niedziela, 26 sierpnia 2018

STUDENCKA LOVE CZ. 12

Leżąc w szpitalu miałam dużo czasu na przemyślenia. Byłam załamana bo 5 tygodni studiów za mną a ja nie byłam na żadnych wykładach. Na szczęście Dominika zdeklarowała się udostępnić mi notatki a Krystian odpowiedzieć na wszystkie pytania jeśli nie będę czegoś rozumieć. Dobrze że zdążyłam ich poznać, dzięki nim cały czas miałam dostęp do materiałów z wykładów i uczyłam się na bieżąco. W szpitalu każdy dzień wyglądał tak samo. Rano obchód lekarzy, w południe wizyta fizjoterapeuty który mnie rehabilituje, popołudniu odwiedziny, wieczorem obchód i tak w kółko. Odwiedziła mnie też policja, pytali o przebieg wypadku, czy zostałam wepchnięta, typowe rutynowe przesłuchanie. Poinformowali mnie też że Patryk zadeklarował się zapłacić mi odszkodowanie. Marzyłam o tym żeby być już w domu. Kiedy nikogo u mnie nie było umierałam z nudów. Nawet nie miałam możliwości wysłać sms-a czy zadzwonić, bo mój telefon rozwalił się w czasie wypadku. Na jedno dobrze. Przynajmniej Patryk nie dzwoni i nie dręczy mnie. Na szczęście czas mojego pobytu na oddziale dobiega końca. Dziś wracam do domu, czeka mnie jeszcze rehabilitacja więc jeszcze nie wrócę na uczelnię, ale tata powiedział że załatwił mi nauczanie w domu.
-dzień dobry córeczko- tata wyrwał mnie z zamyślenia
-dzień dobry tato
-jak się czujesz? Dziś w końcu wracasz do domu. Szczęśliwa?
-o tak, bardzo. W końcu będę mieć z kim pogadać.
-bez dwóch zdań. Weronika już na Ciebie czeka. Idę po wypis, zaraz wracam.
-dobrze, poczekam tutaj.
Tata wyszedł a ja jeszcze raz sprawdziłam czy spakowałam wszystkie swoje rzeczy. Za oknem panuje ponura aura.- Jakby nie było to mamy już połowę listopada.- niebo pokrywa warstwa chmur, krople deszczu spływają po szybach szpitalnych okien a wiatr zrywa z drzew resztki liści. Patrząc na ten widok człowieka dopada nostalgia...
-już jestem. Spakowana?
-tak tato- odpowiedziałam
-super, pomogę Ci się ubrać. Mama kupiła ci rozmiar większą kurtkę żebyś nie miała problemu z założeniem jej.
-dziękuję- uśmiechnęłam się.
Ubrać cokolwiek po złamaniu żeber to naprawdę jest wyczyn. Głębszy wdech sprawia ból, a co dopiero ruchy w obrębie tułowia.. Na szczęście z pomocą taty poszło sprawnie, szybko i prawie bezboleśnie. Przed opuszczeniem szpitala pożegnałam się z personelem szpitala, który opiekował się mną przez cały okres mojego pobytu na oddziale. Im wszystkim zawdzięczałam to że żyję. Jadąc samochodem do domu cioci i wujka zamieniłam z tatą kilka zdań. Nie miałam ochoty na rozmowę. Cały czas miałam w głowie tylko jedno. Jak ja przetrwam studia?? W domu wszyscy powitali mnie bardzo ciepło, nie brakowało też łez wzruszenia. Każdy był bardzo poruszony wypadkiem.
-witaj w domu kochanie -powitała mnie ciocia
-dobrze was widzieć ciociu.
-jak się czujesz kaskaderko?- zapytał wujek.
-dziękuje, nie najgorzej.
-wykorzystaj nadchodzący weekend na solidny odpoczynek bo w poniedziałek przyjdzie do ciebie wykładowca przedstawić ci aktualny materiał omawiany na wykładach.- poinformował mnie tata.
- super, już nie mogę się doczekać. Mam dość bezczynnego leżenia w łóżku.
-kupiliśmy ci nowy telefon bo tamten roztrzaskał się na drobny mak podczas wypadku- powiedział i wręczył mi pudełko.
-rany.. dziękuję tato- byłam zachwycona. W środku znajdował się nowy Huawei P Smart- jest świetny.
-cieszę się że Ci się podoba.
- dziękuję- powiedziałam i pocałowałam go w policzek.
-nie ma za co.
Obiadokolacja minęła nam w miłej atmosferze. W końcu miałam przy sobie bliskie mi osoby w komplecie.
-pójdę już do siebie. Muszę przygotować się na jutrzejsze spotkanie z wykładowcą
-zaprowadzę Cię- wujek wstał i wziął mnie pod rękę.
Powoli, małymi kroczkami wyszliśmy na piętro i dotarłam do swojego pokoju. Usiadłam na krześle przy biurku a wujek poszedł na dół. Po około 10. minutach przyszła Weronika
-jak się czujesz?- zapytała
-dobrze ale....
- co ale?
-mam jakieś złe przeczucie co do poniedziałku...
- to znaczy?
-nie wiem, to takie dziwne uczucie od środka. Nie potrafię ci tego wyjaśnić.
- to na pewno stres związany z powrotem do rzeczywistości, jakby nie było w końcu zacznie ci się, można powiedzieć, normalny tok nauczania
-obyś miała rację...
Jej słowa za bardzo mnie nie przekonały. Ciągle coś nie dawało mi spokoju. Przeczucie że szykuje się jakaś afera męczyło mnie.
- na pewno wszystko będzie dobrze. Niepotrzebnie się zamartwiasz. Pewnie zżera cię obawa że sobie nie poradzisz.
-Weronika, ja nie wiem jak przetrwam te studia.
-normalnie. Zignoruj kretyna i tyle. Zachowuj się tak jakbyś go wcześniej nie znała.
-łatwo ci mówić. Żałuję że nie umarłam..
-przestań pieprzyć od rzeczy!!!-przerwała mi w pół słowa- gadasz takie rzeczy. A pomyślałaś choć przez chwilę ja czuliby się twoi rodzice?! Jak JA BYM SIĘ CZUŁA?!!!!
-przepraszam. Masz rację, o tym nie pomyślałam.
- no to przestań już się zadręczać. Żyj swoim życiem. Dla siebie, nie dla kogoś kto nie jest wart twoich łez.
-ok. Proszę odpuść już. Nie mam jeszcze na tyle siły żeby roztrząsać tą sprawę.
-dobrze, już ci daję spokój. Idę na dół, idziesz ze mną?
- nie, dzięki. Przejrzę notatki. Chcę być przygotowana na poniedziałek.
-ok. Jak chcesz. Na razie.
-Pa.
Wyszła, a ja tak jak powiedziałam wzięłam się za czytanie tego co miałam od Dominiki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziękowania

Kochani. To już koniec historii Angeliki i Krystiana. Mam nadzieję, że będziecie ją długo wspominać. Dziękuję za to, że  tak cierpliwie i wi...