Dospałam do rana otulona ramionami mojego mężczyzny. Obudziłam się pierwsza, leniwie przetarłam oczy i rozejrzałam się po pokoju. Oprócz łóżka stała tu tylko jedna szafa, komoda i biurko. Pomieszczenie było dość jasne, przez okno wpadały promienie słońca. Ostrożnie wyślizgnęłam się z uścisku Krystiana, uważając by go nie obudzić i wspierając się kulami poszłam obejrzeć mieszkanie. Po wyjściu z pokoju otwarłam drzwi mieszczące się na przeciwko, gdzie znalazłam łazienkę. Była ona urządzona w dobrym guście. Jasne, kremowe płytki na wysoki połysk zdobiły ściany i podłogę. W kącie stał prysznic, który mógłby pomieścić przynajmniej cztery osoby. Pod oknem stała wanna. Dopiero w tej chwili dotarło do mnie, że ta łazienka jest wyjątkowo duża jak na kawalerkę. Powoli Skierowałam się do wyjścia, by zobaczyć resztę pomieszczeń, po chwili znalazłam się w kuchni. Meble były czarne a wyspa oddzielała kuchnię od salonu. Zadziwiający był panujący wszędzie porządek. Zastanawiałam się czy Krystian sam to ogarnia czy może ktoś sprząta za niego? Moją uwagę przykuł ekspres do kawy. To było to, czego było mi trzeba. Solidna dawka kofeiny zaraz mnie postawi na nogi. Zajrzałam do kilku szafek zanim, udało mi się znaleźć jakiś kubek. Zrobiłam swoje ukochane cafe latte i usiadłam na stołku barowym przy wyspie. Wzięłam kubek w obie dłonie by je trochę rozgrzać. Gdy rozkoszowałam się smakiem ciepłej kawy, Krystian zaszedł mnie od tyłu, odgarnął moje włosy na bok i pocałował w szyję.
- Nie możesz spać?- zapytał obdarzając mnie swoim najpiękniejszym uśmiechem.
- Byłam ciekawa... chciałam obejrzeć tą twoją KAWALERKĘ.- powiedziałam podkreślając ostatnie słowo, bacznie obserwując jego reakcję. - spodziewałam się czegoś mniejszego.
- Mój tata znalazł to mieszkanie. Nie daleko stąd jest jego gabinet.- odpowiedział całując mnie w policzek, drażniąc przy tym moją skórę swoim kilkudniowym zarostem. - Zrobię śniadanie, ale muszę skoczyć do sklepu bo w lodówce mam tylko światło i ketchup.
Rozbawił mnie tymi słowami, przez co wybuchnęłam śmiechem. Nie mogąc wypowiedzieć słowa po prostu pokiwałam głową. Krystian wyszedł z mieszkania a ja w międzyczasie dopiłam szybko kawę a następnie znalazłam w salonie naszą torbę z której wzięłam czyste ubrania. Musiałam się odświeżyć i przebrać, bo w nocy byłam tak zmęczona podróżą że nawet się nie rozebrałam. W łazience nalałam wody do wanny, dodając kilka kropli olejku lawendowego. Zrzuciłam z siebie ciuchy i najostrożniej jak mogłam weszłam do wanny. Już po chwili zapach olejku zaczął działać na mnie kojąco. Odprężyłam się i prawie przysnęłam, ale z tego błogiego stanu wyrwało mnie pukanie do drzwi łazienki.
- Skarbie, wszystko w porządku? - usłyszałam zmartwiony głos Krystiana.
- Tak. Już wychodzę. - krzyknęłam w odpowiedzi i zaczęłam szybko wycierać się z wody. Owinęłam się ręcznikiem i otworzyłam mu drzwi.- Przepraszam, straciłam poczucie czasu.
- Nie przepraszaj. Po prostu siedziałaś tu już tak długo, że zacząłem się martwić czy nie zasnęłaś- powiedział odgarniając mokre kosmyki z mojej twarzy i składając czuły pocałunek na moich ustach.- wyjdę a ty się ubierz.
Jego samokontrola mnie zadziwiała. Stałam przed nim niemal naga, miałam na sobie tylko ręcznik a on zdołał powstrzymać swoje pożądanie i po prostu wyjść. Czułam się trochę jak desperatka. Z jednej strony bałam się swojego pierwszego razu, z drugiej pragnęłam mu się oddać w całości. Nie chcąc za wiele rozmyślać zarzuciłam na siebie jeansy, T-shirt i luźną bluzę z kapturem, po czym wyszłam z łazienki. W salonie na stole czekało na mnie śniadanie bogate w warzywa i owoce. W dzbanku stał świeżo wyciskany sok. Popatrzyłam na mojego chłopaka i zapytałam.
- Chcesz mnie odchudzić?
- Nie, ale przypominam że masz anemię i musisz pilnować diety.- Oświadczył zadowolony z siebie.- zapraszam do stołu.
Gdy podeszłam odsunął mi krzesło i pomógł usiąść. Jego postawa bardzo mi schlebiała i imponowała. Nikt nigdy mnie tak nie traktował, a ze strony Krystiana każdy, najdrobniejszy gest w moją stronę skierowany był z uwielbieniem i miłością. W tym momencie kochałam być przez niego kochana. Kochałam czuć się ważna i bezpieczna. Przy nim czułam, że mogę przenosić góry.
- Po śniadaniu pojedziemy do gabinetu mojego taty. - Krystian przerwał panującą ciszę. - Chcę żebyś go poznała.
- Tak szybko? - zapytałam krztusząc się jedzeniem. - Myślałam, że pojedziemy tam po nowym roku.
- Dziś tylko zobaczysz gabinet i poznasz mojego ojca. Rehabilitację zaczniemy po nowym roku.
- To chyba muszę się przebrać?- pokazałam na swój strój. - pierwsze wrażenie ma się szansę zrobić tylko raz.
- Wyglądasz idealnie. - powiedział uśmiechając się do mnie ciepło, dodając mi tym otuchy.
Piętnaście minut później, po zjedzeniu śniadania szykowaliśmy się do wyjścia. Bluzę zamieniłam na biały sweter, narzuciłam na siebie swój błękitny płaszcz zapinany złotymi guzikami i poszliśmy do samochodu. Podróż nie trwała długo, bo gabinet mieścił się kilka przecznic od mieszkania, ale ze względu na oblodzone chodniki zrezygnowaliśmy ze spaceru.
Gabinet mieścił się w jednym z nowszych wieżowców. Ogromne szyby w oknach odbijały światło słoneczne, a budynek liczył chyba z trzydzieści pięter.
- Ma tutaj też swój gabinet psychologiczny moja mama.- z zachwytu wyrwał mnie głos Krystiana.- gdybyś potrzebowała wsparcia psychicznego to napewno Ci nie odmówi.
- Dziękuję. - powiedziałam urzeczona troską jaką mnie darzył, chwytając w uścisk jego dłoń.- Chodźmy.
Weszliśmy do środka i windą udaliśmy się na siedemnaste piętro. Nad wejściem do gabinetu wisiał podświetlany szyld z napisem "PNN MEDICA". Gdy weszliśmy do środka poraziła mnie jasność tego miejsca. Wszystko było białe, nawet płytki na podłodze a jedyny kontrast stanowiło mahoniowe biurko ustawione w kącie i obite grafitową skórą łóżka do masażu. Stanowiska oddzielone były parawanami a w osobnej części pomieszczenia znajdowało się coś co na pierwszy rzut oka przypominało otwartą klatkę z łóżkiem w środku. Jak się później dowiedziałam był to UGUL (Uniwersalny Gabinet Usprawniania Leczniczego) służący do ćwiczeń. Z łazienki wyszedł mężczyzna, w średnim wieku. Na nasz widok uśmiechnął się szeroko i podszedł się przywitać.
- Witaj synu. - powiedział przytulając Krystiana do siebie i klepiąc go w ojcowskim geście po plecach.- Dobrze Was widzieć. Ty zapewne jesteś Angelika. - Zwrócił się do mnie i z tym samym uśmiechem podał mi dłoń na powitanie.- Andrzej Gajewski, miło cię poznać. Krystian dużo o tobie opowiadał.
Czułam że się rumienię. Tego typu uwagi zawsze wprawiały mnie w zawstydzenie. Gdy dobrze się przyjrzałam mężczyźnie mogłam śmiało stwierdzić, że Krystian jest bardzo podobny do swojego ojca. Mieli te same rysy twarzy i równie gęste włosy. No i ten uśmiech.... Różnica była taka że na twarzy Pana Andrzeja czas namalował już nieco zmarszczek a włosy z ciemnobrązowych stawały się coraz bardziej siwe. Mimo to odrazu wydał mi się sympatyczny i bardzo go polubiłam. Usiedliśmy przy biurku. Podałam teczkę z dokumentacją szpitalną, w skrócie opowiadając co się wydarzyło. Cały ten czas Krystian trzymał nasze splecione dłonie, chcąc okazać mi jak największe wsparcie. Naszą rozmowę przerwało pukanie i do gabinetu wszedł mężczyzna. Miał około dwadzieścia siedem lat i na pewno nie był Polakiem. Choć mówienie po polsku nie sprawiało mu problemu, zdradzał go akcent.
- Przyniosłem dokumentacje dzisiejszych pacjentów.- powiedział podając ojcu Krystiana plik kopert.- Krystian! Stary, jak dobrze cię widzieć.
Uścisnęli się na powitanie, a po chwili spojrzenie tajemniczego nieznajomego zatrzymało się na mnie. Poczułam coś dziwnego kiedy moje niebieskie oczy spotkały się z jego czarnymi jak węgiel oczami.
-To Angelika, moja dziewczyna- przedstawił mnie Krystian.
- Tobiasz. Miło cię poznać. - powiedział z uśmiechem, wyciągając do mnie dłoń na powitanie. Odwzajemniłam ten gest, ale coś mi w nim nie pasowało.
- Tobiasz jest masażystą. Pracuje dla mnie. - wtrącił tata Krystiana.
- Miło mi. - tylko tyle byłam w stanie powiedzieć. Bardzo mnie onieśmielał.
- Proszę zostaw nas samych. Musimy ustalić przebieg rehabilitacji Angeliki. - Zwrócił się do niego pan Andrzej.
Odetchnęłam z ulgą, gdy opuścił gabinet, a gdy zamknął za sobą drzwi zeszło ze mnie całe napięcie.
- Wszystko w porządku?- zapytał Krystian, bacznie mnie obserwując.
- Tak. - odpowiedziałam cicho.
Krystian złapał mocniej moją dłoń, ustaliliśmy termin pierwszej wizyty po czym wróciliśmy do mieszkania.
- Mała, wszystko dobrze?- zapytał przytrzymując mnie za ramiona bym nie uciekła do pokoju.- jesteś jakaś dziwna odkąd Tobiasz wszedł do gabinetu mojego ojca.
- Opowiesz mi o nim?- powiedziałam półgłosem.
- Tobi jest Brytyjczykiem. A w sumie to pół Brytyjczykiem a pół Polakiem. Urodził się w Anglii, stamtąd też pochodzi jego ojciec. Jego mama, która jest znajomą mojego taty jest Polką. Kilka lat temu sprowadzili się do Polski. Od około trzech lat pracuje u mojego taty jako masażysta. Kumplujemy się prawie od dziecka, on jest naprawdę w porządku. Nie rozumiem twoich obaw.- zakończył uważnie mi się przyglądając.
- Sama nie wiem... to jego spojrzenie. -wzdrygnęłam się na wspomnienie jego wzroku.- czułam się jakby rozbierał mnie oczami.- skomentowałam pod nosem.
- Nie musisz się go bać- pogładził kciukiem mój policzek.- jeśli cię tknie, pożałuje.- Dodał całując mnie czule, jednocześnie pozbawiając mnie oddechu.
- Dziękuję - wyszeptałam w jego usta.
- Zjemy obiad na mieście. Nie mam natchnienia do gotowania.- zażartował mrugając do mnie zaczepnie.
- Nie ma sprawy.
Wyszliśmy z mieszkania i udaliśmy się do pobliskiej knajpy. Znajdowała się ona tuż za rogiem. Podeszła do nas kelnerka z przyklejonym do twarzy uśmiechem i poprosiła o nasze zamówienie. Krystian zamówił schab z frytkami i zestawem surówek, ja miałam ochotę na spaghetti. Gdy już skończyliśmy jeść, przywołał gestem kelnerkę, poprosił o rachunek i zapłacił za nas oboje, mimo że sama chciałam zapłacić za siebie. Kobieta widząc spory napiwek uśmiechnęła się szeroko, podziękowała i widząc że już wychodzimy odprowadziła nas do wyjścia. Wkurzało mnie to jak patrzyła na Krystiana. Robiła do niego maślane oczy, chwilami przypominając kota z bajki o Shreku. Boże, ja byłam zazdrosna. W życiu nie byłam tak zazdrosna o faceta, co za irytujące uczucie. Gdy weszliśmy na zewnątrz okazało się, że w międzyczasie zaczął spać śnieg. Chodniki pokryła warstwa cienkiego puchu i choć w normalnych warunkach widok białych ulic wprawiłby mnie w zachwyt, teraz stawał się ogromnym wyzwaniem dla poruszania przy pomocy kul.
- Cholera.- zaklął Krystian.- Dasz radę iść?
- Tak.- powiedziałam a zaraz po tym straciłam równowagę i prawie upadłam, ale na szczęście zdążył mnie złapać.
- Okej. Widzę, że nic z tego nie będzie więc zrobimy inaczej. - po tych słowach wziął mnie na ręce i zaczął iść w kierunku mieszkania.
Ludzie których mijaliśmy na ulicy uśmiechali się na nasz widok. Czułam się przez to, delikatnie mówiąc, głupio. Krystian postawił mnie na nogi dopiero gdy dotarliśmy pod drzwi kamienicy w której mieściło się jego mieszkanie.
Reszta dnia minęła nam na rozpakowywaniu rzeczy, graniu w planszówki i oglądaniu filmów produkcji Marvela. Wieczorem czułam się wykończona niczym dziecko po dniu pełnym wrażeń. Zasnęłam zwinięta w kłębek na kanapie, z głową położoną na udach mojego chłopaka. Na pół we śnie czułam jak okrywa mnie kocem i głaszcze czule po głowie, jednak momentu w jaki sposób znalazłam się w sypialni nie pamiętam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz