanie do drzwi łazienki. 

- Skarbie, wszystko w porządku? - usłyszałam zmartwiony głos Krystiana.

- Tak. Już  wychodzę. - krzyknęłam  w odpowiedzi i zaczęłam szybko wycierać się z wody. Owinęłam  się  ręcznikiem i otworzyłam mu drzwi.- Przepraszam, straciłam  poczucie czasu.

- Nie przepraszaj. Po prostu siedziałaś tu już  tak długo, że  zacząłem się  martwić  czy nie zasnęłaś- powiedział  odgarniając mokre kosmyki z mojej twarzy i składając  czuły  pocałunek na moich ustach.- wyjdę  a ty się ubierz.

Jego samokontrola mnie zadziwiała. Stałam przed nim niemal naga, miałam  na sobie tylko ręcznik a on zdołał powstrzymać  swoje pożądanie i po prostu wyjść. Czułam  się  trochę  jak desperatka. Z jednej strony bałam się  swojego pierwszego razu, z drugiej pragnęłam mu się  oddać  w całości. Nie chcąc za wiele rozmyślać zarzuciłam na siebie jeansy, T-shirt i luźną bluzę z kapturem, po czym wyszłam z łazienki. W salonie na stole czekało  na mnie śniadanie bogate w warzywa i owoce. W dzbanku stał  świeżo wyciskany sok. Popatrzyłam  na mojego chłopaka i zapytałam.

- Chcesz mnie odchudzić? 

- Nie, ale przypominam że  masz anemię i musisz pilnować  diety.- Oświadczył zadowolony z siebie.- zapraszam do stołu. 

Gdy podeszłam  odsunął mi krzesło i pomógł  usiąść. Jego postawa bardzo mi schlebiała i imponowała. Nikt nigdy mnie tak nie traktował, a ze strony Krystiana każdy,  najdrobniejszy gest w moją  stronę skierowany był  z uwielbieniem i miłością. W tym momencie kochałam być  przez niego  kochana. Kochałam  czuć  się ważna i bezpieczna. Przy nim czułam, że mogę  przenosić góry.

 - Po śniadaniu pojedziemy do gabinetu mojego taty. - Krystian przerwał  panującą ciszę. - Chcę  żebyś  go poznała.

- Tak szybko? - zapytałam krztusząc się jedzeniem. - Myślałam, że pojedziemy tam po nowym roku.

- Dziś  tylko zobaczysz gabinet i poznasz mojego ojca. Rehabilitację zaczniemy po nowym roku.

- To chyba muszę  się  przebrać?- pokazałam na swój  strój. - pierwsze wrażenie  ma się szansę  zrobić  tylko raz.

- Wyglądasz idealnie. - powiedział  uśmiechając się  do mnie ciepło, dodając  mi tym otuchy.

Piętnaście minut później, po zjedzeniu śniadania szykowaliśmy się  do wyjścia. Bluzę  zamieniłam na biały  sweter, narzuciłam na siebie swój błękitny płaszcz zapinany złotymi guzikami i poszliśmy do samochodu. Podróż nie trwała długo, bo gabinet mieścił się kilka przecznic od mieszkania, ale ze względu na oblodzone chodniki zrezygnowaliśmy ze spaceru.

Gabinet mieścił  się  w jednym z nowszych wieżowców. Ogromne szyby w oknach odbijały światło słoneczne, a budynek liczył chyba z trzydzieści pięter.

- Ma tutaj też  swój gabinet psychologiczny moja mama.- z zachwytu wyrwał mnie głos Krystiana.- gdybyś  potrzebowała wsparcia psychicznego to napewno Ci nie odmówi. 

- Dziękuję. - powiedziałam urzeczona  troską jaką mnie darzył, chwytając w uścisk jego dłoń.- Chodźmy.

Weszliśmy do środka i windą udaliśmy się na siedemnaste piętro. Nad wejściem do gabinetu wisiał podświetlany szyld z napisem "PNN MEDICA". Gdy weszliśmy  do środka poraziła mnie jasność tego miejsca. Wszystko było białe, nawet płytki na podłodze a jedyny kontrast stanowiło mahoniowe biurko ustawione w kącie i obite grafitową skórą łóżka do masażu. Stanowiska oddzielone były  parawanami a w osobnej części pomieszczenia znajdowało się coś co na pierwszy rzut oka przypominało otwartą klatkę z łóżkiem w środku. Jak się później dowiedziałam był  to UGUL (Uniwersalny  Gabinet  Usprawniania Leczniczego) służący do ćwiczeń. Z łazienki  wyszedł  mężczyzna, w średnim  wieku. Na nasz widok uśmiechnął  się  szeroko i podszedł  się  przywitać.

- Witaj synu. - powiedział  przytulając  Krystiana do siebie i klepiąc go w ojcowskim geście po plecach.- Dobrze Was widzieć. Ty zapewne jesteś  Angelika. - Zwrócił  się do mnie i z tym samym uśmiechem podał mi dłoń  na powitanie.- Andrzej Gajewski, miło cię poznać. Krystian dużo o tobie opowiadał.

Czułam że się rumienię. Tego typu uwagi zawsze wprawiały mnie w zawstydzenie. Gdy dobrze się przyjrzałam mężczyźnie mogłam śmiało stwierdzić, że Krystian jest bardzo podobny do swojego ojca. Mieli te same rysy twarzy i równie gęste włosy. No i ten uśmiech.... Różnica była  taka że na twarzy Pana Andrzeja czas namalował już  nieco zmarszczek a włosy z ciemnobrązowych stawały się coraz bardziej  siwe. Mimo to odrazu wydał mi się sympatyczny i bardzo go polubiłam. Usiedliśmy przy biurku. Podałam teczkę z dokumentacją szpitalną, w skrócie opowiadając  co się  wydarzyło. Cały  ten czas Krystian trzymał nasze splecione dłonie, chcąc okazać mi jak największe wsparcie. Naszą rozmowę przerwało pukanie i do gabinetu wszedł mężczyzna. Miał około dwadzieścia siedem lat i na pewno nie był Polakiem. Choć mówienie po polsku nie sprawiało mu problemu, zdradzał  go akcent. 

- Przyniosłem dokumentacje dzisiejszych pacjentów.- powiedział  podając ojcu Krystiana plik kopert.- Krystian! Stary, jak dobrze cię  widzieć. 

Uścisnęli się  na powitanie, a po chwili spojrzenie tajemniczego nieznajomego zatrzymało się  na mnie. Poczułam  coś  dziwnego kiedy moje niebieskie oczy spotkały  się  z jego czarnymi jak węgiel oczami. 

-To Angelika, moja dziewczyna- przedstawił mnie Krystian. 

- Tobiasz. Miło  cię  poznać. - powiedział z uśmiechem, wyciągając do mnie dłoń  na powitanie. Odwzajemniłam ten gest, ale coś mi w nim nie pasowało. 

- Tobiasz jest masażystą. Pracuje dla mnie. - wtrącił tata Krystiana.

- Miło mi. - tylko tyle byłam w stanie powiedzieć. Bardzo mnie onieśmielał.

- Proszę  zostaw nas samych. Musimy  ustalić przebieg rehabilitacji Angeliki. - Zwrócił się do niego pan Andrzej. 

Odetchnęłam z ulgą, gdy opuścił  gabinet, a gdy zamknął  za sobą  drzwi zeszło ze mnie całe napięcie.

- Wszystko w porządku?- zapytał  Krystian, bacznie mnie obserwując.

- Tak. - odpowiedziałam cicho. 

Krystian złapał mocniej moją  dłoń, ustaliliśmy termin pierwszej wizyty po czym wróciliśmy do mieszkania.

- Mała, wszystko dobrze?- zapytał przytrzymując mnie za ramiona bym nie uciekła  do pokoju.- jesteś jakaś dziwna odkąd Tobiasz wszedł do gabinetu mojego ojca. 

- Opowiesz mi o nim?- powiedziałam półgłosem.

- Tobi jest Brytyjczykiem. A w sumie to pół  Brytyjczykiem a pół  Polakiem. Urodził  się  w Anglii, stamtąd  też  pochodzi jego ojciec. Jego mama, która  jest znajomą  mojego taty jest Polką. Kilka lat temu sprowadzili się  do Polski. Od około trzech lat pracuje u mojego taty jako masażysta. Kumplujemy się  prawie od dziecka, on jest naprawdę w porządku. Nie rozumiem twoich obaw.- zakończył uważnie  mi się  przyglądając.

- Sama nie wiem... to jego spojrzenie. -wzdrygnęłam się  na wspomnienie jego wzroku.- czułam się jakby rozbierał  mnie oczami.- skomentowałam pod nosem.

- Nie musisz się  go bać- pogładził kciukiem mój  policzek.- jeśli  cię tknie, pożałuje.- Dodał całując mnie czule, jednocześnie pozbawiając mnie oddechu.

- Dziękuję - wyszeptałam w jego usta.

- Zjemy obiad na mieście. Nie mam natchnienia do gotowania.- zażartował mrugając do mnie zaczepnie.

- Nie ma sprawy. 

Wyszliśmy z mieszkania i udaliśmy się do pobliskiej knajpy. Znajdowała się ona tuż za rogiem. Podeszła  do nas kelnerka z przyklejonym do twarzy uśmiechem i poprosiła o nasze zamówienie. Krystian zamówił  schab z frytkami i zestawem surówek, ja miałam ochotę na spaghetti. Gdy już  skończyliśmy jeść, przywołał  gestem kelnerkę, poprosił  o rachunek i zapłacił  za nas oboje, mimo że sama chciałam zapłacić  za siebie. Kobieta widząc  spory napiwek uśmiechnęła się  szeroko, podziękowała i widząc że już  wychodzimy odprowadziła  nas do wyjścia. Wkurzało  mnie to jak patrzyła na Krystiana. Robiła  do niego maślane oczy, chwilami przypominając  kota z bajki o Shreku. Boże,  ja byłam  zazdrosna. W życiu nie byłam tak zazdrosna o faceta, co za irytujące uczucie. Gdy  weszliśmy na zewnątrz okazało  się,  że w międzyczasie zaczął spać  śnieg. Chodniki pokryła warstwa cienkiego puchu i choć w normalnych warunkach  widok białych ulic wprawiłby mnie w zachwyt, teraz stawał  się  ogromnym wyzwaniem dla poruszania przy pomocy kul.

- Cholera.- zaklął Krystian.- Dasz radę  iść?

- Tak.- powiedziałam a zaraz po tym straciłam  równowagę i prawie upadłam, ale na szczęście zdążył  mnie złapać. 

- Okej. Widzę, że nic z tego nie będzie więc  zrobimy inaczej. - po tych słowach wziął  mnie na ręce i zaczął  iść  w kierunku mieszkania. 

 Ludzie których mijaliśmy  na ulicy uśmiechali się na nasz widok. Czułam się przez to, delikatnie  mówiąc, głupio. Krystian postawił mnie na nogi dopiero gdy dotarliśmy pod drzwi kamienicy w której mieściło  się  jego mieszkanie. 

Reszta dnia minęła  nam na rozpakowywaniu rzeczy, graniu w planszówki i oglądaniu filmów produkcji Marvela. Wieczorem czułam  się  wykończona niczym dziecko po dniu pełnym wrażeń. Zasnęłam zwinięta  w kłębek  na kanapie, z głową położoną na udach mojego chłopaka. Na pół  we śnie czułam jak okrywa mnie kocem i głaszcze czule po głowie, jednak momentu w jaki sposób znalazłam  się  w sypialni  nie pamiętam.  

Podziękowania

Kochani. To już koniec historii Angeliki i Krystiana. Mam nadzieję, że będziecie ją długo wspominać. Dziękuję za to, że  tak cierpliwie i wi...