czwartek, 11 lutego 2021

STUDENCKA LOVE CZ.27

 Rano obudziłam  się  przed Krystianem. Męczył  mnie moralny kac, a żeby  tego było  mało pękała mi głowa. Nigdy więcej nie wezmę  wina do ust, zarzekałam się,  jednocześnie opierniczając się  w myślach  za własną  głupotę. Doskonale pamiętałam  co się  wydarzyło poprzedniego  wieczoru. Co mi odbiło?! Jak ja spojrzę teraz w oczy Krystianowi??? W chwili  kiedy obmyślałam  plan, jak usprawiedliwię  swoje idiotyczne zachowanie, ból  głowy przybrał na sile. Wydałam  z siebie cichy jęk i niemal odrazu poczułam, że  robi mi się  niedobrze. Najszybciej jak to możliwe zerwałam się  z łóżka, niestety nawet nie zdążyłam  sięgnąć po kule, i puściłam pawia na podłogę. Oczywiście obudziłam  tym cyrkiem mojego chłopaka, który  był  w niemałym  szoku gdy zobaczył  mnie  klęczącą na podłodze, ukrywającą  twarz w dłoniach. Chciałam  zapaść  się  pod ziemię. 

-Jezu, Angelika nic ci nie jest?! - poderwał  się  z łóżka spanikowany.

Podniosłam  na niego swoje, przepełnione  poczuciem winy i wstydem, spojrzenie.

- Nie, tylko.... -spuściłam wzrok i wzruszyłam ramionami. - No wiesz, kac morderca nie ma serca.

Poczułam  na policzku ciepło  jego dłoni.

- Pójdę po jakiś.. sprzęt, żeby to posprzątać.- powiedział z troską  w głosie. 

Jednak gdy na niego spojrzałam  nie umknęło  mojej  uwadze, że z trudem powstrzymuje się  przed parsknięciem ze śmiechu. W odpowiedzi  pokiwałam tylko głową. Wrócił po chwili z mopem i wiadrem ciepłej  wody. Zanim jednak wziął się za sprzątanie, podniósł  mnie  z podłogi i położył na łóżku.

- Posprzątam.- oznajmiłam usiłując wstać.

- Nie ma mowy, siedzisz  na łóżku.- odpowiedział  zdecydowanym tonem.- A później  porozmawiamy.

- Krystian, pozwól  mi to posprzątać. -próbowałam protestować.- i bez tego jest mi wstyd.

- Nie ma mowy. Siadaj- rozkazał i zgromił mnie spojrzeniem.

Siedziałam  grzecznie  na łóżku  i patrzyłam jak mój  chłopak sprząta zrobiony przeze mnie bajzel. Od środka  zżerało mnie uczucie wstydu i skrępowania a w myślach wciąż  dźwięczały jego słowa,  "później  porozmawiamy...". Boże,  co ja mu powiem? Jak mam wytłumaczyć  swoje bezmyślne zachowanie? Z zamyślenia wyrwał mnie dzwoniący telefon. Zerknęłam na ekran i zamarłam. Dzwonił  Patryk. Szybko odrzuciłam połączenie. Nie chciałam, wyciągać  tej sprawy  na wierzch przed Krystianem. Jednak nie minęła krótka  chwila a on znowu dzwonił a ja ponownie odrzuciłam  połączenie. Czułam że zrobiłam  się  nerwowa, ręce  mi się  trzęsły a oddech przyspieszył. 

-Co jest?- z letargu wyrwał  mnie podejrzliwy głos  Krystiana. Z nerwów wzdrygnęłam się a telefon wypadł  mi z rąk  na podłogę. W tej samej chwili mój  smartphone zaczął  dzwonić poraz trzeci. Niestety zanim  zdążyłam go podnieść zrobił to Krystian. Spojrzał na ekran, zmarszczył brwi i nie odrywając ode mnie wzroku odebrał to cholerne połączenie. Czułam  jak krew odpływa  mi z twarzy.

-Halo- powiedział  surowym tonem.

- Przepraszam, pomyliłem numer.- dało  się  słyszeć  po drugiej stronie.

- Zapewne.- odpowiedział  Krystian po czym się  rozłączył. Następnie zwrócił  się  do mnie.- Kto to był?!

Czułam  się  jak na przesłuchaniu. Wbijał  we mnie pełne  podejrzeń spojrzenie.

- To... ja..  nikt.- jąkałam się.- to stary znajomy.

Rzuciłam  na poczekaniu i błagałam  w myślach  by nie drążył  tematu. Nie odezwał  się ani słowem. Po prostu  podał mi telefon i zabrał  się za sprzątanie. Gdy skończył zabrał wiadro i wyszedł  bez słowa. Chwilę  potem dostałam  SMS od Patryka.

"Odzwoń. Martwię  się." 

Nie miałam  zamiaru mu odpisywać. Chciałam  o nim zapomnieć. Pragnęłam  by zniknął  z mojego życia. Niestety biorąc  pod uwagę fakt, że  jest moim wykładowcą,  nie było  to realne. Wyłączyłam dźwięk w telefonie, żeby w razie czego nie było  słychać gdy będzie znowu dzwonił i opadłam  zrezygnowana na łóżko. Prosiłam  Boga by ta sprawa nie wyszła  na jaw. Bałam  się  co o mnie pomyśli Krystian. Nie chciałam  go stracić. Minęła  dłuższa  chwila zanim wrócił do pokoju. Usiadł na łóżku i wskazał  ręką  miejsce obok siebie. Totalnie nie wiedziałam czego się  spodziewać, ale podniosłam się i usiadłam  obok niego. Stres zjadał  mnie od środka. Czekałam  na jego ruch, bo sama bałam  się  zacząć dyskusję. Jednak zanim zdążył się odezwać usłyszeliśmy  krzyk mojego taty.

- Wynoś się  stąd! Mówiłem że masz ją zostawić  w spokoju!

- Uspokój się, błagam- prosiła mama.- Są  święta.

- Zaraz wracam, zaczekaj tutaj.- powiedział  do mnie Krystian po czym rzucił  się  do wyjścia.

Miałam złe przeczucia. Wstałam pośpiesznie z łóżka, wzięłam  kule i powoli pokuśtykałam do salonu. To co zastałam zamurowało mnie. Wszyscy byli tak pochłonięci awanturą, że  nawet nie zauważyli  mojej obecności. Krystian przypierał do drzwi frontowych Filipa i syczał wściekły  przez zaciśnięte zęby.

- Albo się  od niej odpierdolisz, albo załatwimy  to inaczej.- szarpał  go za kurtkę.

- Bo co mi zrobisz?! - Filip jak zawsze był  zbyt pewny siebie.

Zauważyłam, że mój chłopak, podniósł do góry  rękę zaciśniętą w pieść szykując się  do zadania ciosu.

- Krystian nie! - zdążyłam  krzyknąć a zaraz potem zapadła  ciemność. Zemdlałam. 

Jak przez mgłę słyszałam co się  dzieje w okół. Zrobiło  się ogromne zamieszanie. Ktoś wziął  mnie na ręce  i położył  na czymś  miękkim. Stopniowo zaczęły  docierać  do mnie słowa wypowiadane przez Krystiana.

-Angelika, kochanie- czułam lekkie  poklepywanie po twarzy.

Zaczęłam powoli otwierać oczy. W pierwszym momencie nie wiedziałam co się stało, ale już  po chwili wydarzenia  zaczęły wskakiwać na swoje miejsce i układać  się klatka po klatce w spójną całość.

-Bogu dzięki. Ale nas nastraszyłaś. -Krystian klęczał przy kanapie i ściskał  w rękach  moją  dłoń. Nagle poczułam  niepohamowaną złość i zaczęłam  na nich krzyczeć.

- Czy wam do reszty odbiło?!! Są  święta!! Może  on przyszedł  po prostu złożyć  życzenia!- wylewałam pretensje. Nie chciałam  kontaktu z Filipem, ale żeby  załatwiać  to pięściami?! Nie tak powinny wyglądać  te święta. Powoli zaczęłam wstawać z kanapy, uważając by znowu nie upaść- idę do siebie.

- skarbie, zaniosę cię. Dopiero co zemdlałaś. -Krystian poderwał się  na równe  nogi.

- Nie.- oznajmiłam z całą  stanowczością. - Zostaw mnie w spokoju.

To powiedziawszy poszłam  powoli do siebie, czując  na plecach odprowadzające mnie spojrzenia. Zatrzasnęłam za sobą drzwi. Usiadłam  na łóżku, łokcie  wsparłam na kolanach a twarz ukryłam  w dłoniach. Jezu gorzej  być  nie może! - krzyczałam  w duchu. Byłam wściekła, wszystko co wydarzyło się w ciągu  ostatniej doby skumulowało się we mnie. Alkohol, Patryk i do tego jeszcze Filip. Nie chciałam  płakać, ale łzy same pojawiły  się  nieproszenie  pod moimi powiekami. Starłam pierwszą  kroplę która  spłynęła po moim policzku i w tym momencie ktoś zapukał  do drzwi.

- Mogę wejść? - usłyszałam  z za drzwi spokojny głos  mojego chłopaka.

- Nie. - odpowiedziałam łamiącym się głosem.

Mimo mojego zakazu wszedł  do pokoju. Gdy spostrzegł, że  mam oczy czerwone  od płaczu, usiadł  obok i wciągnął mnie na kolana. 

- Przepraszam mała. Nie powinienem był się  tak zachować.- tulił mnie do siebie i czule gładził po włosach.- Wkurzyłem się bo cały  czas miałem  w głowie  to,  co mi o nim opowiadałaś. Nie pozwolę żeby  znów  cię  skrzywdził. Widzę że jesteś w słabej  kondycji  psychicznej dlatego nie będę poruszał kwestii wczorajszych wydarzeń ani twojego.... kolegi.- powiedział  jakby  się  wahając.

- Dziękuję. -odparłam i wtuliłam się  w niego jeszcze mocniej. Czułam się bezpieczna w jego ramionach. 

- Kocham Cię. 

- Ja ciebie też.

Zbliżył powoli swoje usta do moich i złożył na nich czuły pocałunek. Był  tak delikatny, jakby bał się,  że się  rozpadnę gdy zrobi to zbyt gwałtownie. Pragnąć  rozładować  wszystkie negatywne emocje, zaczęłam go całować intensywnie i pożądliwie. Widząc, że  daję  mu przyzwolenie na więcej, wdarł się do moich ust a nasze języki  rozpoczęły  taniec namiętności.  Nie potrafiłam się na niego gniewać. Zbyt mocno go kochałam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziękowania

Kochani. To już koniec historii Angeliki i Krystiana. Mam nadzieję, że będziecie ją długo wspominać. Dziękuję za to, że  tak cierpliwie i wi...