wtorek, 31 lipca 2018

STUDENCKA LOVE CZ. 10

Ledwie przekroczyłam próg domu i zamknęłam za sobą drzwi, podbiegł do mnie przerażony wujek.
-Rany Boskie! Angelika, co ci jest?! Jesteś blada jak ściana a wzrokiem jakby nieobecna.
Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć wziął mnie na ręce i położył na kanapie.
-Sara, dzwoń po lekarza- wydał polecenie do cioci.
-nie trzeba, naprawdę. Nic mi nie jest.- uspokajałam ich.
-jak nic ci nie jest?! Wyglądasz jak cień człowieka, jakbyś ducha zobaczyła. Musi cię obejrzeć lekarz.
-wujku, naprawdę nie potrzebuję lekarza. Jedyne czego mi trzeba to trochę samotności. Mogę iść do siebie?
przyjrzał mi się uważnie
-dobrze, zaniosę cię. Ledwo stoisz na nogach, jeszcze spadniesz ze schodów.
Wziął mnie na ręce i zaniósł na górę do mojego pokoju. Tam położył mnie na łóżku i jeszcze chwilę obserwował czy mi się nie pogarsza.
-wujku, możesz mnie zostawić?- poprosiłam.
-dobrze, ale będę tu zaglądał co jakiś czas.
-ok.
Wyszedł z pokoju a ja pierwsze co zrobiłam to wzięłam kwiaty z biurka i z całą złością jaka we mnie była wrzuciłam do kosza. Kiedy już pozbyłam się tego co przypominało mi o Patryku, usiadłam. Objęłam nogi rekami i oparłam głowę na kolanach. Miałam ochotę krzyczeć, żeby uwolnić ból który rozdzierał mnie od środka. Nienawidziłam go całym sercem. Bardziej niż Filipa w chwili kiedy ze mną zerwał. Miałam ochotę wygarnąć mu co o nim myślę. -jak ja się pokażę na uczelni?! Jak przetrwam prowadzone przez niego wykłady?! Boże!! Jak?!!! - biłam się ze swoimi myślami- Boże!! Dlaczego?!!!! Czy ja nie zasługuję na szczęście?! Na miłość?! Co Ci do cholery zrobiłam że tak mnie karzesz!!!!! - krzyczałam w duchu, zanosiłam się płaczem i z trudem łapałam powietrze.
-Angelika! -wujek wpadł do pokoju- co się dzieje? Uspokój się, proszę.
Nie potrafiłam przestać płakać. Nic nie było w stanie mnie uspokoić.
-Sara!!! -zawołał ciocię, która już po chwili była w pokoju.
- co się dzieje?- zapytała
- dzwoń po tego lekarza. Patrz jak ona wygląda. Cała się trzęsie od płaczu.
-dobrze, już dzwonię.
Po jakichś 15. minutach przyjechało pogotowie. Ratownik medyczny najpierw rozmawiał z wujkiem i ciocią po czym podszedł do mnie, wyciągnął z apteczki jakąś ampułkę i strzykawkę. Zaaplikował mi jakiś lek, chyba na uspokojenie. Czułam się po nim wyciszona i otumaniona. Słyszałam jak ratownik medyczny mówił do wujka że teraz będę senna i żeby się tym nie przejmować bo to normalne. Nie pamiętam momentu kiedy wyszli. Odpłynęłam i obudziłam się dopiero późnym wieczorem. Czułam się strasznie rozkojarzona, patrzyłam na wszystko dookoła tępym wzrokiem a słowa które ktoś do mnie wypowiadał docierały do mnie jakby z opóźnieniem. Wujek chyba powiedział Weronice co się stało, bo nie wypytywała mnie o nic, jak to zwykle miała w zwyczaju.
-kochanie zjedz coś. Nic nie jadłaś od rana- namawiała mnie ciocia
-dziękuję, nie jestem głodna
-nie możesz się głodzić, wypij chociaż herbatę i zjedz jedną kanapkę.
Wykonałam prośbę żeby nie robić jej przykrości. Kiedy już zjadłam kolację ciocia poprosiła Weronikę żeby odprowadziła mnie do pokoju. Szłyśmy powoli bo czułam  jakby podłoga osuwała mi się pod nogami. W pokoju usiadłam z Weroniką na łóżku, przytuliła mnie i powiedziała;
-nie będę cię dręczyć, połóż się i idź spać. Jutro porozmawiamy.
-dobrze, dziękuję- powiedziałam
-dobranoc
-dobranoc Werka.
Po jej wyjściu nie musiałam długo czekać na sen. Lek jeszcze działał więc szybko zasnełam.
Obudziłam się następnego dnia rano. Popatrzyłam na telefon i zobaczyłam 8 nieodebranych połączeń i 3 wiadomości tekstowe. Oczywiście wszystko od niego.

"Angela przepraszam. Możemy się spotkać?"

"Słońce, proszę odpisz. Co się z Tobą dzieje?"

"Błagam, odezwij się. Zaczynam się martwić. Pozwól mi wyjaśnić. Będę czekał jutro o godzinie 15:00 pod klubem"

Postanowiłam je zignorować. Palant, po tym wszystkim co mi zrobił jeszcze śmie prosić o spotkanie. Do pokoju cicho weszła moja kuzynka. Chyba nie chciała mnie obudzić w razie gdybym jeszcze spała. Kiedy jednak zobaczyła że już nie śpię i siedzę na łóżku zamyślona, postanowiła usiąść obok. Wzięła mnie za rękę i tak siedziałyśmy przez dłuższą chwilę w milczeniu. Wreszcie się odezwała.
-patrząc na ciebie boję się zapytać, co się stało?- słychać było w jej głosie troskę
-Weronika, ja.. ja nigdy nie czułam się tak upokorzona- powiedziałam łamiącym się głosem- to jakiś koszmar. On jest moim wykładowcą!- rozpłakałam się- jak ja mam zrobić te studia?! Przecież...-przerwała mi w pół słowa.
-co za sukinsyn! -wściekła się- bezczelny dupek! Jak mógł tak zagrać na twoich uczuciach! Dobrze wiedział że jesteś świeżo po rozstaniu!!
Kiedy ona nie potrafiła ukryć wzburzenia ja tonęłam w łzach. Widząc to objęła mnie.
-nie smuć się kochana- pocieszała- nie twoja wina że trafiłaś na kolejnego dupka.
- dzwoni i pisze od wczoraj...-wydusiłam z siebie
-co?!! Jak śmie?!! Czego od Ciebie chce?! Pokaż te sms-y.
Włączyłam folder z wiadomościami i podałam jej telefon.
-idź-powiedziała a ja popatrzyłam na nią zszokowana, nie wierząc w to czego ona ode mnie oczekuje. Popatrzyłam na nią z niedowierzaniem- idź i wygarnij mu, powiedz żeby się od ciebie odpieprzył! Zobaczysz, ulży ci jak się na nim wyładujesz
- ty się słyszysz?! Mam się z nim spotkać? Ja nie chcę go znać!
-pójdę z tobą- zaoferowała- jak ty nie będziesz w stanie nic powiedzieć to ja mu wygarnę co o nim myślę!- powiedziała wściekła.
-Weronika, nie dam rady stanąć przed nim. Ty widzisz w jakim ja jestem stanie?!-płakałam- czuję się upokorzona w pełnej skali.
-w takim razie pójdę z tobą i ja mu powiem trochę do słuchu- uparła się- mówię ci Angela, to szansa dla ciebie żeby wyżyć się na tym gnojku.
Przez chwilę siedziałyśmy w milczeniu. Analizowałam każde słowo, każda sylabę bo mój mózg jakby nie nadążał.
-dobrze- wydusiłam z siebie- pójdę, ale ty zostaniesz z boku.
-ok. Teraz chodź coś zjeść żebyś nie zemdlała.
Zeszłyśmy razem na dół. Jak tylko ciocia nas zobaczyła zerwała się na równe nogi z krzesła i podeszła do mnie.
- jak się czujesz? Wczoraj nas nieźle nastraszyłaś
-lepiej. Przepraszam, nie chciałam przysporzyć wam zmartwień.
-dziecko, nie przepraszaj. Ważne że już ci lepiej.
-koło 15. wychodzę- uprzedziłam
- nie wiem czy to dobry pomysł. Zostań może w domu.
-pójdę z nią, niech złapie trochę powietrza- wtrąciła Weronika
-jak tak to w porządku.- zgodziła się na nasze wyjście

poniedziałek, 30 lipca 2018

STUDENCKA LOVE CZ.9

Wreszcie nastał ten dzień. Dziś zaczynam studia i jestem z tego powodu bardzo szczęśliwa. Do tego stopnia, że chyba nic nie jest w stanie popsuć mi humoru. Wstałam wcześnie rano, żeby spokojnie się ogarnąć i zdążyć na uczelnię. Nie chciałam dopuścić do spóźnienia, bo jak wiadomo liczy się pierwsze wrażenie. Ubrałam wiec to co przygotowałam dzień wcześniej, standardowo lekki makijaż i rozpuszczone włosy. Po szybkim śniadaniu poszłam na przystanek autobusowy znajdujący się 5 minut drogi od domu. Autobusem dojechałam bezpośrednio pod budynek Krakowskiej Akademii im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego. Idealnie, jestem na czas- pomyślałam. Kiedy tylko przekroczyłam próg uczelni, zdałam sobie sprawę że właśnie spełnia się moje marzenie. Całe spotkanie inauguracyjne, rozdanie legitymacji i indeksów przebiegło bardzo sprawnie. Rektor powiedział parę słów na temat uczelni i przebiegu nauczania. Życzył wszystkim powodzenia a po zakończeniu przemówienia wszyscy zebrani bili brawo. Kiedy inauguracja dobiegła końca zebrane osoby rozeszły się do sal w których miały odbyć się pierwsze wykłady. Moje pierwsze zajęcia miały się odbyć w sali nr 3. Weszłam do środka i zajęłam miejsce na końcu sali, już po chwili poznałam nowe osoby. Pierwsza była Dominika, dziewczyna o rudych włosach, trochę przy tuszy ale bardzo sympatyczna. Okazało się że mieszka niedaleko klubu w którym poznałam Patryka. Fajnie bo będę mieć niedaleko koleżankę z którą łączy mnie wspólna pasja.  Następną poznaną osobą był Krystian, na pierwszy rzut oka oceniłam go jako napakowanego mięśniaka, ale pomyliłam się w stosunku do niego. Tak  naprawdę  jest bardzo wesołą i pozytywną osobą. Mieliśmy jeszcze pół godziny do pierwszych wykładów z kierunków rozwoju psychologii. Przygotowałam notatnik i długopis. Byłam bardzo podekscytowana rozpoczynającą się edukacją. Jednak w jednej chwili moja radość i entuzjazm opadły poniżej zera. Do sali wszedł wykładowca i....  zamurowało mnie
-Boże... Nie.-wyszeptałam sama do siebie.
W jednej chwili poczułam się jak porażona prądem. Świat mi zawirował i straciłam przytomność. Ocknęłam się na korytarzu z Krystianem. Czułam tyle emocji na raz, myślałam że eksploduję. Byłam jednocześnie wściekła, rozczarowana, załamana i oszukana..
Jezu, Patryk.... to niemożliwe! On nie może być moim wykładowcą!- gotowałam się od środka
- Angelika, w porządku? Jak się czujesz?- z szoku wyrwało mnie pytanie Krystiana- nieźle nas nastraszyłaś
-w porządku. Nie jadłam śniadania i po prostu zrobiło mi się słabo z głodu-skłamałam.
-w takim razie chodź coś zjeść.
-nie, nie trzeba. Chcę iść do łazienki.
-dobrze zaprowadzę cię.
-nie trzeba, wracaj na wykład. Już dobrze się czuję.
-nie zostawię Cię samej. Dopiero co padłaś jak długa..- powiedział z troską
- naprawdę dam sobie radę.
-pójdę z Tobą. Nie bój się, do łazienki z tobą nie wejdę- upierał się.
- no dobrze ale chwilę, mogę tam posiedzieć.
-poczekam. Chodź.
Poszliśmy do łazienki, on został na korytarzu a ja zamknęłam się w toalecie i dałam upust swoim emocjom. Wyłam jak bóbr. Przeklinałam jego i siebie jednocześnie. Przeklinałam dzień w którym się poznaliśmy i moją naiwność. W jednej chwili znienawidziłam go bardziej niż kogokolwiek innego. Czułam że coś w nim jest nie tak. Ta niepewność w jego wypowiedziach na temat pracy uruchamiała moją intuicję a ja głupia jej nie posłuchałam! Ty idiotko!- Krzyczałam w myślach sama na siebie.- jak mogłaś być tak ślepa i naiwna! Nagle usłyszałam głos Krystiana.
-Angelika, w porządku? Odezwij się. Jak nie odpowiesz to wchodzę
-już idę!-odkrzyknęłam
Otarłam łzy, zrobiłam kilka głębszych oddechów żeby się uspokoić i wyszłam do niego. Nie podnosząc wzroku powiedziałam:
-już jestem.
podniósł moją twarz wyżej, przyjrzał mi się uważnie i zaczął dociekać.
-płakałaś? Co się stało?
-nic, to stres związany ze studiami. Boję się czy sobie poradzę.
-naprawdę wyglądam na głupiego?- oburzył się- Angela, nikt tak nie reaguje na stres. Co jest grane?
-proszę.... nie chcę rozmawiać.
-odwiozę Cię do domu tylko powiedz gdzie mieszkasz. - zaproponował. - Dziś i tak nie będzie nic ciekawego na wykładach. Zwykłe tematy organizacyjne. A nawet jeśli coś będą mówić konkretnego to spiszemy notatki od Dominiki. Podaj adres.
-Karola Popiela 17
-dobrze, chodźmy. Powiem tylko wykładowcy, że odwożę cie do domu bo źle się czujesz i wezmę twoją torebkę z sali.
-dzięki
-nie ma za co. Zaraz wracam. usiądź i poczekaj tutaj- wskazał na ławkę.
Posłusznie usiadłam, z resztą byłam tak wzburzona że nogi odmawiały mi posłuszeństwa i mało brakowało a upadłabym.
-już jestem, chodźmy- pomógł mi wstać i poszliśmy do jego auta.
Dojechaliśmy pod dom szybciej niż myślałam. Zanim wysiadłam potrzebowałam jeszcze chwili aby się zebrać do kupy.
-jeszcze raz dziękuję- powiedziałam z wymuszonym uśmiechem.
-zaprowadzić cię?
-nie, nie trzeba. Już i tak zrobiłeś dla mnie za dużo.
-poczekam aż dojdziesz do domu. Do zobaczenia na uczelni.
-do zobaczenia.
Czułam na plecach, że odprowadza mnie wzrokiem. Odjechał dopiero jak weszłam do środka.

niedziela, 29 lipca 2018

STUDENCKA LOVE CZ.8

Kilka ostatnich dni zleciało nawet nie wiem kiedy. Trochę przerażała mnie wizja, że jutro już 1 października.. siedziałam w salonie i oglądałam telewizję kiedy ktoś zadzwonił do drzwi
-otworzę!- krzyknęłam do cioci, która była w pracowni.
Za drzwiami stał mężczyzna
-dzień dobry. Pani Angelika Tomaszewska?
-tak, dzień dobry.
- mam doręczyć kwiaty
-dla mnie?!!- odparłam zszokowana
-tak mam tu napisane. Proszę.-
Podał mi ogromny bukiet róż- miłego dnia życzę, do widzenia.
-dziękuję, do widzenia
Zamknęłam za sobą drzwi i przeczytałam treść bileciku który był dołączony do kwiatów.
"Powodzenia na studiach. P".
Moje przypuszczenia się potwierdziły. Róże przysłał Patryk. Wybrałam w telefonie jego numer.
-hej, zapewne domyślasz się po co dzwonię.
-cześć. Ton twojego głosu ostrzega przed reprymendą- żartował sobie ze mnie.
-zwariowałeś? Po co te kwiaty?
-nie podobają ci się?
-są piękne ale..- nie dał mi dokończyć.
- piękne kwiaty dla pięknej kobiety. Chciałem umilić ci dzień i trochę wesprzeć.
-w takim razie dziękuję za okazane wsparcie.
-proszę bardzo. Polecam się na przyszłość- przekomarzał się ze mną.
-masz jakieś plany na dziś?
-właśnie jadę na ważne spotkanie. Muszę kończyć, miłego dnia.
-dziękuję, wzajemnie.- zakończyliśmy rozmowę.
Dawno nie dostałam od nikogo kwiatów, więc ten gest sprawił mi ogromną przyjemność. Znalazłam w salonie wazon. Nalałam do niego wody i zaniosłam  kwiaty do pokoju. Już widziałam ,oczami wyobraźni, reakcję mojej kuzynki. W jednym jednak muszę przyznać jej rację. Odkąd kilka dni temu schowałam zdjęcie Filipa czuję się o wiele lepiej. Chyba w końcu pogodziłam się z tym rozstaniem.
Dla ułatwienia usunęłam jego profil z Facebooka. Miałam dość patrzenia na jego zdjęcia z tą jego Patrycją. Jako że jutro już 1 października, sprawdziłam jeszcze raz czy kupiłam wszystko co będzie mi potrzebne podczas studiów. Z jednej strony cieszyłam się na myśl o tych studiach. To był kierunek o którym marzyłam i jak dostałam pismo, że się dostałam, nie posiadałam się z radości. Moje marzenie się spełniło. A teraz czuję strach czy sobie poradzę. Przygotowałam jeszcze stosowny strój na jutrzejszy dzień. Na stronie uczelni wyczytałam, że tego samego dnia będą zajęcia, zaraz po inauguracji, rozdaniu indeksów i legitymacji. Spakowałam więc też długopis i notatnik. Sprawdziłam jakie czekają mnie jutro zajęcia. Na liście były:
-wprowadzenie do psychologii i historia myśli psychologicznej
-kierunki rozwoju psychologii
-komunikacja interpersonalna
-biologiczne podstawy zachowania.
Ciekawa byłam o czym będzie mowa na każdym z tych wykładów. Nie wiedzieć kiedy, dzień zleciał i do domu wróciła Weronika.
-hejka-powitałam ją
-hej, coś taka rozanielona?- przyjrzała mi się uważnie
-ja??
-No tak, ty. Przecież nie ma tu nikogo oprócz nas.
-cieszę się bo jutro zaczynam studia. I to na kierunku o którym marzyłam.
-aha, nie chodzi o coś innego?
-nie.
-dobra, idę zjeść obiad. Pogadamy za chwilę.
-ok, smacznego.
Chcący wykorzystać chwilę poszłam do pokoju i szybko schowałam bilecik, który był dołączony do kwiatów. Usiadłam przy biurku i podziwiałam piękno róż. Oczywiście nie mogło być inaczej. Weronika przyszła i widziałam że już od progu ją zamurowało na widok kwiatów.
-cieszę się na myśl o studiach.. -przedrzeźniała mnie- wiedziałam że coś kręcisz!
-oj tam od razu kręcisz. Stwierdziłam że i tak przyjdziesz do pokoju więc po co mam ci psuć niespodziankę?- udobruchałam ją.
-są cudne! Na pewno od Patryka!
-tak, od niego. Życzył mi powodzenia na studiach..
-fajnie, ale z niego romantyk. Widać na kilometr że wpadł po uszy. A ty nie wierzyłaś mi jak ci wtedy w klubie mówiłam ze wpadłaś mu w oko.
-tak nie wierzyłam, bo nie chciałam wierzyć. Moje myśli krążyły wokół Filipa.- naszą dyskusję przerwał dzwonek w telefonie.-to on.
-o rany. Już wychodzę. Miłej rozmowy.
Odebrałam dopiero kiedy wyszła.
-tak, słucham.
-cześć piękna, jak ci minął dzień?
-witaj, mi całkiem nieźle. Twoje kwiaty poprawiają mi humor za każdym razem jak na nie spojrzę.
-cieszę się, że sprawiłem  ci przyjemność. Stresujesz się jutrzejszym dniem?
- tylko trochę.
-będzie dobrze, zobaczysz. Na pewno świetnie dasz sobie radę.
-dzięki. A jak twoje spotkanie?
-a no wiesz... jak to spotkania biznesowe. Nudne wykłady i tyle.
- na jaki temat?
-..... modeling i tym podobne- odpowiedział dopiero po chwili zastanowienia.
-no tak, czego może dotyczyć spotkanie biznesowe w przypadku fotografa.
-dobra, ja kończę. Ty się wyśpij bo jutro przed 9:00 musisz być na uczelni.- te słowa wzbudziły moją czujność
- czekaj, chwila. Skąd wiesz o której mam być na uczelni?!!
- w czasach Internetu wszystko można znaleźć. Wszedłem na stronę uczelni i tak wyczytałem. Dobra, uciekaj odpocząć. Miłego wieczoru.
-dzięki, tobie również miłego wieczoru. Pa.

Po zakończeniu połączenia poszłam jeszcze na chwilę do salonu. Obejrzałyśmy w telewizji jakiś film i oczywiście nie obyło się bez wypytywania o rozmowę. Powiedziałam jej tylko tyle że pytał czy podobały mi się kwiaty i ponownie życzył powodzenia. Na szczęście taka dawka informacji była dla niej wystarczająca. Kiedy film się skończył rozeszłyśmy się do swoich pokoi.


sobota, 28 lipca 2018

STUDENCKA LOVE CZ.7

Rano obudziłam się wypoczęta i w dobrym nastroju. Dawno się tak nie czułam.. Wczorajszy dzień podniósł mnie na duchu, chyba rzeczywiście potrzebowałam trochę cukru- zaśmiałam się w myślach na wspomnienie słów Patryka. Właśnie w tej chwili zdałam sobie sprawę że zostało zaledwie 10 dni września.. Niebawem zaczną mi się studia i nie będę mieć czasu na budowanie jakichś romansów. Psychologia to wymagający kierunek i muszę się postarać aby ukończyć go z dobrym wynikiem. Trochę zrobiło mi się smutno na myśl, że będę musiała ograniczyć, albo nawet zerwać kontakt z Patrykiem.. aż dziwne że jeszcze nie napisał sms-a. Aby zakończyć falę rozmyślań wstałam z łóżka, ubrałam się i otworzyłam drzwi. Na przeciwko mojego pokoju była pracownia cioci. Siedziała właśnie przy maszynie do szycia i szyła jakąś kolorową kreację.
-dzień dobry ciociu. Co szyjesz?
-dzień dobry. Szyję sukienkę na zamówienie. Kwiaty to teraz hit sezonu. Klientka ma jakąś większą uroczystość i chciała coś szytego na miarę. Przyszła z polecenia mojej starej znajomej.
- na pewno będzie piękna
-zobaczymy. Idź zjedz śniadanie
- właśnie szłam do kuchni. Gdzie Weronika?
-wezwali ją do banku. Jakaś pracownica się rozchorowała i potrzebowali kogoś na zastępstwo. Wróci ok 17:00
-aha, rozumiem. Idę coś zjeść.- cieszyłam się że do późnego popołudnia mam spokój.
Zeszłam do kuchni i zrobiłam sobie płatki owsiane z mlekiem i owocami. Włączyłam telefon i zalogowałam się na Facebooka. Wyświetliło mi się powiadomienie w zakładce "zaproszenia do znajomych", otworzyłam i... zamurowało mnie. To był ON!! Patryk Górski, tak się nazywa. Ale SKĄD DO DIABŁA WIEDZIAŁ JAK SIĘ NAZYWAM JA???!!!!!! Przecież nie przedstawiłam mu się z nazwiska. W mojej głowie zaczęła się burza mózgów, ciągle zadawałam sobie pytanie "skąd??". Czułam że muszę to z nim wyjaśnić. Już po chwili nadarzyła się ku temu okazja. Dostałam sms-a:

"Dzień dobry słońce. Miłego dnia".

Przez chwilę miałam wrażenie, że mnie obserwuje, ale w końcu zebrałam się i odpisałam.

"Dzień dobry, mam pytanie. Skąd wiesz jak się nazywam?!"

"No cóż... w sumie nie musiałem długo szukać. Wpisałem w opcjach wyszukiwania twoje imię i miejsce zamieszkania. Wyświetliły mi się 3 profile, sprawdziłem każdy i na jednym z nich były twoje zdjęcia. Ot cała tajemnica ;) jeszcze jakieś pytania?

Ps. Wcześnie wstałaś"
Przyznam, że moja ciekawość została zaspokojona.

"Dziękuję za odpowiedź. Póki co nie mam więcej pytań. Wcześnie? Jest godzina 8:00.  Ile można spać?"

"Hmm.. czyli do śpiochów nie należysz. Jakie plany na dziś?"

"Nie mam planów. Pewnie będę się nastawiać mentalnie, na zbliżający się pierwszy rok  studiów."

"Dasz sobie radę. Skoro nie masz większych planów to może spotkanie?"

Przez chwilę zastanawiałam się nad tą propozycją. Z jednej strony chciałabym go zobaczyć a z drugiej odnoszę wrażenie, że to wszystko za szybko się toczy... Mimo wątpliwości zgodziłam się na jego propozycję.

"Dobrze, możemy się spotkać. Ale chciałabym wrócić przed 17:00 aby uniknąć wywiadu ze strony Weroniki"

"Ha ha :D nie ma problemu. To o której ci pasuje?"

"14:30?"

"Super, przyjadę po ciebie. Do zobaczenia."

Uśmiechnęłam się na myśl o tym spotkaniu. Dobrze czułam się w jego obecności, byłam spokojniejsza i poprawiał mi się humor. Dzień jakoś zadziwiająco szybko zleciał, do godziny 11. krzątałam się bez celu po domu. Później postanowiłam wyręczyć ciocię w przygotowaniu obiadu. Zrobiłam zapiekankę ziemniaczaną z kurczakiem. Kiedy już skończyłam była godzina 13:20, więc uznałam że pora się zbierać. W pokoju przebrałam  się i zrobiłam make-up. Włosy rozpuściłam. Ledwie skończyłam się szykować i usłyszałam klakson. Ciocia była w swojej sypialni.
- ciociu wychodzę
-dobrze słońce
-wrócę ok 17
Kiedy wyszłam przed dom on wysiadł z samochodu.
-witaj- przywitał się i znów obdarzył pocałunkiem
-cześć- zarumieniłam się
- wybacz te buziaki. Nie mogłem się powstrzymać.
-jasne, jedziemy?
-tak, proszę.- otworzył drzwi i pomógł mi wsiąść.
-dokąd mnie zabierasz?
-zobaczysz- odparł tajemniczo
- ok, lubię niespodzianki
Miejsce w które mnie zabrał było 30 minut drogi od domu. Było tam dużo drzew oraz liczne popiersia
-co to za miejsce?
-park Jordana, podoba Ci się?
- tak, jest śliczny. Musi tu być pięknie jesienią kiedy liście mienią się kolorami...
-proszę, proszę.. Pani romantyczka- podsumował.
-Może troszkę. -Odpowiedziałam a on w tym momencie wziął mnie za rękę. Popatrzyłam na niego zszokowana ale, sama sobie się dziwiąc, nie wyrwałam dłoni z jego uścisku.
Przeszliśmy alejkami cały park trzymając się za ręce jak para nastolatków. Niestety czas znowu za szybko upłynął.. zanim się zorientowałam była już 16:15.
- kurcze, wracamy. Chcę uniknąć wywiadu a Weronika wraca o 17.
-dobrze, spokojnie. Na pewno zdążymy przed nią- uspokoił mnie.
Miał rację. O 16:50 byliśmy z powrotem. Zdążyłam się przebrać i zmyć makijaż zanim wróciła, więc nie domyśliła się że gdziekolwiek byłam.
-cześć, jak ci minął dzień?- przyszła się przywitać
- hej, mi w porządku, przygotowuję się mentalnie i psychicznie na zbliżający się rok akademicki.
-daj spokój, kto jak kto ale ty dasz sobie radę. Zawsze byłaś wzorową uczennicą, kujonie ty- kpiła sobie ze mnie
-bardzo śmieszne. Ty to potrafisz pocieszyć człowieka.
-a jak tam? Pan ciacho się odzywał dzisiaj?- zaczęło się wypytywanie.
-a no wiesz, napisał "dzień dobry" i w sumie na tym się skończyło bo później miał zlecenie w studiu fotograficznym.- skłamałam.
-aha, no dobre i "dzień dobry"- skwitowała.
Uff.. obyło się bez drążenia tematu
-a co tam w pracy? Czemu Cię wezwali?
- szkoda gadać, jedna z pracownic złamała nogę i szukali kogoś na zastępstwo. No i padło na mnie.
-i co? Było jakoś znośnie?
-tak, cały dzień przed monitorem komputera, potwierdzenia realizacji przelewów itp.
-to chyba fajnie że nic tylko klikasz na kompie i gotowe? Nie narobisz się fizycznie.
-tak, to fakt. Do kamieniołomów to ja się nie nadaję- zaśmiała się a ja razem z nią.- widzę że wraca ci poczucie humoru. Fajnie bo żal było patrzeć jak ciągle płaczesz.
-tak, to prawda. Już jest lepiej.
-czyżby zasługa Patryka??
-po części tak.
Uśmiechnęła się i skomentowała
-mówiłam że wszystko się ułoży i zakochasz się.
-przestań, gadasz głupoty. Nie zakochałam się. To tylko znajomy
-taaa.. jasne, a święty Mikołaj mieszka w Laponii i przynosi prezenty. Kogo ty chcesz oszukać?! Na samą myśl o nim się uśmiechasz. Może czas zamknąć rozdział pod tytułem "Filip" i dać szansę nowemu uczuciu?
-nie wiem... strasznie się boję zaufać...
-ej no, nie smuć się. Próbuję ci tylko powiedzieć że na jednym facecie świat się nie kończy..

W milczeniu analizowałam każde jej słowo. Może miała rację? Już ponad miesiąc od rozstania. Ile można płakać?
-proszę, rozchmurz się.
- ok masz trochę racji. Ale potrzebuję jeszcze chwilę na zastanowienie się.
-dobrze. Wiesz że chcę twojego szczęścia.
-wiem, dziękuję.
-dobra, daję ci już spokój. Jakby co to jestem w pokoju obok.
-ok, będę mieć to na uwadze.- obdarzyłam ją uśmiechem.- już późno, trzeba się przebrać i iść spać.
-w takim razie dobranoc.
-dobrej nocy.
Wyszła z pokoju a ja w końcu mogłam oddać się rozmyślaniom. Odtwarzałam w głowie każdą dzisiejszą chwilę. Mało brakowało a usnęłabym, ale przypomniałam sobie że mam do zrobienia jeszcze jedną rzecz... Wstałam z łóżka, wzięłam zdjęcie na którym byłam z Filipem i schowałam głęboko w torbie z którą tu przyjechałam. Torbę wrzuciłam do szafy i postanowiłam pójść za radą Weroniki. Zdecydowałam zamknąć ten rozdział w swoim życiu.

piątek, 27 lipca 2018

STUDENCKA LOVE CZ.6

Zaraz po tym jak jego samochód zniknął za pierwszym zakrętem, obróciłam się w stronę domu. Zobaczyłam Weronikę i już wiedziałam co mnie czeka. No cóż, trzeba stawić czoła lawinie pytań ze strony mojej kuzynki...
-mówiłaś, że nie zgodziłaś się na spotkanie- popatrzyła na mnie z wyrzutem.
-bo tak było. Ale po kłótni z tobą potrzebowałam odetchnąć, więc napisałam do niego i spotkaliśmy się.
-Kurde, ale się wozi samochodem. I jak było? Opowiadaj.- jej podniecenie i ciekawość wzrastały z każdą chwilą.
- pojechaliśmy do kawiarni. Porozmawialiśmy, ogólnie było miło.
-aleś ty wylewna- powiedziała poirytowana małą dawką informacji.
-nie ma co opowiadać. Ty oczekujesz jakiejś sensacji po pierwszym spotkaniu a to była zwykła rozmowa przy kawie- Wzruszyłam ramionami.
-yhym.. zwykła rozmowa mówisz? A spotkanie zakończyło się całusem. Mówiłam ci że nie jesteś mu obojętna. Dobrze, bo może w końcu wybijesz sobie tego palanta z głowy....
- dobra, wystarczy tego przesłuchania- przerwałam jej w środku zdania bo już zaczęła się nakręcać. Wzięła głęboki oddech i dała mi spokój.
Idąc do pokoju minęłam na schodach wujka.
-cześć Angela
-dobry wieczór wujku.- odpowiedziałam z uśmiechem.
-odpoczęłaś trochę?
-tak, właśnie idę pod prysznic i zaraz zejdę na kolację.
Kiedy zostałam już sama, nie mogłam przestać się uśmiechać. Cały czas miałam w głowie każde słowo Patryka. Każdy gest i... ten pocałunek... wstydziłam się przyznać przed samą sobą, ale sprawił mi on przyjemność. I do tego ton głosu jakim wypowiedział ostatnie słowa... przerwałam  rozmyślania i poszłam pod prysznic. Po wyjściu łazienki przebrałam się w koszulę nocną i zeszłam na kolację. Weronika cały czas obserwowała mnie ukradkiem. Widać było że czuje niedosyt informacji, ale postanowiłam utrzymać ją w niewiedzy.
- dziękuję za kolację- powiedziałam kiedy skończyłam jeść- uciekam na łóżko. Dobrej nocy
-dobranoc kochanie- powiedziała ciocia
Weszłam do pokoju, wzięłam z biurka telefon i położyłam sie. Zauważyłam że mruga w nim mała lampka. Odblokowałam go i zobaczyłam wiadomość... SMS od Pana przystojniaka:
"Jeszcze raz dziękuję że zgodziłaś się na spotkanie. Dawno nie spędziłem tak miło popołudnia. Dobrej nocy piękna."
Uśmiechnęłam się po przeczytaniu tej wiadomości i odpisałam:
"Dla mnie również był to mile spędzony czas. Cieszę się że zdecydowałam się na to spotkanie"

"Czyli rozumiem że mogę liczyć na powtórkę?"

"Może.... uciekam spać. Dobranoc"
Postanowiłam pozostawić go w niepewności.

"Dobranoc słońce :* "

Poraz pierwszym od miesięcy szłam spać tak zadowolona i spokojna.

czwartek, 26 lipca 2018

STUDENCKA LOVE CZ. 5

Nie musiałam długo czekać na odpowiedź. Już po chwili telefon zawibrował i wyświetliła mi się wiadomość od Patryka:
"Szybko zmieniłaś zdanie. Pamiętaj, nic na siłę"
Bardzo imponowało mi to, że w przeciwieństwie do Weroniki nie naciskał na mnie.
"No cóż.. jestem kobietą a kobieta zmienną jest ;)"
Odpisałam nieco żartobliwie.

"Zauważyłem, ale cieszę się że choć trochę poprawił Ci się humor. Naprawdę nie chcę Cię do niczego zmuszać"

"Nie zmuszasz. Lubię twoje towarzystwo. To jak? Propozycja aktualna czy straciłeś zainteresowanie?"

"Jak najbardziej aktualna. Dziś o 16? Pod klubem? Zgarnę cię samochodem i zabiorę do  kawiarni. Co ty na to?"

Popatrzyłam na zegarek, była 15:10. Nie wyrobię się. Musiałam negocjować.

"16:30?"

"Super! Jesteśmy umówieni, już nie mogę się doczekać kiedy Cię zobaczę :) "

"Uciekam, do zobaczenia :)"

Odłożyłam telefon i zaczęłam się zastanawiać co na siebie wrzucić. Spojrzałam za okno, pogoda była piękna. Ani jednej chmurki. zdecydowałam się ubrać krótkie spodenki i swoją ulubioną bluzkę hiszpankę. Zrobiłam delikatny makijaż, nie był on taki profesjonalny jak ten wykonany przez Weronikę ale lepszy taki kamuflaż niż żaden. Popatrzyłam na zegarek. Wybiła 16:00. Mam pół godziny, włożyłam baleriny, telefon wrzuciłam do małej torebki i zeszłam na dół. W kuchni była ciocia Sara.
-ciociu, wychodzę- uprzedziłam.
-dobrze, w razie czego dzwoń.
-ok, pa.
Dojście pod klub zajęło mi 15 minut. Niespełna 5 minut później podjechało grafitowe audi A6, szyba od strony pasażera uchyliła się i zobaczyłam jego.. wyglądał bosko. Włosy lekko zmierzwione, koszulka polo pasowans do jeansów które miał na sobie.
- witaj piękna- wyrwał mnie z zamyślenia- jedziemy?
-cześć, już wsiadam.- odpowiedziałam nieco oszołomiona- dokąd mnie zabierasz?
-na kawę. Znam bardzo fajną kawiarnię blisko rynku.
- ok.
Po 10. minutach jazdy byliśmy na miejscu. Nad wejściem było napisane "caffe house". W środku okazało się być bardzo przytulnie. Wnętrze wykończone było drewnem a okrągłe stoliki przykryte były obrusami obszytymi w kwieciste wzory, kojarzące się ze spódnicą krakowianki. Na każdym z nich stał mały flakonik ze świeżymi goździkami. Kiedy ja nie mogłam się napatrzeć na to co mnie otaczało, on odsunął jedno z krzeseł i powiedział:
-proszę, usiądź.
- dziękuję.- uśmiechnęłam się do niego. Nikt nigdy nie był wobec mnie taki szarmancki.
- czego się napijesz?- zapytał podając mi menu.
- cafe late proszę
- jakieś ciasto?
- nie, dziękuję.
Podeszła do nas kelnerka z notesem i długopisem w ręku.
-co podać?- zapytała z uśmiechem
- raz cafe late, raz czarną i 2 kawałki sernika.
- dziękuję, za chwileczkę przyniosę.
Zmierzyłam go wzrokiem.
-no co? Przyda ci się trochę cukru. Poprawi ci się humor- usprawiedliwiał się. - powiedz mi coś o sobie?
-nie jestem szczególnie interesującą osobą. Wychowałam się w Sopocie, skończyłam liceum i postanowiłam iść na studia.
- nie jesteś zbyt wylewna. Dlaczego psychologia i dlaczego Kraków? Przecież to kawał drogi od Sopotu
- zawsze podobał mi się ten kierunek. Chcę robić coś co pozwoli mi pomagać innym. A dlaczego Kraków? Tak jak wspominałam, mam tu rodzinę. Zapewnili mi dach nad głową więc nie musiałam martwić się o akademik..
- miło z ich strony.
- dziwnie się zachowujesz.- zauważyłam że jest spięty.
- ja? Dlaczego?
- mam wrażenie że trochę ci nie na rękę kierunek który wybrałam.
- ależ skąd. Po prostu dawno nie spotkałem tak ambitnej i dobrej osoby.
W tym momencie naszą rozmowę przerwała kelnerka.
-państwa zamówienie.
-dziękuję- odpowiedział jej z uśmiechem i zostawiła nas samych.
Proszę, twoja kawa i ciasto- przysunął w moją stronę talerzyk i szklankę.
- a ty czym się zajmujesz oprócz fotografowania?-zapytałam
- w sumie to niczym szczególnym. Moja praca kręci się wokół zdjęć. Kolega ma studio modelingu. Robię zdjęcia jego modelom i modelkom.- powiedział jakby nie do końca pewien tego co mówi.
-czyli możnaby powiedzieć że styczność z pięknymi kobietami masz na codzień?
-o tak. I z mężczyznami też- zażartował a ja się zaśmiałam.- masz piękny uśmiech..
- przestań prawić mi komplementy- czułam że oblewam się rumieńcem
-dlaczego nie lubisz komplementów?
-nie przywykłam.
-a powinnaś. Jesteś piękna i będę to powtarzać tak długo aż sama w to uwierzysz.
-dziękuję.
-posmutniałaś, powiedziałem coś nie tak?
-nie, po prostu to rozstanie pozbawiło mnie poczucia własnej wartości.. a ty jesteś taki miły..
-nie przejmuj się. Pomogę Ci uwierzyć w siebie.- wyciągnął rękę w moją stronę i pogłaskał po policzku. Ciepło jego dłoni sprawiło że poczułam miły dreszcz. Emanował od niego spokój którego ostatnio tak potrzebowałam. Po chwili jednak ocknęłam się i zapytałam
-która godzina?
Popatrzył na zegarek
- dochodzi 19.
-cholera, muszę wracać.
- dobrze, odwiozę Cię. Tylko zapłacę rachunek
-ile płacę?
-42 złote
-proszę. Reszty nie trzeba-podał kasjerce banknot 50-złotowy i ruszyliśmy do wyjścia.
15 minut później byliśmy już pod domem mojego wujostwa. Pech chciał że Weronika siedziała na ławce i widziała jak podjechaliśmy. Patryk wysiadł z auta, otworzył drzwi od mojej strony i pomógł mi wysiąść podając rękę.
- miło było spędzić z Tobą to popołudnie. Liczę na powtórkę.
- mi również miło minął czas. Dobranoc- powiedziałam na pożegnanie.
- dobranoc- odpowiedział i złożył delikatny pocałunek na moim policzku- śpij słodko.
Po tych słowach wsiadł do auta i odjechał. Stałam tak jeszcze przez chwilę ciągle czując na policzku jego pocałunek.

środa, 25 lipca 2018

STUDENCKA LOVE CZ. 4

Imprezę odsypiałam prawie do południa. Mimo że byłam okropnie zmęczona to dawno nie miałam tak dobrego nastroju. Leżałam jeszcze przez chwilę i rozmyślałam o zdarzeniach z minionej nocy. Z jednej strony świetnie się bawiłam, a z drugiej gdzieś w podświadomości jakiś głos ciągle mi przypominał że dopiero co rozstałam się z Filipem. Z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk przychodzącego sms-a.
Patryk:
"Hej piękna, wyspałaś się? Jak się czujesz?".

Chwilę się zastanowiłam i odpisałam:
"Dzień dobry. Tak, wyspałam się. Czuję się nie najgorzej, tylko głowa mnie trochę boli. Chyba przesadziłam z piwem :/"

Patryk:
"Alkohol ci nie służy. Mogę zadzwonić?"

Odpisałam mu;
"Tak, możesz"
Nie minęły 2 minuty i usłyszałam jak dzwoni telefon.
- słucham- odebrałam połączenie
- cześć Angela, masz chwilkę żeby porozmawiać?
-chwilkę mam. A na jaki temat?
-Bardzo miło wspominam minioną noc. Dawno się tak dobrze nie bawiłem. Oczarowałaś mnie do tego stopnia, że odgrywałaś główną rolę w każdym moim śnie- powiedział.
-o Boże, Werka miała rację- powiedziałam pół głosem.
-słucham?
-nie, nie. Nic, tak tylko mówię sama do siebie- szybko ugryzłam się w język.
- wiem że to głupie, ale muszę zapytać. Zechciałabyś się ze mną spotkać? Na kawie, w spokojniejszym i mniej hałaśliwym miejscu?
-jaa.... wiesz, nie wiem...
- proszę, nie odmawiaj mi
- Patryk, ja póki co nie jestem w stanie chodzić na jakiekolwiek randki. No bo...
- o co chodzi?
- niedawno rozstałam się z chłopakiem. To znaczy on mnie zostawił, po 3. latach razem. Jeszcze nie doszłam do siebie i wiesz...
- ok, rozumiem. Nie mów nic więcej. Nie będę naciskał. Spotkamy się jak dojdziesz do siebie. O ile oczywiście bedziesz chciała.
-przepraszam..- wybąkałam do słuchawki
-za co głuptasie????
- za rozczarowanie. Jesteś naprawdę w porządku, ale ja potrzebuję czasu.
- nie przejmuj się. To normalne że czujesz się zraniona i że ciężko ci zaufać mężczyznom. - powiedział a w jego głosie słychać było troskę i ogromną wyrozumiałość. Nie byłam w stanie powiedzieć nic więcej.- Angelika, nie będę Cię już męczył. Napisz sms-a jak będziesz chciała pogadać.
- ok, dziękuję.
- a właśnie, na kaca dobrze jest pić dużo wody- zażartował- miłego dnia.
- dziękuję za radę. Tobie również życzę miłego dnia.- po tych słowach rozłączył się a w słuchawce pozostał tylko dźwięk zakończonego połączenia.
Zaledwie odłożyłam telefon a Weronika już była u mnie w pokoju.
- dzwonił! Co Ci mówił? Proponował spotkanie? Zgodziłaś się?? No mów!- nie mogła powstrzymać ekscytacji.
- uspokój się. TAK dzwonił, TAK proponował spotkanie, NIE... nie zgodziłam sie...
-cooo???????- w jej głosie słychać było niedowierzanie i już wiedziałam, że zaraz dostanę reprymendę za głupotę- czyś ty do reszty zgłupiała?!!! Takie ciacho proponuje ci randkę a ty mówisz NIE??!!
- daj mi spokój ok?!!! Nie jestem gotowa na nowy związek! Dopiero co zostawił mnie chłopak, który był moim całym światem! Myślisz że to takie proste, pozbierać się po czymś takim?!!- wzburzyłam się i do oczu napłynęły mi łzy.
- Angela, przepraszam. Nie powinnam była tego mówić- chciała mnie objąć ale odepchnęłam jej rękę.
- zostaw mnie samą....- wyszeptałam i utkwiłam spojrzenie w widoku który malował się za oknem.
-przepraszam, już sobie idę.- wyszła po cichu zamykając za sobą drzwi.
Nie wytrzymałam, ta wymiana zdań wywołała falę płaczu. Usłyszałam pukanie do drzwi.
-odejdź!- powiedziałam myśląc że to Weronika się dobija.
-Angelika, kotku.. Mogę wejść?- usłyszałam głos cioci.
-tak. Przepraszam, myślałam że to Weronika.
Drzwi się otworzyły i ciocia przez chwilę stała w progu zanim weszła. Po chwili jednak zamknęła je za sobą i usiadła obok mnie.
-Słyszałam twoją kłótnię z Weroniką.- powiedziała nieco zakłopotana.
-przepraszam, nie powinnam była tak krzyczeć.
-Nie, nie. Nie przepraszaj. Przyszłam tylko powiedzieć żebyś była dla niej wyrozumiała. Znasz ją i wiesz że na ogół decyzje które podejmuje są spontaniczne i nawet nie zastanawia się nad tym co mówi i robi.
-tak, wiem. Ale mogłaby spróbować mnie zrozumieć. Ja naprawdę potrzebuję czasu..
- wiem kochanie. Porozmawiam z nią. Powiem jej, żeby Ci trochę odpuściła.- to powiedziawszy przytuliła mnie.
-dziękuję ciociu..- odpowiedziałam, byłam jej ogromnie wdzięczna za wyrozumiałość, dobre serce i wsparcie jakie mi okazała.
- chcesz pobyć sama?
- tak... muszę przemyśleć kilka spraw.
-dobrze, w takim razie ide. Jakbyś czegoś potrzebowała to przyjdź. Zjesz obiad na dole czy przynieść ci do pokoju?
-przyjdę do jadalni.
-dobrze, zawołam Cię jak będzie gotowy.
Wyszła a ja zaczęłam jeszcze raz analizować to co się wydarzyło. Rozstanie, wczorajszą noc, rozmowę z Patrykiem, kłótnię z Weroniką. Rozpatrywałam wszystkie za i przeciw odnośnie spotkania z panem przystojniakiem. Po dłuższej chwili zastanowienia nie zmieniłam zdania. Póki co nie jestem gotowa na jakiekolwiek spotkania z mężczyznami.
-Angelika!! Obiad!!- zawołała ciocia
- już idę!- wstałam i zeszłam na dół- smacznego.- powiedziałam wszystkim siedzącym przy stole.
Na talerzu zobaczyłam spaghetti. Jest to jedno z moich ulubionych dań więc zjadłam wszystko ze smakiem.
-było pyszne. Dziękuję.- powiedziałam
-cieszę się że ci smakowało- uśmiechnęła się ciocia.
-usiądę przed domem- oznajmiłam wstając od stołu.
Zdążyłam zauważyć że ciocia wymieniła się z Weroniką spojrzeniami. Usiadłam na ławce przed domem i po chwili przyszła moja kuzynka.
-Przepraszam... wiem że moim słabym punktem jest to że najpierw robię a później myślę. Nie chciałam cię zranić. Wybaczysz mi?- zapytała skruszona.
-wybaczę. Ale proszę odpuść mi trochę. Ja naprawdę nie pozbierałam się jeszcze po rozstaniu a ty już chcesz mnie swatać.
-wiem. Zrozumiałam swoje głupie zachowanie.. zgoda?
-zgoda.- nie umiałam się na nią złościć.
- idę do domu. Jak będziesz chciała pogadać to daj znać.
-dam na pewno.- odpowiedziałam i poszła do domu.
Zostałam sama na ławce. Sama ze swoimi myślami i wtedy, nie wiem co mnie do tego skłoniło, wyciągnęłam telefon i napisałam do Patryka:
"Gdzie? Kiedy? O której?"

STUDENCKA LOVE CZ.3

Minęły 3 tygodnie od mojego przyjazdu do Krakowa. Trochę ochłonęłam, już nie płaczę na każde wspomnienie o Nim. Jednak ból po rozstaniu jeszcze nie minął, moje uczucie do Filipa nie minęło. Zbliżający się rok szkolny odwraca moje myśli od bolesnych doświadczeń. Dziś sobota, Weronika na pewno już mi ją zaplanowała, przywykłam do jej pomysłów i w sumie to już nawet się nie opieram. Po prostu ubieram się i wychodzę z nią, dla świętego spokoju. Długo nie musiałam czekać. Ledwo wyszłam przed dom zaczerpnąć powietrza i już była obok.
-Angela, co powiesz na wypad do klubu dziś wieczorem?- zapytała podekscytowana.
-Po co pytasz? Przecież wiesz że pójdę- odparłam bez entuzjazmu
- Ej no, daj spokój. Zabawimy się trochę, potańczymy, wypijemy pare piw, może kogoś poznasz i w końcu zapomnisz o tym kretynie- ostatnie słowa wypowiedziała z poirytowaniem.
- No przecież mówię, że pójdę- westchnęłam i w myślach prosiłam Boga żeby dała mi spokój.
-super! Zobaczysz, będzie fajnie- nakręcała się coraz bardziej- pomogę Ci się ogarnąć, zrobię makijaż, uczeszę, będziesz wygladać jak królowa- ciągnęła swój monolog
- Dobrze, już dobrze. Daj mi odetchnąć do wieczora ok?
-Jasne! Lecę powiedzieć mamie że wieczorem wychodzimy.- powiedziała i po chwili już jej nie było.
Impreza to ostatnia rzecz na jaką miałabym ochotę, ale wiem że i tak jej nie przegadam, to po co się opierać? Poza tym za niedługo zacznie się rok akademicki, będę mieć na głowie naukę więc da mi trochę spokoju. Może rzeczywiście przyda mi się trochę rozrywki zanim utonę w książkach? Dzień szybko zleciał. Dochodziła godzina 18:00 kiedy moja kuzynka wparowała do mojego pokoju.
- siadaj- nakazała wskazując na krzesło- zajmiemy się twoim makijażem.
-Mam się bać?- zażartowałam
- spokojnie, już kilka osób malowałam. Nie będziesz narzekać.
Rzeczywiście, po 40 minutach pracy dała mi do ręki lustro i zaniemówiłam.
-Wow! Gdzie się tego nauczyłaś???- makijaż był przepiękny, klasyczne smokey eye dodało mi odwagi i ukryło siedzące we mnie uczucia.
- Gdzie? Przeszłam "szkolenie" z Youtube- powiedziała żartując.
- Aha. Chyba też muszę się tak przeszkolić. Wygladam świetnie. Dziękuję.
-Nie ma sprawy, jutro prześlę Ci link do fajnego filmu instruktażowego. Dobra, dawaj włosy.- powiedziała i wyzwoliła je z kucyka.- masz piękne kręcone włosy, zaraz coś tu wymyślimy.
Wzięła się do pracy i po 15. minutach podała mi lusterko. Znowu byłam mile zaskoczona.
-To też efekt SZKOLENIA z Youtube??- zapytałam nie kryjac podziwu. Po obu stronach głowy, przez skronie przechodziły warkocze francuskie, które z tyłu głowy schodziły się w jeden warkocz i opadły na pozostałe, rozpuszczone włosy które kręciły się w piękne loki.
- Nie, moja mama mnie tak czesała.- odpowiedziała dumna ze swojego dzieła.- dobra, co masz zamiar włożyć na siebie?
Pokazałam jej przygotowaną spódnicę i top odsłaniający brzuch.
- super, ubieraj i wychodzimy.
Było po 19. kiedy wyszłyśmy z domu. Klub znajdował się 15 minut drogi od domu, piechotą.
Kiedy dotarłyśmy na miejsce i weszłyśmy do środka, oślepiły mnie błyski świateł. Głośna muzyka bębniła w uszach. Po chwili jednak oczy i uszy przyzwyczaiły się do panującego tam chaosu. Weronika, widząc moje zdezorientowanie, wzięła mnie za rękę i zaprowadziła do pierwszego wolnego stolika.
-Poczekaj tutaj! Idę po coś do picia!- przekrzykiwała głośną muzykę a ja nie chcąc nadwyrężać strun głosowych tylko pokiwałam głową na zgodę.
Zniknęła w tłumie ludzi a ja siedząc zaczęłam rozglądać się dookoła. Wtedy podszedł do mnie mężczyzna, na oko 30 lat, wysoki brunet ubrany, wydawało mi się, zbyt elegancko jak na takie miejsce.
-Witaj, mogę usiąść? -zapytał a ja na dźwięk jego głosu zaniemówiłam, po chwili jednak ocknęłam się i odpowiedziałam
-tak, tak. Proszę.- wskazałam miejsce obok.
-jestem Patryk. A ty jak masz na imię?
-Angelika, ale znajomi mówią do mnie Agela.
- śliczne imię. Tak piękne jak ty
- dziękuję- odparłam speszona. W ostatnim czasie moja samoocena spadła do zera.
-zarumieniłaś się. Nie lubisz komplementów?- zapytał z nonszalanckim uśmiechem.
-Ja.... nie przywykłam- wybąkałam. W tej chwili podeszła do nas Werka, położyła piwa na stole i zmierzyła mnie tym swoim przenikliwym spojrzeniem.
- o, widzę że masz towarzystwo. Miło mi, jestem Weronika.
- ja Patryk- mężczyzna wstał i wymienili się uściskami dłoni.- mogę porwać na chwilę twoją koleżankę? Chciałbym z nią porozmawiać a tu jest trochę za głośno
Spojrzałam na kuzynkę błagalnym wzrokiem mówiącym "błagam, powiedz NIE".
-Jasne, ja pójdę potańczyć.
Po uzyskaniu zgody, wstał od stołu i wyciągnął do mnie rękę.
-Mogę prosić?- zapytał a ja podając mu swoją rękę wstałam i wyszliśmy z klubu. Dżentelmen w każdym calu, pomyślałam. Dopiero kiedy znaleźliśmy się na zewnątrz i muzyka ucichła dopatrzyłam się w świetle ulicznych lamp jaki naprawdę jest przystojny. Idealne rysy twarzy, delikatny zarost i nienaganna sylwetka. Z zamyślenia wytrwały mnie jego słowa.
-jesteś stąd? Nigdy wcześniej Cię nie widziałem
- nie, przyjechałam z Sopotu na studia. Mieszkam u wujostwa a Weronika jest moją kuzynką.
- super, jaki kierunek wybrałaś?
- psychologia. -odrzekłam a on w tej chwili jakby zamarł. Po chwili jednak otrząsnął się i ciągnął rozmowę dalej.
- dobry kierunek. Od razu widać że ambitna z Ciebie osoba.
- dziękuję, jesteś bardzo miły. A ty czym się zajmujesz? -odbiłam piłkę i teraz ja zadawałam pytania
- ja jestem fotografem, tylko wiesz nie takim co ma jakieś wielkie studio. Pracuję na zamowienia.
- kreatywny zawód, aczkolwiek nie wyglądasz na fotografa - zeskanowałam go wzrokiem.
- naprawdę? Dlaczego tak uważasz? -zaśmiał się.
-po prostu. Wyglądasz na jakiegoś biznesmena albo... lekarza. Ale gdyby tak było to raczej byś nie zaglądał w takie miejsca jak to.
- pewnie masz rację.- odparł nieco poważnym tonem, jakby analizował każde wypowiedziane przeze mnie słowo.- masz chłopaka?
- nie. To znaczy, już nie.- zwiesiłam spojrzenie, że też musiał poruszyć ten temat.
-czyli mogę z tobą zatańczyć bez obawy że ktoś mnie pobije? - zażartował a ja mimo woli uśmiechnęłam się.
- myślę że tak, choć nie gwarantuję że Cię nie podepczę.
-więc chodźmy- wskazał na wejście i puścił mnie przodem.
Tańczyliśmy dłuższą chwilę zanim postanowiliśmy usiąść i napić się czegoś. Na stole czekało na mnie piwo, które wcześniej kupiła Weronika. Wypiłam pare łyków i kątem oka widziałam, że Patryk mnie obserwuje. Tak się zamyśliłam, że nawet nie zauważyłam kiedy do nas podszedł
- przeproszę was na chwilę, zaraz wracam.
Wyszedł a my popatrzylyśmy na siebie. Weronika szturchnęła mnie lokciem i powiedziała podekscytowana
-wpadłaś mu w oko. Nie odrywa od Ciebie wzroku.
- weź nie gadaj głupot. Pewnie szukał towarzystwa.
-tak, tak z pewnością. Weź przejrzyj na oczy, to szansa dla ciebie.
- szansa na co?
- na nową miłość. Najwyższy czas zapomnieć o Filipie.
- łatwo ci powiedzieć. Prosze, odpuść.
-jak chcesz, twoja strata.- to powiedziawszy dała mi spokój.
W tym samym momencie wrócił Pan przystojniak.
-już jestem, przepraszam że was zostawiłem.
- nic się nie stało- wtrąciła Weronika- ja idę na parkiet.
-może pójdziemy za jej przykładem?- zaproponował
-dobrze, chodźmy.
Wstałam i poszliśmy tańczyć. Tak nam minęła cała noc, aż do końca. Tańczyliśmy i rozmawialiśmy na zmianę. Nadszedł moment kiedy trzeba było się rozejść do swoich domów.
-dasz mi swój numer? Zadzwonię popołudniu- zaproponował.
Chwilę się wahałam ale koniec końców wymieniliśmy się numerami.

poniedziałek, 23 lipca 2018

Studencka love cz. 2

Ze snu wyrwał mnie budzik. Była 7:00, zanim wstałam postanowiłam jeszcze trochę poleżeć. Po chwili do pokoju wpadła Weronika, cała podekscytowana i z uśmiechem na ustach.
-Cześć! Już nie śpisz?
-Hej, jak widać.- usiadłam przeciągając się.- a ty co się tak zerwałaś z łóżka?
- Angelika, co się dzieje?- zapytała i zmierzyła mnie podejrzliwym wzrokiem.
- Nic. Nie rozumiem skąd pytanie.- próbowałam ją zbyć.
- Mnie nie oszukasz. W twoich oczach przelewa się smutek i ból. Powiedz proszę, co sie stało? - kurczę, dobra jest- pomyślałam i postanowiłam nie odpowiadać.
- Angela.. czy chodzi o Filipa? Milczenie oznacza potwierdzenie moich podejrzeń- powiedziała i objęła mnie, wtedy nie wytrzymałam i łzy same popłynęły
- zostawił mnie- szlochałam- powiedział że to co było między nami wypaliło się. Werka, ja go kocham! Nie potrafię myśleć o nikim innym.- wypłakiwałam się w jej ramię, ale tego potrzebowałam. Musiałam to z siebie wyrzucić bo rozpacz zalewała mnie od środka.
- Strasznie mi przykro. Wydawał się w porządku a tym czasem zachował się jak dupek - pocieszała mnie, nieco nieudolnie- nie martw się, jego strata. Jesteś świetną kobietą. Inteligentną, atrakcyjną, jeszcze będzie żałował że Cię zostawił!
Chciałam wierzyć w jej słowa, ale jakoś nie potrafiłam. Czułam się bezwartościowa, niechciana i niepotrzebna. Doceniałam jej wsparcie, ale byłam w takiej rozsypce że nie mogłam wydusić z siebie słowa.
- mylisz się. On mnie nie chce więc nie ma we mnie nic wyjątkowego.
- Boże, dziewczyno! Przestań gadać od rzeczy! Zobaczysz, wszystko się ułoży. Poznasz kogoś, zakochasz się i bedziesz szczęśliwa.
- dzięki Werka za wsparcie. Zawsze byłaś dla mnie jak siostra- powiedziałam i wymusiłam delikatny uśmiech
- głowa do góry! Będzie dobrze-powiedziała- uspokój się i ubierz. Zejdź za chwilę na śniadanie.
Otarłam łzy i tylko kiwnęłam głową w ramach odpowiedzi. Weronika wstała, popatrzyła na mnie i wyszła.
Minęło 20 minut zanim zeszłam do jadalni. Potrzebowałam chwili żeby dojść do siebie, ubrać się i zrobić delikatny makijaż. Ponieważ na zewnątrz temperatura sięgała 32 stopni, założyłam krótkie spodenki, niebieską bluzkę na ramiączkach i japonki. Kiedy podchodziłam do stołu ciocia powitała mnie ciepłym uśmiechem i życzliwym dzień dobry.
- chodź kochanie, napijesz się soku czy herbaty?
- herbatę proszę.
Na talerzu były kanapki. Widać że zrobione z sercem. Zjadłam 3 z nich, wypiłam herbatę i podziękowałam.
- mamo, możemy wyjść na miasto? Zabiorę Angelikę na spacer, porozmawiamy, trochę się rozerwiemy...
- oczywiście. Są wakacje, czemu macie siedzieć w domu?- powiedziała z uśmiechem a ja zmierzyłam Weronikę wzrokiem. Wcale nie miałam ochoty nigdzie wychodzić.- tylko wróćcie na obiad
- ok, nie ma sprawy. Kocham Cię mamo- wstała i ucałowała ciocię w policzek.- idę umyć zęby i wychodzimy.- wstała i poszła do łazienki.
-dziękuję za pyszne śniadanie- uśmiechnęłam się, po czym poszłam za przykładem Weroniki.
- bawcie się dobrze
- dziękuję.
W łazience powiedziałam Weronice, że nie mam ochoty nigdzie wychodzić, ale nie dała się zbyć.
- nie będziesz siedzieć cały czas w pokoju bo się jakiejś choroby nabawisz!- tłumaczyła
- no dobrze- zgodziłam się dla świętego spokoju.
- super, chodźmy. -Wzięła mnie za rękę i wyprowadziła z domu jak małe dziecko.
Chodziłyśmy po centrum Krakowa bez celu i rozmawiałyśmy. W sumie to nie było źle. Oderwałam trochę myśli od ostatnich wydarzeń. Wróciłyśmy do domu na obiad, jak prosiła ciocia. Po obiedzie poszłam do pokoju, usiadłam na łóżku i postanowiłam sprawdzić co nowego na Facebooku. To był błąd. Nie mogłam trafić gorzej. Jako pierwszy post wyświetliło mi się zdjęcie Filipa. Stał na molo z jakąś dziewczyną, obejmował ją a na jej ustach składał delikatny pocałunek. Dziewczyna była ładna. Szatynka z włosami po pas, szczupła i zgrabna. Ubrana w mini i koronkową bluzkę. Nie mogłam znieść tego widoku, położyłam się na łóżku i zalałam się łzami. Serce rozsypało mi się na 1000 kawałków. Płakałam tak długo, że nawet nie wiem kiedy zasnęłam z telefonem w ręku.

poniedziałek, 9 lipca 2018

STUDENCKA LOVE CZ.1

1.
Był słoneczny, sierpniowy poranek kiedy przyjechałam do Krakowa, aby rozpocząć studia.
Na ten okres postanowiłam zamieszkać u wujostwa. Ciocia Sara to siostra mojej mamy. Jest wspaniałą osobą, dobrą i pomocną. Pracuje w domu, szyjąc na zamówienie śliczne suknie. Wujek Kamil zaś jest stolarzem, ma swoją firmę zajmującą się produkcją mebli. Mieszka z nimi też ich córka, moja kuzynka- Weronika. Jesteśmy w tym samym wieku, też ma 20 lat, ale ona zakończyła naukę na poziomie technikum ekonomicznego. Obecnie pracuje na stażu w jakimś banku. Podeszłam do drzwi i zapukałam. Otworzyła ciocia.
- Angelika, kochanie! Jak ja dawno Cię nie widziałam! Ale ty się zmieniłaś. Ślicznie wygladasz!-uścisnęła mnie na powitanie.
-Dziękuję ciociu, ty też świetnie się trzymasz.- powiedziałam i wcale nie było to kłamstwem. Mimo że miała 43 lata wygladała jakby była siostrą Weroniki a nie jej mamą. Miała na sobie miętową, koronkową bluzkę z krótkim rękawem i szare rybaczki. Jej piękne blond włosy otulały ramiona.
-Wejdź do środka. Napijesz się czegoś? Na pewno jesteś zmęczona, przygotowałam dla Ciebie pokój.- mówiła bez końca, a ja nie mogłam przestać podziwiać ich pięknego salonu. Był ogromny i jasny z drzwiami tarasowymi na południe. Skórzana kanapa i kwiaty dodawały wnetrzu elegancji.
-Dziekuję. Poproszę wodę.
Ciocia poszła do kuchni a ja rozgościłam się na kanapie, która zapewne była dziełem wujka.
- Proszę, twoja woda.
- Dziękuję. Gdzie reszta domowników?- zapytałam bo w domu panowała cisza.
- Wujek w pracy a Weronika wyszła z koleżanką do kina. Niedługo powinni wrócić. Opowiedz co u Ciebie? Jaki kierunek studiów wybrałaś?
- Psychologię. Chciałabym pomagać ludziom po przejściach.
- Wspaniały kierunek, nie pozostaje mi nic innego jak tylko życzyć Ci powodzenia- uśmiechnęła się.
- Dziękuję- odwzajemniłam uśmiech- pójdę się przebrać i trochę odpocząć.
- Dobrze, odpocznij a jak Weronika i wujek wrócą do domu to zjemy kolację.
Moja sypialnia była na piętrze, jeszcze było czuć świeżą farbę na ścianach. W pokoju znajdowało się łóżko, duża szafa i oczywiście biurko.- ciasny ale własny- pomyślałam i zaczęłam się rozpakowywać. Ubrania poukładałam w szafie a na parapecie położyłam ramki ze zdjęciami. Na jednym z nich byłam z rodzicami, stoimy na tle fal morza w słonecznej Grecji. Drugie zdjęcie zaś nie przywoływało już uśmiechu na mojej twarzy. Byłam na nim z Filipem, obejmowaliśmy się i patrzyliśmy sobie w oczy a za nami malował się piękny zachód słońca. Kilka dni temu Filip mnie zostawił. Po trzech latach razem, rzucił głupi argument, że nasze uczucie "wypaliło się". Prawda jest taka, że od dłuższego czasu flirtował z taką jedną Patrycją. Myślał że nie wiem... kiedy powiedział, że to koniec myślałam że śnię.. w jednej chwili mój świat się zawalił. Kochałam... kocham go bezgranicznie i nie wiem czy kiedykolwiek przestanę. Tak leżąc i przytulając do siebie to zdjęcie zasnęłam. Śniłam o pięknych chwilach, które przeżyliśmy razem. Ze snu wyrwało mnie pukanie do drzwi. Przetarłam oczy, usiadłam i powiedziałam:
-proszę!
Do pokoju weszła Weronika, od razu zerwałam się na równe nogi żeby się z nią przywitać.
- Cześć! Jak miło Cię widzieć. Fajnie że u nas zamieszkasz. Pokażę Ci okolicę a w sobotę pójdziemy do klubu potańczyć!- ekscytowała się.
- Hej, Ciebie również fajnie zobaczyć. Widzę że już mi zaplanowałaś czas - zażartowałam choć w głębi ducha nie było mi do śmiechu. Na szczęście była tak przejęta moją obecnością że tego nie zauważyła.
- Chodź. Mama woła nas na kolację. 
Popatrzyłam na zegarek - o cholera! Już 19:00! Ale pospałam.. Ukradkiem odłożyłam zdjęcie na parapet i poszłyśmy razem do jadalni. Już na piętrze czuć było zapach świeżego oregano i pieczarek. Ciocia zrobiła pizzę. Uwielbiam pizzę! Gdy tylko stanęłam w progu jadalni, od stołu wstał wujek. On również powitał mnie bardzo ciepło.
- Cześć Angela. Ale Ty wydoroślałaś.
- Dziękuję- odpowiedziałam i usiedliśmy przy stole.
Pizza była przepyszna, ciocia naprawdę się postarała.
- Niebo w gębie ciociu. Powinnaś otworzyć pizzerię.
- Dziękuję kochanie- zaśmiała się na moje słowa.
- Bardzo miło się z wami tu siedzi, ale muszę was przeprosić. Jestem bardzo zmęczona podróżą. Wezmę prysznic i położę się.
- Ależ oczywiście, wyśpij się moja droga.-oznajmił wujek.
-spokojnej nocy-odpowiedziałam i poszłam do pokoju. W ostatnich dniach moim jedynym marzeniem było zaszyć się w pokoju i leczyć pustkę jaką zostawił po sobie Filip... Wzięłam więc szybki prysznic, przebrałam się w piżamę i poszłam spać.

Podziękowania

Kochani. To już koniec historii Angeliki i Krystiana. Mam nadzieję, że będziecie ją długo wspominać. Dziękuję za to, że  tak cierpliwie i wi...