poniedziałek, 29 listopada 2021

Podziękowania

Kochani.

To już koniec historii Angeliki i Krystiana. Mam nadzieję, że będziecie ją długo wspominać. Dziękuję za to, że  tak cierpliwie i wiernie śledziliście losy głównych bohaterów od ponad trzech lat. Osoby którym pragnę podziękować w szczególny sposób to:

Weronika P.

Justyna M.

Jagoda 

Byłyście moim paliwem napędowym. Budowałyście moją wiarę w siebie do samego końca i to w głównej mierze dzięki Waszemu wsparciu ta historia nie poszła w odstawkę gdzieś w jej połowie. 

Dziękuję też K.N. Haner za nasze instagramowe rozmowy,  dzięki którym odzyskiwałam wiarę w sens moich marzeń, zwłaszcza wtedy gdy brakowało mi natchnienia do pisania i zaczynałam wątpić. 

Pozostaje mi prosić Was byście trzymali mocno kciuki, aby "Studencka Love" kiedyś znalazła się na półkach  księgarni.


Kocham Was, 

Ana91



STUDENCKA LOVE CZ. 39

Nazajutrz budzik okazał się bezlitosny. Nakryłam głowę poduszką i po omacku zaczęłam szukać telefonu na szafce nocnej. Byłam tak wykończona, że miałam ochotę roztrzaskać go o ścianę. Gdy w końcu trafił w moje ręce, szybko go wyłączyłam. Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi i dopiero wtedy zdałam sobie sprawę z tego, że  jestem sama na łóżku a część na której zazwyczaj śpi Krystian jest zimna.  Co oznaczało że musiał wstać chwilę temu.

- Co robisz? - usłyszałam jego głos.

- Moje wewnętrzne wstawaj idziesz na uczelnię  walczy z moim leż, nie pierdol.  Więc leżę  i patrzę kto wygra. - odpowiedziałam nie wyściubiając nosa z pod poduszki

- Okej.. jak już poznasz wynik tej, moim zdaniem, nierównej walki to przyjdź do kuchni. Czekam z kawą i śniadaniem. - powiedział parskając śmiechem.

Chciał nie chciał musiałam się  zmobilizować i wstać. Przecież czekała mnie poważna rozmowa z Patrykiem. Nie mogłam zrezygnować, nie teraz. Leniwie usiadłam na łóżku, przetarłam  zaspane oczy a następnie wstałam by się ubrać. Miało być dziś dość ciepło, ubrałam więc krótką, błękitną sukienkę i białe koturny. Był już prawie maj, nieubłaganie zbliżały się egzaminy kończące pierwszy rok studiów. Zjadał mnie stres ale też cieszyłam się, że udało mi się przetrwać mimo całej tej sytuacji z Patrykiem. Krystian, tak jak powiedział, czekał na mnie z kawą i śniadaniem. W całej kuchni pachniało smażonym bekonem i jajkami. 

- Wygląda smakowicie. - pochwaliłam jego wysiłek zajmując miejsce po przeciwnej stronie wyspy. 

- Smacznego. Musisz być najedzona, by ZNOWU nie stracić przytomności. - Powiedział, wymownie akcentując słowo "znowu".

- Okej... zrozumiałam aluzję. 

Po śniadaniu zabrałam z pokoju spakowane dzień wcześniej rzeczy i pojechaliśmy na uczelnię. Droga minęła nam w koszmarnym milczeniu. Krystian wyglądał tak jakby nie mógł pogodzić się z tym co miałam zamiar zrobić. Gdy dotarliśmy na miejsce, chwyciłam jego dłoń i patrząc błagalnie powiedziałam:

- Proszę. Musisz mi zaufać. Ta sytuacja nie da mi spokoju dopóki jej nie wyjaśnię.

Nic nie odpowiedział na ten temat. Tylko przysunął moją dłoń do swoich ust i złożył na niej delikatny pocałunek.

- Idź już, bo się spóźnisz. Będę po ciebie o piętnastej. - powiedział puszczając  moją dłoń. 

Zaczęłam zbierać się do wyjścia z samochodu, a wtedy dodał:

- Ufam ci. Miłego dnia.

- Bardzo cię kocham.- uśmiechnęłam się do niego pokrzepiająco, po czym wysiadłam z samochodu.

Gdy tylko zatrzasnęłam za sobą drzwi, ruszył z piskiem opon nie oglądając się za siebie. Stałam chwilę w miejscu i dopiero teraz tak naprawdę dotarło do mnie, co muszę zrobić. Ze stresu, żołądek zawiązał mi się na supeł, a jego zawartość podeszła do gardła. 

- Hej Angela! - usłyszałam za sobą wesoły głos Dominiki. 

- Hej Domi, idziesz na wykłady?

- No raczej. A Ty gdzie zgubiłaś  Krystiana? - zapytała patrząc na mnie podejrzliwie.

- Miał coś do załatwienia, nie mógł przyjść na zajęcia. - odparłam, wymijająco wzruszając ramionami.

- Uuuu... Spuściłaś pieska ze smyczy? - zachichotała. - do tej pory chodził za tobą krok w krok, niczym pies ogrodnika.- żartowała. 

- Przestań. - szturchnęłam ją żartobliwie w ramię. - Lepiej chodźmy na te zajęcia bo się spóźnimy. 

Szłyśmy przez dziedziniec śmiejąc się i żartując. Jakaś grupka studentów do nas pomachała, na co Dominika odwzajemniła entuzjastycznie ten gest. Zapewne byli to jej znajomi, ja niestety nie zdołałam nawiązać zbyt wielu znajomości przez swoją długą nieobecność, ale miałam jeszcze cztery lata by to nadrobić.

W sali usiadłyśmy razem, nie mogąc się nagadać. Dominika, pełna ekscytacji relacjonowała mi randki z nowym chłopakiem z kilku ostatnich tygodni. Dopiero gdy przyszedł wykładowca zapanowała głucha cisza. Tak jak przeczuwałam, na dzień dobry czekał nas test z omawianego w tym miesiącu materiału. Ja byłam przygotowana, znałam odpowiedzi na wszystkie pytania, ale kartka Dominiki świeciła pustką. Gryzła nerwowo długopis, próbując coś wymyślić. Chcąc jej pomóc, kopnęłam ją pod ławką, a gdy na mnie spojrzała, dałam jej dyskretnie do zrozumienia by zamieniła się ze mną kartkami. Ochoczo przystała na moją propozycję, co nie było dla mnie zaskoczeniem. Wzięłam jej test a ona wypowiedziała w moją stronę bezgłośne "dziękuję". Uśmiechnęłam się tylko znacząco i zabrałam się za pisanie odpowiedzi. Na szczęście wystarczyło mi czasu by napisać oba testy do końca.

Podczas przerwy Dominika poszła do łazienki a ja wzięłam teczkę z notatkami i ruszyłam w stronę bufetu. Byłam totalnie pogrążona w swoich myślach, gdy nagle ktoś pociągnął mnie na bok. Pod wpływem paniki, serce chciało mi wyrwać się z piersi a stres sięgnął zenitu gdy spojrzałam w twarz tajemniczej osoby.

- Patryk... Co ty robisz? - zapytałam półgłosem, nie kryjąc zaskoczenia.

- Musimy porozmawiać. Proszę cię o jedną krótką chwilę i jeśli takie będzie twoje życzenie dam ci spokój na zawsze.- powiedział głaszcząc mój policzek.

- Przestań. - warknęłam odtrącając jego rękę. - Ktoś może nas zobaczyć.

Opuścił ręce zdezorientowany i zwiesił wzrok. 

- Masz rację. Przepraszam.

- Mów.  Mam tylko chwilę. - burknęłam na niego wyczekująco.

- Po pierwsze przepraszam. Przepraszam za to, że cię okłamałem. Przepraszam za to, że  przez moje natręctwo niemal zginęłaś. Przepraszam za te wszystkie wiadomości, którymi nie dawałem ci spokoju. Chciałbym móc cofnąć czas i rozegrać to wszystko inaczej.- zamilkł na chwilę.

- Przeprosiłeś. Ulżyło ci? - zapytałam wyniośle, całą swoją silną wolą powstrzymując wzbierające w oczach łzy.

- Angelika, ja naprawdę cię kocham. - przerwał na moment przyglądając się mojej reakcji na jego słowa. - Odkąd cię poznałem nie myślę o nikim innym.

Prychnęłam i pokręciłam głową niedowierzając jego słowom. 

- Jeśli skończyłeś to teraz ja coś powiem. - oznajmiłam  chłodno. - Dziękuję.

Popatrzył na mnie z konsternacją nie wiedząc co mam na myśli. 

- Dziękuję, że  otworzyłeś mi oczy. - kontynuowałam. - Wiesz? Nikt nie pojawia się  w naszym życiu bez przyczyny. Przeżyte rozczarowanie uczy nas, że ludzie nie zawsze są tym za kogo się podają i że nie każdy zasługuje na miejsce w naszym życiu. - popatrzyłam na niego zaszklonymi, pełnymi bólu oczami. Tak długo tłumiłam to wszystko w sobie, że gdy wypowiedziałam swoje myśli na głos, poczułam się nimi przytłoczona.

- Angelika, błagam nie mów  tak. - powiedział ujmując moją twarz w dłonie. - Przysiegam, że  nigdy nie chciałem cię skrzywdzić. Kocham cię.

W głowie mi huczało od tego wszystkiego. Przetwarzałam słowa Patryka, które odbijały się echem jakby ktoś wcisnął w odtwarzaczu "repeat". Nie wytrzymałam i po mojej twarzy spłynęły pierwsze łzy.

- Nie. Proszę,  nie płacz. - powiedział opierając swoje czoło na moim. - Twoje łzy mnie zabijają.

Otarłam policzki wierzchem dłoni i powiedziałam.

- Ty zabiłeś mnie już dawno, swoimi kłamstwami. Proszę cię, daj mi żyć po swojemu. Kocham Krystiana, jestem z nim szczęśliwa jak nigdy dotąd. Niech każde z nas pójdzie w swoją stronę bo nigdy nie będę twoja. - zakończyłam łamiącym się głosem. 

Jego niebieskie oczy przeszywały mnie na wylot. Widziałam w nich ból wywołany moimi słowami, ale po tym ile wycierpiałam z jego powodu, nie potrafiłam się zbytnio tym przejmować. Usiłowałam uwolnić swoją twarz z jego dłoni ale wtedy on niespodziewanie mnie pocałował. Był to krótki i delikatny pocałunek ale bardzo mnie zaskoczył. Oderwałam od niego swoje usta i stałam tak przez chwilę osłupiała.

- Dlaczego to zrobiłeś? - wyszeptałam.

- Niech to będzie nasze pożegnanie. - po tych słowach złożył na mojej głowie ostatni pocałunek i odszedł.

Przez moment nie byłam w stanie się ruszyć. Analizowałam to co właśnie się wydarzyło, wciąż czując jego miękkie usta na swoich. Dopiero dźwięk przychodzącej wiadomości pozwolił mi się otrząsnąć z szoku. Odblokowałam telefon a moim oczom ukazała się wiadomość od... Patryka.

Patryk:

"Chcę tylko powiedzieć że nie mam do ciebie żalu. To że cię straciłem to tylko i wyłącznie moja wina. Dałaś mi ważną lekcję, którą zapamiętam do końca życia - Nie zbuduje się prawdziwego związku na kłamstwie. Miłość wymaga wyrzeczeń. Bądź szczęśliwa. Twój P."

Te słowa sprawiły, że się rozsypałam. Ukryłam się w ciemnym kącie za filarem, usiadłam na podłodze i zaniosłam się płaczem. Nie wiem jak długo tam siedziałam, a w pewnym momencie znalazła mnie Dominika. Podbiegła do mnie i chwytając za ramiona zapytała:

- Rany Boskie, Angelika. Co się stało? 

Pokręciłam tylko głową, na znak że  nie chcę o tym rozmawiać. Przyjęłam od Dominiki chusteczkę i starłam nią łzy z twarzy.

- Zadzwonić po Krystiana? - zapytała a ja niemal podskoczyłam przerażona tym pomysłem. 

- Nie! - krzyknęłam, ale zaraz się opanowałam.- To znaczy, nie chcę żeby zobaczył mnie w tym stanie. Będzie się martwił, wiesz jaki on bywa przewrażliwiony.

Na szczęście połknęła haczyk i nie pytała o nic więcej. W drodze na kolejne wykłady wstąpiłyśmy do łazienki. Poprawiłam makijaż i szybko pobiegłyśmy na zajęcia.

Reszta dnia minęła mi tak zwyczajnie że aż nudno. Nie spotkałam już na swojej drodze Patryka,  podczas wykładów robiłam notatki starając się  nie myśleć o tym co miało miejsce kilka godzin temu. Niecierpliwie odliczałam czas do końca, by móc opuścić mury uczelni. Ostatnie zajęcia skończyły się dziesięć minut wcześniej.  Wyszłyśmy z Dominiką z budynku a wtedy ona zatrzymała się i wskazując jakąś postać  powiedziała: 

- Patrz, jakiejś studentce się dziś poszczęści. Bukiet kwiatów który trzyma ma chyba ze sto róż. 

- Tak, szczęściara z niej. Każda kobieta chciałby choć raz dostać taki bukiet od swojego mężczyzny.

Powoli zbliżałyśmy się do tajemniczej osoby. Przyglądałyśmy się jej z ciekawością, a gdy byłyśmy tuż obok owy ktoś się odezwał.

- Angelika. Możemy porozmawiać?- głos wydawał mi się dziwnie znajomy. 

Stanęłyśmy w miejscu a wtedy mężczyzna opuścił bukiet ujawniając swoje oblicze. 

- Filip... - powiedziałam sama do siebie. W tym momencie, dosłownie szczęka mi opadła. - Ja pierdolę, czy dziś całe piekło sprzysięgło się przeciwko mnie??

- Proszę, pogadajmy.

- Nie mamy o czym.

Chciałam go wyminąć, ale zatrzymał mnie łapiąc w talii.

- Puszczaj! - zaczęłam się wyrywać. - Nie będę wysłuchiwać tych bzdur.

- Proszę cię. Daj mi szansę wyjaśnić. Byłem idiotą..

- Nie. Nie byłeś. - weszłam mu w słowo. - Ty jesteś idiotą. Mam dość twoich gier. Porzuciłeś mnie tak jak porzuca się psa, który znudził się swojemu Panu. Jedyne co chcę ci powiedzieć to pierdol się. 

- Ona powiedziała, żebyś ją zostawił. - usłyszałam wzburzony głos Krystiana za moimi plecami. - Albo ją puścisz albo  nie ręczę za siebie.

Jak tylko Filip zwolnił uścisk wyrwałam się  z jego rąk i wpadłam wprost w twardą klatkę piersiową mojego chłopaka. Krystian objął mnie jedną  ręką w pasie i bez słowa poprowadził do auta. Zdążyłam tylko rzucić szybkie - cześć- w stronę Dominiki patrząc na nią  przepraszająco.

Kiedy zapięłam pasy popatrzyłam na Krystiana, coś było nie tak. Zachowywał się zupełnie jak nie on. Był chłodny i zdystansowany. 

- O co chodzi? - zapytałam.

- O nic. - burknął nawet na mnie nie patrząc.

- Właśnie widzę. 

Nie odezwałam się już do niego przez resztę drogi do mieszkania. Natomiast gdy tylko przekroczyliśmy próg złapałam go za rękę chcąc zwrócić na siebie jego uwagę.

- Coś się stało. Porozmawiaj ze mną.

- Niech Ci będzie. Proszę. - warknął wyciągając z kieszeni kopertę i wtykając mi ją do rąk.

Stałam osłupiała i wpatrywałam się w biały papier.

- Co to jest? - dopytywałam zaskoczona.

- Niespodzianka. Otwórz.- wyładowywał na mnie swoją złość.

Rozdarłam kopertę a z niej wypadły zdjęcia na których..... O Boże... było widać jak całowałam się z Patrykiem. A tak naprawdę jak on mnie całował.

- Skąd to masz? - narastała we mnie wściekłość bo zdałam sobie sprawę z tego że mój chłopak kazał mnie pilnować. 

- Nie ważne. Mam swoje źródła.

- Nie wierzę... 

- Ty nie wierzysz? Co ja mam powiedzieć? Ufałem Ci! - wrzeszczał na mnie coraz głośniej.

- Nie! Kurwa to nie jest zaufanie! Jeśli kogoś szpiegujesz to znaczy że  mu nie ufasz! - wpadłam w szał. - Czy Twój kret zdał ci szczegółową relację? Powiedział ci, że  to Patryk mnie pocałował a ja nie odwzajemniłam tego pocałunku? Napomknął o tym? Och zapewne zapomniał. - ironizowałam. - Wiesz co? Mam Was dość.  Mam dosyć facetów którzy mają mnie za dziwkę która zmienia partnerów jak rękawiczki. Wierz w co chcesz, ale jeśli naprawdę masz o mnie takie zdanie nie widzę przyszłości dla naszego związku. - zakończyłam a z oczu polały się łzy rozgoryczenia. - Zamieszkam u wujostwa. Jutro przyjadę po moje rzeczy.

Obróciłam się na pięcie, chwyciłam torebkę i wybiegłam z mieszkania. Słyszałam jak po chwili wybiega za mną ale ja nie oglądałam się za siebie. Byłam wściekła i rozczarowana. Jak on mógł kazać mnie szpiegować. Zbiegając po schodach zadzwoniłam po taksówkę. Zatrzymałam się dopiero gdy wyszłam z bloku, nabrałam w płuca optymalną ilość rześkiego, wiosennego powietrza i zamykając oczy oparłam się o mury budynku. Niestety nie zdążyłam ochłonąć a Krystian był już obok.

- Bogu dzięki, jesteś. - powiedział skruszony łapiąc mnie za ramiona. - Masz rację. Oceniłem sytuację zbyt pochopnie. Nie powinienem był zakładać z góry że mnie zdradziłaś. Przepraszam.

Prychnęłam słysząc jego słowa.  

- O tak, wy wszyscy myślicie że  słowo PRZEPRASZAM załatwia wszystko! - krzyknęłam. - Wiesz co jest najgorsze? To, że  odbiło ci do tego stopnia, że kazałeś mnie szpiegować! Nienawidzę cię! - wrzeszczałam przez łzy, przykuwając uwagę mijających nas przechodniów. - po egzaminach wracam do Sopotu. Znajdę uczelnię na miejscu. 

Na jego twarzy pojawił się szok. Chyba dopiero teraz dotarło do niego, że  spierdolił to po całości. Gdy się otrząsnął zaczął mnie przepraszać. On błagał bym wróciła do mieszkania a ja krzyczałam wylewając morze łez, żeby zostawił mnie w spokoju. Nagle utkwił spojrzenie ponad moim ramieniem a w jego oczach dostrzegłam panikę.

- Angelika  uważaj! - krzyknął po czym przytulił mnie do siebie i obrócił nas o sto osiemdziesiąt stopni. 

Później wszystko działo się błyskawicznie. Upadliśmy na chodnik a Krystian przygniótł mnie ciężarem swojego ciała. Zobaczyłam zamaskowanego mężczyznę z nożem w ręku. I... O Boże... ten nóż  był cały we krwi. Szybko przewróciłam Krystiana na bok. Jego twarz byla blada. Na widok powiększającej się pod nim kałuży krwi ogarnęła mnie panika. Położyłam jego głowę na swoich kolanach. Wokół nas zaczęli gromadzić się gapie. Wybrałam z tłumu jakąś dziewczynę i kazałam jej wezwać karetkę, sama starałam się dopilnować by Krystian pozostał przytomny.

- Mów  do mnie. - prosiłam płacząc. - Błagam, nie zamykaj oczu! 

Cuciłam go, poklepując po policzku. Byłam cała w jego krwi a myśl o tym, że to miałam być ja nie odstępowała mnie na krok. Nagle straciłam z nim kontakt, zamknął  oczy a jego oddech stawał się coraz płytszy. Ułożyłam ostrożnie jego głowę na betonowej powierzchni i chwytając mocno za ramiona, zaczęłam nim potrząsać krzycząc przy tym i szlochając.

- Nie rób  mi tego! Nie możesz mnie zostawić! Do cholery, Krystian walcz!! - niestety nie usłyszałam odpowiedzi. 

Sprawdziłam jego tętno, było  niewyczuwalne. Oddech się zatrzymał a ja momentalnie przełączyłam myślenie na tryb działania. Wykonywałam resuscytację krążeniowo-oddechową do czasu przyjazdu karetki. Ręce bolały mnie od ucisków ale nie zamierzałam przestać. Nie mogłam pozwolić by tak wyglądał nasz koniec. Nigdy nie byłabym w stanie wybaczyć sobie naszej ostatniej kłótni. 

W chwili kiedy przyjechała karetka podbiegli do nas dwaj ratownicy medyczni. Jeden odciągnął mnie na bok a drugi kontynuował resuscytację. Po piętnastu minutach, które wydawały się być wiecznością podszedł do nas z poważną miną drugi ratownik. 

- Przykro mi. - powiedział z powagą, na co zrobiłam wielkie oczy. - Niestety nie udało się go uratować. Stracił zbyt dużo krwi. 

- Niech Pan przestanie pieprzyć i go ratuje do cholery! On ma dwadzieścia lat! Nie może umrzeć! 

Ogarnęła mnie totalna histeria. Skumulowałam w sobie całą złość i wyrwałam się z rąk mężczyzny który dotychczas mnie trzymał. Dobiegłam do Krystiana i zanosząc się płaczem wrzeszczałam:

- Ty kretynie! Dlaczego to zrobiłeś! To ja miałam tu umrzeć! Kurwa, obudź  się! 

Niestety nic takiego się nie stało. Ułożyłam głowę na jego piersi i pozwoliłam by powoli,  wraz z wylewanymi łzami uchodził ze mnie żal i ból. Tulilam go do siebie nie chcąc pozwolić by mnie tu zostawił. W tej chwili pragnęłam by to był tylko kolejny koszmar. Jeśli dotychczas myślałam, że rozstanie z Filipem było moją największą tragedią to byłam w ogromnym błędzie. Nic nie było w stanie równać się z tą pustką którą czułam. Mój świat się zawalił. Jedyne czego teraz pragnęłam to umrzeć. Chciałam dołączyć do Krystiana bo bez niego moje życie nie miało sensu.



KONIEC.

piątek, 26 listopada 2021

STUDENCKA LOVE CZ. 38

Siedziałam w sypialni na podłodze i przeglądałam notatki z ostatnich zajęć etyki zawodu. Chciałam być przygotowana w razie niezapowiedzianego testu. Wokół mnie rozłożona była masa kartek zawierających zapiski z wykładów i podręczniki.  Pokój wyglądał jakby przeszło po nim tornado i narobiło bałaganu. Moim atutem zawsze była łatwość przyswajania materiału i prawdopodobnie to uratowało mój semestr mimo wypadku i długiej nieobecności z nim związanej. Byłam całkowicie pogrążona w lekturze, gdy do pokoju zajrzał Krystian. Nie krył zaskoczenia tym co zastał. Odłożyłam notatki i popatrzyłam na niego przepraszająco.

- Uczyłam się. Za chwilę to uprzątnę. - powiedziałam biorąc się za sprzątanie bałaganu, który zrobiłam.

- Nie przerywaj sobie. Chciałem tylko zobaczyć jak się czujesz i czy czegoś ci nie potrzeba.

- Dziękuję. Już skończyłam.  Musiałam czymś zająć myśli.

Popatrzył na mnie zatroskany, ostrożnie stawiając kroki podszedł do mnie. Odsunął na bok kartki z których się uczyłam, po czym usiadł i przytulił mnie do siebie. Po chwili leżałam na podłodze z głową ułożoną na jego udach. Próbowałam zrelaksować się pod wpływem czułego głaskania po głowie, którym obdarzał mnie Krystian. Zamiast tego jednak  moje myśli galopowały jak szalone. Czułam się rozdarta pomiędzy sytuacją z Tobiaszem a koniecznością poinformowania mojego chłopaka o zamiarze porozmawiania z Patrykiem. Nie wiedziałam jak zacząć temat żeby się nie wkurzył.

- Twoje myśli są niemal słyszalne. Powiesz mi co się dzieje w tej twojej pięknej główce?- zapytał wyrywając mnie z zamyślenia.

Postanowiłam wyłożyć karty na stół, póki oferował mi swoje wsparcie i rozmowę. Usiadłam i spojrzałam na niego smutno.

- Mogę cię o coś prosić?- zapytałam.

- O wszystko skarbie. - odparł kładąc dłoń na moim policzku.

- Chcę żebyś jutro został w domu i nie jechał na uczelnię. - wyrzuciłam z siebie na jednym tchu i obserwowałam jego reakcję. Popatrzył na mnie zaskoczony, zmarszczył brwi do tego stopnia, że  niemal tworzyły jedną linię i powiedział:

- Coś mi mówi, że za wcześnie się zgodziłem, ale wyjaśnij mi o co dokładnie chodzi.

- Chcę  porozmawiać z Patrykiem. - odparłam najspokojniej jak tylko byłam w stanie. - Proszę, Zaufaj mi. Chcę go wysłuchać i zamknąć ten temat.

Cały się spiął na te słowa. Patrzyłam na niego błagalnie, w duchu modląc się, by przystał na moją prośbę.

- Tobie ufam, jemu NIE.

- Proszę... Potrzebuję przestrzeni i prywatności by przeprowadzić tę rozmowę. Jeśli ty będziesz obok, ja nie zdołam się odezwać do niego słowem, bo będę czuła się obserwowana.

Westchnął głęboko zamykając przy tym oczy.

- Dobrze. Zostanę, ale robię to tylko dlatego, że cię kocham i ufam ci bezgranicznie. 

- Dziękuję. - uśmiechnęłam się do niego nieśmiało, czując że oblewam się rumieńcem. 

- Ale nie będziesz się tłukła tramwajami czy autobusami. Zawiozę cię i przyjadę po ciebie po zajęciach. 

- W porządku. 

Pocałował mnie w czubek głowy i wyszedł z pokoju zostawiając mnie samą. Spokojnie posprzątałam wszystko co było rozłożone na podłodze. Spakowałam się na jutrzejsze zajęcia a następnie poszłam do łazienki by wziąć prysznic. Odkręciłam wodę regulując jej temperaturę tak, by nie była za gorąca. Weszłam pod strumień i oddałam się tak bardzo pożądanemu przez moją psychikę uczuciu oczyszczenia. Czułam jakby ktoś zabrał z moich barków cały ciężar trosk i zmartwień. Mimo odczuwanej przyjemności wyszłam szybko z pod prysznica. Owinięta w ręcznik przeszłam do sypialni, przecinając korytarz zauważyłam kątem oka, że Krystian krząta się po kuchni. Zamknęłam za sobą po cichu drzwi pokoju, z szafki wyjęłam kupiony nie dawno , dotychczas ukrywany komplet czerwonej bielizny,  po czym usiadłam na łóżku i zaczęłam go na siebie wkładać. Po chwili stałam przed lustrem ubrana w koronkowy biustonosz, stringi, pas do pończoch, pończochy i krótki,  lśniący, satynowy peniuar. Rozczesałam mokre po kąpieli włosy i w takim wydaniu wyszłam z sypialni kierując się prosto do kuchni.

Stanęłam w drzwiach i opierając się prowokacyjnie o ścianę chwilę obserwowałam Krystiana. Siedział zwrócony do mnie plecami pogrążony w lekturze jednego z czasopism motoryzacyjnych a w postawionym obok niego kubku, parowała świeżo parzona kawa. Nie chcąc czekać w nieskończoność odchrząknęłam dyskretnie, dając znak o swojej obecności. Od razu podniósł wzrok z nad gazety i obracając się powoli na krześle w moją stronę niemal zdębiał na mój widok. Miałam wrażenie, że  zaraz będę musiała mu pomóc zebrać szczękę z podłogi. Przybierając najbardziej niewinny wyraz twarzy zapytałam:

- Znajdzie sie dla mnie kubek kawy? - zatrzepotałam zalotnie rzęsami.

W tej chwili mój chłopak wstał z krzesła i wbijając we mnie swoje dzikie spojrzenie podszedł do mnie.

- Zdajesz sobie sprawę jak niebezpieczną zaczęłaś grę? - wymruczał tuż przy moim uchu.

- Ależ ja tylko przyszłam napić się kawy - zgrywałam niewiniątko. 

- Angelika... Nie prowokuj mnie 

Po tych słowach przyparł mnie do ściany i z całą swoją rządzą zaczął całować. Usiłując złapać oddech rozchyliłam usta a on wykorzystując ten moment wtargnął do nich swoim językiem. Uwielbiałam tę jego dominującą stronę. Samym spojrzeniem potrafił sprawić, że  robiłam się mokra. Nie odrywając ode mnie ust, chwycił mnie za pośladki i jednym szybkim ruchem podsadził na swoje biodra. Oplotłam go nogami a on, nie przerywając pocałunku posadził mnie na wyspie, uprzednio zwalając na podłogę wszystko co się na niej znajdowało, poza kubkiem który odłożył do zlewu. 

- Skąd wytrzasnęłaś ten strój? - Zapytał dysząc w moje usta.

- Kupiłam. - Odparłam uśmiechając się przebiegłe.

- Masz pojęcie jak zajebiście seksownie w tym wyglądasz?

- Być może. I co z tym zrobisz? 

- Zaraz sie przekonasz. - odpowiedział ciągnąc delikatnie moje włosy tak by ułatwić sobie dostęp do szyi. 

Pocałunkami wyznaczał ścieżkę od ucha po obojczyk. Zsunął peniuar delikatnie z moich ramion odsłaniając ich nagą skórę. Zaprzestając całowania spojrzał mi w oczy. Wsunął palec za brzeg pasa i przesunął nim po brzuchu. Pod wpływem jego dotyku niemal się rozpłynęłam. Przeszedł mnie dreszcz na skutek czego westchnęłam cicho.

- Jesteś niegrzeczna, wiesz o tym? - wymruczał bacznie mnie obserwując. 

Przeczesałam palcami opadającą na jego czoło grzywkę i odpowiedziałam przekornie:

- Może troszeczkę.

Sunął palcem po moim brzuchu, ledwie muskając nim nagą skórę. Mimo delikatności z jaką to robił, potrafił sprawić że na moim  ciele pojawiła się gęsia skórka. Westchnęłam głęboko kiedy zahaczył palec o brzeg stringów i wsunął go za materiał muskając najwrażliwszy punkt mojego ciała. Wsparłam się rękami o blat wyspy i odchyliłam głowę do tyłu czując narastające podniecenie. Okrężnymi ruchami głaskał łechtaczkę wzniecając tym prawdziwy pożar w moim podbrzuszu. Czułam na sobie jego wygłodniałe spojrzenie. Podniosłam na moment głowę a moim oczom ukazała się imponujących rozmiarów erekcja, opinająca w kroku spodnie mojego chłopaka. Chwyciłam go w tym miejscu i zaczęłam ugniatać. Krystian wydał z siebie jęk rozkoszy na co uśmiechnęłam się zadowolona.

- Kurwa, Angelika.- powiedział dysząc z rozkoszy, składając na moich ustach czuły pocałunek. 

- Och! - krzyknęłam w momencie gdy wbił we mnie swoj palec

- Jesteś moja. Zapamiętaj to sobie.

- Twoja... - wyszeptałam będąc na skraju rozkoszy.

- Nie mam zamiaru się dzielić- kontynuował między pocałunkami.

- Nie musisz.

- Wstań.

Ostrożnie zsunęłam się z wyspy i stanęłam na drżących nogach. Patrzyłam na niego z wyczekiwaniem. Przecież to nie mógł być koniec.

- Odwróć się.

Wykonałam jego polecenie bez najmniejszych oporów. Stałam zwrócona przodem do wyspy gdy poczułam jak dociska mnie swoją silną ręką do jej blatu. Leżałam zgięta w pół czubkami palców stóp wspierając się na podłodze. Chłód granitu zmieszany z odczuwanym wewnątrz żarem przeszył mnie na wskroś, wstrząsając mną gwałtownie. Słyszałam jak rozsuwa zamek swoich spodni i pozwala im opaść na podłogę. Kątem oka dostrzegłam jak rozrywa w zębach paczuszkę z prezerwatywą i jednym sprawnym ruchem nakłada ją na penisa. Chwilę głaskał moje pośladki by zaraz po tym odsunąć na bok materiał majtek i wsunąć we mnie dwa palce. Zaskoczona intensywnością doznania odrzuciłam głowę do tyłu. Krystian odgarnął z mojej twarzy mokre kosmyki włosów i nachylając się do mnie wyszeptał muskając płatek mojego ucha:

- Zawsze gotowa na mnie. Uwielbiam kiedy jesteś taka mokra.

Westchnęłam z rozkoszy a wtedy on wtargnął swoim wielkim kutasem do mojej cipki sprawiając że rozpadłam się na milion kawałków pod wpływem ogarniającego mnie orgazmu. Wystarczyło kilka mocniejszych pchnięciem bym doszła krzycząc jego imię i  zaciskając się na pulsującym we mnie penisie. Krystian doszedł chwilę po mnie. Pomógł mi się podnieść i siadając na obrotowym krześle barowym posadził mnie na swoich kolanach. Tkwiliśmy w objęciach dopóki nie uszły z nas emocje. Gdy rytm naszych serc się wyrównał, wstał i ze mną na rękach skierował się do sypialni. Ostrożnie ułożył mnie na łóżku po czym wstał i przyglądał się pożądliwie mojemu ciału. 

- Nie ładnie się tak gapić. - ironizowałam.

- Trzeba było o tym pomyśleć zanim wcisnęłaś się w ten kostium. - powiedział wchodząc na łóżko. - Myślę, że  doskonale zdawałaś sobie sprawę z tego jak na mnie działasz.

- Ależ  skąd... może coś tam się domyślałam ale nie byłam pewna. - odpowiedziałam z udawanym zaskoczeniem.

Nachylił się by złożyć na moich ustach słodki, długi pocałunek. Niestety tę chwilę przerwało burczenie w moim brzuchu. Odsunął się ode mnie a ja spuściłam wzrok zażenowana.

- Ubierz się, a ja w tym czasie ogarnę coś do jedzenia. - powiedział obdarzając mnie ciepłym uśmiechem. Zawsze gdy to robił na jego policzkach uwidaczniały się boskie dołeczki, które czyniły go jeszcze atrakcyjniejszym.

Krystian wyszedł z pokoju a wtedy ja wzięłam z jego szafy pierwszą białą koszulę, która wpadła mi w ręce. Narzuciłam ją na siebie, ledwie zasłaniała mi pośladki, ale nie zamierzałam ubierać nic więcej. Poprawiłam nieco włosy i poszłam do kuchni. W salonie na stoliku kawowym stało ogromne pudełko z pizzą, dwie szklanki i butelka coli. Światła były przygaszone a na stoliku paliły się małe świeczki tworząc niesamowity nastrój. Popatrzyłam na Krystiana który siedział na podłodze i obdarzyłam go szerokim uśmiechem. Wtedy on poklepał miejsce na dywanie obok siebie zachęcając mnie bym usiadła. 

- Zapraszam, kolację podano. - powiedział gestykulując przy tym komicznie. 

- Jaka pizzeria ogarnia pizzę w pięć minut? - zapytałam podchodząc bliżej.

- Och, żadna. Jestem czarodziejem droga Pani. - wygłupiał się nadal a ja nie mogłam powstrzymać śmiechu.

Usiadłam po turecku obok mojego chłopaka, on rozlał zimny napój do szklanek po czym wzięliśmy się za pałaszowanie. Patrzyłam na niego wyczekująco oczekując szczerej odpowiedzi na moje pytanie.

- Co? - zapytał zdziwiony 

- Wiesz. - zaczęłam swój wywód między kolejnymi kęsami. - Jakoś nie przekonuje mnie Twoja wersja o czarach a z bajek typu "stoliczku nakryj się" już dawno wyrosłam, więc? Jak udało Ci się tak szybko zorganizować pizzę? 

- No dobra. - westchnął zrezygnowany. - Niestety nie mam magicznych mocy, choć bardzo bym chciał je posiadać, aby móc cię uszczęśliwiać. Kolega ma pizzerię. Zamówiłem tę pizzę  około godzinę temu zanim weszłaś w tym swoim stroju do kuchni. 

- Mylisz się. - odrzekłam a on popatrzył na mnie zaskoczony. 

- W czym nie mam racji?

- Jesteś moim czarodziejem. Twoja miłość do mnie sama w sobie jest magiczna i to ona uszczęśliwia mnie najbardziej na świecie. Nie potrzebuję drogich prezentów. Ty jesteś moim prezentem od życia i...

Nie dał mi skończyć. Przerwał mój monolog wciągając mnie na swoje kolana i obdarowując gorącym pocałunkiem. 

- Kocham Cię jak nikogo na świecie. - mówił między kolejnymi całusami wplatając palce w moje włosy. -  Jesteś sensem mojego życia. Moim powietrzem. Bez ciebie jestem nikim. I jeszcze jedno...- dodał.- Ta koszula leży na Tobie o wiele lepiej  niż na mnie 

- Kocham cię. - odpowiedziałam z uśmiechem wywołanym jego słowami. 

Po tej niezwykłej chwili wróciliśmy do jedzenia. Pizza była po prostu mistrzowska. Ciasto miękkie, rozpływające  się w ustach, idealnie dobrane dodatki i przyprawy a to wszystko pod podwójną warstwą sera.  Zajadałam się nią jak nigdy wcześniej żadną pizzą. Sięgałam po kojejny kawałek gdy napotkałam rozbawione spojrzenie mojego chłopaka.

- No co? - zapytałam zdezorientowana z ustami pełnymi jedzenia 

- Seks wzmaga apetyt co? - odpowiedział nabijając się ze mnie. 

Przełknęłam ostatni kęs i odrzekłam.

- Najwidoczniej.

Podsunęłam mu pod usta trzymany  w rękach kawałek, a gdy niczego się nie spodziewając, otworzył je by skosztować, jednym szybkim ruchem docisnęłam mu pizzę do twarzy.  Gdy ją odkleił popłakałam się ze śmiechu widząc jego buzię całą w ketchupie. Jednakże mina mi zrzedła gdy nasze spojrzenia się spotkały i w jego oczach dostrzegłam pragnienie zemsty. Niewiele myśląc poderwałam się z miejsca i chichocząc zaczęłam przed nim uciekać wokół wyspy. Oczywiście moja próba ucieczki była z góry spisana na straty. Dorwał mnie po krótkiej chwili i trzymając w mocnym uścisku zaczął łaskotać. Szamotałam się na wszystkie strony wylewając hektolitry łez wywołanych salwami śmiechu. W pewnym momencie zaczęło brakować mi tchu. Krystian widząc to zwolnił swój uścisk a ja w końcu mogłam się z niego wyswobodzić.  Staliśmy na wprost siebie, patrzyłam na tego pięknego mężczyznę i w głębi ducha zadawałam sobie pytanie- czym zasłużyłam sobie na takie szczęście? Nie mogąc się powstrzymać delikatnie musnęłam jego usta.

- Smakujesz ketchupem i pizzą - zaśmiałam się pod nosem.

Ten komentarz był błędem.  Szybko wytarł swoją twarz w moją, brudząc mnie sosem pomidorowym. Pocałował mnie w policzek i odrzekł zadowolony z siebie:

-Ty też. 

- Jesteś okropny. - zaśmiałam się wycierając twarz ręcznikiem papierowym.

- Sama zaczęłaś. 

- Trzeba było się ze mnie nie śmiać.

- Ok. Już nie będę. - powiedział podnosząc ręce w geście kapitulacji.- Co teraz? Może jakiś film?

- Chętnie.

Położyliśmy się na kanapie a Krystian odpalił Netflixa. Nasz wybór padł na jakiś film sensacyjny a zaraz po nim przełączyliśmy na jeden z tych filmów, które wyciskają łzy z oczu. Było blisko północy  gdy zakończyliśmy nasz wieczór filmowy. Patrząc na zegarek jęknęłam na myśl o tym, że rano muszę wstać o szóstej.  Wstałam z kanapy przecierając zmęczone oczy.

- Pójdę już spać. - powiedziałam ziewając. 

- Za chwilę do ciebie dołączę tylko wezmę szybki prysznic. -  Powiedział całując mnie w nos. 

Skinęłam tylko głową na zgodę i poszłam do sypialni oddać się w objęcia Morfeusza.

sobota, 6 listopada 2021

STUDENCKA LOVE CZ.37

Krystian pocałował mnie jeszcze ostatni raz,  po czym wyszliśmy z pod prysznica. Wysuszyłam włosy, narzuciłam na siebie pierwsze ciuchy jakie wpadły mi w ręce i byłam gotowa do wyjścia. Rzecz jasna,  o ile można w ogóle być gotowym na wejście do paszczy lwa. Sama myśl o tym, że  muszę zrelacjonować to co się stało przyprawiała mnie o dreszcze.

- Gotowa?- zapytał mój chłopak starając się uśmiechem  dodać mi otuchy.

- chyba tak.- skinęłam głową.

Objął mnie swoimi silnymi rękami i przytulił, tak że niemal brakowało mi tchu. Nigdy z nikim nie czułam się taka bezpieczna i szczęśliwa. Szybko cmoknął mnie w czoło i wyszliśmy z mieszkania.

Siedziałam w samochodzie nerwowo bawiąc  się palcami u rąk. Moje myśli krążyły wokół tego o co będą pytać na komisariacie i czy będę w stanie wydusić z siebie choć słowo. Najbardziej przerażała mnie możliwość spotkania tam Tobiasza. Nie chciałam musieć go już nigdy więcej oglądać, a co dopiero przebywać w jego pobliżu. 

- Muszę na chwilę wejść do gabinetu mojego taty. - z zamyślenia wyrwał mnie głos Krystiana, który właśnie parkował samochód na parkingu

- Po co? - zmarszczyłam brwi patrząc na niego pytająco.

- Pewnie się martwi. Powiem mu, że jedziemy na komisariat. Zaczekaj chwilę dobrze? 

- Jasne. Nigdzie się nie wybieram. - odparłam. 

Szybko cmoknął mnie w usta i wysiadł z samochodu. Nie było go może dziesięć minut, ale  gdy wrocił odniosłam wrażenie jakby był... weselszy? Spokojniejszy? A może pewniejszy siebie? Nie miałam pojęcia o co chodziło. Patrzyłam na niego zdezorientowana, lecz on chwycił mnie za rękę i ściskając ją pokrzepiająco  powiedział.

- Nic nie mów policjantom.

- Słucham? - moje zaskoczenie sięgnęło zenitu. Teraz zastanawiałam się czy odbiło mu na skutek PTSD czy może w gabinecie Pana Andrzeja pracuje jakiś diler i mój chłopak po prostu się zjarał. - Przecież jedziemy tam złożyć zeznania. 

- Tak, ale nie musisz się stresować. - powiedział z uśmiechem. - wszystko im wyjaśnię i uciekniemy stamtąd szybciej niż myślisz.

Popatrzyłam na niego niepewnie. Byłam sceptycznie nastawiona do jego pozytywnego toku myślenia, ale nadal nie dawało mi spokoju, skąd u niego ten nagły przypływ pewności siebie? 

- Nie bój  się. Jestem z tobą i dla ciebie. 

- Wiem. - tym razem to ja ścisnęłam jego dłoń. 

Po krótkiej chwili dotarliśmy na miejsce. Komisariat mieścił się w starym budynku. Z zewnątrz wyglądał na obskurny i zaniedbany. Wręcz nadający się do remontu. Gdy tylko weszliśmy do środka, naszła mnie ochota by odwrócić się na pięcie  i wyjść. Krystian wyczuł mój opór. Objął mnie ramieniem i dyskretnie zmusił do ruszenia na przód. Szliśmy długim korytarzem, a gdy skręciliśmy stanęłam jak wryta i nie miałam zamiaru drgnąć. Na krześle, przed drzwiami do których zmierzaliśmy, siedział Tobiasz. Na nosie miał założony opatrunek a pod prawym okiem malował się mocny siniak. Popatrzył na nas pogardliwie, jego spojrzenie przesycone było rządzą zemsty. Wstał z krzesła i podszedł do nas. Zadrżałam z przerażenia, a Krystian czując mój strach przytulił mnie mocniej do siebie. 

- Zniszczę cię idioto. - Tobiasz wysyczał te słowa przez zęby.

Mój chłopak zdawał się nic z tego nie robić. Prychnął tylko pod nosem i odpowiedział:

- To się jeszcze okaże.

W tym momencie z pokoju wyszedł policjant. Popatrzył na nas surowo a następnie poprosił mnie bym weszła do środka. Pokój był mały, pomalowany wyblakłą już, niebieską farbą. Na ścianach  wisiały jakieś dyplomy, w kącie stała wysoka szafka z szufladami zamykanymi na klucz, zapewne pełniąca funkcje archiwum, na środku mieściło się dębowe biurko a obok drzwi, na stoliku stał ekspres do kawy. Rozglądałam się nerwowo po pomieszczeniu, byle tylko nie musieć spojrzeć na policjanta. 

- Pani Angeliko. - starszy mężczyzna odezwał się spokojnym głosem. - Czy jest Pani w stanie powiedzieć co zaszło między  Panią a Panem Tobiaszem, w gabinecie... taty Pani chłopaka, jak mniemam?- zapytał zatrzymując wzrok na Krystianie.

- P-Proszę pana, ja..- jąkałam się, czując że  zaczyna brakować mi powietrza.

- Ona nie będzie nic mówić dopóki nie odbędzie konsultacji z psychologiem. Proszę.- powiedział Krystian wyciągając z wewnętrznej kieszeni kurtki mały pendrive i podając go policjantowi.

Oboje popatrzyliśmy na mojego chłopaka zszokowani.  Mężczyzna podpiął urządzenie do laptopa a moim oczom ukazał się  film. Było to nagranie z monitoringu na którym wszystko widać. W momencie, kiedy naszym oczom ukazała się scena w której Tobiasz całuje mnie następnie próbuję dotykać w miejscach intymnych, nie wytrzymałam. Ból psychiczny jaki odczuwałam sprawił, że  zaniosłam się płaczem. Krystian przytulił mnie z całej siły, zwracając się do policjanta.

- Chyba nie trzeba tu nic mówić? Na nagraniu ewidentnie widać, że  ten skurwiel chciał ją wykorzystać. Jeśli będzie taka konieczność, poniosę wszelkie konsekwencje związane z pobiciem tego śmiecia. Ale jej proszę dać spokój.

- Cóż, to nagranie dostarcza nam wystarczających informacji. Jeśli chodzi o Pana sytuację, wszystko zależy od tego czy poszkodowany wniesie oskarżenie.

- Poszkodowany. - prychnął Krystian. - to ona jest tu kurwa poszkodowana, nie on.

- Rozumiem twoje wzburzenie ale musisz się opanować jeśli nie chcesz wpędzić się w jeszcze większe kłopoty.

Patrzyłam swoimi zapuchniętymi oczami to na jednego mężczyznę to na drugiego. Byłam tak roztrzęsiona wizją Krystiana za kratkami, że  nie byłam w stanie nic z siebie wydusić. 

- Musicie poczekać na korytarzu, aż przesłucham posz... - urwał zerkając na mnie. - Pana Tobiasza. Nie oddalajcie się. - zakończył przesłuchanie, wskazując dłonią drzwi.

W przejściu minęliśmy się z Tobiaszem. Patrzył na mnie z tym swoim przebiegłym uśmiechem, jeszcze nie świadomy czekającej na niego niespodzianki w formie nagrania. Gdy zamknęły się za nim drzwi, usiedliśmy na krzesłach, Krystian nawet na moment nie wypuszczał mnie z objęć. Za ścianą co jakiś czas dało się słyszeć podniesione głosy.  Kiedy nagle drzwi otworzyły się z impetem zerwałam się na równe nogi i stanęłam niemal na baczność. Z pokoju wyłonił się Tobiasz, zakuty w kajdanki, prowadzony przez policjanta który nas przesłuchiwał. Przechodząc obok mnie,  rzucił mi przepełnione nienawiścią spojrzenie i powiedział:

- Policzymy się jeszcze suko...

Krystian słysząc te słowa ruszył na niego rozwścieczony, ale szybko stanęłam między nimi, zapobiegając tym samym popełnieniu przez mojego chłopaka ogromnego głupstwa. Spojrzałam na niego błagalnie i wyszeptałam:

- Proszę, on nie jest tego wart.

W odpowiedzi na moją prośbę Krystian przytulił mnie do siebie. Wiedziałam że  rzuca Tobiaszowi wrogie spojrzenie z nad mojego ramienia, ale wolałam to niż  żeby go tu pobił i narobił sobie jeszcze większych kłopotów.

Policjant popchnął lekko Tobiego by ruszył się z miejsca. Zniknęli za rogiem a my znów zostaliśmy sami. Wtuliłam twarz w pierś Krystiana, mając nadzieję, że w ten sposób pozbędę się tego okropnego strachu. Powolne głaskanie po głowie ukoiło nieco moje skołatane nerwy.

- Możecie iść do domu. - odskoczyliśmy od siebie na dźwięk słów policjanta. 

- Czy on...?- z nerwów nie potrafiłam sklecić pytania.

- Tak. Pan Tobiasz zostanie w areszcie do czasu rozprawy, bez możliwości wyjścia za kaucją. Możesz być spokojna, nic wam nie grozi. 

Ulga jaką poczułam w tym momencie wywołała eksplozję wszystkich skrywanych emocji. Splotłam ręce na szyi mojego chłopaka wtulając twarz w jego ramię. Czułam jak wstrząsają mną dreszcze nad którymi nie mogłam zapanować.

- Proszę dopilnować by poszła do psychologa. -mężczyzna zwrócił się do Krystiana głosem pełnym troski. 

- Obiecuję. - odpowiedział całując mnie czule w czubek głowy.  - Dziękujemy, do widzenia.

- Do widzenia.

Krystian wyprowadził mnie na drżących nogach z komisariatu. Czułam się oszołomiona i wstrząśnięta całą tą sytuacją. W samochodzie, nie mogąc dłużej wytrzymać, powiedziałam:

- Dlaczego nie powiedziałeś mi o nagraniu?

Popatrzył na mnie ze stoickim spokojem w oczach i odpowiedział:

- Dobry gracz nie wyciąga od razu asa z rekawa.- uścisnął czule moją dłoń. - Mówiłem Ci żebyś się nie martwiła.

Reszta drogi upłynęła nam w ciszy. Wsłuchiwałam się w piosenki płynące z radia i rozmyślałam o tym co będzie dalej. Bałam się, że  Krystian będzie musiał odpowiedzieć za pobicie. 

W mieszkaniu od razu zajęłam się przygotowywaniem do jutrzejszych zajęć, aby przekierować swoje myśli na inny tor. Jednak jak się po chwili okazało, moje rozmyślania wpadły z deszczu pod rynnę. Wspomnienie  dzisiejszego dnia ustąpiło miejsca komu? Patrykowi.... Boże, jakie to wszystko było pochrzanione. Chciałam się od niego uwolnić  a on cały ten czas nalegał na rozmowę. Nie mogłam uciekać w nieskończoność. W końcu musiałam wysłuchać tego,  co miał do powiedzenia. 

Podziękowania

Kochani. To już koniec historii Angeliki i Krystiana. Mam nadzieję, że będziecie ją długo wspominać. Dziękuję za to, że  tak cierpliwie i wi...