poniedziałek, 4 listopada 2019

STUDENCKA LOVE CZ. 24

Wróciłam do pokoju i widok jaki zastałam wprawił mnie w osłupienie. Mój chłopak stał odwrócony do mnie plecami, w jeansach bez koszulki i pisał coś w swoim telefonie. Stałam jak wryta i nie potrafiłam oderwać wzroku od jego umięśnionych, idealnie wyrzeźbionych pleców. Gdyby ktoś mnie teraz zobaczył, z otwartymi ustami, wstrzymującą oddech, pewnie pomyślałby że jestem jakaś nienormalna.
- Wiem że tu jesteś - powiedział i odwrócił się do mnie przodem.
- Ja.. Już wróciłam... - wyrzuciłam z siebie zupełnie bez sensu
- Zauważyłem- uśmiechnął się szeroko i powoli do mnie podszedł.- wyglądasz jakbyś pierwszy raz zobaczyła faceta bez koszulki- dalej się ze mnie nabijał.
- Nie... Po prostu nie mogę się napatrzeć na twoje pięknie zbudowane ciało. Dużo ćwiczysz?
- Trochę. Siłownia 3 razy w tygodniu i basen w soboty.- uśmiechnął się i objął swoimi ciepłymi ramionami.
- To rzeczywiście TROCHĘ- powiedziałam z przekąsem.
Staliśmy tak przez chwilę wtuleni w siebie, zupełnie jakby czas się zatrzymał a w domu nie było nikogo oprócz nas. W głowie miałam tysiąc myśli i potworną tremę, gdyż jeszcze nigdy nie dzieliłam łóżka z mężczyzną. Nawet Filip nigdy nie zostawał u mnie na noc. Bałam się, że Krystian będzie miał jakieś oczekiwania względem mnie. Na tą myśl przeszył mnie dreszcz, co nie umknęło uwadze mojego chłopaka. Palcem wskazującym swojej prawej ręki uniósł moją twarz i skonsternowany, marszcząc brwi, zapytał patrząc mi w oczy.
- Ty się mnie boisz??
- Nie!- Wzdrygnęłam się na te słowa. - Tylko..- Czułam że brakuje mi powietrza a serce wali jak młot. Nie wiedziałam jak mu powiedzieć że jeszcze nigdy nie spałam z facetem. W tej chwili ujął delikatnie moją twarz w swoje dłonie i spojrzał mi głęboko w oczy. Kolana się pode mną ugięły.
- Posłuchaj. Kochanie, nie zrobię nic wbrew twojej woli. Kocham cię, a co za tym idzie szanuję. Nie stanie się nic czego byś nie chciała. - Powiedział to z pełną powagą i spokojem, na koniec składając pocałunek na mojej głowie.
- Dziękuję - odparłam z ulgą- wskoczę w piżamę i możemy się położyć.
- Pomóc ci? - czułam jak bierze w palce zamek od sukienki i bardzo powoli go rozsuwa.
 Nie stawiałam oporu, pozwoliłam mu to zrobić i już po chwili stałam przed nim w samej bieliźnie. Czarny biustonosz wykończony koronką unosił w górę mój niezbyt bogaty biust a koronkowe bokserki do kompletu opinały moje pośladki.
- Jesteś śliczna- kontynuował - idealna.
- Daj spokój. Daleko mi do ideału. - Czułam że się rumienię - Pozwolisz że się ubiorę?
- Oczywiście. Myślę że się nie doceniasz.
Odwróciłam się do niego plecami i podeszłam do szafy żeby wyciągnąć z niej piżamę. Czułam jak lustruje mnie wzrokiem z góry na dół kiedy tak stałam przed półkami pełnymi ubrań w samej bieliźnie. Niespiesznie ubrałam się, przeciągając tę czynność w nieskończoność. Kręciło mnie to jak on na mnie patrzy. W końcu usiadłam na łóżku, dziwnie się czułam widząc Krystiana w samych bokserkach. Jeszcze bardziej dziwiło mnie to, że on nie czuł żadnego skrępowania tą sytuacją.
Objął mnie ramieniem i z tym swoim chłopięcym uśmiechem zapytał
- Położymy się? Możemy pooglądać telewizję albo po prostu pójść spać jeśli źle się czujesz

- Możemy coś obejrzeć. Chętnie spędzę z tobą ten świąteczny wieczór.
Leżałam wtulona w jego tors a on obejmował mnie ramieniem i czule gładził włosy. Przerzucaliśmy pilotem kanały w telewizji i zgodnie stwierdziliśmy że nie ma nic co by nas interesowało. Włączyliśmy więc, zgodnie z coroczną tradycją film Kevin sam w domu, ale żadne z nas nie skupiało się na oglądaniu. Rozmawialiśmy i całowaliśmy się jak para nastolatków. Szczęście jakie czerpałam z jego obecności było nie do opisania. Około północy zasnęłam, uśpiona ciepłem jego ramion i dotykiem rąk które nie przestawały błądzić wśród moich długich, rozpuszczonych włosów. Rano obudziły mnie wpadające przez okno blade promienie słońca. Krystian jeszcze spał, postanowiłam to wykorzystać i trochę na niego popatrzeć.. Podczas snu był jeszcze piękniejszy. Wyciszony, z lekkim uśmiechem na ustach. Jego chłopięcym rysom twarzy dodawał męskości i uroku kilkudniowy zarost. Nie mogąc się powstrzymać zaczęłam go delikatnie głaskać po policzku grzbietem dłoni. Powoli otwierał oczy, budził się.
- Dzień dobry- powitałam go z uśmiechem nadal obserwując jego reakcję.
- Dzień dobry, jak się ma moja księżniczka?- pocałował mnie w usta, już na dobre rozbudzony- Która godzina?

-7:30 -odpowiedziałam patrząc na zegarek który stał na biurku
- Toż to środek nocy -odparł i komicznym gestem nakrył głowę poduszką.
- Wstawaj śpiochu umieram z głodu
Ściągnęłam z niego poduszkę a on w "odwecie" zaczął mnie łaskotać. Śmiałam się tłumiąc jednocześnie krzyk, żeby nie niepokoić rodziców od rana. Krystian wykorzystując chwilę mojej słabości i bezradność wobec łaskotek w jednej sekundzie znalazł się nade mną. Serce waliło mi jak oszalałe, leżałam pod nim czekając i obserwując co dalej zrobi. Niepewność mieszała się z pożądaniem. Powoli zbliżył do mnie swoją twarz i spokojnie, delikatnie pocałował.
- Kocham cię- powiedział
- Ja ciebie też.

Leżeliśmy jeszcze chwilę przytuleni po czym mój chłopak usiadł na łóżku.
- Leż, ja przygotuję śniadanie - mrugnął do mnie porozumiewawczo i obdarzył tym swoim uśmiechem.
- Dobrze.
Obserwowałam go jak wstaje i ubiera się w zostawione wieczorem, na krześle, rzeczy. Uśmiechnęłam się na myśl, że w sumie to mogłabym się przyzwyczaić do takich poranków.
- Co tak patrzysz?
- Cieszę się że tu jesteś
- Wierz mi że ja też. Zaraz wracam ze śniadaniem- pocałował mnie w czoło i wyszedł z pokoju.
W oczekiwaniu na Krystiana włączyłam telewizor, przeskakiwałam po kanałach szukając czegoś interesującego. Chwilami nachodziła mnie ochota aby wstać i pójść do kuchni, ale koniec końców doszłam do wniosku, że dam mu się zaskoczyć. Po 30. minutach bezczynnego leżenia drzwi pokoju otwarły się a w nich stanął mój chłopak z tacką w rękach.
- Śniadanie podano - wypowiedział te słowa z przesadzoną manierą kelnera i kucharza w jednym
- Wow! Co to? - zapytałam robiąc wielkie oczy ze zdumienia- Wygląda pysznie.
- Naleśniki amerykańskie z bitą śmietaną i owocami. No i herbata z cytryną.

Wzięłam kubek do ręki, upiłam łyk i rozpłynęłam się w jej smaku. Earl Grey Lemon...
- Skąd wiedziałeś że to moja ulubiona herbata?
- Skonsultowałem z Górą
- Aha
- Twój tata mi doradził. Smacznego kochanie.
- Dziękuję, wzajemnie. Naleśniki sam robiłeś czy z pomocą?

- Oczywiście że sam. To przepis mojej mamy.
Wzięłam kęs do ust i nie mogłam wyjść z zachwytu. Miękkie, puszyste, słodkie.. Po prostu niebo w gębie
- Mmm.. Pycha.
- Jedz bo śniadanie to najważniejszy posiłek dnia a wczoraj z tego co wiem o nim zapomniałaś. - czułam że karci mnie wzrokiem
- To z zabiegania. Wiesz, przygotowania do wigilii i w ogóle..
- Nie ważne, nie roztrząsajmy tego. W najbliższych dniach dopilnuję żebyś zaczynała dzień jak należy.
Resztę posiłku zjedliśmy w ciszy. Kiedy już skończyliśmy Krystian poszedł pozmywać a ja wykorzystałam chwilę żeby się ubrać. Narzuciłam na siebie jeansowe rurki z wysokim stanem, zapinane na pięć guzików i białą koszulę, na nogi wsunęłam kapcie. Zrobiłam delikatny makijaż, włosy upięłam w wysoki kucyk a kiedy spojrzałam w lustro doszłam do wniosku że dawno tak dobrze nie wyglądałam. Uśmiechnęłam się do siebie i z aprobatą pokiwałam głową. Wychodząc z łazienki natknęłam się na tatę.
- Proszę, proszę. Ale się wystroiła.
- Dzień dobry tato - ucałowałam go w policzek
- Widzę że obecność Krystiana ci służy. Wyglądasz o wiele lepiej niż w ciągu ostatnich kilku dni.

- Prawda. Bardzo się cieszę że przyjechał
- Jakbyś chciała pokazać mu miasto to samochód stoi w garażu i jest do waszej dyspozycji
- Dzięki tato - uśmiechnęłam się jak małe dziecko które dostało swój wymarzony prezent.
Powoli doszłam do pokoju, przeklinając w myślach te nieszczęsne kule które wciąż były nieodzownym elementem mojej garderoby. Strasznie mnie irytowały, chciałam już móc się normalnie poruszać, ale wiedziałam że do tego potrzeba czasu i ćwiczeń. Weszłam do pokoju a Krystian od razu wyczuł moje poirytowanie. Podszedł do mnie, złapał za rękę i zapytał.
- Stało się coś? Wyglądasz jakbyś była na kogoś zła
Popatrzyłam na niego przepraszająco.
- Nie, w  porządku.
- Przecież widzę że coś się dzieje.
- Po prostu irytują mnie te kule. Chciałabym się już poruszać samodzielnie jak dawniej - zwiesiłam wzrok a mój chłopak objął mnie ramieniem.
- Ufasz mi? - Zapytał patrząc mi w oczy
- Bezgranicznie
- Dobrze, w takim razie mam pomysł
Zobaczyłam że rozpina mi spodnie, guzik po guziku i poczułam że ogarnia mnie panika. Nie wiedziałam co chce zrobić.
- Krystian, nie... - wyszeptałam czując ogarniający mnie strach. Chciałam odsunąć jego ręce i zapiąć spodnie,
- Ciii..- uspokajał mnie- Powiedziałaś że mi ufasz. Nie bój się to nie to o czym myślisz
Poczułam jak moje jeansy zsuwają się po nogach i nie wiedziałam jak się zachować. W środku cała drżałam. Z jednej strony mu ufałam, z drugiej był tak tajemniczy że aż przerażający.
- Połóż się  na plecach kochanie. Pamiętaj co Ci wczoraj powiedziałem. Nie zrobię nic czego byś nie chciała. Chcę ci pomóc.
Zrobiłam jak kazał, położyłam się i z niepewnością przyglądałam się temu co robił. Rozglądał się po pokoju jakby czegoś szukał. W końcu wziął koc i zwinął w rulon po czym wsunął mi go pod kolana. Drugim kocem nakrył mi nogi. Następnie skierował się w stronę biurka, obok którego leżała jego torba. Wyciągnął z niej buteleczkę o pojemności ok 250 ml i podszedł do mnie.
- Nie bój się. Wyglądasz jakbyś bała się najgorszego. Rozluźnij się skarbie.
Widziałam jak nalewa na rękę trochę owego płynu i rozciera go w dłoniach.
- Co to? - zapytałam nie mogąc już dłużej wytrzymać ciekawości.
- Oliwka, a teraz się odpręż.
Odkrył jedną z moich nóg drugą pozostawiając przykrytą i zaczął nacierać ją olejkiem. Po chwili zdałam sobie sprawę że mój chłopak jest całkiem niezłym masażystą.
- Znasz się na masażu? - Nie kryłam zdumienia
- Nie mam kursu ani szkoły jeśli o to pytasz
- Więc jakim cudem tak dobrze masujesz? Robisz to tak profesjonalnie.
- Mój tata jest fizjoterapeutą. Poprosiłem go żeby dał mi kilka lekcji żebym mógł ci pomóc.
- Poważnie?!
- Tak

Po uśmiechu z jakim to powiedział widziałam że jest z siebie dumny i zadowolony. Po jakichś trzydziestu minutach skończył masaż.
-Ok. Teraz trochę poćwiczymy nogi skoro chcesz wrócić do sprawności. A na koniec zobaczymy jak pójdzie z pionizacją bez kul.
Pocałował moje stopy i przeszedł do ćwiczeń. Najpierw sam wykonywał ruchy w stawach a następnie kazał mi w miarę możliwości stawiać opór. Cały ten czas bacznie go obserwowałam i zadawałam sobie pytanie- czym mnie jeszcze zaskoczy??? Jakieś 20 minut później skończył ćwiczenia.
- Dobra, teraz usiądź. - stanął przede mną i wyciągnął ku mnie ręce- Chwyć mnie za dłonie i powoli spróbuj wstać.
Zrobiłam jak kazał. Stałam pomiędzy jego rękami które tworzyły bezpieczną przestrzeń, coś na kształt ramy podczas tańca, i trzymałam go za ramiona.
- Świetnie ci idzie. Spróbuj mnie teraz puścić. Chcę zobaczyć jak długo jesteś w stanie ustać bez kul. 
Puściłam jego silne ramiona które zapewniały mi bezpieczeństwo, ale nie wiem czy udało mi się ustać 5 sekund. Poczułam ścinający ból w biodrach i już miałam upaść na podłogę ale Krystian mnie złapał i posadził na łóżku. Zakryłam twarz dłońmi i rozpłakałam się, Bezsilność wzięła górę. Przez łzy zobaczyłam że przykucnął na wprost mnie. czułam jak głaszcze mnie po policzku i patrzy na mnie zatroskany.
- Hej, mała. Nie załamuj się. Jak na pierwszy raz było dobrze.
- Dobrze?! Nie jestem w stanie ustać bez tych przeklętych kul nawet pół minuty! - wyrzucałam z siebie żal i irytację.
- Obiecuję że ci pomogę. Ustaliłem już z tatą że będę cię przywoził do niego na rehabilitację, jak już wrócimy do Krakowa, choćby i codziennie. Powiedział że z chęcią ci pomoże.
- Dziękuję- odparłam pochlipując i ocierając łzy z policzków w rękaw koszuli. 
Czułam jak przytula mnie z całej siły a ja powoli, stopniowo się uspokajam.
- Jutro też poćwiczymy. Zobaczysz że z każdym dniem będzie coraz lepiej. - pocałował mnie i przytulił - odpocznij teraz, a ja pójdę na chwilę do kuchni.
Położyłam się na boku, podkurczyłam nogi a mój chłopak nakrył mnie kocem, po czym wyszedł z pokoju. Leżałam i biłam się z myślami. Niby wiedziałam i liczyłam się z tym że potrzeba czasu i ciężkiej pracy żeby odzyskać sprawność, ale z drugiej strony to przeklęte uczucie niemocy i bezradności mnie paraliżowało i odbierało chęci do czegokolwiek. Chwilę tak leżałam i zastanawiałam się jak długa będzie droga do normalnego poruszania się bez kul, aż w końcu otrząsnęłam się i postanowiłam nie poddawać tak łatwo. Wstałam z łóżka i powoli o kulach poszłam do salonu skąd dobiegały głosy. Postanowiłam na chwilę przystanąć w korytarzu i posłuchać o czym tak debatują.

- Proszę się nie martwić. Zajmę się Angeliką po powrocie do Krakowa.- usłyszałam spokojny głos mojego chłopaka.
- Naprawdę nie wiemy jak ci dziękować, Angelika ma wielkie szczęście że trafiła na ciebie w tym obcym mieście- powiedziała mama
- Tak, ale nie zgadzam się na to abyś pokrywał koszty jej rehabilitacji. Zapłacimy twojemu tacie- dodał tata.
- Proszę pana, nie będzie żadnych kosztów. Mój ojciec sam zaproponował wsparcie i pomoc zupełnie za darmo. 
- To miłe z jego strony, widać że idziesz w jego ślady i masz dobre serce.
Po tych słowach mamy postanowiłam wyjść z ukrycia. Stanęłam w progu i powiedziałam.
- nie wiecie, że nie wypada rozmawiać o kimś za jego plecami? - zmierzyłam ich przebiegłym spojrzeniem mówiącym "no i co teraz?".
Krystian poderwał się z fotela i podbiegł do mnie.
- Angelika, kochanie. Myślałem że leżysz i odpoczywasz.- wziął mnie na ręce i posadził na kanapie. 
- Leżałam, ale doszłam do wniosku że przecież nie prześpię całego dnia. - skrzyżowałam.ręce na piersiach, mierzyłam ich wymownym spojrzeniem i czekałam co mi powiedzą.
- co już słyszałaś? - zapytał mój chłopak głaszcząc mnie po ramieniu
- niewiele, w sumie to tylko kilka słów odnośnie rehabilitacji.
- I? Chcesz jeszcze coś wiedzieć? Masz jakieś pytania? 
- Pytań nie mam. Ale mam prośbę. Nie rozmawiajcie o mnie za moimi plecami. 
- Dobrze, obiecuję że więcej się to nie powtórzy -powiedział i pocałował mnie w nos. - kocham cię.
Posiedzieliśmy jeszcze chwilę z rodzicami, około południa Krystian stwierdził że chciałby zobaczyć miasto więc pojechaliśmy na małą przejażdżkę samochodem. Jako że  były to święta, wszystkie kawiarnie, sklepy i inne miejsca na co dzień tętniące życiem były pozamykane. Pojechaliśmy więc w moje ulubione miejsce, na molo. Temperatura na dworze sięgała około zera stopni i lekko prószył śnieg. Między chmurami przebijały się promienie słońca a morze było spokojne. Lubiłam tu przychodzić kiedy miałam jakiś problem. potrafiłam gapić się godzinami w fale i wsłuchiwać w szum morza. To mnie wyciszało i dawało ukojenie.
- Pięknie tu- skomentował
- Wiem, lubię tu przychodzić.
Poczułam na policzku ciepło jego dłoni. Spragniona dotyku wtuliłam twarz w jego rękę i rozkoszowałam się tą chwilą.
- Kocham cię - to powiedziawszy pocałował mnie.
Staliśmy na molo i nie mogliśmy oderwać od siebie ust. Pewnie ta chwila trwałaby dłużej, ale nagle usłyszałam że ktoś niedaleko nas klaszcze.

- Brawo. Piękny widok -usłyszałam męski głos i odskoczyłam od Krystiana jak poparzona. - Przyprowadziłaś go w nasze miejsce
Filip stał z założonymi rękami i obserwował sytuację. Byłam tak zszokowana że nie mogłam wydusić z siebie słowa.
- Angelika, kto to jest? - z osłupienia wyrwał mnie głos mojego chłopaka
- Nikt. Naprawdę, nie zwracaj na niego uwagi - zaczęłam panikować i nerwowo przestępować z nogi na nogę.

- Hej, co się dzieje? Jesteś zdenerwowana
- Krystian proszę... - wyszeptałam czując że do oczu napływają mi łzy.
- Pozwól że się przedstawię. Filip, jestem byłym Angeliki - wyciągnął rękę do Krystiana ale ten tylko zmierzył go wzrokiem i nie odwzajemnił gestu.
- Krystian. Jestem jej OBECNYM chłopakiem. Kochanie, w porządku? - zwrócił się do mnie

- Jedźmy już do domu. Proszę... - wzrok miałam utkwiony w deskach. Bałam się że Filip sprowokuje aferę, jak to miał w zwyczaju kiedy byliśmy ze sobą.
- Dobrze. - objął mnie ramieniem i pocałował w głowę- My już pójdziemy. Na razie- powiedział do Filipa po czym minęliśmy go i skierowaliśmy się w stronę samochodu.

- Ona nie będzie z tobą szczęśliwa!! - usłyszeliśmy za sobą krzyk mojego byłego.
Krystian przysunął mnie  do siebie bliżej i w ciszy poszliśmy do auta. Całą drogę do domu nie zamieniliśmy słowa. Ja patrzyłam przez szybę w samochodzie i wzrok miałam utkwiony gdzieś w dal a pojedyncze łzy spływały od czasu do czasu po policzkach. Mój chłopak prowadził samochód w pełnym skupieniu i z powagą jakiej jeszcze na jego twarzy nie widziałam. Widać było po nim że gryzą go słowa rzucone na odchodne przez Filipa. Do domu też weszliśmy w ciszy i skierowaliśmy się od razu do mojego pokoju. Wiedziałam, że cisza nie może trwać wiecznie a rozmowa jest nieunikniona..



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziękowania

Kochani. To już koniec historii Angeliki i Krystiana. Mam nadzieję, że będziecie ją długo wspominać. Dziękuję za to, że  tak cierpliwie i wi...