środa, 19 maja 2021

STUDENCKA LOVE CZ. 31

Resztę  wieczoru spędziliśmy  na rozmowie. Potrzebowałam zrzucić z siebie ciężar tych wszystkich sekretów, dlatego opowiedziałam Krystianowi wszystko od początku. Byłam opanowana ale tak  naprawdę czułam się przerażona i roztrzęsiona. Nie wiedziałam jak zareaguje na taką  dawkę  informacji. Jedyne czego byłam pewna to to, że zaufanie powinno być  fundamentem związku, a ja nie chciałam zawieść zaufania Krystiana. Gdy już skończyłam opowiadać o tym jak się  poznaliśmy z Patrykiem, o tym jak szybko zaczęłam się  w nim zakochiwać i o tym  jak równie szybko się  odkochałam, mój  chłopak  zaskoczył mnie swoją  decyzją.

- Po powrocie do Krakowa zamieszkasz u mnie.- Oznajmił z całą stanowczością.- wynajmuję  kawalerkę. Zmieścimy  się we dwoje.

Momentalnie  się  rozbudziłam, mimo  że  była  już  prawie pierwsza w nocy.

- Ale ja.. Nie mogę.- odpowiedziałam zaskoczona.

- Niby dlaczego? Jesteś pełnoletnia, chyba  rodzice ci nie zabronią?- zapytał  rozbawiony tą  myślą.

- Nie. Nie zabronią.- Naburmuszyłam się.- po prostu  nie mam pieniędzy na mieszkanie a nie mam zamiaru być  na twoim utrzymaniu.

- Na jakim  utrzymaniu? O czym  ty bredzisz?!

-  A jak  inaczej to widzisz? Nie mam możliwości dorzucić Ci się do czynszu. Do pracy też nie mogę  iść  przez te przeklęte kule, a jedyne co mogę  to być  dla ciebie  ciężarem!- głos mi się załamał na ostatnich słowach. Spuściłam wzrok by nie patrzeć na mojego  chłopaka, ale on nie odpuszczał.  Ujął moją brodę delikatnie w palce i zmusił  bym  na niego spojrzała.

- ZABRANIAM. CI. TAK. MYŚLEĆ.- powiedział  spokojnie podkreślając  każde słowo. - Kocham cię i chcę mieć blisko by móc odpowiednio zatroszczyć się o ciebie...

- Ale..- weszłam mu w słowo

- Daj  mi skończyć.- uciszył mnie zanim zdążyłam wyrazić swoje wątpliwości.- Chcę  się  tobą  zaopiekować  i nie ma w tym żadnego  podtekstu. Nawet przez myśl nie przeszło mi branie od ciebie pieniędzy. Zrozum, że mieszkając  razem będę  mógł  zawozić  cię  na rehabilitację do mojego taty,  kiedy tylko będziesz chciała. I ten idiota przestanie  cię  nachodzić, jak to robił gdy mieszkałaś u swojego wujostwa.

- To za szybko.- powiedziałam półgłosem a on nie wiem czemu parsknął śmiechem.- Co cię tak bawi?

- Ty skarbie. Ostatnio prawie mi się  oddałaś a teraz twierdzisz że zamieszkanie u mnie to zbyt pochopna decyzja? 

- Byłam  pijana!- rzuciłam  poirytowana. Jak mógł  mi to wypominać?! 

- okej... czyli muszę najpierw cię  upić abyś  się  zdecydowała?- utkwił we mnie swoje rozbawione spojrzenie w którym  dostrzegłam niezauważane dotąd iskry.

- Bardzo śmieszne.- Prychnęłam.- możemy porozmawiać o tym rano? - zapytałam ostatkiem sił powstrzymując  powieki przed zamknięciem zmęczonych oczu.

- Tak. Dokończymy tę rozmowę rano.- Powiedział kładąc się obok i przytulając mnie do siebie.

Dopiero gdy zamknęłam oczy zdałam sobie sprawę z tego, jak bardzo byłam zmęczona. Zasnęłam niemal natychmiast otulona silnymi ramionami mojego chłopaka. Jego spokojny oddech który czułam na skórze karku wyznaczał kojący rytm dla mojego serca. Zauważyłam, że gdy z nim spałam moje sny były spokojne i nie dręczyły mnie koszmary. To chyba dzięki poczuciu bezpieczeństwa, które mi dawał. 
Obudziłam się przed siódmą. Krystian jeszcze spał, ale ja nie mogłam już zasnąć. Przypomniałam sobie jego propozycję. Nie wiedziałam jak do tego podejść. Zawsze ceniłam sobie samodzielność i nienawidziłam być na cudzym utrzymaniu. Krystian mógł zaprzeczać, ale tak właśnie będzie to wyglądać. ja będę siedzieć na jego rachunku, bo niby z czego miałabym się dołożyć choćby do żywności? Z drugiej strony wiem że miał rację co do rehabilitacji. W tej chwili miotało mną tyle sprzecznych emocji, tyle wątpliwości, że nie wiedziałam co myśleć o tej patowej sytuacji. Próbowałam sobie wyobrazić jak to będzie dzielić razem mieszkanie na co dzień? Krystian okaże się bałaganiarzem po którym będę musiała sprzątać czy zaskoczy mnie skłonnością do pedantyzmu? Musiałam podjąć decyzję, wrócić do domu wujostwa czy zamieszkać z Krystianem? Z tej wewnętrznej debaty wyrwał mnie głos mojego chłopaka:

- Dlaczego nie śpisz?- zapytał mrużąc drażnione światłem oczy.
- Myślę o twojej propozycji. - powiedziałam zmieszana.
- To  nie była propozycja. -oznajmił z powagą.- To już postanowione.
- Niby kto tak zadecydował?!
- Ja. I nie neguj mojej decyzji.- Powiedział stanowczo.- Chcę Ci pomóc a żeby to zrobić muszę mieć cię blisko siebie. Twoi rodzice przyznali mi rację.
- Że CO?!- Niemal krzyknęłam oburzona.- Jak to moi rodzice?!
- Normalnie. - wzruszył ramionami.- Rozmawiałem  z nimi o tym i stwierdzili że  to dobry pomysł.

Uniosłam brew  i spojrzałam  na niego badawczo.

- Widzę, że  wkupiłeś się w ich łaski i nie mam zbyt wiele do powiedzenia? - zapytałam trochę  bardziej  złośliwie  niż  zamierzałam.

- Jakoś  tak wyszło.- odparł nieudolnie  zgrywając niewiniątko. Jednak za tą  maską  krył  się  szyderczy uśmiech i wiedziałam, że jest nad wyraz zadowolony z siebie.

- Ehh.. Niech będzie.- westchnęłam i pokręciłam  głową zrezygnowana. Nie widziałam sensu się  sprzeczać.- Ale nie mam zamiaru zbierać  z podłogi twoich  skarpetek- zażartowałam, z czego Krystian  się  roześmiał.

- Żadnych skarpetek, słowo  honoru.- powiedział z powagą prawą rękę  kładąc  na piersi w okolicy serca a lewą  unosząc  do góry. Wyglądał komicznie i nie mogłam  powstrzymać  śmiechu.- Wróćmy  dziś  do Krakowa.- wypalił czym totalnie zmył  mi z twarzy uśmiech.

- Ale jak to dziś? - pisnęłam zaskoczona.- Myślałam że zostaniemy tu do nowego roku.

- Tak, ale pomyślałem że musimy jeszcze  zabrać twoje rzeczy z domu twojego wujka. Chciałbym abyś się  zadomowiła przed powrotem na studia.

- Mogę się nie zgodzić? - zapytałam smutno. W moim odczuciu, to wszystko działo się  zbyt szybko. Krystian nie odpowiedział na moje pytanie. Patrzył  tylko tym proszącym  spojrzeniem i czekał. -Dobrze. Wracajmy  dziś do Krakowa. -powiedziałam nie do końca pewna tej decyzji.

W tej chwili do sali weszła pielęgniarka. Pobrała mi krew  do badań, które pokażą czy w ogóle  wyjdę  dziś  do domu. Zaraz po jej wyjściu przyniesiono mi śniadanie a przed  południem przyszedł  lekarz z wynikami badań.

- Dzień dobry  Angeliko.- przywitał  się.

- Dzień  dobry doktorze.

- Wyniki badań trochę  się  poprawiły,  ale do ideału  im daleko.- powiedział.- musisz przez jakiś  czas trzymać  się  diety bogatej w żelazo. Przepisałem Ci też leki. Za miesiąc zrobisz badania kontrolne. Możesz wracać do domu.- powiedział podając mi receptę  i wypis.

- Dziękuję doktorze. Obiecuję zadbać o siebie.- powiedziałam z uśmiechem.

- Ja Obiecuję dopilnować by o siebie dbała.- wtrącił Krystian za co dostał ode mnie kuksańca.

Lekarz na szczęście nie skomentował naszego zachowania, tylko uśmiechnął się rozbawiony. Po chwili wyszedł z sali życząc nam powodzenia. Najszybciej jak byłam w stanie, przebrałam się ze szpitalnej piżamy w swoje ubrania i niespełna dwadzieścia minut później wsiadaliśmy do taksówki. Na szczęście nie były  to godziny  szczytu, gdy ludzie jadą  do pracy lub wracają  z niej więc udało nam się  szybko przejechać  przez miasto. Myśl o zamieszkaniu u mojego chłopaka nie dawała mi spokoju, stres zjadał mnie od środka dlatego też nie odzywałam  się całą  drogę do domu. Patrzyłam przez szybę samochodu na mijanych przechodniów i inne pojazdy i zatracałam się w myślach. Krystian mi nie przerywał, wiedział  że  trawię  tę sytuację i że potrzebuję  czasu aby przywyknąć do myśli o wspólnym  zamieszkaniu. Dopiero gdy kierowca  zatrzymał  się  pod moim rodzinnym  domem Krystian się  odezwał.

- Jesteśmy. Zaczekaj  pomogę  ci wysiąść.- powiedział wychodząc  z samochodu. Już  po chwili otwierał mi drzwi, a gdy stanęłam stabilnie rozliczył się z kierowcą za kurs i podziękował. Taksówkarz pożegnał nas z uśmiechem i odjechał. W oknach  domu zauważyłam poruszenie. Nie zdążyłam mrugnąć a mama już  wybiegła nam na powitanie, szybko dotarło  do niej że  wyjście  w kapciach na ośnieżony chodnik nie było dobrym pomysłem. W ułamku sekundy straciła równowagę i gdyby nie skrzynka  na listy  której  się  złapała, zapewne upadłaby na tyłek.

- Niech to szlag!- zaklęła a my wybuchnęliśmy śmiechem.- Bardzo śmieszne- skarciła nas.- Chodźcie do środka  zrobię wam gorącej  herbaty.

Poszliśmy grzecznie  za nią, wciąż śmiejąc się  pod nosem z tej sytuacji. Usiedliśmy przy stole  w kuchni a mama, tak jak powiedziała, zaparzyła herbatę. Gdy już powiedziałam jej wszystko czego dowiedziałam się  od lekarza, Krystian  oznajmił, że wracamy dziś  do Krakowa i że zamieszkam u niego. Tak jak się  spodziewałam, nie była zaskoczona. Ewidentnie widać  było, że  już  rozmawiali na ten temat. Poprosiła  tylko abyśmy  zaczekali na powrót taty, żeby  nie wyjeżdżać bez pożegnania. Oczywiście zgodziliśmy się zaczekać. Tata miał  być w domu przed czternastą a nasz pociąg  odjeżdżał o piętnastej trzydzieści. Zastanawiało mnie jak udało  się  Krystianowi zaklepać  tak szybko przejazd. Zawsze w okresie świąt  był  z tym problem.

- Pójdę się  spakować- oznajmiłam wstając ostrożnie od stołu. 

- Idę z tobą. - Poderwał  się z  krzesła  Krystian.- Pomogę  ci.

Poszliśmy razem do pokoju. Spakowałam  tylko kilka rzeczy, bo większość  miałam  u cioci Sary. Wzięłam  resztę  swoich oszczędności i wręczyłam mojemu chłopakowi.

- Wiem że  to niewiele, ale będzie  mi łatwiej oswoić  się  z przeprowadzką. - powiedziałam speszona.

- Dobrze. Wezmę te pieniądze, ale tylko ze względu  na twój komfort psychiczny. 

- Dziękuję.

Skończyłam się pakować i w tym samym momencie wrócił tata. Zjedliśmy obiad śmiejąc się i rozmawiając. Niestety czas szybko uciekał więc złożyliśmy sobie z wyprzedzeniem życzenia  noworoczne i po serii uścisków ruszyliśmy na dworzec. Pociąg przyjechał  z piętnastominutowy opóźnieniem, ale dzięki temu zyskałam dodatkowy czas na pożegnanie z rodzicami. Nie obeszło się bez łez  wzruszenia. Siedząc już  w przedziale pomachałam im gdy pociąg opuszczał  peron. Krystian widząc, że  jest mi ciężko przysunął mnie do siebie i mocno przytulił. Nie chciałam płakać. Przecież nie żegnałam ich na zawsze, ale taka była moja natura, ciężko  znosiłam  rozstania z osobami które kochałam. Krystian okazywał mi ogromne wsparcie podczas podróży. Ustaliliśmy, że ruszymy z rehabilitacją tuż  po nowym roku, żeby nie odwlekać tego w czasie. Snuliśmy plany gdzie pojedziemy kiedy stanę na nogi. Rozmarzyłam się  do tego  stopnia, że odzyskanie sprawności stało się  dla mnie bardziej  realne. Dotąd wątpiłam w to że kiedykolwiek wyzdrowieję. Do mieszkania dotarliśmy przed północą. Weszliśmy nawet nie zapalając świateł. Byliśmy  tak zmęczeni, że  nie tracąc czasu  na przebieranie się, po prostu poszliśmy do łóżka zostawiając gdzieś po drodze bagaże.

poniedziałek, 3 maja 2021

STUDENCKA LOVE CZ. 30

 - Co? Jak to anemia?- powiedziała mama głosem pełnym  przerażenia.
- Wiedziałem, że  te twoje ostatnie głodówki tak się  skończą!- fuknął tata. 

To było  do przewidzenia, że  tak zareagują. Wiedziałam że  mama się  zmartwi a tata wkurzy. Nie to  jednak było  moim największym zmartwieniem. Widziałam  kątem oka, że Krystian też jest na mnie  zły. Ale w sumie o co? W ostatnich dniach, nim przyjechał  niespodziewanie na święta, tęskniłam  za nim jak cholera. Nie byłam  w stanie nic przełknąć a moje śniadanie, obiad i kolacja ograniczały  się  do jabłka. To już  chyba taki nawyk, bo po rozstaniu z Filipem moja dieta wyglądała  tak samo. Chciałam dotknąć  jego ramienia, żeby  go uspokoić,  ale on odsunął  się nerwowo. 

- Będziesz  się  teraz na mnie boczył?- jęknęłam robiąc  niewinną  minkę.
- A dziwisz mi się? - rzucił  z ironią.- Przyjeżdżam do obcego miasta  z nadzieją na spędzenie  spokojnych świąt z moją  dziewczyną  a tym czasem co zastaję?! Byłego kobiety którą  kocham, który chce do niej wrócić, wykładowcę  który  rości  sobie do niej jakieś  prawa a na koniec dowiaduję się że  masz anemię  bo się  kurwa głodziłaś!- ryknął  na mnie wściekły.

- Nie krzycz na mnie.- odpowiedziałam spokojnie.- wiem że  to wszystko jest popierdolone. Temat Filipa myślę, że  mamy  zamknięty. Tłumaczyłam Ci to. Patryk... to znaczy  profesor - potrząsnęłam  zmieszana głową.- to długa  historia, ale przyrzekam Ci to wyjaśnić jak dojdę  do siebie. A ta anemia- westchnęłam.- to prawda, ostatnio mało  jadłam bo tęskniłam za tobą jak cholera i nie byłam  w stanie nic przełknąć.- zakończyłam swój  wywód a po policzku spłynęła mi łza. Patrzyłam na Krystiana z wyczekiwaniem. On zaś tylko kręcił  z niedowierzaniem  głową, przeczesując  nerwowo włosy  rękami. Już  prawie zapomniałam, że  tej wymianie zdań przysłuchują się  moi rodzice.
- Krystian ma rację.- skwitował mój ojciec.
- Tato, proszę...- jęknęłam. Czułam się atakowana przez najbliższe  mi osoby.
- Dość. - wtrąciła mama przerywając tę wymianę zdań.- Angelika musi odpocząć. Wychodzimy.- powiedziała  stanowczo do taty chwytając  go za rękę i ciągnąc w stronę  drzwi.
Zauważyłam że Krystian podniósł się z  krzesła, i w ostatniej  chwili chwyciłam  jego dłoń.
- Nie zostaniesz?- zapytałam patrząc  w jego oczy zasmucona.
- Zostanę. - burknął.- idę po kawę  do automatu.
- Też poproszę.
Zmierzył  mnie spojrzeniem po czym wyszedł. Nie było  go dłuższą chwilę a gdy wrócił  wręczył  mi jeden  z kubków w którym  był....
- Barszcz?! - popatrzyłam  na niego zaskoczona.- Przecież prosiłam o....
- Kawę.- przerwał  mi w pół  słowa.- Ale byłem  u lekarza dopytać o twoją dietę i kategorycznie  zabronił Ci pić  kawy, która  wypłukuje z organizmu żelazo.- zgromił mnie tym swoim spojrzeniem.- Za to kazał wprowadzić  do diety  produkty bogate w ten składnik, a takim właśnie produktem są  buraki. -powiedział z powagą podkreślając ostatnie słowo, a ja parsknęłam śmiechem. Po chwili jednak opanowałam się bo zauważyłam  że  jego spojrzenie rzuca w moją  stronę błyskawice.
- Nie rozumiem  co cię  tak bawi.- fuknął.
- Naprawdę  myślisz, że  barszcz  z automatu ma coś  wspólnego  z burakami?- zapytałam nie mogąc  powstrzymać śmiechu.
- Z automatu może  i nie.- Popatrzył  na mnie tak, że z twarzy zmył  mi się głupkowaty uśmiech.- Ale ten kupiłem w szpitalnym bufecie, więc na zdrowie.
- Aha- odpowiedziałam  tylko tyle bo mnie zatkało. Zaskoczenie mieszało się z... podziwem? Wypiłam ten barszcz dla świętego spokoju i żeby trochę  udobruchać mojego chłopaka, który  nie spuszczał ze mnie wzroku dopóki  nie opróżniłam  kubeczka.
- Grzeczna dziewczynka. - Skomentował zadowolony z siebie.- Teraz się  prześpij a ja tu posiedzę.- Dodał delikatnie  głaszcząc mój  policzek.
-Ale...- Zawahałam się
- Nigdzie  nie pójdę. Obiecuję, że  będę tu kiedy się  obudzisz.- Powiedział czule całując  mnie w rękę. 

Nie chciałam się  kłócić  bo i tak był  na mnie zły. Zamknęłam więc  grzecznie oczy i już  po chwili odpłynęłam w objęcia Morfeusza. Spałam dość  spokojnie, nie miałam  koszmarów  a tak naprawdę  to w ogóle nie pamiętałam  czy coś  mi się  śniło. Kiedy się  obudziłam za oknem było  już  ciemno a Krystian, tak jak obiecał był  przy mnie. Musiał  być  wyczerpany bo przysnął siedząc  na krześle. Głowę  położył  na łóżku obok mojej talii. Ten widok mnie rozczulił. Uśmiechnęłam  się  i zaczęłam delikatnie  błądzić  ręką  w jego gęstej  czuprynie. Miał  piękne  włosy. Gęste, grube, w kolorze ciemnego  brązu. Obudził się kiedy odgarniałam niesforne kosmyki z jego  czoła. 

- Jak się  czujesz?- zapytał przecierając oczy słodko zaspany.
- Dobrze.- odparłam- ale ty chyba padasz z nóg?
- Nie.-momentalnie się rozbudził.- Nic mi nie jest. 
- Jedź do domu.- poprosiłam nie do końca pewna czy tego właśnie chcę.
- Nie zostawię cię tu samej.- Protestował. - Przenocuję w szpitalu a jutro razem wrócimy do domu.
- Jestem dużą dziewczynką. - powiedziałam. - Jedź do domu i porządnie się wyśpij. Przyjedziesz po mnie rano.- Nalegałam.
- Posłuchaj. Kiedy byłaś w śpiączce czuwałem przy tobie dzień i noc po kilka dni.- zaczął poważnie.- Nic mi nie będzie po jednej nocy spędzonej w szpitalu.- Skwitował i znowu pocałował mnie w rękę.
- A czy...- zawahałam się.
- Co? - zapytał zaintrygowany. popatrzyłam na niego błagalnym wzrokiem i zapytałam.
- Zaśpiewasz mi? Tak jak wtedy gdy byłam w śpiączce..- Zamilkłam czekając na jego reakcję, a on po chwili zaczął śpiewać półgłosem.

- There goes my heart beating
'Cause you are the reason.
I'm losing my sleep
Please come back now.
And there goes my mind racing
And you are the reason
That I'm still breathing
I'm hopeless now
I'd climb every mountain
And swim every  ocean
Just to be with you
And  fix  what  I've broken
'Cause I need you to see
That you are the reason

Przymknęłam oczy i rozkoszowałam się  tą chwilą. Nie ulegał  wątpliwościom fakt, że mój  chłopak ma talent wokalny. Przyjemnie się go słuchało a spokojny rytm piosenki był  pieszczotą dla ucha. Utworu nie kojarzyłam, ale wsłuchując  się  w słowa bardzo się wzruszyłam, a serce ze szczęścia  zgubiło po drodze kilka uderzeń. Patrzyłam na Krystiana i uśmiechałam się  jak głupia. Po moim policzku spłynęła łza wzruszenia. Mój  chłopak widząc  to przestał śpiewać. Starł  słoną kroplę  kciukiem i usiadł  obok mnie na łóżku.
- Aż tak źle śpiewam? - zapytał  żartobliwie biorąc  mnie w objęcia.
- Kocham cię.- powiedziałam  i rozpłakałam się w jego ramionach.
- Ja ciebie też skarbie. - przytulił  mnie jeszcze mocniej  i pocałował  w czubek głowy. Kochałam być  przez niego przytulana. Czułam się wtedy taka mała, bezbronna a zarazem bezpieczna. Wiedziałam, że  przy nim mogę  pozwolić  sobie  na okazywanie  słabości.
-Boję się.- wyznałam wciąż  popłakując.
Krystian odsunął mnie od siebie i spojrzał  zdezorientowany.
- Czego się boisz?- Zapytał.
- Że  mnie znienawidzisz, kiedy poznasz  prawdę.- wyszeptałam ukrywając  twarz w dłoniach. Z emocji cała  drżałam.
- Nic takiego się  nie wydarzy- zapewnił po czym ponownie wziął  mnie w objęcia. 

Tulił mnie do siebie i głaskał po plecach dopóki  się  nie uspokoiłam. Po dłuższej chwili otarłam policzki z łez i biorąc  kilka głębszych  oddechów  wyrównałam  rytm serca. Patrzyłam na niego  swoimi zaczerwienionymi od płaczu oczami i zbierałam się  na odwagę, żeby  wyznać  mu prawdę o Patryku. Nie chciałam  odwlekać tego tematu, bo wiedziałam że  i tak się  nie wykręcę od wyjaśnień. Spuściłam  wzrok i na jednym tchu powiedziałam:

- Poznałam Patryka przed rozpoczęciem  roku studenckiego.

Cisza, która w tym momencie zapanowała rozsadzała  mi głowę. Błagałam  w myślach  by Krystian  się  odezwał. Tym czasem on wstał  z mojego łóżka  i zaczął  się   przechadzać  po sali w tę  i z powrotem, co chwilę  przeczesując nerwowo włosy. Często tak robił  gdy był  zdenerwowany. To chyba  taki odruch.

- Nie wiedziałam  wtedy, że  jest wykładowcą  na uczelni gdzie planowałam studiować - zaczęłam  tłumaczyć.- Kurwa, ja w ogóle  nie wiedziałam  że  jest wykładowcą! Powiedział  mi, że  jest fotografem- dodałam ściszając głos  z każdym słowem  coraz bardziej. Zatrzymał się w miejscu i spojrzał na mnie z niedowierzaniem.
- To dlatego...- chciał  coś  powiedzieć ale urwał wbijając we mnie wzrok
- Co?- zapytałam, chcąc  nakłonić  go do kontynuowania.
- Dlatego wybiegłaś  z sali podczas pierwszego wykładu...- powiedział jakby sam do siebie.

-Tak.- Bąknęłam. - Byłam przerażona. Chciałam  zrezygnować  ze  studiów  które  od dziecka były  moim marzeniem.. Spotkałam  się  z Nim żeby wszystko wyjaśnić  i wtedy...- głos  ugrzązł mi w gardle.

-... Wydarzył  się  wypadek.- dokończył  za mnie zszokowany i opadł wstrząśnięty na krzesło  obok łóżka.

- Tak- powiedziałam  szeptem. Zamknęłam  oczy, w tej chwili chciałam  zniknąć, zapaść  się  pod ziemię  i nie czuć tego wstydu jaki zżerał mnie od środka.

- Jak to się  stało?- Zapytał  spokojnie.

- Według  tego co mówiła  Weronika, gdy chciałam odejść Patryk złapał  mnie za rękę. Chciałam  mu się  wyrwać, ale wyszarpując dłoń  z jego uścisku straciłam równowagę i wpadłam  prosto pod koła samochodu..- wielka gula urosła mi w gardle. Ostatkiem sił powstrzymywałam napływające do oczu łzy,  by nie spłynęły po policzkach. - Resztę historii znasz.- Dokończyłam  łamiącym się głosem.

- Zabiję go!- warknął wściekły podrywając się  z krzesła. W ostatniej chwili złapałam  jego dłoń.

- Proszę.- popatrzyłam na niego  błagalnie, czerwonymi od łez  oczami. Nie chciałam żeby  narobił sobie kłopotów  z mojego powodu.- Proszę,  zostaw  to w spokoju. Ja chcę  zapomnieć. Chcę zostawić przeszłość w przeszłości i razem z tobą  patrzeć  w przyszłość.

- Kocham  cię mała. - Powiedział  roztrzęsiony.- Umarł bym gdyby coś  Ci się  stało. Nie chcę cię stracić.  - widziałam  w jego oczach łzy wywołane strachem i złością, ale już  po chwili mocno mnie przytulał.

- Nie stracisz. - obiecałam wtulając się w jego silne ramiona. - Moje serce należy  tylko do ciebie.

Podziękowania

Kochani. To już koniec historii Angeliki i Krystiana. Mam nadzieję, że będziecie ją długo wspominać. Dziękuję za to, że  tak cierpliwie i wi...