niedziela, 26 sierpnia 2018

STUDENCKA LOVE CZ. 13

Weekend minął jakoś tak szybko. W sobotę spędziłam miły dzień z rodzicami, ciocią, wujkiem i Weroniką. W niedzielę zaś pożegnałam rodziców. Niestety musieli wracać do Sopotu. Dziś jest ten dzień kiedy to ma przyjść do mnie wykładowca. Przygotowałam więc długopis i zeszyt do sporządzania notatek. Uprzątnęłam też trochę pokój, bo zrobił się tu lekki bałagan. Na biurku położyłam plik skserowanych notatek od Dominiki, aby nie pomyślał że jestem do tyłu z materiałem. O godzinie 11:00 zadzwonił dzwonek do drzwi. Słyszałam jak ciocia otwiera i mówi:
-Dzień dobry panu. Pan zapewne do mojej siostrzenicy na wykłady?
-Dzień dobry. Zgadza się, ja do Angeliki Tomaszewskiej.
- proszę, już pana do niej zaprowadzę. Po wypadku jest jeszcze obolała, nie chcę jej wołać na dół.
- oczywiście. To zrozumiałe.
Usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi i kroki na schodach. Po chwili rozległo się pukanie.
-proszę! - odpowiedziałam
Drzwi się otworzyły a ja zamarłam. Jakby poraził mnie prąd.. ciocia chyba to zauważyła bo zapytała
-wszystko w porządku kochanie?
-tak, tak.- otrząsnęłam się.
- w takim razie zostawiam was samych i już nie przeszkadzam.
-dziękuję ciociu.
Zamknęła za sobą drzwi a ja nie mogłam wydusić z siebie słowa. Patrzyłam oniemiała lecz w końcu udało mi się wyrzucić z siebie:
-co ty tu robisz?!!
-Angelika pozwól mi chociaż przeprosić- powiedział skruszonym głosem Patryk
- ty łajdaku. Przez Ciebie omal nie umarłam. -z trudem tłumiłam krzyk ale nie chciałam żeby ciocia przybiegła.
-nawet nie wiesz jak się bałem tego dnia. Resuscytowałem Cię do przyjazdu karetki...
-wiem. Weronika mi powiedziała- przerwałam  mu.- nie rób z siebie bohatera! W ogóle w co ty pogrywasz?! Będziesz mnie teraz nachodził bo nie daje ci spokoju poczucie winy?!!
-nie nachodzę Cię. To że tu jestem to akurat zbieg okoliczności.
-jasne. Takim samym ZBIEGIEM OKOLICZNOŚCI okazałeś się być moim wykładowcą! Panie FOTOGRAFIE- narastała we mnie złość.
- wiem. Powinienem był ci powiedzieć prawdę, ale strasznie mi się spodobałaś wtedy w tym klubie. Rozmowa z tobą była inna niż z większością kobiet. Mimo młodego wieku odpowiadałaś bardzo rozsądnie i dojrzale...
-przestań już bredzić!
-mówię jak było. Pozwól mi skończyć. Kiedy powiedziałaś że wybrałaś psychologię wystraszyłem się..
- niby czego?!
-tego że jak powiem ci prawdę to już się więcej nie zobaczymy, poza uczelnią.
-ma pan rację. Nie zobaczymy się już poza wykładami.
-Angelika, ja wiem że masz do mnie żal. Nie chciałem Cię skrzywdzić. Przepraszam.
-ale zrobiłeś to. Okazałeś się większym dupkiem niż mój były- Do oczu napłynęły mi łzy i zaczęły spływać po policzkach, jedna za drugą..
-błagam, nie płacz. Wybacz mi.
-nigdy ci nie wybaczę.. poproszę o zmianę wykładowcy do nauczania w domu.
-nie wiem czy któryś się zgodzi. Większość raczej nie zaprząta sobie głowy osobami po wypadku.
- w takim razie wrócę na uczelnię wcześniej niż jest mi to zalecone. Nie mam zamiaru spędzać z Tobą więcej czasu niż jest to rozpisanie w planie zajęć.
-nie powinnaś się przemęczać. Nigdy mi nie wybaczysz?
-NIGDY. Żegnam pana- wskazałam na drzwi.
-naprawdę nauczanie indywidualne nie jest dla mnie problemem.
-ALE DLA MNIE JEST! Wyjdź już- powiedziałam przez łzy- wolę zrezygnować ze studiów niż uczyć się z tobą.
-nie mów tak, przecież to jest twoje marzenie.
-nie, nie. To BYŁO moje marzenie dopóki nie pojawiłeś się w moim życiu.
-ale..
- żegnam! -otworzyłam drzwi i kazałam mu wyjść
-w takim razie do widzenia. Przepraszam.
Wyszedł a ja zamknęłam za nim drzwi i w głębi ducha przeklinałam dzień w którym go poznałam. Po chwili do pokoju przyszła ciocia.
-już po wykładach? Szybko.
-tak. Źle się poczułam. Postanowiłam wrócić na uczelnię.
-ależ kochanie, to bardzo nierozsądne z twojej strony.
- nie przypadł mi do gustu ten wykładowca. Wolę uczyć się na uczelni.
-zrobisz jak zechcesz, aczkolwiek nie pochwalam twojej decyzji. Przyniosę ci za chwilę obiad.
- dziękuję
Wyszła z pokoju i znów zostałam sama. Mogłam spokojnie porozmyślać.

STUDENCKA LOVE CZ. 12

Leżąc w szpitalu miałam dużo czasu na przemyślenia. Byłam załamana bo 5 tygodni studiów za mną a ja nie byłam na żadnych wykładach. Na szczęście Dominika zdeklarowała się udostępnić mi notatki a Krystian odpowiedzieć na wszystkie pytania jeśli nie będę czegoś rozumieć. Dobrze że zdążyłam ich poznać, dzięki nim cały czas miałam dostęp do materiałów z wykładów i uczyłam się na bieżąco. W szpitalu każdy dzień wyglądał tak samo. Rano obchód lekarzy, w południe wizyta fizjoterapeuty który mnie rehabilituje, popołudniu odwiedziny, wieczorem obchód i tak w kółko. Odwiedziła mnie też policja, pytali o przebieg wypadku, czy zostałam wepchnięta, typowe rutynowe przesłuchanie. Poinformowali mnie też że Patryk zadeklarował się zapłacić mi odszkodowanie. Marzyłam o tym żeby być już w domu. Kiedy nikogo u mnie nie było umierałam z nudów. Nawet nie miałam możliwości wysłać sms-a czy zadzwonić, bo mój telefon rozwalił się w czasie wypadku. Na jedno dobrze. Przynajmniej Patryk nie dzwoni i nie dręczy mnie. Na szczęście czas mojego pobytu na oddziale dobiega końca. Dziś wracam do domu, czeka mnie jeszcze rehabilitacja więc jeszcze nie wrócę na uczelnię, ale tata powiedział że załatwił mi nauczanie w domu.
-dzień dobry córeczko- tata wyrwał mnie z zamyślenia
-dzień dobry tato
-jak się czujesz? Dziś w końcu wracasz do domu. Szczęśliwa?
-o tak, bardzo. W końcu będę mieć z kim pogadać.
-bez dwóch zdań. Weronika już na Ciebie czeka. Idę po wypis, zaraz wracam.
-dobrze, poczekam tutaj.
Tata wyszedł a ja jeszcze raz sprawdziłam czy spakowałam wszystkie swoje rzeczy. Za oknem panuje ponura aura.- Jakby nie było to mamy już połowę listopada.- niebo pokrywa warstwa chmur, krople deszczu spływają po szybach szpitalnych okien a wiatr zrywa z drzew resztki liści. Patrząc na ten widok człowieka dopada nostalgia...
-już jestem. Spakowana?
-tak tato- odpowiedziałam
-super, pomogę Ci się ubrać. Mama kupiła ci rozmiar większą kurtkę żebyś nie miała problemu z założeniem jej.
-dziękuję- uśmiechnęłam się.
Ubrać cokolwiek po złamaniu żeber to naprawdę jest wyczyn. Głębszy wdech sprawia ból, a co dopiero ruchy w obrębie tułowia.. Na szczęście z pomocą taty poszło sprawnie, szybko i prawie bezboleśnie. Przed opuszczeniem szpitala pożegnałam się z personelem szpitala, który opiekował się mną przez cały okres mojego pobytu na oddziale. Im wszystkim zawdzięczałam to że żyję. Jadąc samochodem do domu cioci i wujka zamieniłam z tatą kilka zdań. Nie miałam ochoty na rozmowę. Cały czas miałam w głowie tylko jedno. Jak ja przetrwam studia?? W domu wszyscy powitali mnie bardzo ciepło, nie brakowało też łez wzruszenia. Każdy był bardzo poruszony wypadkiem.
-witaj w domu kochanie -powitała mnie ciocia
-dobrze was widzieć ciociu.
-jak się czujesz kaskaderko?- zapytał wujek.
-dziękuje, nie najgorzej.
-wykorzystaj nadchodzący weekend na solidny odpoczynek bo w poniedziałek przyjdzie do ciebie wykładowca przedstawić ci aktualny materiał omawiany na wykładach.- poinformował mnie tata.
- super, już nie mogę się doczekać. Mam dość bezczynnego leżenia w łóżku.
-kupiliśmy ci nowy telefon bo tamten roztrzaskał się na drobny mak podczas wypadku- powiedział i wręczył mi pudełko.
-rany.. dziękuję tato- byłam zachwycona. W środku znajdował się nowy Huawei P Smart- jest świetny.
-cieszę się że Ci się podoba.
- dziękuję- powiedziałam i pocałowałam go w policzek.
-nie ma za co.
Obiadokolacja minęła nam w miłej atmosferze. W końcu miałam przy sobie bliskie mi osoby w komplecie.
-pójdę już do siebie. Muszę przygotować się na jutrzejsze spotkanie z wykładowcą
-zaprowadzę Cię- wujek wstał i wziął mnie pod rękę.
Powoli, małymi kroczkami wyszliśmy na piętro i dotarłam do swojego pokoju. Usiadłam na krześle przy biurku a wujek poszedł na dół. Po około 10. minutach przyszła Weronika
-jak się czujesz?- zapytała
-dobrze ale....
- co ale?
-mam jakieś złe przeczucie co do poniedziałku...
- to znaczy?
-nie wiem, to takie dziwne uczucie od środka. Nie potrafię ci tego wyjaśnić.
- to na pewno stres związany z powrotem do rzeczywistości, jakby nie było w końcu zacznie ci się, można powiedzieć, normalny tok nauczania
-obyś miała rację...
Jej słowa za bardzo mnie nie przekonały. Ciągle coś nie dawało mi spokoju. Przeczucie że szykuje się jakaś afera męczyło mnie.
- na pewno wszystko będzie dobrze. Niepotrzebnie się zamartwiasz. Pewnie zżera cię obawa że sobie nie poradzisz.
-Weronika, ja nie wiem jak przetrwam te studia.
-normalnie. Zignoruj kretyna i tyle. Zachowuj się tak jakbyś go wcześniej nie znała.
-łatwo ci mówić. Żałuję że nie umarłam..
-przestań pieprzyć od rzeczy!!!-przerwała mi w pół słowa- gadasz takie rzeczy. A pomyślałaś choć przez chwilę ja czuliby się twoi rodzice?! Jak JA BYM SIĘ CZUŁA?!!!!
-przepraszam. Masz rację, o tym nie pomyślałam.
- no to przestań już się zadręczać. Żyj swoim życiem. Dla siebie, nie dla kogoś kto nie jest wart twoich łez.
-ok. Proszę odpuść już. Nie mam jeszcze na tyle siły żeby roztrząsać tą sprawę.
-dobrze, już ci daję spokój. Idę na dół, idziesz ze mną?
- nie, dzięki. Przejrzę notatki. Chcę być przygotowana na poniedziałek.
-ok. Jak chcesz. Na razie.
-Pa.
Wyszła, a ja tak jak powiedziałam wzięłam się za czytanie tego co miałam od Dominiki.

czwartek, 2 sierpnia 2018

STUDENCKA LOVE CZ.11

Pod klubem zjawiłyśmy się 10 minut przed czasem, jednak on już czekał. Widać było że przyjechał prosto z uczelni bo ubrany był elegancko w granatowy garnitur i białą koszulę. Podeszłam do niego i pierwsze co zrobiłam to dałam mu w twarz.
-zasłużyłem.. -podsumował
-ty skończony sukinsynu!!- wrzeszczałam na niego przez łzy i okładałam go pięściami po klatce piersiowej.- jak mogłeś mi to zrobić!!!!!
-Angela posłuchaj..
-nie!! To ty posłuchaj!! Jesteś skończonym dupkiem! Jeszcze większym niż mój były!!!
-Ana..
-nie Anuj mi tu!! -nie dawałam mu dojść do słowa- nienawidzę cię!!! Niech cię piekło pochłonie! Ufałam ci a ty bezczelnie wykorzystałeś moją naiwność!! Dlatego tak wypytywałeś o moje studia i zmieszałeś się na wiadomość że wybrałam psychologię! Kim ty do cholery jesteś?!!!!! Wcisnąłeś mi historyjkę o jakimś pieprzonym fotografie!! -płakałam i wyrzucałam z siebie całą złość.
-kotek posłuchaj..
-nie mów tak do mnie!! Nie jestem twoim kotkiem, nie byłam i NIGDY NIE BĘDĘ!!
-proszę, wysłuchaj mnie!
-już się dość nasłuchałam! Przyszłam tylko powiedzieć żebyś się ode mnie odczepił. Nie chcę Cię znać!-odwróciłam się żeby odejść, wtedy on złapał mnie za rękę.- puszczaj! -Wyrwałam się i w jednej chwili wszystko pociemniało. Obudziłam się w szpitalu. Podłączona do aparatury i kroplówek. Przy łóżku siedziała moja mama. Kiedy zobaczyła że otwieram oczy krzyknęła poruszona:
-Boże! Dziękuję!- rozpłakała się.
- mamo, co się stało? Czemu płaczesz? Co ja tu robię?- byłam zdezorientowana, nic nie pamiętałam prócz kłótni z Patrykiem.
-Angelika, nic nie pamiętasz? Wbiegłaś pod samochód. Lekarze resuscytowali cię 30 minut. Miałaś obrzęk mózgu, dlatego 3 tygodnie utrzymywali cię w śpiączce farmakologicznej. Do tego krwotok wewnętrzny i złamane 2 żebra. Dziecko kochane, to cud że żyjesz- płakała a ja nie mogłam uwierzyć w to co słyszę. Analizowałam przebieg wydarzeń tamtego feralnego dnia. Pamiętałam że naskoczyłam na niego dość ostro. Krzyczałam, płakałam i byłam wściekła. Zastanawiałam się w którym momencie wbiegłam pod ten cholerny samochód?! I przypomniałam sobie. Patryk mnie chwycił za rękę a ja się mu wyrwałam, wtedy wbiegłam na drogę...
-mamo... mogę porozmawiać z Weroniką?- przypomniałam sobie że była wtedy ze mną.
-oczywiście, już do niej zadzwonię- wyszła na korytarz aby wykonać telefon.-Weronika zaraz przyjedzie. Idę po lekarza.
Wyszła a ja leżałam i rozmyślałam nad tym co zaszło. Wszystko wokół wirowało, chyba te kroplówki na wybudzenie ze śpiączki mają takie działanie.. przyszła mama a z nią starszy mężczyzna, szczupły, średniego wzrostu z siwiejącymi włosami.
-dzień dobry Angeliko, nazywam się Piotr Kowal, jestem ordynatorem szpitala. Witamy z powrotem. Cieszę się że w końcu jesteś tu z nami przytomna.
-dzień dobry Panie doktorze. Ja również bardzo się cieszę.
-jak się czujesz?
-poza tym że cały świat wiruje, wszystko jest za mgłą i boli mnie klatka piersiowa to całkiem nieźle.
-zawroty głowy i problemy ze wzrokiem ustąpią w ciągu najbliższych 48. godzin. To normalny objaw po urazowym obrzęku mózgu. A żebra.. no cóż miałaś złamania z przemieszczeniem, musieliśmy działać operacyjnie. Kilka tygodni będą boleć.- odpowiedział.
-dzień dobry- do sali weszła Weronika.
-dzień dobry. Widzę że dobre wieści szybko się rozchodzą i jest już pierwszy gość- powiedział ordynator.
-mogę porozmawiać z kuzynką? - zapytałam.
-ależ oczywiście, już was zostawiam a ja idę zajrzeć do pozostałych pacjentów.
-dziękuję bardzo Panie doktorze, do widzenia.
-do widzenia.
Wyszedł i zamknął za sobą drzwi, poprosiłam mamę żeby zostawiła nas same bo chcemy porozmawiać. Kiedy już pozbyłyśmy się wszystkich świadków zapytałam Weronikę:
-co się stało???
-Angelika przepraszam! To moja wina. Niepotrzebnie namówiłam cię wtedy na spotkanie z tym idiotą- mówiła skruszona,- nie powinnam była cię zostawiać z nim samej.
-Weronika, to nie twoja wina. Daj sobie spokój...
-jak mam sobie dać spokój! Umierałaś na moich oczach! Patryk cię reanimował do czasu przyjazdu karetki. Później ci ratownicy medyczni.. Boże. W życiu się tak nie bałam! - płakała- jakbym cię tam wtedy nie wyciągnęła......
-TO NIE JEST TWOJA WINA. Zrozum to wreszcie
-ale..- nie pozwoliłam jej dokończyć
-nie ma żadnego ALE. ja nie mam do Ciebie żalu więc i ty się nie obwiniaj- uspokoiłam ją
-nie wybaczyłabym sobie gdybyś umarła..
-ale nie umarłam, nie płacz już. Powiedz co z tym kretynem?
-też się porządnie wystraszył. Podczas gdy ratował ci życie nie przestawał cię przepraszać i błagać o wybaczenie..
-niech spada. Nie chcę go znać. -skomentowałam jej wypowiedź.
-on ciągle o Ciebie pyta. Policja, która wyjaśniała sprawę twojego wypadku, podejrzewała go o wepchnięcie cię pod samochód!
Na chwilę zamilkłam.
-przecież to absurd.
-tak, na jego szczęście owa ulica ma monitoring.
- to dobrze że nie miał niepotrzebnych problemów..
-dobrze? Myślałam że go nienawidzisz i życzysz wszystkiego co najgorsze.
-bo nienawidzę. Ale chciał nie chciał uratował mi życie...
-proponuję nie drążyć tematu póki co. Dopiero cię wybudzili, nie powinnaś się denerwować.
-Zostawisz mnie samą? Chciałabym dojść do siebie.
-jasne, odpoczywaj. Cieszę się że już cię wybudzili
-ja też się cieszę. Do zobaczenia-pożegnałam się z nią

Podziękowania

Kochani. To już koniec historii Angeliki i Krystiana. Mam nadzieję, że będziecie ją długo wspominać. Dziękuję za to, że  tak cierpliwie i wi...