czwartek, 15 lipca 2021

STUDENCKA LOVE CZ. 34

- Obiecałeś.- powiedziałam oskarżycielsko gdy tylko weszliśmy do mieszkania.- Obiecałeś że dasz spokój!

- Wiem. Przepraszam...

- To tyle są  warte twoje obietnice? Tyle warte są Twoje deklaracje?!!!- krzyczałam, z trudem powstrzymując się od płaczu.

- Angelika, skarbie..

- Przestań! - huknęłam a z oczu spłynęły  łzy. 

Usiadłam na kanapie i ukryłam twarz w dłoniach. Nie chciałam na niego patrzeć. Czułam  się  zawiedziona, oszukana i rozczarowana. Płakałam cicho, gdy nagle poczułam, że wsparł swoją głowę  na moich kolanach. Opuściłam ręce i wtedy spostrzegłam, że  klęczy przede mną. Wyglądał na przygnębionego i zagubionego.

- Przepraszam... Przysięgam, że  nigdy nie miałem zamiaru cię  skrzywdzić. - dotknął delikatnie zszytego miejsca na mojej twarzy, a jego oczy zaszkliły się. - Czy kiedyś mi to wybaczysz?

Przeczesałam powoli dłonią jego włosy. Widziałam, że naprawdę  jest mu źle  z tym co się dziś wydarzyło. Nie potrafiłam dalej wściekać się  na niego, gdy był  taki przygnębiony. Mimo że sama byłam  w podłym nastroju, pragnęłam  go pocieszyć. Chciałam  żeby  z jego oczu zniknęło  to poczucie winy.

- Nie potrafię się na ciebie długo złościć.- powiedziałam gładząc pocieszająco, jego policzek, pokryty kilkudniowym zarostem.- Ale nie oznacza to, że nie jestem zawiedziona.- dodałam  smutno 

- Wiem. I właśnie dlatego jest mi tak źle. Zawiodłem cię a na dodatek te szwy... - przerwał w pół słowa, ale zaraz kontynuował.- nigdy nie uderzyłem  kobiety. Strasznie mi wstyd. Przepraszam.

- Mam nadzieję, że więcej się  to nie powtórzy. A co do liściku... Myślisz że spotkałabym się  z nim bez  twojej wiedzy? Chciałam Ci o wszystkim powiedzieć, ale.... nie zdążyłam- dodałam niemal szeptem. 

Naszą rozmowę przerwał sygnał wiadomości, dochodzący z mojego smartphone'a. Kątem oka dostrzegłam że  to Patryk.

- Mogę? -

- To on? - zapytał nadwyraz spokojnie.

- Tak.

- Odbierz. Za chwilę przyjdę.

Po tych słowach wstał  i wyszedł zostawiając mnie samą  z telefonem  w ręku. Odblokowałam go szybko i weszłam w folder z wiadomościami. Patryk napisał:

"Angelika, jak się  czujesz? Mam nadzieję, że nie stało ci się nic poważnego. Błagam odpisz."

Rozejrzałam  się  czy Krystian nie wraca i odpisałam mu naprędce.

"Przeżyję, to tylko kilka szwów. Bardziej martwi mnie fakt, że  dwóch dorosłych  facetów  zachowało  się  dziś  jak skończone gówniarze" 

Wysłałam odpowiedź a chwilę później wrócił mój  chłopak. Przyglądał mi się uważnie milcząc,  jakby nie wiedział co powiedzieć. Krążył chwilę po salonie w tę i we w tę, aż w końcu podszedł do mnie i bez słowa wziął na ręce. Byłam wyczerpana psychicznie więc o nic nie pytając, po prostu wtuliłam się w jego tors. Nie przerywając  ciszy między nami, zaniósł mnie do sypialni, a tam ułożył wygodnie na łóżku. Odgarnął mi z twarzy włosy i ledwie muskając opuszkami palców skórę policzka, gdzie powstał szpecący mnie siniak, złożył  na nim delikatny pocałunek. Wciąż się obwiniał za to co mnie spotkało. Było  to widać gołym okiem.

- Odpocznij. Posiedzę przy tobie.

- Wolałabym żebyś położył się ze mną.- powiedziałam sugestywnie poklepując dłonią miejsce obok mnie.- Nie zasnę sama po tym co się dzisiaj stało.

Krystian nic nie odpowiedział, tylko rozebrał się  z koszulki i położył  obok. Przyciągnął  mnie do siebie i przytulił  mocno. Błądził  rękami w moich  włosach, głaszcząc mnie po głowie i sprawiając  że powoli zaczęło  schodzić ze mnie napięcie. Wtuliłam twarz w jego pierś i wciągnęłam  w nozdrza zapach perfum mojego  chłopaka, które tak uwielbiałam. Zaczęłam przysypiać ale co jakiś czas wstrząsał mną dreszcz. Nie potrafiłam nad tym zapanować tak samo jak nad obrazami, które  przewijały  się  w mojej  głowie  gdy tylko zamykałam oczy. Mój umysł, jak na złość podsuwał mi obrazy dzisiejszej awantury. Zawsze byłam wrażliwa i przeżywałam głęboko wszelkie dramaty i niepowodzenia. W pewnym momencie, odniosłam wrażenie jakby ktoś dotykał mojej skóry na brzuchu. Otworzyłam szeroko oczy, leżałam na boku z podkurczonymi nogami. Krystian leżał  za mną i obejmował  mnie w talii..... a jego ręka skryta była pod moją  koszulką, i wędrowała  w górę. Nerwowo obróciłam się na plecy i wbijając w niego spanikowane spojrzenie zapytałam:

- Co robisz?!

- Odwracam twoją  uwagę od tego co się dziś wydarzyło.- Powiedział uśmiechając się lubieżnie.- Przytulanie nie przerwało twoich dreszczy spowodowanych lękiem. Pewnie znowu dręczyły cię koszmary. A ja chcę żebyś śniła o mnie tylko w przyjemny sposób.- 

To powiedziawszy ścisnął z wyczuciem moją pierś. Przyjemne uczucie, które rozlało  się  po moim ciele wyrwało z mojego gardła jęk rozkoszy. Widząc, moją  reakcję nie zaprzestawał słodkich tortur. Wsunął mi rękę pod plecy i jednym sprawnym ruchem odpiął stanik. Zaskoczona tym, popatrzyłam na niego szeroko otwartymi  oczami. Krystian nic nie powiedział tylko wciąż  się  uśmiechał w ten prowokacyjny sposób. Gdy już ułatwił sobie zadanie, skierował  dłoń  do drugiej piersi ale wtedy ogarnęła  mnie panika, wywołana tym, jak dla mnie szybkim tempem. Zdałam sobie sprawę  z tego, że przecież  ja nigdy nie spałam  z facetem. O sprawach łóżkowych nie wiedziałam, zupełnie nic. Szybko odepchnęłam jego rękę i nerwowo wygładziłam bluzkę, wprawiając go tym w konsternację.

- O co chodzi?- zapytał marszcząc brwi i bacznie mi się przyglądając.

- Ja.. Nie... Ja nigdy...- jąkałam się nie mogąc poprawnie złożyć zdania.

- Wiem. - Przerwał mi.- nie bój się. Nie zrobię niczego na co nie byłabyś  gotowa.

Po tych słowach połączył  nasze usta w namiętnym  pocałunku, odbierając mi możliwość zgłoszenia jakichkolwiek wątpliwości. Wykorzystując brak oporu  z mojej strony, zaczął  ponownie masować moje piersi, od czasu do czasu ściskając  mocniej sutki. Za każdym  razem gdy to robił  moje plecy wyginały się w łuk, a w podbrzuszu wzbierało  przyjemne ciepło. Nie potrafiłam zapanować  nad swoim ciałem by ukryć rozkosz jaką  sprawiał  mi jego dotyk. Na chwilę zaprzestał pieszczot tylko po to żeby pozbawić mnie bluzki, którą  miałam na sobie. Rzucił ją  na podłogę  wraz z biustonoszem. Cała drżałam, ale tym razem nie ze strachu. Wstrząsały mną  dreszcze podniecenia. Było  to przyjemne ale i za razem frustrujące uczucie. Ułożył  mnie z powrotem na poduszkach znowu całując zachłannie, uważając  przy tym na szwy. Błądził  rękami po całym moim ciele, aż dotarł do miejsca gdzie znajdował się  guzik od spodni. Rozpiął go bez najmniejszego problemu po czym zsunął mi spodnie z bioder. Dotarło do mnie że  tracę  kontrolę, poruszyłam się  nerwowo, chcąc podciągnąć  spodnie na swoje miejsce. Krystian jednak powstrzymał mnie, przytrzymując moją  rękę  w nadgarstku. 

- Ufasz mi?- zapytał.

- Tak.- wydyszałam nie do końca pewna tego z czym miałoby się  wiązać to zaufanie. 

- Dobrze. Nie zrobię ci krzywdy.

Wpił swoje usta w moją szyję sprawiając  tym, że budzące się na dole pożądanie zapłonęło niczym ogień. Wyczuwając, że jest mi przyjemnie wsunął rękę za materiał  moich koronkowych majtek. Delikatnie musnął palcami najwrażliwszy punkt mojego ciała, a ja niemal eksplodowałam z przyjemności. Wtuliłam twarz w jego ciało zaciskając powieki, jednocześnie wbijając paznokcie w plecy Krystiana. Tak jakby miało mi to pomóc w zapanowaniu nad moim ciałem. Pocierał rytmicznie dłonią w górę  i w dół z każdym ruchem schodząc  coraz niżej. Wzdrygnęłam się gdy wsunął  palec  między moje płatki. 

- Ciii...- uspokoił mnie i kontynuował swoje tortury.- Jesteś taka mokra..- Dodał wsuwając  we mnie opuszek swojego palca, przez co całkowicie się spięłam. 

Chciałam usiąść, ale powstrzymał mnie. Co było  ze mną nie tak? Przecież kilka dni temu chciałam  to zrobić. Chciałam się mu oddać a teraz paraliżował mnie strach.

- Uspokój się.- szepnął mi zmysłowo do ucha, wciąż pieszcząc łechtaczkę.

Wzięłam głęboki wdech zaskoczona tym nieznanym mi do tej pory doznaniem.

- Właśnie  tak. Rozluźnij się, nie chcę zrobić ci krzywdy. 

Przyjemne uczucie przybierało na sile. Zacisnęłam ręce na pościeli, podkurczyłam palce u stóp a z mojego gardła wydobył  się jęk. Byłam już  tak nakręcona, że pragnęłam więcej. Krystian chyba to wyczuł bo właśnie w tej chwili włożył  we mnie palec.  Wsuwał go i wysuwał z wyczuciem. Poczułam chwilowy dyskomfort gdy dołączył drugi palec. Wstrzymałam powietrze i zacisnęłam  zęby by nie jęknąć z tego rozpierającego bólu. Krystian widząc grymas na mojej twarzy szybko się  wycofał.

-Boli? Przepraszam.- powiedział przejęty.

- Nie przestawaj.- prosiłam

Posłał mi swój łobuzerski uśmiech i wrócił do pieszczot. W połączeniu z pocałunkami, które składał na mojej szyi czułam się jakbym miała eksplodować a osiągając  szczyt rozkoszy miałam wrażenie, że rozpadłam się  na milion kawałków.

- Wystarczy. Miałaś odpocząć.- oznajmił czule lecz stanowczo.

Przyciągnął mnie do siebie a następnie okrył pościelą. Byłam wykończona mieszaniną doznań, szybko zasnęłam uśpiona ciepłem jego ciała i czułym głaskaniem włosów.


piątek, 2 lipca 2021

STUDENCKA LOVE CZ. 33

Kilka dni po nowym roku nadszedł dzień, kiedy miałam zgłosić się na rehabilitację. Tego dnia obudziłam się z niesamowitym powerem do działania. Czułam się zdenerwowana, podekscytowana ale zarazem zdeterminowana i pełna nadziei. Wyobrażałam sobie, jak za jakiś czas idę na spacer z Krystianem i po prostu trzymamy się przy tym za ręce. Teraz jest to niemożliwe, przez kule bez których nie jestem w stanie się przemieszczać. Podczas śniadania uśmiech nie schodził mi z twarzy. Dzięki wsparciu Krystiana uwierzyłam, że wszystko będzie dobrze.

- Lubię kiedy masz taki dobry humor. - Powiedział przerywając ciszę między nami.
- Cieszę się z powodu tej rehabilitacji. Napawa mnie ona ogromną nadzieją.- odpowiedziałam radośnie.
- Od początku mówiłem, że nie zostawię cię bez pomocy.

Delikatnie ujął moją twarz w swoje dłonie po czym pocałował mnie namiętnie i zachłannie. Rozpływałam się  za każdym razem, gdy to robił. Jęknęłam cicho a on w tym momencie przerwał pocałunek.

- Wystarczy.- oznajmił z szelmowskim uśmiechem.- Wychodzimy.

- To było podłe.- rzuciłam  udając  obrażoną i skierowałam się  do wyjścia. Słyszałam  jak parsknął śmiechem.

Szybko dotarliśmy na miejsce. W szatni przebrałam się w T-shirt i szorty, po czym skierowałam się do gabinetu. Po zmierzeniu ciśnienia i przeprowadzonym krótkim wywiadzie, pan Andrzej poprosił  bym położyła  się  na łóżku. Po około  trzydziestominutowym masażu  nóg, przeszedł  do ćwiczeń w których mi pomagał. Kilka razy usłyszałam od niego mobilizujące "świetnie ci idzie" i "dasz sobie radę". Dowiedziałam  się  też skąd wzięła  się  nazwa jego gabinetu. 

- litery PNN to skrót od słów  Hipokratesa "Primum non nocere", co oznacza "po pierwsze nie szkodzić". - wyjaśnił.- jest to jedna z naczelnych zasad w etyce medycznej. 

- Mówi Pan to z ogromną dumą. - zauważyłam.

- Bo tak jest. Wszystko co udało mi się  osiągnąć zawdzięczam ciężkiej  pracy. O marzenia trzeba walczyć.  Nadają  one sens naszemu życiu. Człowiek powinien  stawiać sobie cele i nie bać  się  mierzyć  wysoko.

- Piękne słowa. - powiedziałam  uśmiechając się lekko.

- Dziękuję. - odwzajemnił uśmiech.- Nie będę  cię więcej  męczył. Na dziś  wystarczy. Przyjdź  za dwa dni. - powiedział wpisując  informacje z dzisiejszej wizyty w komputer. 

W tym samym momencie do gabinetu wszedł  Krystian. Uśmiechnął  się  na nasz widok, podszedł  do mnie i po złożeniu  czułego  pocałunku na moim policzku skierował pytanie do swojego ojca.

- Jak wam poszło? Ćwiczyliście dwie godziny, dałeś  jej niezły  wycisk jak na pierwszy raz.

- Angelika to silna kobieta. Świetnie poradziła  sobie z wszystkimi ćwiczeniami.- odpowiedział Pan Andrzej. - jest duża  szansa, że  postawimy ją na nogi szybciej niż  zakładałem.

- Słyszałaś skarbie?!- Niemal krzyknął z podekscytowania.- mówiłem że mój  tata  ci pomoże.

- Słyszałam, ale to nie zmienia faktu, że  dużo  ciężkiej  pracy przede mną. -skomentowałam najspokojniej jak tylko mogłam by nieco ostudzić  jego emocje.

- Możecie już wracać. - przerwał  nam tata Krystiana.- odpocznij i widzimy się  pojutrze.- Dodał z uśmiechem.  

Wychodząc z gabinetu, wpadliśmy na Tobiasza. Zlustrował nas wzrokiem po czym uśmiechnął się i zaproponował byśmy wieczorem wyszli gdzieś we trójkę. Krystian popatrzył na mnie, jakby oczekiwał, że  to ja podejmę  decyzję  ale ja nie chciałam tego robić. Nie chciałam  by Krystian czuł  się  przeze mnie w jakiś sposób ograniczany.

- Sorry stary, ale dziś  odpada. -powiedział a ja odetchnęłam z ulgą. - Angelika jest zbyt zmęczona po rehabilitacji. Nie chcę  jej forsować- to powiedziawszy mrugnął do mnie ukradkiem.

- No tak, racja. To może jutro?- Nie dawał za wygraną.

- Zobaczymy. Jesteśmy w kontakcie.

 Krystian zbył go najdelikatniej jak potrafił po czym poszliśmy do windy. Gdy drzwi się  zamknęły i zostaliśmy sami stanęłam przed nim i powiedziałam cmokając go w policzek

- Dziękuję

- Daj spokój mała.- odparł przytulając mnie do siebie.- Przecież widzę że to wyjście nie byłoby ci na rękę.

- To prawda, ale.... nie chcę  odcinać  cię od przyjaciół.

- Po pierwsze, ty jesteś dla mnie najważniejsza, po drugie nie ma żadnego  ALE.

- A po trzecie? - zażartowałam

- Kocham cię i będę chronić- to powiedziawszy pocałował mnie gorąco i namiętnie. 

Nie wiele myśląc odwzajemniłam ten pocałunek, nasze języki zdawały się kroczyć w tańcu  pożądania. Zastanawiało mnie jak długo jeszcze,  Krystian zdoła się powstrzymywać. Przecież to napięcie między nami było  aż namacalne. Gdy mnie dotykał, czułam jakby sypały się ze mnie iskry. Nasz pocałunek przerwały otwierające się drzwi windy. Czułam że się  zarumieniłam, a Krystiana tu sytuacja wydawała się  bawić.

- kiedyś przelecę cię w tej windzie.- szepnął mi do ucha, czym sprawił że zaczerwieniłam się  jeszcze bardziej. Jednocześnie poczułam w podbrzuszu dziwne ciepło. Podniecenie?

Wyparłam tę myśl z głowy i wypuściłam głośno  wstrzymywane powietrze. Spojrzałam na Krystiana a wyraz jego twarzy świadczył  o tym że  jest z siebie niezwykle zadowolony. Uśmiechał się lubieżnie ukazując  przy tym te swoje cudne dołeczki. Przyspieszyłam nieco kroku, by przerwać tą niezręczną sytuację i skierowałam się w stronę samochodu. Krystian dotrzymywał mi kroku, asekurując za każdym razem gdy kule ślizgały mi się na oblodzonej kostce. Był  niczym mój anioł stróż, który otaczał mnie swoimi skrzydłami troski i bezpieczeństwa.

Gdy dotarliśmy do samochodu, pomógł mi do niego wsiąść, a po chwili byliśmy już pod mieszkaniem. Humor wciąż mi dopisywał, więc korzystając z przypływu energii, postanowiłam przygotować obiad. Znałam na pamięć  przepis mojej mamy na jej pyszną lasagne bolognese. Znalazłam w kuchni wszystkie potrzebne  składniki i przystąpiłam do gotowania. Kiedy podsmażałam mięso doprawione mieszanką  aromatycznych ziół do kuchni wszedł mój chłopak. Zaszedł mnie od tyłu, wyjął z mojej dłoni łyżkę którą mieszałam  farsz i skosztował  go.

- Pyszny.- powiedział  nabierając kolejną porcję i podsuwając mi łyżkę pod usta.- Spróbuj.

Nie musiałam próbować  bo znałam ten smak na pamięć, ale wzięłam odrobinę do ust by farsz nie znalazł się na mojej twarzy. Wyswobodziłam się  z objęć Krystiana żeby móc skończyć gotować. Po około  czterdziestu minutach siedzieliśmy przy wyspie i zajadaliśmy się przygotowanym posiłkiem. Mój  chłopak chwalił  każdy kęs a mnie rozpierała duma z tego, że  trafiłam w jego gust kulinarny. 

- Jutro powrót na uczelnię. Gotowa?- Zapytał  przyglądając  mi się  badawczo.

- Chyba tak.- odpowiedziałam niepewnie. Mój dobry nastrój  prysnął jak bańka mydlana. Wiedziałam, że Patryk mi nie odpuści,  ale bardziej bałam  się  spięć między nim a Krystianem. - Ciekawe jak tam nasze sesje?

- Jestem pewien, że dobrze. Ale nie do tego zmierzam.- powiedział poważnie, lustrując mnie wzrokiem.

- Krystian, proszę  cię. Nie chcę  żadnej afery. - spojrzałam na niego błagalnie.- skup się  na zajęciach  i zignoruj tę sprawę z Patrykiem. Proszę..  

- Dobrze, ale robię  to tylko dla ciebie. Jednak licz się  z tym, że  jeśli  cię  tknie to go zabiję.- ostrzegł.

Nazajutrz wstaliśmy  wcześniej, żeby zdążyć spakować  się  na zajęcia i zjeść  śniadanie przed wyjściem. Choć  Krystian nie poruszał tematu Patryka, napięcie wisiało  w powietrzu. Ja sama bałam się  tej konfrontacji. Od mojego wyjścia ze szpitala Patryk pisał do mnie kilka razy ale wszystkie  wiadomości od razu kasowałam, nawet na nie nie odpisując. Gdy wysiadłam z samochodu pod uczelnią, czułam że  nogi mi się  trzęsą. Nagle Krystian chwycił mnie delikatnie za ramię.

- Jesteś blada jak ściana w dziekanacie. - powiedział przyglądając się mojej twarzy.- Weź  głęboki  oddech.

Odetchnęłam kilka razy, tak jak mi polecił i po chwili poczułam się  lepiej.

- Nie musimy  tam iść.- Dodał

- Jak to nie musimy? - pisnęłam wzburzona.- To studia a nie przedszkole. Nie będę  uciekać z powodu jednego wykładowcy.

- Dobrze. Już  dobrze. Uspokój się.- starał się  mnie opanować.

- Chodźmy już, bo zaraz się spóźnimy.- rzuciłam i ruszyłam  w kierunku wejścia, zgrywając odważną. Tak naprawdę chciałam zawrócić i uciec do mieszkania, ale nie mogłam się  poddać. Musiałam walczyć o swoje marzenie.

Jak na złość  pierwsze  zajęcia były  z NIM. Czułam  na sobie jego wzrok. Gdy położył  na ławce mój  test, który pisaliśmy przed świętami nasze ręce  zetknęły się, kiedy sięgałam po kartkę a ciało  przeszył dreszcz. Szybko zabrałam dłoń i schowałam  pod ławką, spojrzenie skierowałam  w przeciwnym kierunku by na niego nie patrzeć. Mój  wzrok, padł  na Dominikę, która  machała  do mnie rozentuzjazmowana. Odmachałam jej z uśmiechem  by odwrócić uwagę  od Patryka. Dopiero gdy przeszedł  dalej, rozdać testy pozostałym studentom zauważyłam, że do mojej kartki z oceną bardzo dobrą, przyklejona jest mniejsza karteczka a na niej napisane "Porozmawiaj ze mną na przerwie. Proszę... P." Odkleiłam szybko notatkę i zgniotłam ją  nerwowo w rękach. Niby jak miałam  z nim porozmawiać pod czujnym okiem Krystiana? Przecież  oni się  pozabijają. Ta bezsilność mnie dobijała. Wiadomość od Patryka pochłonęła mnie do tego stopnia, że  nawet nie wiem kiedy minęły  zajęcia, a na dodatek nic nie zanotowałam. Będę  musiała odpisać notatki od Dominiki bo jak miałabym się  wytłumaczyć z ich braku mojemu chłopakowi. Chyba  przywołałam  ich myślami  bo właśnie  dostrzegłam, że  oboje idą  w moim kierunku. Przybrałam więc pozę  mówiącą  "wszystko gra, dobrze was widzieć" i czekałam  na rozwój  sytuacji.

- Cześć Angela. - krzyknęła z radością Dominika pochylając  się  nade mną i całując  na powitanie w oba policzki.- Jak się  czujesz? Krystian wspominał o anemii a ty strasznie zbladłaś podczas zajęć. Wszystko okej?

Popatrzyłam z pretensją na Krystiana, który tylko wzruszył  ramionami i odpowiedziałam koleżance. 

- Tak, w porządku. Na zajęciach zrobiło  mi się  trochę  duszno - skłamałam.

- Może wybierzemy się wieczorem do jakiegoś  baru?- zaproponowała Dominika

- Jasne, chętnie się  gdzieś wyrwę. A ty?- zwróciłam się do Krystiana.

- Za tobą pójdę nawet na koniec świata. - odparł całując mnie w czubek głowy. 

- Moja kuzynka polecała mi bar "KAMIKADZE". - zaproponowałam- Gdzieś  w pobliżu  rynku.

- Super! Więc  ustalone. Widzimy  się o dziewiętnastej na miejscu. - powiedziała podekscytowana.- lecę do ubikacji bo za pięć minut koniec przerwy.

Dominika zniknęła w tłumie  studentów, rozmawiających ze sobą na korytarzu. Nagle poczułam, że ktoś  chwyta moją  dłoń, którą bez przerwy trzymałam zaciśniętą w pieść.

- Nie ładnie  kłamać. Wiesz?- Krystian wypowiedział te słowa tak, że  aż  mnie zmroziło. 

Gdy dotarło  do mnie co chce zrobić, cała  krew odpłynęła mi z twarzy. Obrócił moją  dłoń  i próbował  ją  otworzyć. Mimowolnie stawiłam mu opór, ale on to wyczuł i zgromił mnie spojrzeniem. Zwolniłam uścisk i zamknęłam  oczy by nie widzieć  jego reakcji. Słyszałam szelest rozkładanej kartki, a na chwilę  chyba nawet wstrzymałam oddech.

- Wiedziałem.- Prychnął.- No kurwa, wiedziałem! 

Usłyszałam  jak wybiega na korytarz i to momentalnie mnie otrzeźwiło. Już  po chwili dało się  słyszeć  poruszenie wśród  studentów. Poderwałam kule i najszybciej jak mogłam poszłam załagodzić ten spór. Jeśli w ogóle było  to możliwe. Na korytarzu zastałam  szarpiących się  mężczyzn otoczonych grupką gapiów. Przedarłam się  przez tłum i już  chciałam  krzyknąć żeby przestali, ale w tej chwili Krystian wymierzył  cios skierowany w Patryka, który niestety zatrzymał  się  na moim policzku. Zacisnęłam powieki i cicho jęknęłam z bólu. W ustach poczułam metaliczny posmak krwi i już  wiedziałam że nie obejdzie się bez szycia. Dotknęłam drżącą  dłonią  ust, a na palcach odznaczył  się  czerwony ślad.  Spojrzałam na nich obu z wyrzutem, powstrzymując  napływające  do oczu łzy. Obaj stali jak wryci. Nie czekając na ich reakcję, odwróciłam się i skierowałam do łazienki. Słyszałam jak Krystian krzyczy moje imię  ale nie chciałam z nimi teraz rozmawiać. Musiałam  doprowadzić  się  do porządku bo moja biała bluzka była  już  cała  we krwi. Weszłam do łazienki i widok jaki zastałam  w lustrze poważnie mnie zaskoczył. Warga była  mocno rozcięta. Odrzuciłam kule które upadły  z hukiem na wyłożoną płytkami posadzkę i wsparłam  się  rękami o umywalkę. Oderwałam  jedną  dłoń  od zimnej ceramiki, zmoczyłam ją  pod strumieniem lodowatej wody by przemyć  trochę  twarz i złagodzić ból. Przymknęłam oczy i pozwoliłam łzom spłynąć po policzkach. W tym momencie z jednej z kabin wyszła  Dominika. Zbladła gdy mnie zobaczyła i podeszła  szybkim krokiem.

- Chryste. Angelika, co ci się  stało?!- wrzasnęła, w pośpiechu  szukając czegoś  w torebce.

- Nie pytaj. - wyszeptałam krzywiąc  się z ból.

- Trzeba to zszyć.- powiedziała podając mi chusteczkę.- przyłóż  to, zawiozę cię na SOR.

- Dzięki Domi. 

Naszą rozmowę przerwało  pukanie do drzwi łazienki.

- Angelika, skarbie. Nic ci nie jest?- usłyszałam spokojny głos  Krystiana. 

Byłam  na niego wściekła. Nie byłam  jednak w stanie się odezwać, więc  spojrzałam  tylko porozumiewawczo na Dominikę by go spławiła. Od razu zrozumiała o co mi chodzi. Otworzyła drzwi i stanęła wściekła przed moim chłopakiem.

- Chyba pomyliły się  panu drzwi. To damska toaleta.- oznajmiła, po czym zatrzasnęła mu drzwi przed nosem zanim zdążył  cokolwiek powiedzieć. 

Niestety nie zniechęciła  go tym. Wcześniejsze dyskretne pukanie zamieniło  się  w jeden wielki łomot. Dobijał się  do drzwi prosząc  bym wyszła  bo inaczej on tu wejdzie. Zrezygnowana zebrałam się  w sobie i wyszłam  do niego. Wyglądałam strasznie. Rozwalona warga, ubranie całe  zakrwawione, oczy czerwone od płaczu a do tego na policzku zaczął  wychodzić siniak.

- Jezu, kochanie. Ja tak bardzo cię przepraszam. - dobiegł do mnie spanikowany.- Po co tam przyszłaś ty wariatko?- zapytał  głaszcząc spuchnięty policzek. Syknęłam z bólu  gdy dotknął  kciukiem wargi.- Chodź, musi to zobaczyć  lekarz.

- Nie!- warknęłam  na niego.- Nigdzie z tobą  nie jadę.

- Oszalałaś. To musi opatrzyć lekarz.- powtórzył.

- Powiedziałam, że nigdzie nie jadę  Z TOBĄ. Chodź Dominika, pojedziemy na ten SOR.- Zwróciłam  się  do koleżanki.- A ty weź  się zastanów nad swoim postępowaniem. Czy tak zachowuje się  przyszły psycholog? - powiedziałam z żalem po czym minęłyśmy  go w drzwiach i poszłyśmy do samochodu. 

Szpital był dość blisko uczelni, więc szybko dotarłyśmy na miejsce. Niestety Krystian nie odpuścił  i przyjechał za nami. Zanim zainteresował się  mną  jakiś  lekarz minęła  godzina, a w między czasie zużyłam wszystkie  chusteczki jakie miała  przy sobie Dominika. Tak jak przypuszczałam, nie obeszło się bez szycia. Wróciłam do mieszkania bogatsza o cztery szwy. Nasz planowany na wieczór wypad przełożyliśmy  na kolejny dzień.

Podziękowania

Kochani. To już koniec historii Angeliki i Krystiana. Mam nadzieję, że będziecie ją długo wspominać. Dziękuję za to, że  tak cierpliwie i wi...