wtorek, 10 września 2019

STUDENCKA LOVE CZ. 23


Nadeszły święta, dziś wigilia. Od rana towarzyszyłam mamie w kuchni i pomagałam przygotować potrawy na wieczorną kolację. Mimo że dopisywał nam humor, chwilami byłam jakby nieobecna.
- Tęsknisz, prawda? - usłyszałam pytanie mamy.
- Nie. To znaczy tak.. Nie ważne- odwróciłam się do niej plecami i wróciłam do swoich zajęć. Wtedy podeszła do mnie i mnie przytuliła
- Ważne, na kilometr bije od ciebie smutkiem. Właśnie dlatego mówiłam, że szkoda iż nie zaprosiłaś Krystiana do nas na święta. Nie martw się, Nowy Rok coraz bliżej, już wkrótce się z nim zobaczysz.

Mama zawsze potrafiła dodać mi otuchy. Popatrzyłam na nią i skinęłam tylko głową na znak że się z nią zgadzam, po czym wróciłyśmy do gotowania. W całym domu pachniało barszczem i grzybami ale najbardziej lubiłam korzenny zapach piernika. Co roku niecierpliwie czekałam na te kilka świątecznych dni, które były świetną okazją do wspólnego odpoczynku. Pochłonięta pracą poczułam, że wokół zaczyna wszystko wirować. W ostatniej chwili mama pomogła mi usiąść, obie byłyśmy przestraszone tą sytuacją.
- Angelika, czy ty w ogóle coś jadłaś?- mama przyglądała mi się uważnie.
- Nie.- Popatrzyłam na zegarek i zdałam sobie sprawę że dochodziła 13:00 a ja nie jadłam nic od kolacji.
- Siedź tu, zaraz coś Ci przygotuję.
- Ale..
- Nie chcę słyszeć że nie jesteś głodna. Jesteś blada jak ściana.

Już po chwili wróciła z talerzem pełnym kanapek i sokiem pomarańczowym. Wiedziałam że nie mam za wiele do powiedzenia, więc posłusznie zjadłam co nieco i wypiłam sok. Musiałam przyznać, że poczułam się lepiej, przynajmniej fizycznie bo wewnątrz usychałam z tęsknoty. Brakowało mi bliskości Krystiana. Jego pocałunków i ciepła ramion. Z nostalgii wyrwał mnie dźwięk telefonu stacjonarnego. Mama odebrała a ja nadsłuchiwałam rozmowy.
- Słucham?...-przez chwilę nic nie mówiła, chyba słuchała co osoba po drugiej stronie ma do powiedzenia- Tak, oczywiście... Dobrze... Dziękujemy Saro za pamięć. Wam również życzymy Zdrowych, radosnych świąt...
Odłożyła słuchawkę i wydawała się być jakaś weselsza po tej rozmowie.
- Kto dzwonił, ze masz taki dobry humor?- zapytałam pełna podejrzeń.
- Ciocia Sara, chciała złożyć nam życzenia świąteczne.- odpowiedziała dalej się uśmiechając.
- Aha, miło z jej strony. Co tam u nich?
- To samo co tutaj. Przygotowania pełną parą. Nie chciałabyś się położyć? Ja już sobie tutaj wszystko dokończę.
- W sumie przydałaby mi się chwila odpoczynku. Położę się na chwilę.
Wyszłam z kuchni i poszłam do swojego pokoju. Leżąc na łóżku popatrzyłam na róże, które ostatnio dostałam od mojego chłopaka. Od razu zrobiło mi się cieplej na sercu, nie mogłam uwierzyć w swoje szczęście. Po dłuższej chwili w końcu zasnęłam. Podczas drzemki śniło mi się, że idę z Krystianem przez sopockie molo, trzymamy się za ręce, całujemy i podziwiamy chowające się za horyzontem słońce. W pewnym momencie zaczęłam słyszeć słowa dobrze mi znanej piosenki.

"Usłysz mój głosja wołam cię by móc ze wszystkich sił uwolnić nas i czuć. Pytam więc: jak długo jeszcze będę wstydzić się tych dwóch prostych słów, tych które budzą dreszcze dzięki którym wiem, że jesteś tu?...".

Słowa te niosły się echem w mojej głowie i nagle obraz morza zaczął zanikać. Zamiast tego pojawiła się sala szpitalna. Widziałam siebie w śpiączce i Krystiana siedzącego przy moim łóżku. Jedną ręką trzymał moją dłoń i całował ją, drugą zaś odgarniał moje włosy i głaskał czule po policzku. Dziwne było to, że wydawało mi się iż naprawdę w tej chwili czułam czyjś dotyk na swojej twarzy. Powoli, stopniowo zaczęłam otwierać oczy i to co zobaczyłam wprawiło mnie jednocześnie w osłupienie i euforię. Krystian siedział na moim łóżku i delikatnie muskał czerwoną różą mój policzek. Usiadłam wciąż nie mogąc uwierzyć w to co się działo. Wydawało mi się że dalej śnię.
-Dzień dobry śpiochu - powiedział i złożył na moich ustach całusa.
-Ale... Jak? Kiedy?- Nie byłam w stanie wydukać nic więcej.
- Normalnie. Pociągiem, jakieś pół godziny temu. -Uśmiechnął się zawadiacko
- Cieszę się że twoi rodzice mnie nie zdradzili.
- Moi rodzice?! To oni o wszystkim wiedzieli?!- byłam w szoku
- Tak, pamiętasz jak byłaś na spotkaniu ze swoją przyjaciółką?
- No.. Tak. - popatrzyłam na niego dociekliwie.
- Wtedy skorzystałem z okazji i zadzwoniłem do was na stacjonarny. Zapytałem twoją mamę czy mogę zrobić ci niespodziankę i przyjechać na święta. Szczerze, nie sądziłem, że podejdzie do mojego pomysłu z takim entuzjazmem... Chyba mnie polubiła.
- To akurat prawda. Cieszę się że jesteś -mówiąc to przytuliłam go z całej siły. Od środka rozpierała mnie ogromna radość.
- Spałaś jakoś niespokojnie. Co ci się śniło?
- Nic takiego. Szczerze to było dziwne. Słyszałam piosenkę i w tej samej chwili znalazłam się na sali w szpitalu..
- Czyżby Kamil Bednarek "Jak długo jeszcze?"
- Tak, skąd wiesz?- Nie potrafiłam ukryć zdumienia
- Chciałem cię jakoś obudzić więc zacząłem półgłosem śpiewać. A sen prawdopodobnie wziął się stąd, że kiedy byłaś w śpiączce często siedziałem przy tobie i śpiewałem ci tą piosenkę.- Przytulił mnie i pocałował w czoło -Kocham cię. Nie bój się, nie pozwolę żeby stała ci się krzywda.
- Ja też cię kocham i potwornie tęskniłam. A tak w ogóle która godzina?
- 15:20
- O Boże. Spałam 2 godziny!
- No i? Twoja mama mówiła, że nie czułaś się najlepiej. Dobrze że odpoczęłaś.
Rozmowę przerwało nam pukanie do drzwi.- Proszę, wejdź. -zawołałam a w progu pojawił się tata- Widzę że udało ci się ją obudzić - zwrócił się do Krystiana i wymienili spojrzenia. Widziałam ich zadowolenie z faktu, że niespodzianka się udała.|- Tak, nie było łatwo ale w końcu się obudziła.- Nie będę wam przeszkadzał. O 17;00 wigilia. - Uśmiechnął się do nas i wyszedł z pokoju zamykając za sobą drzwi.
- Zapomniałbym. To reszta do tej różyczki- wręczył mi równie okazały bukiet co poprzedni.
- O rany... Dziękuję. Ty przeze mnie zbankrutujesz -pocałowałam go
- O to się nie martw. Dla twojego uśmiechu wykupiłbym wszystkie kwiaty świata.
- Nie rozpieszczaj mnie tak bo jeszcze przywyknę.
- I o to chodzi. Kochanie, zasługujesz na wszystko co najlepsze.
- Dziękuję. Kocham cię.. - wsparłam głowę na jego ramieniu, czułam jak wtula twarz w moje włosy i czule głaszcze mnie po głowie. Dawno nie czułam się równie szczęśliwa i bezpieczna 
- Zacznę się szykować do wigilii, pozwolisz?
- Oczywiście. Idź powoli a ja porozmawiam z twoimi rodzicami.
- Dobrze, wkrótce do was dołączę.
Wyciągnęłam z szafy sukienkę, klasyczną małą czarną i poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic, ubrałam się, zrobiłam makijaż i po około 40. minutach byłam gotowa. Kiedy stanęłam w progu salonu wszyscy zamilkli jak zaczarowani. Mój chłopak podszedł do mnie położył swoją dłoń na moim policzku i czule patrząc mi w oczy powiedział
- Jesteś piękna.. Usiądź.
- Nie, pomogę mamie nakryć do stołu.
- Ja jej pomogę a ty usiądź na kanapie i poczekaj. Zaraz przyjdę - dopilnował żebym usiadła, pocałował mnie w czoło i poszedł do kuchni. Cieszyłam się, że tu jest. Zapowiadały się najpiękniejsze święta w moim życiu.
Chwilę później, po wcześniejszym dzieleniu się opłatkiem, zasiedliśmy do kolacji. Atmosfera przepełniona była radością, ciepłem i spokojem. W tle przewijały się kolędy, na stole płonęły świece a ich płomienie zdawały się tańczyć. Kiedy już skończyliśmy jeść pomogłam mamie posprzątać, po czym poszłam z Krystianem do mojego pokoju.
- Usiądź tu. - posadził mnie na łóżku a sam skierował się w stronę biurka.

Na krześle wisiała jego marynarka. Obserwowałam go zaintrygowana i zastanawiałam się co on znowu wymyślił. Wyciągnął coś z kieszeni, podszedł do mnie i przykucnął.
- Wesołych świąt skarbie - mówiąc to położył na mojej dłoni małe czerwone pudełko. Byłam w szoku, nie potrafiłam wydusić z siebie słowa - Otworzysz?
-Ja... Tak.- otworzyłam pudełko i zobaczyłam łańcuszek z wisiorkiem w kształcie płatka śniegu. Wykonany z białego złota mienił się cyrkoniami.- Ja nie mogę tego przyjąć.
-To prezent na gwiazdkę. Wiesz dlaczego płatek śniegu?- Zapytał
- Nie mam bladego pojęcia- odparłam i wcale nie skłamałam. Byłam bardzo ciekawa co ma mi do powiedzenia.
- Nie wiem czy wiesz, ale ponoć nie ma dwóch takich samych płatków śniegu. Każdy jest inny, jedyny w swoim rodzaju... Piękny i niewinny. Taki jak ty.
Łzy szczęścia wypełniły moje oczy, rzuciłam mu się w ramiona i przytuliłam z całej siły.
- Dziękuję.. Jest naprawdę piękny.
- Nie ma za co. Odwróć się - Powoli odgarnął mi włosy, odsłaniając kark po czym delikatnie zapiął łańcuszek. Na koniec jeszcze pocałował mnie w szyję. Jego ciepły oddech wywołał ciarki na całym moim ciele. Ten dreszcz o czymś mi przypomniał. Wstałam i wyjęłam z szafy drewnianą szkatułkę. Miałam tam trochę oszczędności.
- Proszę, oddaję kwotę którą pożyczyłam na bilet i dziękuję.
- Naprawdę nie musisz oddawać mi nic oddawać.
- Chyba zwariowałeś. Nie chcę żebyś wydawał na mnie tyle pieniędzy. Kwiaty, wisiorek, bilety... To za dużo.
- Dobrze, wezmę to żeby cię nie denerwować. Uspokój się już. - Wziął ode mnie pieniądze i schował je do portfela.
- Pójdę na chwilę do mamy.
- Ok to ja skoczę szybko pod prysznic. Tylko będę potrzebował wskazówek jak trafić do łazienki.
Wyjaśniłam mu jak tam dotrzeć i poszłam do salonu. Rodzice oglądali w telewizji koncert kolęd. Odchrząknęłam dyskretnie aby ich nie przestraszyć. Oboje zwrócili swoje spojrzenia w moją stronę.
- Chciałam zapytać czy może pokój gościnny jest przygotowany? - popatrzyli znacząco najpierw po sobie a później skierowali wzrok na mnie.
- Angelika, jesteście dorośli. Ufamy ci -powiedział tata. - Krystian może spać z tobą, pamiętaj że każdy jest kowalem swojego losu i odpowiadacie za siebie.
- Dobra, dobra. Nie potrzebuję wykładu o antykoncepcji - zaśmiałam się. - w takim razie życzę wam miłego wieczoru i spokojnej nocy
- Dobranoc kochanie – odpowiedzieli chórem, po czym wrócili do oglądania telewizji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziękowania

Kochani. To już koniec historii Angeliki i Krystiana. Mam nadzieję, że będziecie ją długo wspominać. Dziękuję za to, że  tak cierpliwie i wi...