Wreszcie nastał ten dzień. Dziś zaczynam studia i jestem z tego powodu bardzo szczęśliwa. Do tego stopnia, że chyba nic nie jest w stanie popsuć mi humoru. Wstałam wcześnie rano, żeby spokojnie się ogarnąć i zdążyć na uczelnię. Nie chciałam dopuścić do spóźnienia, bo jak wiadomo liczy się pierwsze wrażenie. Ubrałam wiec to co przygotowałam dzień wcześniej, standardowo lekki makijaż i rozpuszczone włosy. Po szybkim śniadaniu poszłam na przystanek autobusowy znajdujący się 5 minut drogi od domu. Autobusem dojechałam bezpośrednio pod budynek Krakowskiej Akademii im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego. Idealnie, jestem na czas- pomyślałam. Kiedy tylko przekroczyłam próg uczelni, zdałam sobie sprawę że właśnie spełnia się moje marzenie. Całe spotkanie inauguracyjne, rozdanie legitymacji i indeksów przebiegło bardzo sprawnie. Rektor powiedział parę słów na temat uczelni i przebiegu nauczania. Życzył wszystkim powodzenia a po zakończeniu przemówienia wszyscy zebrani bili brawo. Kiedy inauguracja dobiegła końca zebrane osoby rozeszły się do sal w których miały odbyć się pierwsze wykłady. Moje pierwsze zajęcia miały się odbyć w sali nr 3. Weszłam do środka i zajęłam miejsce na końcu sali, już po chwili poznałam nowe osoby. Pierwsza była Dominika, dziewczyna o rudych włosach, trochę przy tuszy ale bardzo sympatyczna. Okazało się że mieszka niedaleko klubu w którym poznałam Patryka. Fajnie bo będę mieć niedaleko koleżankę z którą łączy mnie wspólna pasja. Następną poznaną osobą był Krystian, na pierwszy rzut oka oceniłam go jako napakowanego mięśniaka, ale pomyliłam się w stosunku do niego. Tak naprawdę jest bardzo wesołą i pozytywną osobą. Mieliśmy jeszcze pół godziny do pierwszych wykładów z kierunków rozwoju psychologii. Przygotowałam notatnik i długopis. Byłam bardzo podekscytowana rozpoczynającą się edukacją. Jednak w jednej chwili moja radość i entuzjazm opadły poniżej zera. Do sali wszedł wykładowca i.... zamurowało mnie
-Boże... Nie.-wyszeptałam sama do siebie.
W jednej chwili poczułam się jak porażona prądem. Świat mi zawirował i straciłam przytomność. Ocknęłam się na korytarzu z Krystianem. Czułam tyle emocji na raz, myślałam że eksploduję. Byłam jednocześnie wściekła, rozczarowana, załamana i oszukana..
Jezu, Patryk.... to niemożliwe! On nie może być moim wykładowcą!- gotowałam się od środka
- Angelika, w porządku? Jak się czujesz?- z szoku wyrwało mnie pytanie Krystiana- nieźle nas nastraszyłaś
-w porządku. Nie jadłam śniadania i po prostu zrobiło mi się słabo z głodu-skłamałam.
-w takim razie chodź coś zjeść.
-nie, nie trzeba. Chcę iść do łazienki.
-dobrze zaprowadzę cię.
-nie trzeba, wracaj na wykład. Już dobrze się czuję.
-nie zostawię Cię samej. Dopiero co padłaś jak długa..- powiedział z troską
- naprawdę dam sobie radę.
-pójdę z Tobą. Nie bój się, do łazienki z tobą nie wejdę- upierał się.
- no dobrze ale chwilę, mogę tam posiedzieć.
-poczekam. Chodź.
Poszliśmy do łazienki, on został na korytarzu a ja zamknęłam się w toalecie i dałam upust swoim emocjom. Wyłam jak bóbr. Przeklinałam jego i siebie jednocześnie. Przeklinałam dzień w którym się poznaliśmy i moją naiwność. W jednej chwili znienawidziłam go bardziej niż kogokolwiek innego. Czułam że coś w nim jest nie tak. Ta niepewność w jego wypowiedziach na temat pracy uruchamiała moją intuicję a ja głupia jej nie posłuchałam! Ty idiotko!- Krzyczałam w myślach sama na siebie.- jak mogłaś być tak ślepa i naiwna! Nagle usłyszałam głos Krystiana.
-Angelika, w porządku? Odezwij się. Jak nie odpowiesz to wchodzę
-już idę!-odkrzyknęłam
Otarłam łzy, zrobiłam kilka głębszych oddechów żeby się uspokoić i wyszłam do niego. Nie podnosząc wzroku powiedziałam:
-już jestem.
podniósł moją twarz wyżej, przyjrzał mi się uważnie i zaczął dociekać.
-płakałaś? Co się stało?
-nic, to stres związany ze studiami. Boję się czy sobie poradzę.
-naprawdę wyglądam na głupiego?- oburzył się- Angela, nikt tak nie reaguje na stres. Co jest grane?
-proszę.... nie chcę rozmawiać.
-odwiozę Cię do domu tylko powiedz gdzie mieszkasz. - zaproponował. - Dziś i tak nie będzie nic ciekawego na wykładach. Zwykłe tematy organizacyjne. A nawet jeśli coś będą mówić konkretnego to spiszemy notatki od Dominiki. Podaj adres.
-Karola Popiela 17
-dobrze, chodźmy. Powiem tylko wykładowcy, że odwożę cie do domu bo źle się czujesz i wezmę twoją torebkę z sali.
-dzięki
-nie ma za co. Zaraz wracam. usiądź i poczekaj tutaj- wskazał na ławkę.
Posłusznie usiadłam, z resztą byłam tak wzburzona że nogi odmawiały mi posłuszeństwa i mało brakowało a upadłabym.
-już jestem, chodźmy- pomógł mi wstać i poszliśmy do jego auta.
Dojechaliśmy pod dom szybciej niż myślałam. Zanim wysiadłam potrzebowałam jeszcze chwili aby się zebrać do kupy.
-jeszcze raz dziękuję- powiedziałam z wymuszonym uśmiechem.
-zaprowadzić cię?
-nie, nie trzeba. Już i tak zrobiłeś dla mnie za dużo.
-poczekam aż dojdziesz do domu. Do zobaczenia na uczelni.
-do zobaczenia.
Czułam na plecach, że odprowadza mnie wzrokiem. Odjechał dopiero jak weszłam do środka.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Podziękowania
Kochani. To już koniec historii Angeliki i Krystiana. Mam nadzieję, że będziecie ją długo wspominać. Dziękuję za to, że tak cierpliwie i wi...
-
Kochani. To już koniec historii Angeliki i Krystiana. Mam nadzieję, że będziecie ją długo wspominać. Dziękuję za to, że tak cierpliwie i wi...
-
Wreszcie nastał ten dzień. Dziś zaczynam studia i jestem z tego powodu bardzo szczęśliwa. Do tego stopnia, że chyba nic nie jest w stanie po...
-
Imprezę odsypiałam prawie do południa. Mimo że byłam okropnie zmęczona to dawno nie miałam tak dobrego nastroju. Leżałam jeszcze przez chwil...
ekstra!! byłam jednak pewna, że owy Patryk okaże się psychopatą erotomanem :D
OdpowiedzUsuń