sobota, 15 grudnia 2018

STUDENCKA LOVE CZ.17

Weszłam do domu, przywitałam się z wujkiem i od razu udałam się do swojego pokoju. Po rozpakowaniu wszystkich rzeczy zaczęłam się zastanawiać nad tym co usłyszałam dziś od Krystiana.- Jest miły, zawsze gotów mi pomóc, widać po nim że jestem dla niego ważna. Jest przystojny i troskliwy, czuję się przy nim bezpieczna....- Po rozważeniu wszystkich za i przeciw zadałam sobie pytanie.
- Czy ja go kocham??
Biorąc pod uwagę, jak często ostatnio o nim myślę byłam skłonna odpowiedzieć sobie twierdząco. Szczerze mówiąc, patrząc na moją sytuację, przydałby mi się taki obrońca. Ktoś w kim znajdę oparcie podczas zajęć z  Patrykiem. No i na pewno pomógłby mi w wyleczeniu ran na duchu z ostatnich miesięcy. Po dłuższych przemyśleniach doszłam do wniosku że warto dać mu szansę. Popatrzyłam na zegarek, dochodziła godzina 17;00. Zaczęłam się zastanawiać, czy zadzwonić do Krystiana i powiedzieć jaka jest moja decyzja, czy poczekać do piątku? Zdecydowałam że napiszę do niego sms-a:

"Hej, możemy się spotkać?


Nie musiałam długo oczekiwać na odpowiedź. On jakby czekał na wiadomość ode mnie.


Krystian
''Jasne, już się stęskniłaś? Ha ha ha xD  gdzie i o której?"

Odpisałam:


"za 30 minut w pobliskim parku?"

Krystian

"Ok. Przyjadę po ciebie ;) Ubierz się ciepło"

Nie odpisałam już na tę wiadomość. Poszłam do łazienki żeby się trochę ogarnąć. Poprawiłam włosy i makijaż. Dokładnie za pół godziny usłyszałam podjeżdżający samochód. Zadzwonił dzwonek w drzwiach, otworzyłam i zobaczyłam Krystiana. Był taki przystojny...

- Gotowa do wyjścia?- wyrwał mnie z zamyślenia
- Tak, jasne.
- To chodź, tylko powoli bo jest ślisko.
Jazda samochodem do parku trwała 5 minut.  Oczywiście biorąc pod uwagę to że jest grudzień, na dworze o tej godzinie było już ciemno. Alejki w parku oświetlały oprószone śniegiem latarnie, na około wszystko było białe i z nieba prószył lekki śnieg co tworzyło niesamowicie romantyczną atmosferę.
- Ale tu pięknie..- Nie mogłam wyjść z podziwu
- To prawda, a ty w tym wszystkim najpiękniejsza- powiedział.
 Zarumieniłam się i spuściłam głowę, a on wziął delikatnie swoją ciepłą dłonią ujął moją brodę i powoli podniósł mi głowę do góry. Tak abym spojrzała mu w oczy.
- Angelika, kocham cię. Co chciałaś mi powiedzieć?
- Krystian, ja.... Ja ciebie też.
- To znaczy że...- rosło w nim podekscytowanie
- TAK. Chcę być z tobą
- Boże! Jestem taki szczęśliwy, że chyba za chwilę cię uduszę!- wziął mnie w ramiona, podniósł i zakręcił kilka razy w kółko.
- Zwariowałeś? Ha ha ha, kręci mi się w głowie- nie mogłam przestać się śmiać.
Nagle zatrzymał się i trzymając mnie mocno, abym przypadkiem nie straciła równowagi i nie upadła powiedział:
- Tak. Zwariowałem, na twoim punkcie. Mogę coś zrobić?
- myślę że tak- uśmiechnęłam się widząc jaki on jest szczęśliwy.
Przyciągnął mnie do siebie i powoli, delikatnie złożył na moich ustach namiętny pocałunek. Nie walczyłam, czułam w brzuchu przysłowiowe motyle i chciałam żeby ta chwila trwała wiecznie. Płatki śniegu topniały na naszych policzkach, ale w tej chwili liczyło się tylko to że jesteśmy razem i czyni nas to szczęśliwymi. W końcu powoli oderwał swoje usta od moich i przytulił z całych sił, a ja nie chciałam otwierać oczu, bojąc się że to tylko piękny sen, który pryśnie jak bańka mydlana....
- Teraz już w ogóle będzie mi ciężko rozstać się z tobą na czas świąt- powiedział nie odrywając ode mnie wzroku
- Bez przesady, szybko zleci- próbowałam go pocieszyć.
- Dla mnie każda minuta bez ciebie dłuży się w nieskończoność
- Gadasz od rzeczy- uśmiechnęłam się do niego i zwiesiłam wzrok.
Dotknął dłonią mojego policzka i jakby doznał olśnienia szybko popatrzył na zegarek
- Rany już prawie 20;00! Wracajmy bo strasznie zmarzłaś.
Przytulił mnie, pocałował w czoło i ruszyliśmy w stronę samochodu. W drodze do domu niemal cały czas trzymał mnie za rękę, pod pretekstem rozgrzania jej.. Kiedy już dojechaliśmy na miejsce, zatrzymał samochód, odpiął pasy i obrócił się w moją stronę. Ujął moje ręce, pocałował je i powiedział:
- Angelika, kocham cię jak nikogo na świecie. Dziękuję, że dałaś mi szansę abym mógł ci to udowodnić. Obiecuję, że nie pozwolę aby ktoś cię skrzywdził i uczynię cię najszczęśliwszą kobietą na ziemi.
Patrząc w jego oczy nie mogłam uwierzyć i za razem zrozumieć jak to się stało że on mnie tak pokochał?!
- Dziękuję, kocham cię- odpowiedziałam, nie bardzo wiedząc co więcej mogłabym dodać w zaistniałej sytuacji.
- Chodźmy. Już po 20:00.
- Rzeczywiście.
Wysiadł prędko z samochodu, otworzył drzwi z mojej strony i pomógł mi wysiąść. W trosce o to abym się nie poślizgnęła, cały czas mnie trzymał gdy szliśmy do drzwi domu cioci i wujka. Nie chcąc robić widowiska przy wszystkich, pożegnaliśmy się przed drzwiami. Najpierw mocno mnie przytulił a następnie pocałował.
- Dobranoc kochanie, dziękuję za ten wieczór. Przyjadę po ciebie jutro o 7;30- powiedział cały czas trzymając mnie za rękę. Jakby bał się, że ucieknę i więcej mnie nie zobaczy- Rezerwuję jutrzejszy dzień skoro w niedzielę wyjeżdżasz.
-Z przyjemnością spędzę go z tobą.- uśmiechnęłam się- również dziękuję ci za ten magiczny wieczór. Jedź ostrożnie. Kocham cię, dobranoc.
Przytuliłam go i z całusem na ustach weszłam do środka. Przez szybę w drzwiach widziałam jak wsiada do samochodu i odjeżdża. Na schodach stała, oparta o barierkę, Weronika. Skrzyżowała ręce, uśmiechnęła się podejrzliwie i zmierzyła mnie tym swoim spojrzeniem mówiącym "opowiadaj i nie waż się pominąć jakiegokolwiek szczegółu". Popatrzyłam na nią i odparłam tajemniczo:
- Nie dzisiaj Weronika. Idę pod prysznic.
- Ok. - tylko tyle odpowiedziała nie kryjąc rozczarowania.
Nie miałam ochoty streszczać jej, już teraz tego co się wydarzyło. Chciałam w tajemnicy rozkoszować się przebiegiem dzisiejszych wydarzeń. Dawno nie czułam się taka szczęśliwa.

poniedziałek, 10 grudnia 2018

STUDENCKA LOVE CZ. 16

W środę postanowiłam zebrać się w sobie i zapytać Krystiana czy jego pomoc na pewno jest bezinteresowna. Tak jak w poniedziałek przyjechał po mnie o 7:30 i pojechaliśmy na uczelnię. Kiedy dojechaliśmy na miejsce zwróciłam się do niego:
- Moglibyśmy usiąść na chwilę? Chciałabym cię o coś zapytać.
- Jasne, ale może w środku. Nie chcę żebyś zmarzła i się rozchorowała.- jego troska o moje dobro bardzo mi imponowała
- Masz rację, chodźmy do środka. Mamy jeszcze 10 minut do zajęć.
Znaleźliśmy ławkę na korytarzu, usiedliśmy i zaczęłam rozmowę
- Posłuchaj, jedna kwestia nie daje mi spokoju. Po prostu muszę zadać ci to pytanie. Czy ty.... Czy ty coś do mnie czujesz?
- Skąd takie pytanie?
- Troska jaką mnie darzysz nie wygląda na czysto przyjacielską. Martwisz się o mnie jakbym była ci kimś bardzo bliskim.
- Angelika, ja... Naprawdę przepraszam, ale nie mogę dłużej z tym walczyć. Masz rację, nie jesteś mi obojętna. Już pierwszego dnia mi się spodobałaś, po tym wypadku byłem załamany. Bałem się, że więcej już cię nie zobaczę. Wtedy zdałem sobie sprawę że jesteś dla mnie kimś więcej niż koleżanką ze studiów.
- Dlaczego nie powiedziałeś??- dopytywałam
- Bałem się, że zepsuję relację która była między nami. Cieszyłem się każdą chwilą spędzoną z tobą. Każdy dzień kiedy przynosiłem ci notatki do domu zbliżał mnie do ciebie. Powiedz mi czy ty czujesz coś podobnego?
- Krystian, ja.. Bardzo lubię twoje towarzystwo czuję się przy tobie bezpieczna i spokojna. 
- To nie jest odpowiedź na moje pytanie. Powiedz mi, czy ty też coś do mnie czujesz?
- Chyba tak. To znaczy nie jestem pewna czy to miłość. Jestem przy tobie szczęśliwa i spokojna. Tak jak już powiedziałam, lubię spędzany czas w twoim towarzystwie...
- Dasz mi szansę?- zapytał
- Nie mogę odpowiedzieć teraz. Muszę się z tym przespać dobrze?
- w porządku, mam nadzieję że nie każesz mi długo czekać
- Obiecuję że wkrótce się określę.
- Za tydzień święta, jedziesz do Sopotu?
- Tak, chcę spędzić święta z rodzicami. Wyjeżdżam w niedzielę.
- Nie będzie cię w poniedziałek na zajęciach?- zapytał nieco rozczarowany.
- Nie, doszłam do wniosku że skoro w środę wigilia to jeden dzień mogę sobie darować
- Rozumiem...- powiedział to i jakby posmutniał.
- Nie martw się. Popatrz na to z tej strony, odpoczniesz sobie psychicznie i fizycznie ode mnie- próbowałam go rozweselić, z marnym efektem.
- Nie jestem tobą zmęczony. Ale rozumiem że chcesz spędzić czas z rodziną. Chodźmy już na zajęcia.
- O rany! Już czas!- w tej chwili rozległ się dźwięk dzwonka.
- Chodźmy. - Zaczęliśmy iść powoli w kierunku sali ale Krystian stracił cierpliwość, wziął mnie na ręce i zaniósł do sali. Wszyscy się na nas patrzyli i szeptali a ja czułam że oblewa mnie rumieniec. Widziałam jak Dominika nas obserwuje a na jej twarzy pojawia się uśmiech. Kiedy usiadłam koło niej szturchnęła mnie łokciem i rzuciła komentarz
- Wiesz, nie wiem czy zauważyłaś ale nasz kolega chyba coś do ciebie czuje.Chciałam to przemilczeć ale ona nie miała zamiaru odpuścić.
- Nic nie powiesz? Nie udawaj, że nic nie zauważyłaś. Swoją drogą tworzycie ładną parę.
- Dominika. Daj już spokój ok? Tak, wiem że on coś do mnie czuje. Przed chwilą mi to wyznał- powiedziałam jej prawdę dla świętego spokoju a ona podekscytowana jak małe dziecko, kiedy rozpakowuje prezent od Mikołaja, rzuciła pytanie
- I co? Dasz mu szansę?
- Nie wiem, powiedziałam mu że muszę to przemyśleć.
- Oj, nie bądź głupia! Myślę że powinnaś się zgodzić. On za tobą szaleje.
- Już raz mi się wydawało, że chłopak za mną szaleje i przeżyłam ogromne rozczarowanie, Boję się zaufać ponownie.
- To co? Będziesz singlem do końca życia?
- Nie, ale teraz stałam się ostrożniejsza. Jeśli się zgodzę to na pewno będziesz o tym wiedzieć.
-Przepraszam! O czym panie tak debatują? Zakładam że to coś związanego z dzisiejszym tematem- z rozmowy wyrwał nas głos nauczyciela języka angielskiego.
- Przepraszam, już będziemy cicho- odpowiedziałam speszona i popatrzyłam z wyrzutem na Dominikę.
- Ja również przepraszam profesorze.- odpowiedziała
- Dziękuję- zmierzył nas wzrokiem i kontynuował zajęcia.
Dziś jest ten dzień kiedy mamy wykłady z kierunków rozwoju psychologii. Czyli tym samym zajęcia z Patrykiem. Postanowiłam, że na tych zajęciach usiądę z Krystianem, z czego on bardzo się ucieszył. Całe zajęcia starałam się nie zwracać uwagi na szanownego profesora. Oczywiście odpowiadałam na jego pytania ale traktowałam go neutralnie. Na szczęście zajęcia szybko się skończyły i obeszło się bez żadnych zbędnych dyskusji. Kiedy Krystian odwoził mnie do domu powiedział:
- Mam nadzieję że nie każesz mi długo czekać.
- Obiecuję, że wkrótce dam ci znać. Dziękuję za podwiezienie- obdarzyłam go ciepłym uśmiechem.
- Nie ma za co. Do zobaczenia w piątek.
- Do zobaczenia - wysiadłam z samochodu a on odjechał.

niedziela, 9 grudnia 2018

STUDENCKA LOVE CZ. 15

Dziś wielki dzień. Angela wraca do świata żywych, zaśmiałam się w duchu. Dzień dzisiejszy jest równocześnie moim drugim dniem na uczelni..... Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego gdyby nie to, że semestr dobiega końca a ja nawet nie wiem w których salach mam wykłady i nie znam żadnego wykładowcy prócz Patryka. Osób należących do naszej grupy też nie zdążyłam poznać przed wypadkiem. Zaś dziś zrobię wielkie show. Jestem pewna że idąc o kulach nie przejdę niezauważona. Jest godzina 7:30 i właśnie podjechał pod dom samochód. Krystian okazał się być punktualny. Już po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi, które otworzyła ciocia.
- Już idę- powiedziałam do Krystiana schodząc powoli po schodach.
- Poczekaj! Pomogę Ci!- podbiegł do mnie i wziął na ręce jak małe dziecko. Szczerze mówiąc dopiero teraz zauważyłam jak jest umięśniony i dobrze zbudowany.
- Spokojnie bohaterze- zażartowałam- te schody to dla mnie codzienność, poradzę sobie.
- Nie wątpię, jednak skoro już tu jestem to pomogę.
- Na uczelni też będziesz mnie nosił? -śmiałam się
- Jeśli będzie trzeba.- powaga z jaką to powiedział nie pozwoliła mi potraktować jego słów jako żart.
- Proszę cię, daj spokój. Poradzę sobie.
- Nie wątpię. Chodźmy już łamago bo się spóźnimy.-na jego ustach pojawił się zawadiacki uśmiech, który swoją drogą bardzo lubiłam. Drugą rzeczą jaka mi się w nim podobała to jego czarne włosy, szczególnie grzywka lekko opadająca na łuki brwiowe i oczy... piękne brązowe oczy. Krystian należał do tego typu ludzi którym dobrze z oczu patrzy. Wsiedliśmy do samochodu a w drodze na uczelnię uraczył mnie opowieściami co się wydarzyło podczas mojej nieobecności. Po 20. minutach jazdy byliśmy na miejscu.
- Poczekaj, pomogę ci wysiąść- powiedział parkują samochód
- Dobrze, obiecuję że będę grzeczna i nie ucieknę- odpowiedziałam z lekką ironią w głosie.
już po chwili stał przy otwartych drzwiach od strony pasażera.
- Pomogę ci wysiąść. Proszę tu są twoje kule
- Naprawdę nie wiem jak ci dziękować. Obiecuję....
- Nie obiecuj i nie dziękuj -przerwał mi w pół słowa- zwyczajny ludzki odruch, jestem w stanie ci pomóc więc pomagam, a poza tym lubię ci pomagać.
- A to czemu?- zapytałam zaintrygowana
- Po prostu. W głębi ducha wiem że jesteś jedną z tych osób, które zasługują na pomoc.
Nie wiedząc jak się odnieść do jego słów, obdarzyłam go ciepłym uśmiechem i poszliśmy w kierunku wejścia uczelni. Tak jak zakładałam, nie było osoby która by się na mnie nie popatrzyła. każdy kogo mijałam zerkał na mnie jak na dziwadło. Ci którzy szli w grupach, kiedy już nas minęli, szeptali coś między sobą. W tej chwili podbiegła do nas Dominika.
- Cześć Angela! - uścisnęła mnie na powitanie. - witaj wśród żywych, fajnie cię w końcu tutaj zobaczyć
- Cześć kochana, ciebie również miło widzieć.
- Chodźcie, bo spóźnimy się na zajęcia z komunikacji interpersonalnej -ponaglił nas Krystian
- Jasne, już idziemy. Porozmawiamy na przerwie- uśmiechnęłam się do Dominiki i poszliśmy do sali, w której odbywały się te zajęcia.
Wykładowcą prowadzącym okazała się pani Teresa Tokarska, bardzo sympatyczna kobieta w wieku ok 50 lat. Nie kryła zaskoczenia, kiedy zorientowała się że mimo długiej nieobecności jestem na bieżąco z materiałem. Kątem oka widziałam jak Krystian mnie obserwuje, gotów rzucić się z pomocą w razie potrzeby. Byłam mu naprawdę wdzięczna za to ile dla mnie zrobił, przy nim czułam się bezpieczna. Tego dnia nie mieliśmy zajęć z Patrykiem, ale i tak złośliwość losu postawiła go na mojej drodze podczas jednej z przerw.
- Witaj, nie sądziłem że naprawdę wrócisz na uczelnię zanim dojdziesz do siebie po wypadku. - próbował wywiązać rozmowę.
- Dzień dobry, niestety to Pan mnie do tego zmusił.
- Angelika. Od kiedy jesteśmy na per Pan?- zapytał zdziwiony.
- Od teraz, Panie Profesorze. Nie wypada mi mówić do PANA na Ty.
- Skoro tego właśnie chcesz nie będę cię zmuszał. Jak się czujesz?
- Dobrze, pozwoli pan że sobie pójdę?
- Oczywiście, nie przeszkadzam ci już.
Odwróciłam się do niego plecami i poszłam w stronę sali gdzie mieliśmy mieć zajęcia. Ostatnie już tego dnia. W tej chwili podszedł do mnie Krystian i ze zmartwionym wyrazem twarzy zapytał:
- Coś się stało? Widziałem że rozmawiałaś z profesorem. Nie wyglądasz dobrze po tej rozmowie.
-Nie, nic. po prostu źle się poczułam.
-Dobrze, powiedzmy że ci wierzę. Pamiętaj że jeśli masz jakiś problem zawsze ci pomogę.
- Wiem i dziękuję ci za to -uśmiechnęłam się do niego pełna wdzięczności.
- Usiądź skoro źle się czujesz.
To powiedziawszy pomógł mi dojść do ławki. Usiadł obok mnie i zanim zadzwonił dzwonek chwilę jeszcze rozmawialiśmy. Ostatnie wykłady z technologii informacyjnej minęły jakoś szybko. Po zajęciach Krystian odwiózł mnie do domu. Kiedy tylko przekroczyłam próg i zamknęłam za sobą drzwi zatroskana ciocia obsypała mnie pytaniami.
- Angelika, jak się czujesz po całym dniu na nogach? Wszystko w porządku? Obeszło się bez przykrych przygód?
- Spokojnie ciociu, było lepiej niż się spodziewałam- uśmiechnęłam się do niej.- Jak widać nic złego mi się nie stało.
- To dobrze kochanie bo martwiłam się o ciebie.
- Dziękuję, ale naprawdę niepotrzebnie się stresujesz.
- Dobrze, teraz chodź na obiad. Zagrzejesz się trochę bo na dworze zimno a do tego ten śnieg.
- Ciociu taka kolej rzeczy, jakiej pogody się spodziewać w połowie grudnia?
- Masz rację. Chodź już coś zjeść.
Posłuchałam jej i poszłam do jadalni. Po obiedzie zaś udałam się do swojego pokoju. Jedna myśl nie dawała mi spokoju- skąd w Krystianie taka troska o moje dobro? I dlaczego tak lubię z nim przebywać?? Postanowiłam w środę z nim porozmawiać. Około godziny 18:00 przyszła do mnie Weronika.
- Hejka, jak się czujesz? Jak było na uczelni?
- Hej, dzięki. Było całkiem nieźle.
- Spotkałaś Patryka?
- Niestety tak. Zaczepił mnie na korytarzu, ale nie rozmawialiśmy długo. Zbyłam go nie mając ochoty z nim rozmawiać.
- I dobrze niech się od ciebie odczepi raz na zawsze.- nie kryła oburzenia.
- Daj spokój, szkoda rozpoczynania rozmowy na jego temat.
- Poza tym co jeszcze możesz powiedzieć o dzisiejszym dniu?
- Ha ha ha. A co byś chciała usłyszeć?- Czasami jej ciekawość bywała rozbrajająca- ogólnie było w porządku, zajęcia są jak dla mnie bardzo ciekawe.
- To dobrze, idziesz pojutrze na wykłady?
- Myślę że tak. Skoro przetrwałam dzień dzisiejszy to jakoś sobie poradzę. Muszę, jeśli nie chcę rezygnować ze swojego marzenia.
- Rozumiem. Wiem jak ci na tym zależy. Mam tylko nadzieję że nie przypłacisz tego swoim zdrowiem. Idę do siebie, przyjdę później.- uścisnęła mnie i wyszła z pokoju.

niedziela, 2 grudnia 2018

STUDENCKA LOVE CZ.14

Kilka dni po tym jak Patryk przyszedł do domu mojego wujostwa, aby umożliwić mi naukę w domu, postanowiłam zebrać się w sobie i wrócić na uczelnię. Nikt nie pochwalał mojej decyzji, ale też nikt, poza Weroniką, nie znał jej przyczyny. Ale by się działo jakby tata wiedział, że owy wspaniałomyślny profesor, który zgodził się nauczać mnie w domu, jest winowajcą mojego nieszczęścia... Tata jest raczej spokojnym człowiekiem, ale jako jedyna córeczka zawsze byłam jego oczkiem w głowie i nie raz powtarzał, że nie pozwoli mnie nikomu skrzywdzić. Już na wieść o tym jak potraktował mnie Filip chciał do niego iść i wyrównać rachunki. Jakimś cudem udało mi się go przekonać aby odpuścił. Zadzwoniłam do Krystiana i poprosiłam aby skserował mi notatki z wykładów, których jeszcze nie miałam. Chciałam być dobrze przygotowana do powrotu na studia. Jako że postanowiłam zacząć od poniedziałku, miałam jeszcze 4 dni na nadrobienie braków. Siedząc w domu dużo czytałam i przeglądałam wszystkie notatki które już miałam więc nie stresowałam się powrotem do rzeczywistości, tylko konieczność poruszania się o kulach nieco utrudniała mi życie. Do pokoju weszła Weronika, która przed chwilą wróciła ze stażu w banku.
- Hej kochana, przeszkadzam? - zapytała
- Nie, skąd. Siadaj, co tam w pracy?
- A nuda. Cały dzień spędzony za biurkiem na akceptowaniu i przekierowywaniu przelewów. A ty jak się czujesz?
- W porządku, zbieram myśli. Mam nadzieję, że jakoś przetrwam na uczelni kuśtykając o kulach.
- Angelika, wszyscy ci mówili że to zły pomysł. Ja też, mimo tego iż znam powód, nie popieram twojej decyzji. Powinnaś spokojnie dojść do siebie i dopiero wrócić na studia.
-Weronika, proszę cię. Przestań.
-Dobrze, przestanę. Ale ten upór cię zgubi. chodź na obiad.
- Już idę- wzięłam kule oparte o biurko, wstałam i powoli zeszłam na dół.
Oczywiście podczas obiadu wszyscy próbowali namówić mnie żebym została w domu. Jednak ja uparcie trzymałam się tego co postanowiłam.
-Angelika, kotku. Naprawdę nie jesteś gotowa na samodzielny powrót na uczelnię. Przecież nie odzyskałaś jeszcze pełnej sprawności. Kule nie ułatwią ci nauki. -próbowała przekonać mnie do swoich racji ciocia.
-ciociu dziękuję że się tak o mnie martwisz, ale naprawdę mam już dość siedzenia w domu. Potrzebuję kontaktu z rówieśnikami, gwaru na korytarzu i bezpośredniej obecności na wykładach. Nauczanie w domu mi tego nie zastąpi..
-Angela bardzo cię prosimy, uważaj na siebie. Jeśli źle się poczujesz dzwoń do mnie. Nawet jak będę w pracy to przyjadę po ciebie i odwiozę do domu.- skwitował wujek.
-wiem, dziękuję Ci bardzo wujku. Muszę sama się przekonać czy sobie poradzę. Jeśli nie będzie mi szło to odpuszczę i będę siedzieć w domu jak do tej pory. Pozwólcie że pójdę do siebie? Muszę jeszcze raz sprawdzić  plan zajęć na poniedziałek i dobrze przygotować się do wykładów.
-oczywiście, możesz iść- powiedziała ciocia. Wstałam od stołu i skierowałam się do swojego pokoju. Zamykając drzwi zdołałam jeszcze usłyszeć jak wujek mówił z troską do cioci
-ani trochę nie popieram jej decyzji. Nie jest jeszcze w pełni zdrowa, ma za sobą poważny wypadek. Powinna zostać w domu....
Więcej nie słyszałam gdyż zamknęłam za sobą drzwi. Kochany wujek...-pomyślałam.- tak się o mnie martwi jakbym była jego córką. Jednak nic nie było w stanie cofnąć mojej decyzji. Jeśli sobie nie poradzę rzucę studia- tym samym przekreśliłabym szansę realizacji swojego największego marzenia....
Posmutniałam na samą myśl o takiej możliwości. Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk przychodzącego sms'a. Bezwiednie spojrzałam na telefon. To był Krystian.

"Hej koleżanko, jak się czujesz? Chcę zapytać czy dalej trzymasz się swojej absurdalnej decyzji i wracasz do nas w poniedziałek???"

Absurdalnej..... żebyś ty wiedział co przyczyniło się do mojej decyzji..- pomyślałam i zaczęłam mu odpisywać.

"Hej kolego ;) nie, nie zmieniłam zdania. Widzimy się w poniedziałek :)"
Nie czekałam długo, już po chwili przysłał odpowiedź.

"Uparta bestia z Ciebie ;P skoro nie masz zamiaru zmienić zdania chciałbym zaproponować ci darmowe dojazdy na uczelnię i do domu. Przemieszczanie się o kulach publicznymi środkami komunikacji miejskiej raczej nie będzie dla Ciebie komfortowym rozwiązaniem."

Nie mogłam uwierzyć w to co przeczytałam. Nie sądziłam że mam wokół siebie tyle osób którym zależy na moim bezpieczenstwie.

"To bardzo miłe z twojej strony, jednak nie chciałabym być dla Ciebie kulą u nogi. Nie chcę stwarzać problemu. Jakoś sobie poradzę" wysłałam tego sms'a i nie zdążyłam odłożyć telefonu a już miałam od niego odpowiedź
"Ana! Nie denerwuj mnie! Jaką kulą u nogi?! Zaproponowałem Ci pomoc bo chciałem a nie dlatego że ktoś mi kazał. Przecież i tak przejeżdżam koło domu twojego wujostwa."
Czytając tą wiadomość dało się wyczuć jego poirytowanie i złość. Postanowiłam załagodzić sytuację i odpisać

"Dobrze, już dobrze. Niech Ci będzie. W sumie to masz rację twoja pomoc będzie dla mnie nieoceniona. ALE co miesiąc będę dorzucać ci się do paliwa! I bez protestów bo nie ustąpię, nie chcę być pasażerem na gapę."

"Ok. Niech Ci będzie. Cieszę się że udało mi się ciebie przekonać do przyjęcia mojej pomocy :) w takim razie do zobaczenia w poniedziałek. Będę o 7:30 po Ciebie ;) "

"Krystian, jestem Ci naprawdę wdzięczna. Dziękuję... do zobaczenia. Pa ;)"

Tym sms-em zakończyliśmy naszą rozmowę. Kilka kolejnych dni przeminęło nawet nie wiem kiedy.  Jutro już poniedziałek... Z jednej strony nie mogłam się doczekać powrotu na uczelnię ale z drugiej bałam się.. Strasznie się bałam zajęć z Patrykiem. Nie wiedziałam czy będę potrafiła patrzeć na niego tylko jak na wykładowcę, którym przecież był. Postaram się skupić na nauce a nie na tym co kiedyś zaszło między nami.

Podziękowania

Kochani. To już koniec historii Angeliki i Krystiana. Mam nadzieję, że będziecie ją długo wspominać. Dziękuję za to, że  tak cierpliwie i wi...