poniedziałek, 29 listopada 2021

Podziękowania

Kochani.

To już koniec historii Angeliki i Krystiana. Mam nadzieję, że będziecie ją długo wspominać. Dziękuję za to, że  tak cierpliwie i wiernie śledziliście losy głównych bohaterów od ponad trzech lat. Osoby którym pragnę podziękować w szczególny sposób to:

Weronika P.

Justyna M.

Jagoda 

Byłyście moim paliwem napędowym. Budowałyście moją wiarę w siebie do samego końca i to w głównej mierze dzięki Waszemu wsparciu ta historia nie poszła w odstawkę gdzieś w jej połowie. 

Dziękuję też K.N. Haner za nasze instagramowe rozmowy,  dzięki którym odzyskiwałam wiarę w sens moich marzeń, zwłaszcza wtedy gdy brakowało mi natchnienia do pisania i zaczynałam wątpić. 

Pozostaje mi prosić Was byście trzymali mocno kciuki, aby "Studencka Love" kiedyś znalazła się na półkach  księgarni.


Kocham Was, 

Ana91



STUDENCKA LOVE CZ. 39

Nazajutrz budzik okazał się bezlitosny. Nakryłam głowę poduszką i po omacku zaczęłam szukać telefonu na szafce nocnej. Byłam tak wykończona, że miałam ochotę roztrzaskać go o ścianę. Gdy w końcu trafił w moje ręce, szybko go wyłączyłam. Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi i dopiero wtedy zdałam sobie sprawę z tego, że  jestem sama na łóżku a część na której zazwyczaj śpi Krystian jest zimna.  Co oznaczało że musiał wstać chwilę temu.

- Co robisz? - usłyszałam jego głos.

- Moje wewnętrzne wstawaj idziesz na uczelnię  walczy z moim leż, nie pierdol.  Więc leżę  i patrzę kto wygra. - odpowiedziałam nie wyściubiając nosa z pod poduszki

- Okej.. jak już poznasz wynik tej, moim zdaniem, nierównej walki to przyjdź do kuchni. Czekam z kawą i śniadaniem. - powiedział parskając śmiechem.

Chciał nie chciał musiałam się  zmobilizować i wstać. Przecież czekała mnie poważna rozmowa z Patrykiem. Nie mogłam zrezygnować, nie teraz. Leniwie usiadłam na łóżku, przetarłam  zaspane oczy a następnie wstałam by się ubrać. Miało być dziś dość ciepło, ubrałam więc krótką, błękitną sukienkę i białe koturny. Był już prawie maj, nieubłaganie zbliżały się egzaminy kończące pierwszy rok studiów. Zjadał mnie stres ale też cieszyłam się, że udało mi się przetrwać mimo całej tej sytuacji z Patrykiem. Krystian, tak jak powiedział, czekał na mnie z kawą i śniadaniem. W całej kuchni pachniało smażonym bekonem i jajkami. 

- Wygląda smakowicie. - pochwaliłam jego wysiłek zajmując miejsce po przeciwnej stronie wyspy. 

- Smacznego. Musisz być najedzona, by ZNOWU nie stracić przytomności. - Powiedział, wymownie akcentując słowo "znowu".

- Okej... zrozumiałam aluzję. 

Po śniadaniu zabrałam z pokoju spakowane dzień wcześniej rzeczy i pojechaliśmy na uczelnię. Droga minęła nam w koszmarnym milczeniu. Krystian wyglądał tak jakby nie mógł pogodzić się z tym co miałam zamiar zrobić. Gdy dotarliśmy na miejsce, chwyciłam jego dłoń i patrząc błagalnie powiedziałam:

- Proszę. Musisz mi zaufać. Ta sytuacja nie da mi spokoju dopóki jej nie wyjaśnię.

Nic nie odpowiedział na ten temat. Tylko przysunął moją dłoń do swoich ust i złożył na niej delikatny pocałunek.

- Idź już, bo się spóźnisz. Będę po ciebie o piętnastej. - powiedział puszczając  moją dłoń. 

Zaczęłam zbierać się do wyjścia z samochodu, a wtedy dodał:

- Ufam ci. Miłego dnia.

- Bardzo cię kocham.- uśmiechnęłam się do niego pokrzepiająco, po czym wysiadłam z samochodu.

Gdy tylko zatrzasnęłam za sobą drzwi, ruszył z piskiem opon nie oglądając się za siebie. Stałam chwilę w miejscu i dopiero teraz tak naprawdę dotarło do mnie, co muszę zrobić. Ze stresu, żołądek zawiązał mi się na supeł, a jego zawartość podeszła do gardła. 

- Hej Angela! - usłyszałam za sobą wesoły głos Dominiki. 

- Hej Domi, idziesz na wykłady?

- No raczej. A Ty gdzie zgubiłaś  Krystiana? - zapytała patrząc na mnie podejrzliwie.

- Miał coś do załatwienia, nie mógł przyjść na zajęcia. - odparłam, wymijająco wzruszając ramionami.

- Uuuu... Spuściłaś pieska ze smyczy? - zachichotała. - do tej pory chodził za tobą krok w krok, niczym pies ogrodnika.- żartowała. 

- Przestań. - szturchnęłam ją żartobliwie w ramię. - Lepiej chodźmy na te zajęcia bo się spóźnimy. 

Szłyśmy przez dziedziniec śmiejąc się i żartując. Jakaś grupka studentów do nas pomachała, na co Dominika odwzajemniła entuzjastycznie ten gest. Zapewne byli to jej znajomi, ja niestety nie zdołałam nawiązać zbyt wielu znajomości przez swoją długą nieobecność, ale miałam jeszcze cztery lata by to nadrobić.

W sali usiadłyśmy razem, nie mogąc się nagadać. Dominika, pełna ekscytacji relacjonowała mi randki z nowym chłopakiem z kilku ostatnich tygodni. Dopiero gdy przyszedł wykładowca zapanowała głucha cisza. Tak jak przeczuwałam, na dzień dobry czekał nas test z omawianego w tym miesiącu materiału. Ja byłam przygotowana, znałam odpowiedzi na wszystkie pytania, ale kartka Dominiki świeciła pustką. Gryzła nerwowo długopis, próbując coś wymyślić. Chcąc jej pomóc, kopnęłam ją pod ławką, a gdy na mnie spojrzała, dałam jej dyskretnie do zrozumienia by zamieniła się ze mną kartkami. Ochoczo przystała na moją propozycję, co nie było dla mnie zaskoczeniem. Wzięłam jej test a ona wypowiedziała w moją stronę bezgłośne "dziękuję". Uśmiechnęłam się tylko znacząco i zabrałam się za pisanie odpowiedzi. Na szczęście wystarczyło mi czasu by napisać oba testy do końca.

Podczas przerwy Dominika poszła do łazienki a ja wzięłam teczkę z notatkami i ruszyłam w stronę bufetu. Byłam totalnie pogrążona w swoich myślach, gdy nagle ktoś pociągnął mnie na bok. Pod wpływem paniki, serce chciało mi wyrwać się z piersi a stres sięgnął zenitu gdy spojrzałam w twarz tajemniczej osoby.

- Patryk... Co ty robisz? - zapytałam półgłosem, nie kryjąc zaskoczenia.

- Musimy porozmawiać. Proszę cię o jedną krótką chwilę i jeśli takie będzie twoje życzenie dam ci spokój na zawsze.- powiedział głaszcząc mój policzek.

- Przestań. - warknęłam odtrącając jego rękę. - Ktoś może nas zobaczyć.

Opuścił ręce zdezorientowany i zwiesił wzrok. 

- Masz rację. Przepraszam.

- Mów.  Mam tylko chwilę. - burknęłam na niego wyczekująco.

- Po pierwsze przepraszam. Przepraszam za to, że cię okłamałem. Przepraszam za to, że  przez moje natręctwo niemal zginęłaś. Przepraszam za te wszystkie wiadomości, którymi nie dawałem ci spokoju. Chciałbym móc cofnąć czas i rozegrać to wszystko inaczej.- zamilkł na chwilę.

- Przeprosiłeś. Ulżyło ci? - zapytałam wyniośle, całą swoją silną wolą powstrzymując wzbierające w oczach łzy.

- Angelika, ja naprawdę cię kocham. - przerwał na moment przyglądając się mojej reakcji na jego słowa. - Odkąd cię poznałem nie myślę o nikim innym.

Prychnęłam i pokręciłam głową niedowierzając jego słowom. 

- Jeśli skończyłeś to teraz ja coś powiem. - oznajmiłam  chłodno. - Dziękuję.

Popatrzył na mnie z konsternacją nie wiedząc co mam na myśli. 

- Dziękuję, że  otworzyłeś mi oczy. - kontynuowałam. - Wiesz? Nikt nie pojawia się  w naszym życiu bez przyczyny. Przeżyte rozczarowanie uczy nas, że ludzie nie zawsze są tym za kogo się podają i że nie każdy zasługuje na miejsce w naszym życiu. - popatrzyłam na niego zaszklonymi, pełnymi bólu oczami. Tak długo tłumiłam to wszystko w sobie, że gdy wypowiedziałam swoje myśli na głos, poczułam się nimi przytłoczona.

- Angelika, błagam nie mów  tak. - powiedział ujmując moją twarz w dłonie. - Przysiegam, że  nigdy nie chciałem cię skrzywdzić. Kocham cię.

W głowie mi huczało od tego wszystkiego. Przetwarzałam słowa Patryka, które odbijały się echem jakby ktoś wcisnął w odtwarzaczu "repeat". Nie wytrzymałam i po mojej twarzy spłynęły pierwsze łzy.

- Nie. Proszę,  nie płacz. - powiedział opierając swoje czoło na moim. - Twoje łzy mnie zabijają.

Otarłam policzki wierzchem dłoni i powiedziałam.

- Ty zabiłeś mnie już dawno, swoimi kłamstwami. Proszę cię, daj mi żyć po swojemu. Kocham Krystiana, jestem z nim szczęśliwa jak nigdy dotąd. Niech każde z nas pójdzie w swoją stronę bo nigdy nie będę twoja. - zakończyłam łamiącym się głosem. 

Jego niebieskie oczy przeszywały mnie na wylot. Widziałam w nich ból wywołany moimi słowami, ale po tym ile wycierpiałam z jego powodu, nie potrafiłam się zbytnio tym przejmować. Usiłowałam uwolnić swoją twarz z jego dłoni ale wtedy on niespodziewanie mnie pocałował. Był to krótki i delikatny pocałunek ale bardzo mnie zaskoczył. Oderwałam od niego swoje usta i stałam tak przez chwilę osłupiała.

- Dlaczego to zrobiłeś? - wyszeptałam.

- Niech to będzie nasze pożegnanie. - po tych słowach złożył na mojej głowie ostatni pocałunek i odszedł.

Przez moment nie byłam w stanie się ruszyć. Analizowałam to co właśnie się wydarzyło, wciąż czując jego miękkie usta na swoich. Dopiero dźwięk przychodzącej wiadomości pozwolił mi się otrząsnąć z szoku. Odblokowałam telefon a moim oczom ukazała się wiadomość od... Patryka.

Patryk:

"Chcę tylko powiedzieć że nie mam do ciebie żalu. To że cię straciłem to tylko i wyłącznie moja wina. Dałaś mi ważną lekcję, którą zapamiętam do końca życia - Nie zbuduje się prawdziwego związku na kłamstwie. Miłość wymaga wyrzeczeń. Bądź szczęśliwa. Twój P."

Te słowa sprawiły, że się rozsypałam. Ukryłam się w ciemnym kącie za filarem, usiadłam na podłodze i zaniosłam się płaczem. Nie wiem jak długo tam siedziałam, a w pewnym momencie znalazła mnie Dominika. Podbiegła do mnie i chwytając za ramiona zapytała:

- Rany Boskie, Angelika. Co się stało? 

Pokręciłam tylko głową, na znak że  nie chcę o tym rozmawiać. Przyjęłam od Dominiki chusteczkę i starłam nią łzy z twarzy.

- Zadzwonić po Krystiana? - zapytała a ja niemal podskoczyłam przerażona tym pomysłem. 

- Nie! - krzyknęłam, ale zaraz się opanowałam.- To znaczy, nie chcę żeby zobaczył mnie w tym stanie. Będzie się martwił, wiesz jaki on bywa przewrażliwiony.

Na szczęście połknęła haczyk i nie pytała o nic więcej. W drodze na kolejne wykłady wstąpiłyśmy do łazienki. Poprawiłam makijaż i szybko pobiegłyśmy na zajęcia.

Reszta dnia minęła mi tak zwyczajnie że aż nudno. Nie spotkałam już na swojej drodze Patryka,  podczas wykładów robiłam notatki starając się  nie myśleć o tym co miało miejsce kilka godzin temu. Niecierpliwie odliczałam czas do końca, by móc opuścić mury uczelni. Ostatnie zajęcia skończyły się dziesięć minut wcześniej.  Wyszłyśmy z Dominiką z budynku a wtedy ona zatrzymała się i wskazując jakąś postać  powiedziała: 

- Patrz, jakiejś studentce się dziś poszczęści. Bukiet kwiatów który trzyma ma chyba ze sto róż. 

- Tak, szczęściara z niej. Każda kobieta chciałby choć raz dostać taki bukiet od swojego mężczyzny.

Powoli zbliżałyśmy się do tajemniczej osoby. Przyglądałyśmy się jej z ciekawością, a gdy byłyśmy tuż obok owy ktoś się odezwał.

- Angelika. Możemy porozmawiać?- głos wydawał mi się dziwnie znajomy. 

Stanęłyśmy w miejscu a wtedy mężczyzna opuścił bukiet ujawniając swoje oblicze. 

- Filip... - powiedziałam sama do siebie. W tym momencie, dosłownie szczęka mi opadła. - Ja pierdolę, czy dziś całe piekło sprzysięgło się przeciwko mnie??

- Proszę, pogadajmy.

- Nie mamy o czym.

Chciałam go wyminąć, ale zatrzymał mnie łapiąc w talii.

- Puszczaj! - zaczęłam się wyrywać. - Nie będę wysłuchiwać tych bzdur.

- Proszę cię. Daj mi szansę wyjaśnić. Byłem idiotą..

- Nie. Nie byłeś. - weszłam mu w słowo. - Ty jesteś idiotą. Mam dość twoich gier. Porzuciłeś mnie tak jak porzuca się psa, który znudził się swojemu Panu. Jedyne co chcę ci powiedzieć to pierdol się. 

- Ona powiedziała, żebyś ją zostawił. - usłyszałam wzburzony głos Krystiana za moimi plecami. - Albo ją puścisz albo  nie ręczę za siebie.

Jak tylko Filip zwolnił uścisk wyrwałam się  z jego rąk i wpadłam wprost w twardą klatkę piersiową mojego chłopaka. Krystian objął mnie jedną  ręką w pasie i bez słowa poprowadził do auta. Zdążyłam tylko rzucić szybkie - cześć- w stronę Dominiki patrząc na nią  przepraszająco.

Kiedy zapięłam pasy popatrzyłam na Krystiana, coś było nie tak. Zachowywał się zupełnie jak nie on. Był chłodny i zdystansowany. 

- O co chodzi? - zapytałam.

- O nic. - burknął nawet na mnie nie patrząc.

- Właśnie widzę. 

Nie odezwałam się już do niego przez resztę drogi do mieszkania. Natomiast gdy tylko przekroczyliśmy próg złapałam go za rękę chcąc zwrócić na siebie jego uwagę.

- Coś się stało. Porozmawiaj ze mną.

- Niech Ci będzie. Proszę. - warknął wyciągając z kieszeni kopertę i wtykając mi ją do rąk.

Stałam osłupiała i wpatrywałam się w biały papier.

- Co to jest? - dopytywałam zaskoczona.

- Niespodzianka. Otwórz.- wyładowywał na mnie swoją złość.

Rozdarłam kopertę a z niej wypadły zdjęcia na których..... O Boże... było widać jak całowałam się z Patrykiem. A tak naprawdę jak on mnie całował.

- Skąd to masz? - narastała we mnie wściekłość bo zdałam sobie sprawę z tego że mój chłopak kazał mnie pilnować. 

- Nie ważne. Mam swoje źródła.

- Nie wierzę... 

- Ty nie wierzysz? Co ja mam powiedzieć? Ufałem Ci! - wrzeszczał na mnie coraz głośniej.

- Nie! Kurwa to nie jest zaufanie! Jeśli kogoś szpiegujesz to znaczy że  mu nie ufasz! - wpadłam w szał. - Czy Twój kret zdał ci szczegółową relację? Powiedział ci, że  to Patryk mnie pocałował a ja nie odwzajemniłam tego pocałunku? Napomknął o tym? Och zapewne zapomniał. - ironizowałam. - Wiesz co? Mam Was dość.  Mam dosyć facetów którzy mają mnie za dziwkę która zmienia partnerów jak rękawiczki. Wierz w co chcesz, ale jeśli naprawdę masz o mnie takie zdanie nie widzę przyszłości dla naszego związku. - zakończyłam a z oczu polały się łzy rozgoryczenia. - Zamieszkam u wujostwa. Jutro przyjadę po moje rzeczy.

Obróciłam się na pięcie, chwyciłam torebkę i wybiegłam z mieszkania. Słyszałam jak po chwili wybiega za mną ale ja nie oglądałam się za siebie. Byłam wściekła i rozczarowana. Jak on mógł kazać mnie szpiegować. Zbiegając po schodach zadzwoniłam po taksówkę. Zatrzymałam się dopiero gdy wyszłam z bloku, nabrałam w płuca optymalną ilość rześkiego, wiosennego powietrza i zamykając oczy oparłam się o mury budynku. Niestety nie zdążyłam ochłonąć a Krystian był już obok.

- Bogu dzięki, jesteś. - powiedział skruszony łapiąc mnie za ramiona. - Masz rację. Oceniłem sytuację zbyt pochopnie. Nie powinienem był zakładać z góry że mnie zdradziłaś. Przepraszam.

Prychnęłam słysząc jego słowa.  

- O tak, wy wszyscy myślicie że  słowo PRZEPRASZAM załatwia wszystko! - krzyknęłam. - Wiesz co jest najgorsze? To, że  odbiło ci do tego stopnia, że kazałeś mnie szpiegować! Nienawidzę cię! - wrzeszczałam przez łzy, przykuwając uwagę mijających nas przechodniów. - po egzaminach wracam do Sopotu. Znajdę uczelnię na miejscu. 

Na jego twarzy pojawił się szok. Chyba dopiero teraz dotarło do niego, że  spierdolił to po całości. Gdy się otrząsnął zaczął mnie przepraszać. On błagał bym wróciła do mieszkania a ja krzyczałam wylewając morze łez, żeby zostawił mnie w spokoju. Nagle utkwił spojrzenie ponad moim ramieniem a w jego oczach dostrzegłam panikę.

- Angelika  uważaj! - krzyknął po czym przytulił mnie do siebie i obrócił nas o sto osiemdziesiąt stopni. 

Później wszystko działo się błyskawicznie. Upadliśmy na chodnik a Krystian przygniótł mnie ciężarem swojego ciała. Zobaczyłam zamaskowanego mężczyznę z nożem w ręku. I... O Boże... ten nóż  był cały we krwi. Szybko przewróciłam Krystiana na bok. Jego twarz byla blada. Na widok powiększającej się pod nim kałuży krwi ogarnęła mnie panika. Położyłam jego głowę na swoich kolanach. Wokół nas zaczęli gromadzić się gapie. Wybrałam z tłumu jakąś dziewczynę i kazałam jej wezwać karetkę, sama starałam się dopilnować by Krystian pozostał przytomny.

- Mów  do mnie. - prosiłam płacząc. - Błagam, nie zamykaj oczu! 

Cuciłam go, poklepując po policzku. Byłam cała w jego krwi a myśl o tym, że to miałam być ja nie odstępowała mnie na krok. Nagle straciłam z nim kontakt, zamknął  oczy a jego oddech stawał się coraz płytszy. Ułożyłam ostrożnie jego głowę na betonowej powierzchni i chwytając mocno za ramiona, zaczęłam nim potrząsać krzycząc przy tym i szlochając.

- Nie rób  mi tego! Nie możesz mnie zostawić! Do cholery, Krystian walcz!! - niestety nie usłyszałam odpowiedzi. 

Sprawdziłam jego tętno, było  niewyczuwalne. Oddech się zatrzymał a ja momentalnie przełączyłam myślenie na tryb działania. Wykonywałam resuscytację krążeniowo-oddechową do czasu przyjazdu karetki. Ręce bolały mnie od ucisków ale nie zamierzałam przestać. Nie mogłam pozwolić by tak wyglądał nasz koniec. Nigdy nie byłabym w stanie wybaczyć sobie naszej ostatniej kłótni. 

W chwili kiedy przyjechała karetka podbiegli do nas dwaj ratownicy medyczni. Jeden odciągnął mnie na bok a drugi kontynuował resuscytację. Po piętnastu minutach, które wydawały się być wiecznością podszedł do nas z poważną miną drugi ratownik. 

- Przykro mi. - powiedział z powagą, na co zrobiłam wielkie oczy. - Niestety nie udało się go uratować. Stracił zbyt dużo krwi. 

- Niech Pan przestanie pieprzyć i go ratuje do cholery! On ma dwadzieścia lat! Nie może umrzeć! 

Ogarnęła mnie totalna histeria. Skumulowałam w sobie całą złość i wyrwałam się z rąk mężczyzny który dotychczas mnie trzymał. Dobiegłam do Krystiana i zanosząc się płaczem wrzeszczałam:

- Ty kretynie! Dlaczego to zrobiłeś! To ja miałam tu umrzeć! Kurwa, obudź  się! 

Niestety nic takiego się nie stało. Ułożyłam głowę na jego piersi i pozwoliłam by powoli,  wraz z wylewanymi łzami uchodził ze mnie żal i ból. Tulilam go do siebie nie chcąc pozwolić by mnie tu zostawił. W tej chwili pragnęłam by to był tylko kolejny koszmar. Jeśli dotychczas myślałam, że rozstanie z Filipem było moją największą tragedią to byłam w ogromnym błędzie. Nic nie było w stanie równać się z tą pustką którą czułam. Mój świat się zawalił. Jedyne czego teraz pragnęłam to umrzeć. Chciałam dołączyć do Krystiana bo bez niego moje życie nie miało sensu.



KONIEC.

piątek, 26 listopada 2021

STUDENCKA LOVE CZ. 38

Siedziałam w sypialni na podłodze i przeglądałam notatki z ostatnich zajęć etyki zawodu. Chciałam być przygotowana w razie niezapowiedzianego testu. Wokół mnie rozłożona była masa kartek zawierających zapiski z wykładów i podręczniki.  Pokój wyglądał jakby przeszło po nim tornado i narobiło bałaganu. Moim atutem zawsze była łatwość przyswajania materiału i prawdopodobnie to uratowało mój semestr mimo wypadku i długiej nieobecności z nim związanej. Byłam całkowicie pogrążona w lekturze, gdy do pokoju zajrzał Krystian. Nie krył zaskoczenia tym co zastał. Odłożyłam notatki i popatrzyłam na niego przepraszająco.

- Uczyłam się. Za chwilę to uprzątnę. - powiedziałam biorąc się za sprzątanie bałaganu, który zrobiłam.

- Nie przerywaj sobie. Chciałem tylko zobaczyć jak się czujesz i czy czegoś ci nie potrzeba.

- Dziękuję. Już skończyłam.  Musiałam czymś zająć myśli.

Popatrzył na mnie zatroskany, ostrożnie stawiając kroki podszedł do mnie. Odsunął na bok kartki z których się uczyłam, po czym usiadł i przytulił mnie do siebie. Po chwili leżałam na podłodze z głową ułożoną na jego udach. Próbowałam zrelaksować się pod wpływem czułego głaskania po głowie, którym obdarzał mnie Krystian. Zamiast tego jednak  moje myśli galopowały jak szalone. Czułam się rozdarta pomiędzy sytuacją z Tobiaszem a koniecznością poinformowania mojego chłopaka o zamiarze porozmawiania z Patrykiem. Nie wiedziałam jak zacząć temat żeby się nie wkurzył.

- Twoje myśli są niemal słyszalne. Powiesz mi co się dzieje w tej twojej pięknej główce?- zapytał wyrywając mnie z zamyślenia.

Postanowiłam wyłożyć karty na stół, póki oferował mi swoje wsparcie i rozmowę. Usiadłam i spojrzałam na niego smutno.

- Mogę cię o coś prosić?- zapytałam.

- O wszystko skarbie. - odparł kładąc dłoń na moim policzku.

- Chcę żebyś jutro został w domu i nie jechał na uczelnię. - wyrzuciłam z siebie na jednym tchu i obserwowałam jego reakcję. Popatrzył na mnie zaskoczony, zmarszczył brwi do tego stopnia, że  niemal tworzyły jedną linię i powiedział:

- Coś mi mówi, że za wcześnie się zgodziłem, ale wyjaśnij mi o co dokładnie chodzi.

- Chcę  porozmawiać z Patrykiem. - odparłam najspokojniej jak tylko byłam w stanie. - Proszę, Zaufaj mi. Chcę go wysłuchać i zamknąć ten temat.

Cały się spiął na te słowa. Patrzyłam na niego błagalnie, w duchu modląc się, by przystał na moją prośbę.

- Tobie ufam, jemu NIE.

- Proszę... Potrzebuję przestrzeni i prywatności by przeprowadzić tę rozmowę. Jeśli ty będziesz obok, ja nie zdołam się odezwać do niego słowem, bo będę czuła się obserwowana.

Westchnął głęboko zamykając przy tym oczy.

- Dobrze. Zostanę, ale robię to tylko dlatego, że cię kocham i ufam ci bezgranicznie. 

- Dziękuję. - uśmiechnęłam się do niego nieśmiało, czując że oblewam się rumieńcem. 

- Ale nie będziesz się tłukła tramwajami czy autobusami. Zawiozę cię i przyjadę po ciebie po zajęciach. 

- W porządku. 

Pocałował mnie w czubek głowy i wyszedł z pokoju zostawiając mnie samą. Spokojnie posprzątałam wszystko co było rozłożone na podłodze. Spakowałam się na jutrzejsze zajęcia a następnie poszłam do łazienki by wziąć prysznic. Odkręciłam wodę regulując jej temperaturę tak, by nie była za gorąca. Weszłam pod strumień i oddałam się tak bardzo pożądanemu przez moją psychikę uczuciu oczyszczenia. Czułam jakby ktoś zabrał z moich barków cały ciężar trosk i zmartwień. Mimo odczuwanej przyjemności wyszłam szybko z pod prysznica. Owinięta w ręcznik przeszłam do sypialni, przecinając korytarz zauważyłam kątem oka, że Krystian krząta się po kuchni. Zamknęłam za sobą po cichu drzwi pokoju, z szafki wyjęłam kupiony nie dawno , dotychczas ukrywany komplet czerwonej bielizny,  po czym usiadłam na łóżku i zaczęłam go na siebie wkładać. Po chwili stałam przed lustrem ubrana w koronkowy biustonosz, stringi, pas do pończoch, pończochy i krótki,  lśniący, satynowy peniuar. Rozczesałam mokre po kąpieli włosy i w takim wydaniu wyszłam z sypialni kierując się prosto do kuchni.

Stanęłam w drzwiach i opierając się prowokacyjnie o ścianę chwilę obserwowałam Krystiana. Siedział zwrócony do mnie plecami pogrążony w lekturze jednego z czasopism motoryzacyjnych a w postawionym obok niego kubku, parowała świeżo parzona kawa. Nie chcąc czekać w nieskończoność odchrząknęłam dyskretnie, dając znak o swojej obecności. Od razu podniósł wzrok z nad gazety i obracając się powoli na krześle w moją stronę niemal zdębiał na mój widok. Miałam wrażenie, że  zaraz będę musiała mu pomóc zebrać szczękę z podłogi. Przybierając najbardziej niewinny wyraz twarzy zapytałam:

- Znajdzie sie dla mnie kubek kawy? - zatrzepotałam zalotnie rzęsami.

W tej chwili mój chłopak wstał z krzesła i wbijając we mnie swoje dzikie spojrzenie podszedł do mnie.

- Zdajesz sobie sprawę jak niebezpieczną zaczęłaś grę? - wymruczał tuż przy moim uchu.

- Ależ ja tylko przyszłam napić się kawy - zgrywałam niewiniątko. 

- Angelika... Nie prowokuj mnie 

Po tych słowach przyparł mnie do ściany i z całą swoją rządzą zaczął całować. Usiłując złapać oddech rozchyliłam usta a on wykorzystując ten moment wtargnął do nich swoim językiem. Uwielbiałam tę jego dominującą stronę. Samym spojrzeniem potrafił sprawić, że  robiłam się mokra. Nie odrywając ode mnie ust, chwycił mnie za pośladki i jednym szybkim ruchem podsadził na swoje biodra. Oplotłam go nogami a on, nie przerywając pocałunku posadził mnie na wyspie, uprzednio zwalając na podłogę wszystko co się na niej znajdowało, poza kubkiem który odłożył do zlewu. 

- Skąd wytrzasnęłaś ten strój? - Zapytał dysząc w moje usta.

- Kupiłam. - Odparłam uśmiechając się przebiegłe.

- Masz pojęcie jak zajebiście seksownie w tym wyglądasz?

- Być może. I co z tym zrobisz? 

- Zaraz sie przekonasz. - odpowiedział ciągnąc delikatnie moje włosy tak by ułatwić sobie dostęp do szyi. 

Pocałunkami wyznaczał ścieżkę od ucha po obojczyk. Zsunął peniuar delikatnie z moich ramion odsłaniając ich nagą skórę. Zaprzestając całowania spojrzał mi w oczy. Wsunął palec za brzeg pasa i przesunął nim po brzuchu. Pod wpływem jego dotyku niemal się rozpłynęłam. Przeszedł mnie dreszcz na skutek czego westchnęłam cicho.

- Jesteś niegrzeczna, wiesz o tym? - wymruczał bacznie mnie obserwując. 

Przeczesałam palcami opadającą na jego czoło grzywkę i odpowiedziałam przekornie:

- Może troszeczkę.

Sunął palcem po moim brzuchu, ledwie muskając nim nagą skórę. Mimo delikatności z jaką to robił, potrafił sprawić że na moim  ciele pojawiła się gęsia skórka. Westchnęłam głęboko kiedy zahaczył palec o brzeg stringów i wsunął go za materiał muskając najwrażliwszy punkt mojego ciała. Wsparłam się rękami o blat wyspy i odchyliłam głowę do tyłu czując narastające podniecenie. Okrężnymi ruchami głaskał łechtaczkę wzniecając tym prawdziwy pożar w moim podbrzuszu. Czułam na sobie jego wygłodniałe spojrzenie. Podniosłam na moment głowę a moim oczom ukazała się imponujących rozmiarów erekcja, opinająca w kroku spodnie mojego chłopaka. Chwyciłam go w tym miejscu i zaczęłam ugniatać. Krystian wydał z siebie jęk rozkoszy na co uśmiechnęłam się zadowolona.

- Kurwa, Angelika.- powiedział dysząc z rozkoszy, składając na moich ustach czuły pocałunek. 

- Och! - krzyknęłam w momencie gdy wbił we mnie swoj palec

- Jesteś moja. Zapamiętaj to sobie.

- Twoja... - wyszeptałam będąc na skraju rozkoszy.

- Nie mam zamiaru się dzielić- kontynuował między pocałunkami.

- Nie musisz.

- Wstań.

Ostrożnie zsunęłam się z wyspy i stanęłam na drżących nogach. Patrzyłam na niego z wyczekiwaniem. Przecież to nie mógł być koniec.

- Odwróć się.

Wykonałam jego polecenie bez najmniejszych oporów. Stałam zwrócona przodem do wyspy gdy poczułam jak dociska mnie swoją silną ręką do jej blatu. Leżałam zgięta w pół czubkami palców stóp wspierając się na podłodze. Chłód granitu zmieszany z odczuwanym wewnątrz żarem przeszył mnie na wskroś, wstrząsając mną gwałtownie. Słyszałam jak rozsuwa zamek swoich spodni i pozwala im opaść na podłogę. Kątem oka dostrzegłam jak rozrywa w zębach paczuszkę z prezerwatywą i jednym sprawnym ruchem nakłada ją na penisa. Chwilę głaskał moje pośladki by zaraz po tym odsunąć na bok materiał majtek i wsunąć we mnie dwa palce. Zaskoczona intensywnością doznania odrzuciłam głowę do tyłu. Krystian odgarnął z mojej twarzy mokre kosmyki włosów i nachylając się do mnie wyszeptał muskając płatek mojego ucha:

- Zawsze gotowa na mnie. Uwielbiam kiedy jesteś taka mokra.

Westchnęłam z rozkoszy a wtedy on wtargnął swoim wielkim kutasem do mojej cipki sprawiając że rozpadłam się na milion kawałków pod wpływem ogarniającego mnie orgazmu. Wystarczyło kilka mocniejszych pchnięciem bym doszła krzycząc jego imię i  zaciskając się na pulsującym we mnie penisie. Krystian doszedł chwilę po mnie. Pomógł mi się podnieść i siadając na obrotowym krześle barowym posadził mnie na swoich kolanach. Tkwiliśmy w objęciach dopóki nie uszły z nas emocje. Gdy rytm naszych serc się wyrównał, wstał i ze mną na rękach skierował się do sypialni. Ostrożnie ułożył mnie na łóżku po czym wstał i przyglądał się pożądliwie mojemu ciału. 

- Nie ładnie się tak gapić. - ironizowałam.

- Trzeba było o tym pomyśleć zanim wcisnęłaś się w ten kostium. - powiedział wchodząc na łóżko. - Myślę, że  doskonale zdawałaś sobie sprawę z tego jak na mnie działasz.

- Ależ  skąd... może coś tam się domyślałam ale nie byłam pewna. - odpowiedziałam z udawanym zaskoczeniem.

Nachylił się by złożyć na moich ustach słodki, długi pocałunek. Niestety tę chwilę przerwało burczenie w moim brzuchu. Odsunął się ode mnie a ja spuściłam wzrok zażenowana.

- Ubierz się, a ja w tym czasie ogarnę coś do jedzenia. - powiedział obdarzając mnie ciepłym uśmiechem. Zawsze gdy to robił na jego policzkach uwidaczniały się boskie dołeczki, które czyniły go jeszcze atrakcyjniejszym.

Krystian wyszedł z pokoju a wtedy ja wzięłam z jego szafy pierwszą białą koszulę, która wpadła mi w ręce. Narzuciłam ją na siebie, ledwie zasłaniała mi pośladki, ale nie zamierzałam ubierać nic więcej. Poprawiłam nieco włosy i poszłam do kuchni. W salonie na stoliku kawowym stało ogromne pudełko z pizzą, dwie szklanki i butelka coli. Światła były przygaszone a na stoliku paliły się małe świeczki tworząc niesamowity nastrój. Popatrzyłam na Krystiana który siedział na podłodze i obdarzyłam go szerokim uśmiechem. Wtedy on poklepał miejsce na dywanie obok siebie zachęcając mnie bym usiadła. 

- Zapraszam, kolację podano. - powiedział gestykulując przy tym komicznie. 

- Jaka pizzeria ogarnia pizzę w pięć minut? - zapytałam podchodząc bliżej.

- Och, żadna. Jestem czarodziejem droga Pani. - wygłupiał się nadal a ja nie mogłam powstrzymać śmiechu.

Usiadłam po turecku obok mojego chłopaka, on rozlał zimny napój do szklanek po czym wzięliśmy się za pałaszowanie. Patrzyłam na niego wyczekująco oczekując szczerej odpowiedzi na moje pytanie.

- Co? - zapytał zdziwiony 

- Wiesz. - zaczęłam swój wywód między kolejnymi kęsami. - Jakoś nie przekonuje mnie Twoja wersja o czarach a z bajek typu "stoliczku nakryj się" już dawno wyrosłam, więc? Jak udało Ci się tak szybko zorganizować pizzę? 

- No dobra. - westchnął zrezygnowany. - Niestety nie mam magicznych mocy, choć bardzo bym chciał je posiadać, aby móc cię uszczęśliwiać. Kolega ma pizzerię. Zamówiłem tę pizzę  około godzinę temu zanim weszłaś w tym swoim stroju do kuchni. 

- Mylisz się. - odrzekłam a on popatrzył na mnie zaskoczony. 

- W czym nie mam racji?

- Jesteś moim czarodziejem. Twoja miłość do mnie sama w sobie jest magiczna i to ona uszczęśliwia mnie najbardziej na świecie. Nie potrzebuję drogich prezentów. Ty jesteś moim prezentem od życia i...

Nie dał mi skończyć. Przerwał mój monolog wciągając mnie na swoje kolana i obdarowując gorącym pocałunkiem. 

- Kocham Cię jak nikogo na świecie. - mówił między kolejnymi całusami wplatając palce w moje włosy. -  Jesteś sensem mojego życia. Moim powietrzem. Bez ciebie jestem nikim. I jeszcze jedno...- dodał.- Ta koszula leży na Tobie o wiele lepiej  niż na mnie 

- Kocham cię. - odpowiedziałam z uśmiechem wywołanym jego słowami. 

Po tej niezwykłej chwili wróciliśmy do jedzenia. Pizza była po prostu mistrzowska. Ciasto miękkie, rozpływające  się w ustach, idealnie dobrane dodatki i przyprawy a to wszystko pod podwójną warstwą sera.  Zajadałam się nią jak nigdy wcześniej żadną pizzą. Sięgałam po kojejny kawałek gdy napotkałam rozbawione spojrzenie mojego chłopaka.

- No co? - zapytałam zdezorientowana z ustami pełnymi jedzenia 

- Seks wzmaga apetyt co? - odpowiedział nabijając się ze mnie. 

Przełknęłam ostatni kęs i odrzekłam.

- Najwidoczniej.

Podsunęłam mu pod usta trzymany  w rękach kawałek, a gdy niczego się nie spodziewając, otworzył je by skosztować, jednym szybkim ruchem docisnęłam mu pizzę do twarzy.  Gdy ją odkleił popłakałam się ze śmiechu widząc jego buzię całą w ketchupie. Jednakże mina mi zrzedła gdy nasze spojrzenia się spotkały i w jego oczach dostrzegłam pragnienie zemsty. Niewiele myśląc poderwałam się z miejsca i chichocząc zaczęłam przed nim uciekać wokół wyspy. Oczywiście moja próba ucieczki była z góry spisana na straty. Dorwał mnie po krótkiej chwili i trzymając w mocnym uścisku zaczął łaskotać. Szamotałam się na wszystkie strony wylewając hektolitry łez wywołanych salwami śmiechu. W pewnym momencie zaczęło brakować mi tchu. Krystian widząc to zwolnił swój uścisk a ja w końcu mogłam się z niego wyswobodzić.  Staliśmy na wprost siebie, patrzyłam na tego pięknego mężczyznę i w głębi ducha zadawałam sobie pytanie- czym zasłużyłam sobie na takie szczęście? Nie mogąc się powstrzymać delikatnie musnęłam jego usta.

- Smakujesz ketchupem i pizzą - zaśmiałam się pod nosem.

Ten komentarz był błędem.  Szybko wytarł swoją twarz w moją, brudząc mnie sosem pomidorowym. Pocałował mnie w policzek i odrzekł zadowolony z siebie:

-Ty też. 

- Jesteś okropny. - zaśmiałam się wycierając twarz ręcznikiem papierowym.

- Sama zaczęłaś. 

- Trzeba było się ze mnie nie śmiać.

- Ok. Już nie będę. - powiedział podnosząc ręce w geście kapitulacji.- Co teraz? Może jakiś film?

- Chętnie.

Położyliśmy się na kanapie a Krystian odpalił Netflixa. Nasz wybór padł na jakiś film sensacyjny a zaraz po nim przełączyliśmy na jeden z tych filmów, które wyciskają łzy z oczu. Było blisko północy  gdy zakończyliśmy nasz wieczór filmowy. Patrząc na zegarek jęknęłam na myśl o tym, że rano muszę wstać o szóstej.  Wstałam z kanapy przecierając zmęczone oczy.

- Pójdę już spać. - powiedziałam ziewając. 

- Za chwilę do ciebie dołączę tylko wezmę szybki prysznic. -  Powiedział całując mnie w nos. 

Skinęłam tylko głową na zgodę i poszłam do sypialni oddać się w objęcia Morfeusza.

sobota, 6 listopada 2021

STUDENCKA LOVE CZ.37

Krystian pocałował mnie jeszcze ostatni raz,  po czym wyszliśmy z pod prysznica. Wysuszyłam włosy, narzuciłam na siebie pierwsze ciuchy jakie wpadły mi w ręce i byłam gotowa do wyjścia. Rzecz jasna,  o ile można w ogóle być gotowym na wejście do paszczy lwa. Sama myśl o tym, że  muszę zrelacjonować to co się stało przyprawiała mnie o dreszcze.

- Gotowa?- zapytał mój chłopak starając się uśmiechem  dodać mi otuchy.

- chyba tak.- skinęłam głową.

Objął mnie swoimi silnymi rękami i przytulił, tak że niemal brakowało mi tchu. Nigdy z nikim nie czułam się taka bezpieczna i szczęśliwa. Szybko cmoknął mnie w czoło i wyszliśmy z mieszkania.

Siedziałam w samochodzie nerwowo bawiąc  się palcami u rąk. Moje myśli krążyły wokół tego o co będą pytać na komisariacie i czy będę w stanie wydusić z siebie choć słowo. Najbardziej przerażała mnie możliwość spotkania tam Tobiasza. Nie chciałam musieć go już nigdy więcej oglądać, a co dopiero przebywać w jego pobliżu. 

- Muszę na chwilę wejść do gabinetu mojego taty. - z zamyślenia wyrwał mnie głos Krystiana, który właśnie parkował samochód na parkingu

- Po co? - zmarszczyłam brwi patrząc na niego pytająco.

- Pewnie się martwi. Powiem mu, że jedziemy na komisariat. Zaczekaj chwilę dobrze? 

- Jasne. Nigdzie się nie wybieram. - odparłam. 

Szybko cmoknął mnie w usta i wysiadł z samochodu. Nie było go może dziesięć minut, ale  gdy wrocił odniosłam wrażenie jakby był... weselszy? Spokojniejszy? A może pewniejszy siebie? Nie miałam pojęcia o co chodziło. Patrzyłam na niego zdezorientowana, lecz on chwycił mnie za rękę i ściskając ją pokrzepiająco  powiedział.

- Nic nie mów policjantom.

- Słucham? - moje zaskoczenie sięgnęło zenitu. Teraz zastanawiałam się czy odbiło mu na skutek PTSD czy może w gabinecie Pana Andrzeja pracuje jakiś diler i mój chłopak po prostu się zjarał. - Przecież jedziemy tam złożyć zeznania. 

- Tak, ale nie musisz się stresować. - powiedział z uśmiechem. - wszystko im wyjaśnię i uciekniemy stamtąd szybciej niż myślisz.

Popatrzyłam na niego niepewnie. Byłam sceptycznie nastawiona do jego pozytywnego toku myślenia, ale nadal nie dawało mi spokoju, skąd u niego ten nagły przypływ pewności siebie? 

- Nie bój  się. Jestem z tobą i dla ciebie. 

- Wiem. - tym razem to ja ścisnęłam jego dłoń. 

Po krótkiej chwili dotarliśmy na miejsce. Komisariat mieścił się w starym budynku. Z zewnątrz wyglądał na obskurny i zaniedbany. Wręcz nadający się do remontu. Gdy tylko weszliśmy do środka, naszła mnie ochota by odwrócić się na pięcie  i wyjść. Krystian wyczuł mój opór. Objął mnie ramieniem i dyskretnie zmusił do ruszenia na przód. Szliśmy długim korytarzem, a gdy skręciliśmy stanęłam jak wryta i nie miałam zamiaru drgnąć. Na krześle, przed drzwiami do których zmierzaliśmy, siedział Tobiasz. Na nosie miał założony opatrunek a pod prawym okiem malował się mocny siniak. Popatrzył na nas pogardliwie, jego spojrzenie przesycone było rządzą zemsty. Wstał z krzesła i podszedł do nas. Zadrżałam z przerażenia, a Krystian czując mój strach przytulił mnie mocniej do siebie. 

- Zniszczę cię idioto. - Tobiasz wysyczał te słowa przez zęby.

Mój chłopak zdawał się nic z tego nie robić. Prychnął tylko pod nosem i odpowiedział:

- To się jeszcze okaże.

W tym momencie z pokoju wyszedł policjant. Popatrzył na nas surowo a następnie poprosił mnie bym weszła do środka. Pokój był mały, pomalowany wyblakłą już, niebieską farbą. Na ścianach  wisiały jakieś dyplomy, w kącie stała wysoka szafka z szufladami zamykanymi na klucz, zapewne pełniąca funkcje archiwum, na środku mieściło się dębowe biurko a obok drzwi, na stoliku stał ekspres do kawy. Rozglądałam się nerwowo po pomieszczeniu, byle tylko nie musieć spojrzeć na policjanta. 

- Pani Angeliko. - starszy mężczyzna odezwał się spokojnym głosem. - Czy jest Pani w stanie powiedzieć co zaszło między  Panią a Panem Tobiaszem, w gabinecie... taty Pani chłopaka, jak mniemam?- zapytał zatrzymując wzrok na Krystianie.

- P-Proszę pana, ja..- jąkałam się, czując że  zaczyna brakować mi powietrza.

- Ona nie będzie nic mówić dopóki nie odbędzie konsultacji z psychologiem. Proszę.- powiedział Krystian wyciągając z wewnętrznej kieszeni kurtki mały pendrive i podając go policjantowi.

Oboje popatrzyliśmy na mojego chłopaka zszokowani.  Mężczyzna podpiął urządzenie do laptopa a moim oczom ukazał się  film. Było to nagranie z monitoringu na którym wszystko widać. W momencie, kiedy naszym oczom ukazała się scena w której Tobiasz całuje mnie następnie próbuję dotykać w miejscach intymnych, nie wytrzymałam. Ból psychiczny jaki odczuwałam sprawił, że  zaniosłam się płaczem. Krystian przytulił mnie z całej siły, zwracając się do policjanta.

- Chyba nie trzeba tu nic mówić? Na nagraniu ewidentnie widać, że  ten skurwiel chciał ją wykorzystać. Jeśli będzie taka konieczność, poniosę wszelkie konsekwencje związane z pobiciem tego śmiecia. Ale jej proszę dać spokój.

- Cóż, to nagranie dostarcza nam wystarczających informacji. Jeśli chodzi o Pana sytuację, wszystko zależy od tego czy poszkodowany wniesie oskarżenie.

- Poszkodowany. - prychnął Krystian. - to ona jest tu kurwa poszkodowana, nie on.

- Rozumiem twoje wzburzenie ale musisz się opanować jeśli nie chcesz wpędzić się w jeszcze większe kłopoty.

Patrzyłam swoimi zapuchniętymi oczami to na jednego mężczyznę to na drugiego. Byłam tak roztrzęsiona wizją Krystiana za kratkami, że  nie byłam w stanie nic z siebie wydusić. 

- Musicie poczekać na korytarzu, aż przesłucham posz... - urwał zerkając na mnie. - Pana Tobiasza. Nie oddalajcie się. - zakończył przesłuchanie, wskazując dłonią drzwi.

W przejściu minęliśmy się z Tobiaszem. Patrzył na mnie z tym swoim przebiegłym uśmiechem, jeszcze nie świadomy czekającej na niego niespodzianki w formie nagrania. Gdy zamknęły się za nim drzwi, usiedliśmy na krzesłach, Krystian nawet na moment nie wypuszczał mnie z objęć. Za ścianą co jakiś czas dało się słyszeć podniesione głosy.  Kiedy nagle drzwi otworzyły się z impetem zerwałam się na równe nogi i stanęłam niemal na baczność. Z pokoju wyłonił się Tobiasz, zakuty w kajdanki, prowadzony przez policjanta który nas przesłuchiwał. Przechodząc obok mnie,  rzucił mi przepełnione nienawiścią spojrzenie i powiedział:

- Policzymy się jeszcze suko...

Krystian słysząc te słowa ruszył na niego rozwścieczony, ale szybko stanęłam między nimi, zapobiegając tym samym popełnieniu przez mojego chłopaka ogromnego głupstwa. Spojrzałam na niego błagalnie i wyszeptałam:

- Proszę, on nie jest tego wart.

W odpowiedzi na moją prośbę Krystian przytulił mnie do siebie. Wiedziałam że  rzuca Tobiaszowi wrogie spojrzenie z nad mojego ramienia, ale wolałam to niż  żeby go tu pobił i narobił sobie jeszcze większych kłopotów.

Policjant popchnął lekko Tobiego by ruszył się z miejsca. Zniknęli za rogiem a my znów zostaliśmy sami. Wtuliłam twarz w pierś Krystiana, mając nadzieję, że w ten sposób pozbędę się tego okropnego strachu. Powolne głaskanie po głowie ukoiło nieco moje skołatane nerwy.

- Możecie iść do domu. - odskoczyliśmy od siebie na dźwięk słów policjanta. 

- Czy on...?- z nerwów nie potrafiłam sklecić pytania.

- Tak. Pan Tobiasz zostanie w areszcie do czasu rozprawy, bez możliwości wyjścia za kaucją. Możesz być spokojna, nic wam nie grozi. 

Ulga jaką poczułam w tym momencie wywołała eksplozję wszystkich skrywanych emocji. Splotłam ręce na szyi mojego chłopaka wtulając twarz w jego ramię. Czułam jak wstrząsają mną dreszcze nad którymi nie mogłam zapanować.

- Proszę dopilnować by poszła do psychologa. -mężczyzna zwrócił się do Krystiana głosem pełnym troski. 

- Obiecuję. - odpowiedział całując mnie czule w czubek głowy.  - Dziękujemy, do widzenia.

- Do widzenia.

Krystian wyprowadził mnie na drżących nogach z komisariatu. Czułam się oszołomiona i wstrząśnięta całą tą sytuacją. W samochodzie, nie mogąc dłużej wytrzymać, powiedziałam:

- Dlaczego nie powiedziałeś mi o nagraniu?

Popatrzył na mnie ze stoickim spokojem w oczach i odpowiedział:

- Dobry gracz nie wyciąga od razu asa z rekawa.- uścisnął czule moją dłoń. - Mówiłem Ci żebyś się nie martwiła.

Reszta drogi upłynęła nam w ciszy. Wsłuchiwałam się w piosenki płynące z radia i rozmyślałam o tym co będzie dalej. Bałam się, że  Krystian będzie musiał odpowiedzieć za pobicie. 

W mieszkaniu od razu zajęłam się przygotowywaniem do jutrzejszych zajęć, aby przekierować swoje myśli na inny tor. Jednak jak się po chwili okazało, moje rozmyślania wpadły z deszczu pod rynnę. Wspomnienie  dzisiejszego dnia ustąpiło miejsca komu? Patrykowi.... Boże, jakie to wszystko było pochrzanione. Chciałam się od niego uwolnić  a on cały ten czas nalegał na rozmowę. Nie mogłam uciekać w nieskończoność. W końcu musiałam wysłuchać tego,  co miał do powiedzenia. 

niedziela, 24 października 2021

STUDENCKA LOVE CZ. 36

Trzy miesiące później....



Od feralnych wydarzeń minęły trzy miesiące.  W tym czasie nie wydarzyło się nic, co zwiększyłoby ilość obrażeń na moim ciele a szczera rozmowa z Krystianem pomogła nam rozwiać wiele wątpliwości i cieszyć się łączącym nas uczuciem. 

Właśnie byłam w trakcie ćwiczeń. Szłam powoli po bieżni, stopniowo zwiększając jej prędkość. Od dwóch tygodni poruszałam się samodzielnie. Znienawidzone przeze mnie kule stały się  przykrym wspomnieniem. Byłam niesamowicie szczęśliwa i dumna z efektów rehabilitacji. Idąc po taśmie obmyślałam plan w jaki sposób odwdzięczę się tacie Krystiana za pomoc. Przez cały ten czas nie wziął ode mnie ani złotówki.  Z zamyślenia wyrwał mnie czuły dotyk dłoni która objęła mnie w pasie. Przekonana, że to mój chłopak przyjechał po mnie zatrzymałam bieżnię i zamykając oczy oddałam się jego dotykowi. Jednakże szybko otrząsnęłam się gdy osoba znajdująca się za mną przemówiła.

- Świetnie sobie radzisz.- usłyszałam meski głos tuż przy moim uchu. Odskoczyłam zszokowana.

- Tobiasz! - pisnęłam. - Co ty do cholery robisz?!

Stałam z nim twarzą w twarz. Serce dudniło mi w piersi a wzrok utkwiłam w jego chytrym uśmiechu. Nie odrywając ode mnie spojrzenia zrobił krok w moją stronę. Automatycznie odskoczyłam do tyłu robiąc unik, po chwili jednak nie miałam już za sobą nic oprócz ściany. Czułam się jak w klatce, mój umysł przełączył się na tryb walki. Musiałam jakoś uciec. Zanim jednak zdążyłam odpowiednio zareagować, Tobiasz chwycił moje ręce i w mocnym uścisku przygwoździł je do ściany nad moją głową. 

- To nie jest śmieszne. - szepnęłam, starając się zapanować nad oddechem.

- Chcę tylko pogadać. - powiedział niebezpiecznie zbliżając swoje usta do moich. Niewiele brakowało a zapewne skradłby mi pocałunek. Na szczęście w porę zdążyłam odwrócić głowę. Niespodziewanie chwycił moją brodę wolną ręką  i zaciskając na niej palce zmusił mnie bym na niego spojrzała.

- Co taka kobieta jak ty widzi w tym idiocie?  - wysyczał przez zęby. - Dałbym Ci dużo więcej gdybyś tylko dała mi szansę.

- Co ty bredzisz? - jęknęłam przerażona tym wyznaniem. - Kocham Krystiana, moje serce należy do niego i nigdy nie będzie twoje.- warknęłam.

- To się jeszcze okaże. - skomentował zwalniając uścisk na mojej twarzy I muskając kciukiem miejsce gdzie była ledwo zauważalna blizna. - Ja bym cię nie skrzywdził.

Prychnęłam na dźwięk tych słów.

- Pierdol się. - rzuciłam złośliwie, usiłując wyswobodzić swoje ręce.

- Nie szarp się, bo będzie bolało. - powiedział wprost w moje usta. 

Sparaliżowana strachem przestałam walczyć, pozwalając mu na pocałunek.

- Grzeczna dziewczynka. - wyszeptał zadowolony z mojej uległości.

Zacisnęłam powieki nie chcąc uwolnić wzbierających pod nimi łez. Szybko jednak oprzytomniałam gdy jego dłoń zaczęła wsuwać się za gumkę moich dresowych spodni. Otwarłam szeroko oczy, zacisnęłam uda i ostatkiem sił krzyknęłam:

- Tobiasz, proszę NIE!!

W tym momencie drzwi gabinetu  otworzyły się a do środka wpadł Krystian. Złapał Tobiasza za koszulkę i jednym sprawnym ruchem powalił go na ziemię. Widząc ich szamotaninę osunęłam się po ścianie i siadając na podłodze rozpłakałam się. Kolana podsunęłam do klatki piersiowej, ukryłam w nich twarz a rękoma niemal rwałam włosy z głowy przytłoczona przerażeniem jakie mnie ogarnęło. 

Sprowadzony hałasem do gabinetu wszedł Pan Andrzej. W chwili kiedy kazał Krystianowi przestać, podniosłam głowę i zobaczyłam,  że mój oprawca ma całą twarz we krwi. Leżał na posadzce i trzymał się za nos jęcząc z bólu. Krystian obezwładnił go siadając na nim i chwytając go dłonią za gardło.

- Zejdź z niego. - tata mojego chłopaka przemówił najspokojniej jak to możliwe, starając się zapanować nad sytuacją. - czy ktoś mi wyjaśni co tu się stało?

- Dzwoń po policję albo sam zabiję tego skurwiela! - krzyknął Krystian.

- Tobiasz chciał mnie.... - Gardło zawiązało mi się na supeł. Nie byłam w stanie wypowiedzieć tego słowa na głos. Ale nie musiałam bo mój chłopak mnie w tym wyręczył kończąc dobitnie moją wypowiedź.

- ZGWAŁCIĆ! Ten skurwiel chciał ją zgwałcić!

Wzdrygnęłam się na dźwięk tego słowa i ponownie wstrząsnęła mną fala płaczu. Pan Andrzej dobiegł do mnie, przyklęknął i obejmując jedną ręką w ojcowskim uścisku drugą wybrał w telefonie numer policji. 

Gliniarze zjawili się szybko i nie ukrywali zaskoczenia bałaganem który zastali. Kiedy już zakuli Tobiasza w kajdanki zwrócili się do nas z prośbą zgłoszenia na komisariat w celu złożenia zeznań. Gdy wyszli z gabinetu wyprowadzając ze sobą Tobiego, Krystian od razu do mnie podbiegł. Nie zdążyłam nawet otrzeć twarzy z łez a on już wciągał mnie w swoje objęcia i tulił do siebie z całych sił. Pod jego czułym dotykiem szybko się uspokoiłam. Kiedy wyczuł, że przestałam już drżeć ze strachu, pomógł mi wstać. Odgarnął mi z twarzy włosy by móc złożyć na moim czole delikatny pocałunek.

- Musimy coś zrobić z tą twoją tendencją do pakowania się w kłopoty. - powiedział.

- Jeśli znasz jakiś sposób to jestem chętna.

- Chodź. Zabiorę cię do domu. - objął mnie w talii i wyprowadził powoli z gabinetu. Widziałam,  że  wychodząc rzucił ojcu porozumiewawcze spojrzenie. 

Szłam do windy ze spuszczoną głową. Czułam na sobie spojrzenia wszystkich pracowników, którzy zapewne słyszeli słowa Krystiana. Było mi wstyd, mimo że  nie powinno bo przecież to nie była moja wina. Nigdy nie dałam Tobiemu żadnych sygnałów, które mógłby odczytać jako szansę na związek. Dopiero gdy wyszliśmy z budynku, powiew wiosennego powietrza nieco mnie otrząsnął z szoku. Przypomniałam sobie, że  czeka mnie jeszcze wizyta na komisariacie. Nie miałam ochoty relacjonować tego co się wydarzyło,  ale miałam świadomość, że  jeśli tego nie zrobię Tobiasz pozostanie bezkarny. Krystian wyrwał  mnie z zamyślenia otwierając  przede mną drzwi samochodu. Niczym w transie zajęłam posłusznie, w milczeniu miejsce pasażera. Utkwiłam wzrok w jakimś punkcie za oknem a gdy poczułam na swoim kolanie dłoń mojego chłopaka, wzdrygnęłam się. Widząc moją reakcję szybko zabrał rękę i spojrzał na mnie przepraszająco.

- Będzie dobrze. Obiecuję. - powiedział ściskając moją dłoń.

- On może cię oskarżyć o pobicie. - stwierdziłam zaskakując samą siebie takimi spostrzeżeniami.

- Nie zrobi tego.

- Skąd ta pewność? - zapytałam kierując na niego swój wzrok.

- Zaufaj mi. Wiem co mówię. - odpowiedział z uśmiechem, głaszcząc pocieszająco mój policzek.

Droga do mieszkania upłynęła nam w przytłaczającym milczeniu. Zastanawiałam się  co dawało Krystianowi taką pewność, że Tobiasz go nie zaskarży. Czyżby miał na niego jakiś haczyk? 

Weszliśmy do apartamentu. Nic nie mówiąc skierowałam się prosto do łazienki. Potrzebowałam się odświeżyć przed wizytą na policji. Po pierwsze byłam po intensywnym treningu, a po drugie cały czas czułam na sobie ręce i usta Tobiego. Stałam przez chwilę przy umywalce, wpatrując się w swoje odbicie w lustrze. Próbowałam dostrzec w nim coś co podbudowałoby moje poczucie własnej wartości. Czułam się poniżona i brudna. Bałam się, że jeśli nie zmyję z siebie tego uczucia, to Krystian już nigdy mnie nie dotknie i nie spojrzy na mnie z tym swoim błyskiem pożądania w oczach. 

Zrzuciłam z siebie ubrania i pozostawiając je na podłodze, weszłam pod prysznic. Odkręciłam wodę a następnie usiadłam na zimnych kafelkach pod strumieniem wylewającym się z deszczownicy. Ukryłam twarz w dłoniach, pozwoliłam emocjom ujść ze  mnie wraz z łzami, które w tej chwili stały się źródłem ulgi dla mojej duszy. 

W pewnym momencie drzwi kabiny rozsunęły się a do środka wszedł Krystian. Podniosłam na niego wzrok. Był piękny. Wysportowany, z idealnie zarysowanymi mięśniami brzucha, klatki piersiowej i pleców. Przykucnął na przeciw mnie i wyciągnął w moim kierunku dłoń. Po chwili wahania chwyciłam ją a on ostrożnie pomógł mi wstać. Ujął w palce moją twarz i delikatnie uniósł ja do góry, tak bym na niego spojrzała. Tkwiliśmy w tej chwili przez moment, on wwiercał we mnie swoje spojrzenie, a mi wydawało się, że  czyta ze mnie jak z otwartej księgi. 

- Nie lubię kiedy płaczesz. - powiedział gładząc mój policzek. - Nie pozwalam ci obwiniać się o to, co miało miejsce w gabinecie mojego taty.

Wylał na dłonie odrobinę mojego żelu pod prysznic i stając za mną zaczął  mnie myć. Delikatnymi, okrężnymi ruchami przesuwał dłonie od barków, poprzez plecy aż dotarł do moich piersi. Ciepło jego dłoni mieszało się ze spływającą po moim ciele gorącą wodą. Gdy skupił swoją uwagę na moich sutkach, wstrząsnął mną dreszcz a w podbrzuszu wybuchł pożar. Krystian jednak widząc moją reakcję na jego dotyk,  zabrał ręce i odsunął się ode mnie. Byłam rozczarowana. Przez chwilę miałam nadzieję, że nie będzie się mnie brzydził po tym co sie stało, ale najwidoczniej pomyliłam się.  Zrezygnowana zwiesiłam głowę i zamknęłam oczy. Chciałam pozbyć się upokorzenia i odrzucenia.

- Wyjdź. - rozkazałam.

Spojrzał na mnie zaskoczony i zapytał:

- Ale dlaczego? Zrobiłem coś nie tak?

- Wiedziałam że  tak będzie... - urwałam w pół słowa.

- Jak?

- Wiedziałam, że przez to co zrobił Tobiasz nie będziesz już chciał mnie dotykać. Dla ciebie jestem brudna i zepsuta. - powiedziałam to łamiącym się głosem. 

Jego twarz wydawała się zdezorientowana. Jakby nie rozumiał mojego toku myślenia. 

- O czym ty bredzisz?

Wzruszyłam ramionami nie chcąc rozwodzić się nad swoimi przekonaniami.

- Czy ty myślisz, że już cię nie pożądam? 

- Tak. Tak właśnie myślę. - powiedziałam ze złością, patrząc mu prosto w oczy. Szukałam w nich oznak tego, że  się mylę.

Wtedy on położył obie swoje dłonie na moich policzkach  i odrzekł:

- Zerżnął bym cię tu i teraz, pod tym prysznicem, ale jesteś świeżo po próbie gwałtu. Widziałem w jakiej rozsypce psychicznej jesteś dlatego nie  chciałem proponować Ci seksu.

- Ale,ja tego chcę. - odparłam z całym swoim przekonaniem. -  Chcę wierzyć, że wydarzenia dzisiejszego dnia nic między nami w zmieniły.

- Dobrze. Pod jednym warunkiem. Powiesz żebym przestał jeśli będzie coś nie tak.

Skinęłam na zgodę głową i niemal natychmiast poczułam jego usta na swoich. Na początku nasz  pocałunek był spokojny, wręcz leniwy, ale z każdą chwilą przybierał na intensywności. Gdy oderwał się od moich ust, zaczął składać drobne pocałunki wzdłuż linii mojej twarzy. Przytłaczająco powoli wyznaczał nimi ścieżkę po mojej szyi. Docierając do obojczyka, przygryzł go delikatnie wprawiając tym mój ciało w przyjemne drżenie.

Serce szalało mi w piersi, oddech przyspieszył a receptory w mojej skórze, drażnione krótkim zarostem mojego chłopaka, reagowały na każde muśnięcie gęsią  skórką. Przerwał na moment tę  grę i patrząc na mnie z błyskiem pożądania w oczach powiedział:

- Stój i nie ruszaj się. Jeśli drgniesz, przestanę. - uśmiechnął się szelmowsko po czym wróciły do swojej gry. 

Całował mnie wzdłuż mostka, następnie skupił całą  swoją uwagę na jednej piersi. Ssał, lizał i podgryzał sutek a narzucone przez niego powolne tempo było aż bolesne. Jęknęłam z przyjemności gdy wziął w palce drugi skutek i zaczął go uciskać.

-Nie ruszaj się. - wymruczał kierując swoje usta do drugiej piersi. 

Skupiłam w sobie całą swoją silną wolę walcząc z pragnieniem poruszenia się, czy choćby zatopienia rąk w gęstych włosach Ktystiana. Nie było to łatwe, zwłaszcza że podniecenie powoli odbierało mi władzę w nogach. Zadrżałam w chwili kiedy jego język znalazł się w moim pępku. Kreślił nim kółka rozpalając moje pożądanie do granic możliwości. Nie byłam w stanie dłużej ustać na nogach, kolana mi się ugięły a on w tym momencie zaprzestał pieszczot.

- Proszę... - wydyszałam.

- O co prosisz skarbie? - bezczelnie droczył się ze mną.

- Proszę... nie przestawaj. - jęknęłam.

- Stój. - nakazał, rozsuwając mi delikatnie nogi.

Uklęknął przede mną. Rękami błądził po moich pośladkach, masując je i ugniatając aż do bólu. Westchnełam cicho a wtedy jego usta znalazły drogę do łechtaczki. Całował moją kobiecość doprowadzając mnie tym do szaleństwa.  Narastające w podbrzuszu uczucie przypominało oczekiwanie na fajerwerki w sylwestrową noc. Kreślił językiem kółka na moim guziczku w tej samej chwili wsuwając we mnie palec. 

- Mmm.. taka mokra. Dla mnie. - wymruczał unosząc na mnie swój wzrok.

Dyszałam jak w pogoni. Krystian wstał i pocałował mnie. Jego język zdominował moje usta, czułam w nich smak swoich soków. Twarda męskość mojego chłopaka dawała o sobie znać wbijając mi się w udo.  Złapał mnie za pośladki i podniósł do góry. Objęłam nogami biodra Krystiana a on nie czekając ani chwili dłużej wszedł we mnie mocno i do końca. Z mojego gardła wyrwał się krzyk. Doznanie było bardzo intensywne. Poruszał się we mnie przypierając mnie do ściany kabiny. Z każdym pchnięciem trafiał w ten idealny punkt doprowadzając mnie na skraj rozkoszy. Spragniona orgazmu w końcu zacisnęłam się na jego penisie a Krystian doszedł chwilę po mnie. Drżeliśmy w mocnym uścisku. Nie chciałam by ta chwila się kończyła. 

Niestety czekała nas nieunikniona rzeczywistość, a wraz z nią wizyta na komisariacie. 

środa, 20 października 2021

STUDENCKA LOVE CZ. 35

Ze snu wyrwał mnie dźwięk  tłuczonego szkła. Przestraszona, aż podskoczyłam nerwowo na łóżku. Gdy serce złapało spokojny rytm wstałam ostrożnie i poszłam powoli do kuchni. Zastałam tam Krystiana zbierającego z podłogi, odłamki stłuczonego talerza. Na twarzy wymalowaną miał taką złość i zawziętość, że  nie wytrzymałam i parsknęłam śmiechem, zdradzając tym samym swoją  obecność w kuchni. Podniósł swoje spojrzenie, które na mój widok odrobinę złagodniało i powiedział wyraźnie zasmucony. 

- Przepraszam, obudziłem cię. - podszedł do mnie ostrożnie starając się nie wdepnąć w szkło. Położył dłoń na moim policzku, drugą ręką objął mnie w talii i przyciskając do siebie złożył czuły pocałunek na mojej głowie. - Usiądź, zaraz zjemy kolację tylko to uprzątnę. - dodał wracając do sprzątania.

- Pomogę ci. Tylko muszę znaleźć zmiotkę. - to powiedziawszy zdałam sobie sprawę z absurdalności  moich słów. Jak niby chciałam mu pomóc skoro na chwilę obecną byłam pieprzoną kaleką, która bez kul nie była w stanie ustać na własnych  nogach a co dopiero pozamiatać. Ta myśl przytłoczyła mnie do tego stopnia, że w oczach wezbrały mi niechciane łzy. Potrząsnęłam szybko głową, by powstrzymać je przed wydostaniem się z oczu, ale nie umknęło to uwadze mojego chłopaka. Spojrzał na mnie i zmarszczył  brwi ze zdziwienia. 

- Hej, co jest? - zapytał podchodząc bliżej.

Popatrzyłam na niego zaszklonymi oczami i wybuchłam.

- Nawet nie mogę Ci pomóc przez te pieprzone kule! Mam dość! Chcę normalnie funkcjonować! - krzyczałam i zalewałam się łzami bezsilności. W złości odrzuciłam kule na bok i jak można było  przewidzieć upadłam na kolana. Niestety pech chciał, że amortyzując  upadek wsparłam się rękami na nieuprzątniętych kawałkach szkła. Byłam tak wściekła, że  nawet nie czułam bólu, który powinny wywoływać wbite w moje dłonie odłamki. Patrzyłam na stale powiększającą się na podłodze plamę krwi i nie mogłam przestać szlochać. Krystian widząc co się stało podbiegł do mnie szybko i biorąc na ręce zaczął uspokajać. Posadził mnie na wyspie kuchennej i pospiesznie wyciągnął z jednej z szafek apteczkę pierwszej pomocy.

- Pokaż. - powiedział delikatnie ujmując moje dłonie w swoje ręce. Uważnie przyjrzał się skaleczeniom i kręcąc głową stwierdził. - Muszę oczyścić rany. Uprzedzam, że nie będzie to przyjemne.

Tak jak powiedział, ból był okropny. Mimo że wyciągał pęsetą każdy odłamek szkła z ogromną ostrożnością i delikatnością. Powiedziałabym że obchodził się ze mną jak z jajkiem. 

- Auć. - syknęłam zaciskając z bólu zęby, kiedy wyciągał najgłębiej tkwiący kawałek.

- Wiem, przepraszam. - powiedział smutno. - musimy jechać, z tym na SOR. Trzeba to zszyć.

- Mogłam w ogóle stamtąd nie wychodzić. - zaśmiałam się ironicznie.

Zmierzył mnie wzrokiem. W jego oczach widać było irytację spowodowaną moim zachowaniem. Jednakże tylko pokręcił głową i nic nie mówiąc owinął delikatnie moje dłonie bandażem. Nadal milcząc wziął mnie na ręce i bez słowa zaniósł do samochodu. 

Cisza panująca w środku odbijała się echem w mojej głowie. Po krótkiej chwili znaleźliśmy się ponownie pod szpitalem. Kobieta w rejestracji przyglądała nam się podejrzliwie. Wyraz jej twarzy zdradzał zdziwienie faktem, że  jesteśmy tu dzisiaj drugi raz.

- W czym mogę pomóc? - zapytała spoglądając na moje dłonie 

- Nieszczęśliwy wypadek podczas kolacji. Stłukłam talerz a kiedy chciałam posprzątać straciłam równowagę i upadłam na odłamki szkła.

- Rozumiem. - skomentowała pod nosem, wpisując informacje w komputer.

- Potrzebujemy kogoś kto to porządnie opatrzy i założy szwy. - pieklił się Krystian.

- Proszę usiąść i chwilę poczekać. - powiedziała z uśmiechem kobieta, wskazując nam wolne krzesła.

Chwila zdawała się trwać w nieskończoność. Po niemal dwóch godzinach siedzenia w poczekalni krakowskiego SORu, w końcu wyszedł do nas lekarz. Krystian kipiał ze złości i jedynie resztki silnej woli pozwoliły mu nad sobą zapanować. Widzialam jak zacisnął szczękę by powstrzymać się przed zbesztaniem pracowników tutejszej służby zdrowia i w milczeniu pomógł mi wejść do gabinetu.

Po około dwudziestu minutach miałam oczyszczone i zszyte rany, oraz założone opatrunki. Nie mogłam patrzeć na te bandaże. Jeszcze trochę a z zombie przeobraziłabym się w mumię. Zdusiłam jednak, ponownie narastającą we mnie frustrację. W milczeniu odebrałam od lekarza kartę informacyjną i wyduszając z siebie ciche dziękuję, skierowałam się do wyjścia podtrzymywana w talii silnymi rękoma mojego chłopaka. 

Gdy wróciliśmy do mieszkania, była już prawie dwudziesta trzecia. Na stole stały naczynia z nieruszoną przez nas kolacją. Krystian spojrzał na mnie pytająco, ale ja tylko pokręciłam głową. Nie miałam ochoty nic jeść. Pragnęłam zaszyć się w pokoju i zostać sama ze swoimi myślami.

- Zjem rano. Pójdę się położyć. - wydusiłam z siebie półgłosem.

Powoli poszłam do sypialni starając się trzymać kule tak, aby nie powyrywać sobie założonych przez lekarza szwów. Czułam na plecach spojrzenie Krystiana, ale nie chciałam rozmawiać. Weszłam do pokoju,  zatrzasnęłam za sobą drzwi i usiadłam na łóżku.  

W ciągu dwudziestu lat swojego życia nie miałam takiego pecha, jaki prześladował mnie w ostatnim półroczu. Jakby zawisła nade mną  czarna chmura,  której nie mógł przepchnąć dalej nawet najsilniejszy wiatr. Ukryłam twarz w dłoniach by stłumić narastający we mnie gniew. Miałam dość skutków swojej impulsywności, musiałam się  uspokoić. Po kilku głębszych oddechach zdołałam zapanować nad emocjami. Zaczęła do mnie docierać absurdalność mojego zachowania. Przecież doskonale zdawałam sobie sprawę z tego,  że potrzeba mi więcej niż jednych zajęć rehabilitacji. Zawsze powtarzałam,  że aby coś osiągnąć potrzeba wysiłku i ciężkiej pracy, więc  dlaczego teraz nie potrafiłam ukierunkować swojego myślenia na takie tory? Poddałam się? NIE! Nigdy nie miałam w zwyczaju poddawać się w dążeniu do celu. Zawsze konsekwentnie szłam do przodu, nie oglądając się  za siebie. Teraz też muszę się  tego trzymać. Wstanę rano, zamówię  taksówkę i pojadę prosto do gabinetu taty Krystiana. Z tym postanowieniem zakończyłam ten koszmarny dzień. 


***


Obudziłam się przed siódmą. Pierwsze co zwróciło moją uwagę to ręka Krystiana oplatająca mnie w pasie i jego ciepły oddech wyczuwalny na mojej szyi. Delikatnie wyswobodziłam się z jego uścisku nie chcąc go obudzić. Usiadłam na skraju łóżka, przetarłam zaspane oczy i rozciągnęłam zdrętwiałe mięśnie. Za oknem było jeszcze szaro, słońce nie zdołało przebić się przez chmury co sprawiało, że miałam ochotę wrócić pod kołdrę i zostać tam, aż się wypogodzi. Ale nie taki był plan, nie takie było moje postanowienie. Wstalam więc ostrożnie,  z szafki wzięłam po cichu  T-shirt i dres i wyszłam z sypialni.

W łazience doprowadziłam się do względnego porządku. Skoro wyglądalam już niczym postać rodem z filmu "Mumia powraca",to pozostało mi tylko uczesać włosy i mieć nadzieję, że  nie wystraszę ludzi w tym nowoczesnym wieżowcu. Po wyjściu z łazienki wykręciłam numer Ubera i zamówiłam taksówkę pod ten adres. Wrzuciłam do torebki butelkę wody, narzuciłam na siebie płaszcz i mało pasujące do niego śniegowce, ale niestety narazie byłam skazana na płaskie obuwie. Zamknęłam za sobą drzwi i udałam się wprost do windy. 

Przed wyjściem z budynku poprawiłam jeszcze włosy tak by zasłaniały mój rozwalony policzek. Nie chciałam stać się porannym koszmarem Bogu ducha winnego kierowcy taksówki. 

Gdy wyszłam na zewnątrz w moją twarz uderzył powiew mroźnego powietrza. Na szczęście nie musiałam długo marznąć, gdyż samochód już  na mnie czekał. 

- Dzień dobry. - powiedziałam wsiadając do taksówki. 

-Dzień dobry. - odpowiedział mężczyzna w średnim wieku, przyglądając mi się badawczo. Jego wyraz twarzy zdradzał co myśli. Pewnie wyglądałam jak ofiara przemocy domowej. Nie miałam jednak ochoty zwierzać się obcemu człowiekowi, więc po prostu odwróciłam wzrok i podałam tylko adres pod który chciałam dojechać. 

Punktualnie o ósmej stałam u progu wejścia do budynku w którym mieścił  się gabinet Pana Andrzeja. Nabrałam powietrza w płuca i nie czekając, aż opuści mnie wszelka motywacja, weszłam do środka. W windzie wybrałam siedemnaste piętro i zaczęłam odliczać czas tej "podróży". Drzwi windy rozsunęły się skrzypiąc złowieszczo. Zaśmiałam się pod nosem bo naszła mnie myśl, że nawet winda nadaje mojemu wyglądowi klimat jak z horroru. Gdy wyszłam na korytarz spotykając spojrzenie zaskoczonej recepcjonistki, zastanawiałam się czy powiedzieć "dzień dobry", czy też bardziej stosowny będzie zwrot "cukierek albo psikus"?  Pokręciłam głową odganiając te głupie myśli i po prostu podeszłam się przywitać.

- Dzień dobry. Jest może już Pan Andrzej z PNN Medica? - zapytałam starając się brzmieć spokojnie i naturalnie. - Jeśli ma chwilę, chciałabym poćwiczyć. 

- Tak, jest w gabinecie. Kogo zapowiedzieć? - zapytała kobieta łagodnym tonem.

- Angelika. Jestem dziewczyną Krystiana. 

- Ach tak. Teraz kojarzę. - rzuciła z entuzjazmem wybierając numer telefonu znajdującego się wewnątrz gabinetu. Po przekazaniu informacji o mojej obecności, rozłączyła się i z uśmiechem dodała. - Możesz wejść. 

- Dziękuję - odwzajemniłam jej uśmiech. 

W duchu odliczyłam do trzech po czym zapukałam do drzwi. Weszłam do środka słysząc za nimi krótkie "Proszę" wypowiedziane przez tatę Krystiana. Na mój widok zmył się z jego twarzy szeroki uśmiech a zastąpił go prawdziwy wstrząs.

- Chryste, Angelika co ci się stało? - zapytał spanikowany podchodząc do mnie i pomagając mi usiąść na kozetce. - Mam nadzieję, że  mój syn nie ma z tym nic wspólnego? 

Odpowiedziałam mu wymowną ciszą. Ostatnio milczenie stało się moim sposobem na radzenie sobie z problemami. Zamykałam się w sobie, budując wokół siebie wysoki mur. Jako przyszły psychoterapeuta zdawałam sobie sprawę ze szkodliwości mojego postępowania, ale nie umiałam inaczej.

- Czyli jednak Krystian. - przerwał tę grobową ciszę. - Proszę powiedz mi co się stało, bym nie musiał snuć błędnych domysłów. 

Spojrzałam w jego czekoladowe oczy, takie same jak u Krystiana i zaczęłam wyrzucać z siebie wydarzenia ostatniej doby. Opowiedziałam o tym co sie stało na uczelni i o tym co miało miejsce zanim zdążyliśmy usiąść do kolacji.

- To wszystko. - wydusiłam z siebie ocierając z policzka zagubioną łzę.- To wszystko to nieszczęśliwe wypadki. Proszę nie robić  Krystianowi z tego powodu wymówek. - spojrzałam na niego błagalnie.

- Dobrze. Nie będę się wtrącał jeśli o to prosisz. Ale pamiętaj, że nie popieram przemocy wobec kobiet i jeśli to się powtórzy nie zostawię na nim suchej nitki. On musi nauczyć się panować nad swoimi emocjami.... i ty też. - dodał kończąc ten przykry temat. 

Byliśmy w trakcie ćwiczeń gdy w gabinecie rozbrzmiał telefon. 

- Przepraszam cię na moment. Muszę odebrać. - powiedział Pan Andrzej odchodząc na bok.

Słyszałam jak przytakuje na zadawane mu pytania i każe swojemu rozmowcy uspokoić się.

- To Krystian. - oznajmił z westchnieniem.- Nie powiedziałaś mu że  tu jedziesz?

W tym momencie zdałam siebie sprawę ze swojego karygodnego niedopatrzenia.

- O Boże. - jęknęłam zasłaniając dłonią  usta. - Zapomniałam zostawić mu kartkę. Nie chciałam go budzić. 

- Jest mocno spanikowany. Pewnie zaraz tu wpadnie, nawet  nie pukając.   

Wróciliśmy do ćwiczeń , ale świadoma swojego błędu nie potrafiłam się skoncentrować na wykonywaniu instrukcji. Każda chwila była jednym wielkim oczekiwaniem, do czasu aż do środka wbiegł mój chłopak.  Poderwałam się szybko do pozycji siedzącej a sekundę później byłam już w jego objęciach.

- Chryste... myślałem że  odeszłaś. - powiedział w moje włosy drżąc z emocji. - Nie rób tak więcej. Prawie postradałem zmysły gdy obudziłem się a ciebie nigdzie nie było. Pojechałem na uczelnię, później do twojej cioci, zadzwoniłem do Dominiki i do twojej kuzynki. Nikt cię nie widział, nikt nie miał od ciebie informacji. Byłem nawet na dworcu zapytać czy nie kupowałaś biletu do Sopotu. - spojrzał na mnie zaszklonymi od łez oczami a ja przytłoczona wyrzutami sumienia nie byłam w stanie powiedzieć nic więcej oprócz:

- Przepraszam.

czwartek, 15 lipca 2021

STUDENCKA LOVE CZ. 34

- Obiecałeś.- powiedziałam oskarżycielsko gdy tylko weszliśmy do mieszkania.- Obiecałeś że dasz spokój!

- Wiem. Przepraszam...

- To tyle są  warte twoje obietnice? Tyle warte są Twoje deklaracje?!!!- krzyczałam, z trudem powstrzymując się od płaczu.

- Angelika, skarbie..

- Przestań! - huknęłam a z oczu spłynęły  łzy. 

Usiadłam na kanapie i ukryłam twarz w dłoniach. Nie chciałam na niego patrzeć. Czułam  się  zawiedziona, oszukana i rozczarowana. Płakałam cicho, gdy nagle poczułam, że wsparł swoją głowę  na moich kolanach. Opuściłam ręce i wtedy spostrzegłam, że  klęczy przede mną. Wyglądał na przygnębionego i zagubionego.

- Przepraszam... Przysięgam, że  nigdy nie miałem zamiaru cię  skrzywdzić. - dotknął delikatnie zszytego miejsca na mojej twarzy, a jego oczy zaszkliły się. - Czy kiedyś mi to wybaczysz?

Przeczesałam powoli dłonią jego włosy. Widziałam, że naprawdę  jest mu źle  z tym co się dziś wydarzyło. Nie potrafiłam dalej wściekać się  na niego, gdy był  taki przygnębiony. Mimo że sama byłam  w podłym nastroju, pragnęłam  go pocieszyć. Chciałam  żeby  z jego oczu zniknęło  to poczucie winy.

- Nie potrafię się na ciebie długo złościć.- powiedziałam gładząc pocieszająco, jego policzek, pokryty kilkudniowym zarostem.- Ale nie oznacza to, że nie jestem zawiedziona.- dodałam  smutno 

- Wiem. I właśnie dlatego jest mi tak źle. Zawiodłem cię a na dodatek te szwy... - przerwał w pół słowa, ale zaraz kontynuował.- nigdy nie uderzyłem  kobiety. Strasznie mi wstyd. Przepraszam.

- Mam nadzieję, że więcej się  to nie powtórzy. A co do liściku... Myślisz że spotkałabym się  z nim bez  twojej wiedzy? Chciałam Ci o wszystkim powiedzieć, ale.... nie zdążyłam- dodałam niemal szeptem. 

Naszą rozmowę przerwał sygnał wiadomości, dochodzący z mojego smartphone'a. Kątem oka dostrzegłam że  to Patryk.

- Mogę? -

- To on? - zapytał nadwyraz spokojnie.

- Tak.

- Odbierz. Za chwilę przyjdę.

Po tych słowach wstał  i wyszedł zostawiając mnie samą  z telefonem  w ręku. Odblokowałam go szybko i weszłam w folder z wiadomościami. Patryk napisał:

"Angelika, jak się  czujesz? Mam nadzieję, że nie stało ci się nic poważnego. Błagam odpisz."

Rozejrzałam  się  czy Krystian nie wraca i odpisałam mu naprędce.

"Przeżyję, to tylko kilka szwów. Bardziej martwi mnie fakt, że  dwóch dorosłych  facetów  zachowało  się  dziś  jak skończone gówniarze" 

Wysłałam odpowiedź a chwilę później wrócił mój  chłopak. Przyglądał mi się uważnie milcząc,  jakby nie wiedział co powiedzieć. Krążył chwilę po salonie w tę i we w tę, aż w końcu podszedł do mnie i bez słowa wziął na ręce. Byłam wyczerpana psychicznie więc o nic nie pytając, po prostu wtuliłam się w jego tors. Nie przerywając  ciszy między nami, zaniósł mnie do sypialni, a tam ułożył wygodnie na łóżku. Odgarnął mi z twarzy włosy i ledwie muskając opuszkami palców skórę policzka, gdzie powstał szpecący mnie siniak, złożył  na nim delikatny pocałunek. Wciąż się obwiniał za to co mnie spotkało. Było  to widać gołym okiem.

- Odpocznij. Posiedzę przy tobie.

- Wolałabym żebyś położył się ze mną.- powiedziałam sugestywnie poklepując dłonią miejsce obok mnie.- Nie zasnę sama po tym co się dzisiaj stało.

Krystian nic nie odpowiedział, tylko rozebrał się  z koszulki i położył  obok. Przyciągnął  mnie do siebie i przytulił  mocno. Błądził  rękami w moich  włosach, głaszcząc mnie po głowie i sprawiając  że powoli zaczęło  schodzić ze mnie napięcie. Wtuliłam twarz w jego pierś i wciągnęłam  w nozdrza zapach perfum mojego  chłopaka, które tak uwielbiałam. Zaczęłam przysypiać ale co jakiś czas wstrząsał mną dreszcz. Nie potrafiłam nad tym zapanować tak samo jak nad obrazami, które  przewijały  się  w mojej  głowie  gdy tylko zamykałam oczy. Mój umysł, jak na złość podsuwał mi obrazy dzisiejszej awantury. Zawsze byłam wrażliwa i przeżywałam głęboko wszelkie dramaty i niepowodzenia. W pewnym momencie, odniosłam wrażenie jakby ktoś dotykał mojej skóry na brzuchu. Otworzyłam szeroko oczy, leżałam na boku z podkurczonymi nogami. Krystian leżał  za mną i obejmował  mnie w talii..... a jego ręka skryta była pod moją  koszulką, i wędrowała  w górę. Nerwowo obróciłam się na plecy i wbijając w niego spanikowane spojrzenie zapytałam:

- Co robisz?!

- Odwracam twoją  uwagę od tego co się dziś wydarzyło.- Powiedział uśmiechając się lubieżnie.- Przytulanie nie przerwało twoich dreszczy spowodowanych lękiem. Pewnie znowu dręczyły cię koszmary. A ja chcę żebyś śniła o mnie tylko w przyjemny sposób.- 

To powiedziawszy ścisnął z wyczuciem moją pierś. Przyjemne uczucie, które rozlało  się  po moim ciele wyrwało z mojego gardła jęk rozkoszy. Widząc, moją  reakcję nie zaprzestawał słodkich tortur. Wsunął mi rękę pod plecy i jednym sprawnym ruchem odpiął stanik. Zaskoczona tym, popatrzyłam na niego szeroko otwartymi  oczami. Krystian nic nie powiedział tylko wciąż  się  uśmiechał w ten prowokacyjny sposób. Gdy już ułatwił sobie zadanie, skierował  dłoń  do drugiej piersi ale wtedy ogarnęła  mnie panika, wywołana tym, jak dla mnie szybkim tempem. Zdałam sobie sprawę  z tego, że przecież  ja nigdy nie spałam  z facetem. O sprawach łóżkowych nie wiedziałam, zupełnie nic. Szybko odepchnęłam jego rękę i nerwowo wygładziłam bluzkę, wprawiając go tym w konsternację.

- O co chodzi?- zapytał marszcząc brwi i bacznie mi się przyglądając.

- Ja.. Nie... Ja nigdy...- jąkałam się nie mogąc poprawnie złożyć zdania.

- Wiem. - Przerwał mi.- nie bój się. Nie zrobię niczego na co nie byłabyś  gotowa.

Po tych słowach połączył  nasze usta w namiętnym  pocałunku, odbierając mi możliwość zgłoszenia jakichkolwiek wątpliwości. Wykorzystując brak oporu  z mojej strony, zaczął  ponownie masować moje piersi, od czasu do czasu ściskając  mocniej sutki. Za każdym  razem gdy to robił  moje plecy wyginały się w łuk, a w podbrzuszu wzbierało  przyjemne ciepło. Nie potrafiłam zapanować  nad swoim ciałem by ukryć rozkosz jaką  sprawiał  mi jego dotyk. Na chwilę zaprzestał pieszczot tylko po to żeby pozbawić mnie bluzki, którą  miałam na sobie. Rzucił ją  na podłogę  wraz z biustonoszem. Cała drżałam, ale tym razem nie ze strachu. Wstrząsały mną  dreszcze podniecenia. Było  to przyjemne ale i za razem frustrujące uczucie. Ułożył  mnie z powrotem na poduszkach znowu całując zachłannie, uważając  przy tym na szwy. Błądził  rękami po całym moim ciele, aż dotarł do miejsca gdzie znajdował się  guzik od spodni. Rozpiął go bez najmniejszego problemu po czym zsunął mi spodnie z bioder. Dotarło do mnie że  tracę  kontrolę, poruszyłam się  nerwowo, chcąc podciągnąć  spodnie na swoje miejsce. Krystian jednak powstrzymał mnie, przytrzymując moją  rękę  w nadgarstku. 

- Ufasz mi?- zapytał.

- Tak.- wydyszałam nie do końca pewna tego z czym miałoby się  wiązać to zaufanie. 

- Dobrze. Nie zrobię ci krzywdy.

Wpił swoje usta w moją szyję sprawiając  tym, że budzące się na dole pożądanie zapłonęło niczym ogień. Wyczuwając, że jest mi przyjemnie wsunął rękę za materiał  moich koronkowych majtek. Delikatnie musnął palcami najwrażliwszy punkt mojego ciała, a ja niemal eksplodowałam z przyjemności. Wtuliłam twarz w jego ciało zaciskając powieki, jednocześnie wbijając paznokcie w plecy Krystiana. Tak jakby miało mi to pomóc w zapanowaniu nad moim ciałem. Pocierał rytmicznie dłonią w górę  i w dół z każdym ruchem schodząc  coraz niżej. Wzdrygnęłam się gdy wsunął  palec  między moje płatki. 

- Ciii...- uspokoił mnie i kontynuował swoje tortury.- Jesteś taka mokra..- Dodał wsuwając  we mnie opuszek swojego palca, przez co całkowicie się spięłam. 

Chciałam usiąść, ale powstrzymał mnie. Co było  ze mną nie tak? Przecież kilka dni temu chciałam  to zrobić. Chciałam się mu oddać a teraz paraliżował mnie strach.

- Uspokój się.- szepnął mi zmysłowo do ucha, wciąż pieszcząc łechtaczkę.

Wzięłam głęboki wdech zaskoczona tym nieznanym mi do tej pory doznaniem.

- Właśnie  tak. Rozluźnij się, nie chcę zrobić ci krzywdy. 

Przyjemne uczucie przybierało na sile. Zacisnęłam ręce na pościeli, podkurczyłam palce u stóp a z mojego gardła wydobył  się jęk. Byłam już  tak nakręcona, że pragnęłam więcej. Krystian chyba to wyczuł bo właśnie w tej chwili włożył  we mnie palec.  Wsuwał go i wysuwał z wyczuciem. Poczułam chwilowy dyskomfort gdy dołączył drugi palec. Wstrzymałam powietrze i zacisnęłam  zęby by nie jęknąć z tego rozpierającego bólu. Krystian widząc grymas na mojej twarzy szybko się  wycofał.

-Boli? Przepraszam.- powiedział przejęty.

- Nie przestawaj.- prosiłam

Posłał mi swój łobuzerski uśmiech i wrócił do pieszczot. W połączeniu z pocałunkami, które składał na mojej szyi czułam się jakbym miała eksplodować a osiągając  szczyt rozkoszy miałam wrażenie, że rozpadłam się  na milion kawałków.

- Wystarczy. Miałaś odpocząć.- oznajmił czule lecz stanowczo.

Przyciągnął mnie do siebie a następnie okrył pościelą. Byłam wykończona mieszaniną doznań, szybko zasnęłam uśpiona ciepłem jego ciała i czułym głaskaniem włosów.


piątek, 2 lipca 2021

STUDENCKA LOVE CZ. 33

Kilka dni po nowym roku nadszedł dzień, kiedy miałam zgłosić się na rehabilitację. Tego dnia obudziłam się z niesamowitym powerem do działania. Czułam się zdenerwowana, podekscytowana ale zarazem zdeterminowana i pełna nadziei. Wyobrażałam sobie, jak za jakiś czas idę na spacer z Krystianem i po prostu trzymamy się przy tym za ręce. Teraz jest to niemożliwe, przez kule bez których nie jestem w stanie się przemieszczać. Podczas śniadania uśmiech nie schodził mi z twarzy. Dzięki wsparciu Krystiana uwierzyłam, że wszystko będzie dobrze.

- Lubię kiedy masz taki dobry humor. - Powiedział przerywając ciszę między nami.
- Cieszę się z powodu tej rehabilitacji. Napawa mnie ona ogromną nadzieją.- odpowiedziałam radośnie.
- Od początku mówiłem, że nie zostawię cię bez pomocy.

Delikatnie ujął moją twarz w swoje dłonie po czym pocałował mnie namiętnie i zachłannie. Rozpływałam się  za każdym razem, gdy to robił. Jęknęłam cicho a on w tym momencie przerwał pocałunek.

- Wystarczy.- oznajmił z szelmowskim uśmiechem.- Wychodzimy.

- To było podłe.- rzuciłam  udając  obrażoną i skierowałam się  do wyjścia. Słyszałam  jak parsknął śmiechem.

Szybko dotarliśmy na miejsce. W szatni przebrałam się w T-shirt i szorty, po czym skierowałam się do gabinetu. Po zmierzeniu ciśnienia i przeprowadzonym krótkim wywiadzie, pan Andrzej poprosił  bym położyła  się  na łóżku. Po około  trzydziestominutowym masażu  nóg, przeszedł  do ćwiczeń w których mi pomagał. Kilka razy usłyszałam od niego mobilizujące "świetnie ci idzie" i "dasz sobie radę". Dowiedziałam  się  też skąd wzięła  się  nazwa jego gabinetu. 

- litery PNN to skrót od słów  Hipokratesa "Primum non nocere", co oznacza "po pierwsze nie szkodzić". - wyjaśnił.- jest to jedna z naczelnych zasad w etyce medycznej. 

- Mówi Pan to z ogromną dumą. - zauważyłam.

- Bo tak jest. Wszystko co udało mi się  osiągnąć zawdzięczam ciężkiej  pracy. O marzenia trzeba walczyć.  Nadają  one sens naszemu życiu. Człowiek powinien  stawiać sobie cele i nie bać  się  mierzyć  wysoko.

- Piękne słowa. - powiedziałam  uśmiechając się lekko.

- Dziękuję. - odwzajemnił uśmiech.- Nie będę  cię więcej  męczył. Na dziś  wystarczy. Przyjdź  za dwa dni. - powiedział wpisując  informacje z dzisiejszej wizyty w komputer. 

W tym samym momencie do gabinetu wszedł  Krystian. Uśmiechnął  się  na nasz widok, podszedł  do mnie i po złożeniu  czułego  pocałunku na moim policzku skierował pytanie do swojego ojca.

- Jak wam poszło? Ćwiczyliście dwie godziny, dałeś  jej niezły  wycisk jak na pierwszy raz.

- Angelika to silna kobieta. Świetnie poradziła  sobie z wszystkimi ćwiczeniami.- odpowiedział Pan Andrzej. - jest duża  szansa, że  postawimy ją na nogi szybciej niż  zakładałem.

- Słyszałaś skarbie?!- Niemal krzyknął z podekscytowania.- mówiłem że mój  tata  ci pomoże.

- Słyszałam, ale to nie zmienia faktu, że  dużo  ciężkiej  pracy przede mną. -skomentowałam najspokojniej jak tylko mogłam by nieco ostudzić  jego emocje.

- Możecie już wracać. - przerwał  nam tata Krystiana.- odpocznij i widzimy się  pojutrze.- Dodał z uśmiechem.  

Wychodząc z gabinetu, wpadliśmy na Tobiasza. Zlustrował nas wzrokiem po czym uśmiechnął się i zaproponował byśmy wieczorem wyszli gdzieś we trójkę. Krystian popatrzył na mnie, jakby oczekiwał, że  to ja podejmę  decyzję  ale ja nie chciałam tego robić. Nie chciałam  by Krystian czuł  się  przeze mnie w jakiś sposób ograniczany.

- Sorry stary, ale dziś  odpada. -powiedział a ja odetchnęłam z ulgą. - Angelika jest zbyt zmęczona po rehabilitacji. Nie chcę  jej forsować- to powiedziawszy mrugnął do mnie ukradkiem.

- No tak, racja. To może jutro?- Nie dawał za wygraną.

- Zobaczymy. Jesteśmy w kontakcie.

 Krystian zbył go najdelikatniej jak potrafił po czym poszliśmy do windy. Gdy drzwi się  zamknęły i zostaliśmy sami stanęłam przed nim i powiedziałam cmokając go w policzek

- Dziękuję

- Daj spokój mała.- odparł przytulając mnie do siebie.- Przecież widzę że to wyjście nie byłoby ci na rękę.

- To prawda, ale.... nie chcę  odcinać  cię od przyjaciół.

- Po pierwsze, ty jesteś dla mnie najważniejsza, po drugie nie ma żadnego  ALE.

- A po trzecie? - zażartowałam

- Kocham cię i będę chronić- to powiedziawszy pocałował mnie gorąco i namiętnie. 

Nie wiele myśląc odwzajemniłam ten pocałunek, nasze języki zdawały się kroczyć w tańcu  pożądania. Zastanawiało mnie jak długo jeszcze,  Krystian zdoła się powstrzymywać. Przecież to napięcie między nami było  aż namacalne. Gdy mnie dotykał, czułam jakby sypały się ze mnie iskry. Nasz pocałunek przerwały otwierające się drzwi windy. Czułam że się  zarumieniłam, a Krystiana tu sytuacja wydawała się  bawić.

- kiedyś przelecę cię w tej windzie.- szepnął mi do ucha, czym sprawił że zaczerwieniłam się  jeszcze bardziej. Jednocześnie poczułam w podbrzuszu dziwne ciepło. Podniecenie?

Wyparłam tę myśl z głowy i wypuściłam głośno  wstrzymywane powietrze. Spojrzałam na Krystiana a wyraz jego twarzy świadczył  o tym że  jest z siebie niezwykle zadowolony. Uśmiechał się lubieżnie ukazując  przy tym te swoje cudne dołeczki. Przyspieszyłam nieco kroku, by przerwać tą niezręczną sytuację i skierowałam się w stronę samochodu. Krystian dotrzymywał mi kroku, asekurując za każdym razem gdy kule ślizgały mi się na oblodzonej kostce. Był  niczym mój anioł stróż, który otaczał mnie swoimi skrzydłami troski i bezpieczeństwa.

Gdy dotarliśmy do samochodu, pomógł mi do niego wsiąść, a po chwili byliśmy już pod mieszkaniem. Humor wciąż mi dopisywał, więc korzystając z przypływu energii, postanowiłam przygotować obiad. Znałam na pamięć  przepis mojej mamy na jej pyszną lasagne bolognese. Znalazłam w kuchni wszystkie potrzebne  składniki i przystąpiłam do gotowania. Kiedy podsmażałam mięso doprawione mieszanką  aromatycznych ziół do kuchni wszedł mój chłopak. Zaszedł mnie od tyłu, wyjął z mojej dłoni łyżkę którą mieszałam  farsz i skosztował  go.

- Pyszny.- powiedział  nabierając kolejną porcję i podsuwając mi łyżkę pod usta.- Spróbuj.

Nie musiałam próbować  bo znałam ten smak na pamięć, ale wzięłam odrobinę do ust by farsz nie znalazł się na mojej twarzy. Wyswobodziłam się  z objęć Krystiana żeby móc skończyć gotować. Po około  czterdziestu minutach siedzieliśmy przy wyspie i zajadaliśmy się przygotowanym posiłkiem. Mój  chłopak chwalił  każdy kęs a mnie rozpierała duma z tego, że  trafiłam w jego gust kulinarny. 

- Jutro powrót na uczelnię. Gotowa?- Zapytał  przyglądając  mi się  badawczo.

- Chyba tak.- odpowiedziałam niepewnie. Mój dobry nastrój  prysnął jak bańka mydlana. Wiedziałam, że Patryk mi nie odpuści,  ale bardziej bałam  się  spięć między nim a Krystianem. - Ciekawe jak tam nasze sesje?

- Jestem pewien, że dobrze. Ale nie do tego zmierzam.- powiedział poważnie, lustrując mnie wzrokiem.

- Krystian, proszę  cię. Nie chcę  żadnej afery. - spojrzałam na niego błagalnie.- skup się  na zajęciach  i zignoruj tę sprawę z Patrykiem. Proszę..  

- Dobrze, ale robię  to tylko dla ciebie. Jednak licz się  z tym, że  jeśli  cię  tknie to go zabiję.- ostrzegł.

Nazajutrz wstaliśmy  wcześniej, żeby zdążyć spakować  się  na zajęcia i zjeść  śniadanie przed wyjściem. Choć  Krystian nie poruszał tematu Patryka, napięcie wisiało  w powietrzu. Ja sama bałam się  tej konfrontacji. Od mojego wyjścia ze szpitala Patryk pisał do mnie kilka razy ale wszystkie  wiadomości od razu kasowałam, nawet na nie nie odpisując. Gdy wysiadłam z samochodu pod uczelnią, czułam że  nogi mi się  trzęsą. Nagle Krystian chwycił mnie delikatnie za ramię.

- Jesteś blada jak ściana w dziekanacie. - powiedział przyglądając się mojej twarzy.- Weź  głęboki  oddech.

Odetchnęłam kilka razy, tak jak mi polecił i po chwili poczułam się  lepiej.

- Nie musimy  tam iść.- Dodał

- Jak to nie musimy? - pisnęłam wzburzona.- To studia a nie przedszkole. Nie będę  uciekać z powodu jednego wykładowcy.

- Dobrze. Już  dobrze. Uspokój się.- starał się  mnie opanować.

- Chodźmy już, bo zaraz się spóźnimy.- rzuciłam i ruszyłam  w kierunku wejścia, zgrywając odważną. Tak naprawdę chciałam zawrócić i uciec do mieszkania, ale nie mogłam się  poddać. Musiałam walczyć o swoje marzenie.

Jak na złość  pierwsze  zajęcia były  z NIM. Czułam  na sobie jego wzrok. Gdy położył  na ławce mój  test, który pisaliśmy przed świętami nasze ręce  zetknęły się, kiedy sięgałam po kartkę a ciało  przeszył dreszcz. Szybko zabrałam dłoń i schowałam  pod ławką, spojrzenie skierowałam  w przeciwnym kierunku by na niego nie patrzeć. Mój  wzrok, padł  na Dominikę, która  machała  do mnie rozentuzjazmowana. Odmachałam jej z uśmiechem  by odwrócić uwagę  od Patryka. Dopiero gdy przeszedł  dalej, rozdać testy pozostałym studentom zauważyłam, że do mojej kartki z oceną bardzo dobrą, przyklejona jest mniejsza karteczka a na niej napisane "Porozmawiaj ze mną na przerwie. Proszę... P." Odkleiłam szybko notatkę i zgniotłam ją  nerwowo w rękach. Niby jak miałam  z nim porozmawiać pod czujnym okiem Krystiana? Przecież  oni się  pozabijają. Ta bezsilność mnie dobijała. Wiadomość od Patryka pochłonęła mnie do tego stopnia, że  nawet nie wiem kiedy minęły  zajęcia, a na dodatek nic nie zanotowałam. Będę  musiała odpisać notatki od Dominiki bo jak miałabym się  wytłumaczyć z ich braku mojemu chłopakowi. Chyba  przywołałam  ich myślami  bo właśnie  dostrzegłam, że  oboje idą  w moim kierunku. Przybrałam więc pozę  mówiącą  "wszystko gra, dobrze was widzieć" i czekałam  na rozwój  sytuacji.

- Cześć Angela. - krzyknęła z radością Dominika pochylając  się  nade mną i całując  na powitanie w oba policzki.- Jak się  czujesz? Krystian wspominał o anemii a ty strasznie zbladłaś podczas zajęć. Wszystko okej?

Popatrzyłam z pretensją na Krystiana, który tylko wzruszył  ramionami i odpowiedziałam koleżance. 

- Tak, w porządku. Na zajęciach zrobiło  mi się  trochę  duszno - skłamałam.

- Może wybierzemy się wieczorem do jakiegoś  baru?- zaproponowała Dominika

- Jasne, chętnie się  gdzieś wyrwę. A ty?- zwróciłam się do Krystiana.

- Za tobą pójdę nawet na koniec świata. - odparł całując mnie w czubek głowy. 

- Moja kuzynka polecała mi bar "KAMIKADZE". - zaproponowałam- Gdzieś  w pobliżu  rynku.

- Super! Więc  ustalone. Widzimy  się o dziewiętnastej na miejscu. - powiedziała podekscytowana.- lecę do ubikacji bo za pięć minut koniec przerwy.

Dominika zniknęła w tłumie  studentów, rozmawiających ze sobą na korytarzu. Nagle poczułam, że ktoś  chwyta moją  dłoń, którą bez przerwy trzymałam zaciśniętą w pieść.

- Nie ładnie  kłamać. Wiesz?- Krystian wypowiedział te słowa tak, że  aż  mnie zmroziło. 

Gdy dotarło  do mnie co chce zrobić, cała  krew odpłynęła mi z twarzy. Obrócił moją  dłoń  i próbował  ją  otworzyć. Mimowolnie stawiłam mu opór, ale on to wyczuł i zgromił mnie spojrzeniem. Zwolniłam uścisk i zamknęłam  oczy by nie widzieć  jego reakcji. Słyszałam szelest rozkładanej kartki, a na chwilę  chyba nawet wstrzymałam oddech.

- Wiedziałem.- Prychnął.- No kurwa, wiedziałem! 

Usłyszałam  jak wybiega na korytarz i to momentalnie mnie otrzeźwiło. Już  po chwili dało się  słyszeć  poruszenie wśród  studentów. Poderwałam kule i najszybciej jak mogłam poszłam załagodzić ten spór. Jeśli w ogóle było  to możliwe. Na korytarzu zastałam  szarpiących się  mężczyzn otoczonych grupką gapiów. Przedarłam się  przez tłum i już  chciałam  krzyknąć żeby przestali, ale w tej chwili Krystian wymierzył  cios skierowany w Patryka, który niestety zatrzymał  się  na moim policzku. Zacisnęłam powieki i cicho jęknęłam z bólu. W ustach poczułam metaliczny posmak krwi i już  wiedziałam że nie obejdzie się bez szycia. Dotknęłam drżącą  dłonią  ust, a na palcach odznaczył  się  czerwony ślad.  Spojrzałam na nich obu z wyrzutem, powstrzymując  napływające  do oczu łzy. Obaj stali jak wryci. Nie czekając na ich reakcję, odwróciłam się i skierowałam do łazienki. Słyszałam jak Krystian krzyczy moje imię  ale nie chciałam z nimi teraz rozmawiać. Musiałam  doprowadzić  się  do porządku bo moja biała bluzka była  już  cała  we krwi. Weszłam do łazienki i widok jaki zastałam  w lustrze poważnie mnie zaskoczył. Warga była  mocno rozcięta. Odrzuciłam kule które upadły  z hukiem na wyłożoną płytkami posadzkę i wsparłam  się  rękami o umywalkę. Oderwałam  jedną  dłoń  od zimnej ceramiki, zmoczyłam ją  pod strumieniem lodowatej wody by przemyć  trochę  twarz i złagodzić ból. Przymknęłam oczy i pozwoliłam łzom spłynąć po policzkach. W tym momencie z jednej z kabin wyszła  Dominika. Zbladła gdy mnie zobaczyła i podeszła  szybkim krokiem.

- Chryste. Angelika, co ci się  stało?!- wrzasnęła, w pośpiechu  szukając czegoś  w torebce.

- Nie pytaj. - wyszeptałam krzywiąc  się z ból.

- Trzeba to zszyć.- powiedziała podając mi chusteczkę.- przyłóż  to, zawiozę cię na SOR.

- Dzięki Domi. 

Naszą rozmowę przerwało  pukanie do drzwi łazienki.

- Angelika, skarbie. Nic ci nie jest?- usłyszałam spokojny głos  Krystiana. 

Byłam  na niego wściekła. Nie byłam  jednak w stanie się odezwać, więc  spojrzałam  tylko porozumiewawczo na Dominikę by go spławiła. Od razu zrozumiała o co mi chodzi. Otworzyła drzwi i stanęła wściekła przed moim chłopakiem.

- Chyba pomyliły się  panu drzwi. To damska toaleta.- oznajmiła, po czym zatrzasnęła mu drzwi przed nosem zanim zdążył  cokolwiek powiedzieć. 

Niestety nie zniechęciła  go tym. Wcześniejsze dyskretne pukanie zamieniło  się  w jeden wielki łomot. Dobijał się  do drzwi prosząc  bym wyszła  bo inaczej on tu wejdzie. Zrezygnowana zebrałam się  w sobie i wyszłam  do niego. Wyglądałam strasznie. Rozwalona warga, ubranie całe  zakrwawione, oczy czerwone od płaczu a do tego na policzku zaczął  wychodzić siniak.

- Jezu, kochanie. Ja tak bardzo cię przepraszam. - dobiegł do mnie spanikowany.- Po co tam przyszłaś ty wariatko?- zapytał  głaszcząc spuchnięty policzek. Syknęłam z bólu  gdy dotknął  kciukiem wargi.- Chodź, musi to zobaczyć  lekarz.

- Nie!- warknęłam  na niego.- Nigdzie z tobą  nie jadę.

- Oszalałaś. To musi opatrzyć lekarz.- powtórzył.

- Powiedziałam, że nigdzie nie jadę  Z TOBĄ. Chodź Dominika, pojedziemy na ten SOR.- Zwróciłam  się  do koleżanki.- A ty weź  się zastanów nad swoim postępowaniem. Czy tak zachowuje się  przyszły psycholog? - powiedziałam z żalem po czym minęłyśmy  go w drzwiach i poszłyśmy do samochodu. 

Szpital był dość blisko uczelni, więc szybko dotarłyśmy na miejsce. Niestety Krystian nie odpuścił  i przyjechał za nami. Zanim zainteresował się  mną  jakiś  lekarz minęła  godzina, a w między czasie zużyłam wszystkie  chusteczki jakie miała  przy sobie Dominika. Tak jak przypuszczałam, nie obeszło się bez szycia. Wróciłam do mieszkania bogatsza o cztery szwy. Nasz planowany na wieczór wypad przełożyliśmy  na kolejny dzień.

poniedziałek, 14 czerwca 2021

STUDENCKA LOVE CZ. 32

Dospałam do rana otulona ramionami mojego mężczyzny. Obudziłam się pierwsza, leniwie przetarłam oczy i rozejrzałam się po pokoju. Oprócz łóżka stała tu tylko  jedna szafa, komoda i biurko. Pomieszczenie było  dość  jasne, przez okno wpadały promienie  słońca. Ostrożnie wyślizgnęłam się z uścisku Krystiana, uważając by go nie obudzić i wspierając się  kulami poszłam obejrzeć mieszkanie. Po wyjściu z pokoju otwarłam  drzwi mieszczące się  na przeciwko, gdzie znalazłam łazienkę. Była  ona urządzona w dobrym guście. Jasne, kremowe płytki na wysoki połysk zdobiły  ściany i podłogę. W kącie stał prysznic, który  mógłby  pomieścić  przynajmniej cztery osoby. Pod oknem stała wanna. Dopiero w tej chwili dotarło  do mnie, że  ta łazienka jest wyjątkowo duża  jak na kawalerkę. Powoli Skierowałam się  do wyjścia, by zobaczyć resztę  pomieszczeń, po chwili znalazłam się  w kuchni. Meble były czarne a wyspa oddzielała kuchnię od salonu. Zadziwiający  był  panujący  wszędzie  porządek. Zastanawiałam się czy Krystian sam to ogarnia czy może  ktoś  sprząta za niego? Moją  uwagę  przykuł ekspres do kawy. To było  to, czego było  mi trzeba. Solidna dawka kofeiny zaraz mnie postawi na nogi. Zajrzałam  do kilku szafek zanim, udało  mi się  znaleźć  jakiś kubek. Zrobiłam swoje ukochane cafe latte i usiadłam na stołku  barowym przy wyspie. Wzięłam kubek w obie dłonie by je trochę rozgrzać. Gdy rozkoszowałam się smakiem ciepłej  kawy, Krystian zaszedł mnie od tyłu, odgarnął moje włosy  na bok i pocałował w szyję.

- Nie możesz spać?- zapytał obdarzając mnie swoim najpiękniejszym  uśmiechem.

- Byłam  ciekawa... chciałam obejrzeć  tą  twoją KAWALERKĘ.- powiedziałam podkreślając ostatnie słowo, bacznie obserwując jego reakcję. - spodziewałam  się  czegoś mniejszego.

- Mój tata znalazł  to mieszkanie. Nie daleko stąd jest jego gabinet.- odpowiedział całując mnie w policzek, drażniąc przy tym moją skórę swoim kilkudniowym zarostem. - Zrobię śniadanie, ale muszę  skoczyć  do sklepu bo w lodówce  mam tylko światło  i ketchup.

Rozbawił mnie tymi słowami, przez co wybuchnęłam śmiechem. Nie mogąc  wypowiedzieć słowa po prostu  pokiwałam głową. Krystian wyszedł z mieszkania a ja w międzyczasie dopiłam szybko kawę a następnie znalazłam w salonie naszą torbę z której wzięłam czyste ubrania. Musiałam się odświeżyć i przebrać, bo w nocy byłam tak zmęczona podróżą że nawet się  nie rozebrałam. W łazience nalałam wody do wanny, dodając kilka kropli olejku lawendowego. Zrzuciłam z siebie ciuchy i najostrożniej jak mogłam weszłam do wanny. Już po chwili zapach olejku zaczął  działać na mnie kojąco. Odprężyłam się i prawie przysnęłam, ale z tego błogiego stanu wyrwało mnie pukanie do drzwi łazienki. 

- Skarbie, wszystko w porządku? - usłyszałam zmartwiony głos Krystiana.

- Tak. Już  wychodzę. - krzyknęłam  w odpowiedzi i zaczęłam szybko wycierać się z wody. Owinęłam  się  ręcznikiem i otworzyłam mu drzwi.- Przepraszam, straciłam  poczucie czasu.

- Nie przepraszaj. Po prostu siedziałaś tu już  tak długo, że  zacząłem się  martwić  czy nie zasnęłaś- powiedział  odgarniając mokre kosmyki z mojej twarzy i składając  czuły  pocałunek na moich ustach.- wyjdę  a ty się ubierz.

Jego samokontrola mnie zadziwiała. Stałam przed nim niemal naga, miałam  na sobie tylko ręcznik a on zdołał powstrzymać  swoje pożądanie i po prostu wyjść. Czułam  się  trochę  jak desperatka. Z jednej strony bałam się  swojego pierwszego razu, z drugiej pragnęłam mu się  oddać  w całości. Nie chcąc za wiele rozmyślać zarzuciłam na siebie jeansy, T-shirt i luźną bluzę z kapturem, po czym wyszłam z łazienki. W salonie na stole czekało  na mnie śniadanie bogate w warzywa i owoce. W dzbanku stał  świeżo wyciskany sok. Popatrzyłam  na mojego chłopaka i zapytałam.

- Chcesz mnie odchudzić? 

- Nie, ale przypominam że  masz anemię i musisz pilnować  diety.- Oświadczył zadowolony z siebie.- zapraszam do stołu. 

Gdy podeszłam  odsunął mi krzesło i pomógł  usiąść. Jego postawa bardzo mi schlebiała i imponowała. Nikt nigdy mnie tak nie traktował, a ze strony Krystiana każdy,  najdrobniejszy gest w moją  stronę skierowany był  z uwielbieniem i miłością. W tym momencie kochałam być  przez niego  kochana. Kochałam  czuć  się ważna i bezpieczna. Przy nim czułam, że mogę  przenosić góry.

 - Po śniadaniu pojedziemy do gabinetu mojego taty. - Krystian przerwał  panującą ciszę. - Chcę  żebyś  go poznała.

- Tak szybko? - zapytałam krztusząc się jedzeniem. - Myślałam, że pojedziemy tam po nowym roku.

- Dziś  tylko zobaczysz gabinet i poznasz mojego ojca. Rehabilitację zaczniemy po nowym roku.

- To chyba muszę  się  przebrać?- pokazałam na swój  strój. - pierwsze wrażenie  ma się szansę  zrobić  tylko raz.

- Wyglądasz idealnie. - powiedział  uśmiechając się  do mnie ciepło, dodając  mi tym otuchy.

Piętnaście minut później, po zjedzeniu śniadania szykowaliśmy się  do wyjścia. Bluzę  zamieniłam na biały  sweter, narzuciłam na siebie swój błękitny płaszcz zapinany złotymi guzikami i poszliśmy do samochodu. Podróż nie trwała długo, bo gabinet mieścił się kilka przecznic od mieszkania, ale ze względu na oblodzone chodniki zrezygnowaliśmy ze spaceru.

Gabinet mieścił  się  w jednym z nowszych wieżowców. Ogromne szyby w oknach odbijały światło słoneczne, a budynek liczył chyba z trzydzieści pięter.

- Ma tutaj też  swój gabinet psychologiczny moja mama.- z zachwytu wyrwał mnie głos Krystiana.- gdybyś  potrzebowała wsparcia psychicznego to napewno Ci nie odmówi. 

- Dziękuję. - powiedziałam urzeczona  troską jaką mnie darzył, chwytając w uścisk jego dłoń.- Chodźmy.

Weszliśmy do środka i windą udaliśmy się na siedemnaste piętro. Nad wejściem do gabinetu wisiał podświetlany szyld z napisem "PNN MEDICA". Gdy weszliśmy  do środka poraziła mnie jasność tego miejsca. Wszystko było białe, nawet płytki na podłodze a jedyny kontrast stanowiło mahoniowe biurko ustawione w kącie i obite grafitową skórą łóżka do masażu. Stanowiska oddzielone były  parawanami a w osobnej części pomieszczenia znajdowało się coś co na pierwszy rzut oka przypominało otwartą klatkę z łóżkiem w środku. Jak się później dowiedziałam był  to UGUL (Uniwersalny  Gabinet  Usprawniania Leczniczego) służący do ćwiczeń. Z łazienki  wyszedł  mężczyzna, w średnim  wieku. Na nasz widok uśmiechnął  się  szeroko i podszedł  się  przywitać.

- Witaj synu. - powiedział  przytulając  Krystiana do siebie i klepiąc go w ojcowskim geście po plecach.- Dobrze Was widzieć. Ty zapewne jesteś  Angelika. - Zwrócił  się do mnie i z tym samym uśmiechem podał mi dłoń  na powitanie.- Andrzej Gajewski, miło cię poznać. Krystian dużo o tobie opowiadał.

Czułam że się rumienię. Tego typu uwagi zawsze wprawiały mnie w zawstydzenie. Gdy dobrze się przyjrzałam mężczyźnie mogłam śmiało stwierdzić, że Krystian jest bardzo podobny do swojego ojca. Mieli te same rysy twarzy i równie gęste włosy. No i ten uśmiech.... Różnica była  taka że na twarzy Pana Andrzeja czas namalował już  nieco zmarszczek a włosy z ciemnobrązowych stawały się coraz bardziej  siwe. Mimo to odrazu wydał mi się sympatyczny i bardzo go polubiłam. Usiedliśmy przy biurku. Podałam teczkę z dokumentacją szpitalną, w skrócie opowiadając  co się  wydarzyło. Cały  ten czas Krystian trzymał nasze splecione dłonie, chcąc okazać mi jak największe wsparcie. Naszą rozmowę przerwało pukanie i do gabinetu wszedł mężczyzna. Miał około dwadzieścia siedem lat i na pewno nie był Polakiem. Choć mówienie po polsku nie sprawiało mu problemu, zdradzał  go akcent. 

- Przyniosłem dokumentacje dzisiejszych pacjentów.- powiedział  podając ojcu Krystiana plik kopert.- Krystian! Stary, jak dobrze cię  widzieć. 

Uścisnęli się  na powitanie, a po chwili spojrzenie tajemniczego nieznajomego zatrzymało się  na mnie. Poczułam  coś  dziwnego kiedy moje niebieskie oczy spotkały  się  z jego czarnymi jak węgiel oczami. 

-To Angelika, moja dziewczyna- przedstawił mnie Krystian. 

- Tobiasz. Miło  cię  poznać. - powiedział z uśmiechem, wyciągając do mnie dłoń  na powitanie. Odwzajemniłam ten gest, ale coś mi w nim nie pasowało. 

- Tobiasz jest masażystą. Pracuje dla mnie. - wtrącił tata Krystiana.

- Miło mi. - tylko tyle byłam w stanie powiedzieć. Bardzo mnie onieśmielał.

- Proszę  zostaw nas samych. Musimy  ustalić przebieg rehabilitacji Angeliki. - Zwrócił się do niego pan Andrzej. 

Odetchnęłam z ulgą, gdy opuścił  gabinet, a gdy zamknął  za sobą  drzwi zeszło ze mnie całe napięcie.

- Wszystko w porządku?- zapytał  Krystian, bacznie mnie obserwując.

- Tak. - odpowiedziałam cicho. 

Krystian złapał mocniej moją  dłoń, ustaliliśmy termin pierwszej wizyty po czym wróciliśmy do mieszkania.

- Mała, wszystko dobrze?- zapytał przytrzymując mnie za ramiona bym nie uciekła  do pokoju.- jesteś jakaś dziwna odkąd Tobiasz wszedł do gabinetu mojego ojca. 

- Opowiesz mi o nim?- powiedziałam półgłosem.

- Tobi jest Brytyjczykiem. A w sumie to pół  Brytyjczykiem a pół  Polakiem. Urodził  się  w Anglii, stamtąd  też  pochodzi jego ojciec. Jego mama, która  jest znajomą  mojego taty jest Polką. Kilka lat temu sprowadzili się  do Polski. Od około trzech lat pracuje u mojego taty jako masażysta. Kumplujemy się  prawie od dziecka, on jest naprawdę w porządku. Nie rozumiem twoich obaw.- zakończył uważnie  mi się  przyglądając.

- Sama nie wiem... to jego spojrzenie. -wzdrygnęłam się  na wspomnienie jego wzroku.- czułam się jakby rozbierał  mnie oczami.- skomentowałam pod nosem.

- Nie musisz się  go bać- pogładził kciukiem mój  policzek.- jeśli  cię tknie, pożałuje.- Dodał całując mnie czule, jednocześnie pozbawiając mnie oddechu.

- Dziękuję - wyszeptałam w jego usta.

- Zjemy obiad na mieście. Nie mam natchnienia do gotowania.- zażartował mrugając do mnie zaczepnie.

- Nie ma sprawy. 

Wyszliśmy z mieszkania i udaliśmy się do pobliskiej knajpy. Znajdowała się ona tuż za rogiem. Podeszła  do nas kelnerka z przyklejonym do twarzy uśmiechem i poprosiła o nasze zamówienie. Krystian zamówił  schab z frytkami i zestawem surówek, ja miałam ochotę na spaghetti. Gdy już  skończyliśmy jeść, przywołał  gestem kelnerkę, poprosił  o rachunek i zapłacił  za nas oboje, mimo że sama chciałam zapłacić  za siebie. Kobieta widząc  spory napiwek uśmiechnęła się  szeroko, podziękowała i widząc że już  wychodzimy odprowadziła  nas do wyjścia. Wkurzało  mnie to jak patrzyła na Krystiana. Robiła  do niego maślane oczy, chwilami przypominając  kota z bajki o Shreku. Boże,  ja byłam  zazdrosna. W życiu nie byłam tak zazdrosna o faceta, co za irytujące uczucie. Gdy  weszliśmy na zewnątrz okazało  się,  że w międzyczasie zaczął spać  śnieg. Chodniki pokryła warstwa cienkiego puchu i choć w normalnych warunkach  widok białych ulic wprawiłby mnie w zachwyt, teraz stawał  się  ogromnym wyzwaniem dla poruszania przy pomocy kul.

- Cholera.- zaklął Krystian.- Dasz radę  iść?

- Tak.- powiedziałam a zaraz po tym straciłam  równowagę i prawie upadłam, ale na szczęście zdążył  mnie złapać. 

- Okej. Widzę, że nic z tego nie będzie więc  zrobimy inaczej. - po tych słowach wziął  mnie na ręce i zaczął  iść  w kierunku mieszkania. 

 Ludzie których mijaliśmy  na ulicy uśmiechali się na nasz widok. Czułam się przez to, delikatnie  mówiąc, głupio. Krystian postawił mnie na nogi dopiero gdy dotarliśmy pod drzwi kamienicy w której mieściło  się  jego mieszkanie. 

Reszta dnia minęła  nam na rozpakowywaniu rzeczy, graniu w planszówki i oglądaniu filmów produkcji Marvela. Wieczorem czułam  się  wykończona niczym dziecko po dniu pełnym wrażeń. Zasnęłam zwinięta  w kłębek  na kanapie, z głową położoną na udach mojego chłopaka. Na pół  we śnie czułam jak okrywa mnie kocem i głaszcze czule po głowie, jednak momentu w jaki sposób znalazłam  się  w sypialni  nie pamiętam.  

Podziękowania

Kochani. To już koniec historii Angeliki i Krystiana. Mam nadzieję, że będziecie ją długo wspominać. Dziękuję za to, że  tak cierpliwie i wi...