- Co? Jak to anemia?- powiedziała mama głosem pełnym przerażenia.
- Wiedziałem, że te twoje ostatnie głodówki tak się skończą!- fuknął tata.
To było do przewidzenia, że tak zareagują. Wiedziałam że mama się zmartwi a tata wkurzy. Nie to jednak było moim największym zmartwieniem. Widziałam kątem oka, że Krystian też jest na mnie zły. Ale w sumie o co? W ostatnich dniach, nim przyjechał niespodziewanie na święta, tęskniłam za nim jak cholera. Nie byłam w stanie nic przełknąć a moje śniadanie, obiad i kolacja ograniczały się do jabłka. To już chyba taki nawyk, bo po rozstaniu z Filipem moja dieta wyglądała tak samo. Chciałam dotknąć jego ramienia, żeby go uspokoić, ale on odsunął się nerwowo.
- Będziesz się teraz na mnie boczył?- jęknęłam robiąc niewinną minkę.
- A dziwisz mi się? - rzucił z ironią.- Przyjeżdżam do obcego miasta z nadzieją na spędzenie spokojnych świąt z moją dziewczyną a tym czasem co zastaję?! Byłego kobiety którą kocham, który chce do niej wrócić, wykładowcę który rości sobie do niej jakieś prawa a na koniec dowiaduję się że masz anemię bo się kurwa głodziłaś!- ryknął na mnie wściekły.
- Nie krzycz na mnie.- odpowiedziałam spokojnie.- wiem że to wszystko jest popierdolone. Temat Filipa myślę, że mamy zamknięty. Tłumaczyłam Ci to. Patryk... to znaczy profesor - potrząsnęłam zmieszana głową.- to długa historia, ale przyrzekam Ci to wyjaśnić jak dojdę do siebie. A ta anemia- westchnęłam.- to prawda, ostatnio mało jadłam bo tęskniłam za tobą jak cholera i nie byłam w stanie nic przełknąć.- zakończyłam swój wywód a po policzku spłynęła mi łza. Patrzyłam na Krystiana z wyczekiwaniem. On zaś tylko kręcił z niedowierzaniem głową, przeczesując nerwowo włosy rękami. Już prawie zapomniałam, że tej wymianie zdań przysłuchują się moi rodzice.
- Krystian ma rację.- skwitował mój ojciec.
- Tato, proszę...- jęknęłam. Czułam się atakowana przez najbliższe mi osoby.
- Dość. - wtrąciła mama przerywając tę wymianę zdań.- Angelika musi odpocząć. Wychodzimy.- powiedziała stanowczo do taty chwytając go za rękę i ciągnąc w stronę drzwi.
Zauważyłam że Krystian podniósł się z krzesła, i w ostatniej chwili chwyciłam jego dłoń.
- Nie zostaniesz?- zapytałam patrząc w jego oczy zasmucona.
- Zostanę. - burknął.- idę po kawę do automatu.
- Też poproszę.
Zmierzył mnie spojrzeniem po czym wyszedł. Nie było go dłuższą chwilę a gdy wrócił wręczył mi jeden z kubków w którym był....
- Barszcz?! - popatrzyłam na niego zaskoczona.- Przecież prosiłam o....
- Kawę.- przerwał mi w pół słowa.- Ale byłem u lekarza dopytać o twoją dietę i kategorycznie zabronił Ci pić kawy, która wypłukuje z organizmu żelazo.- zgromił mnie tym swoim spojrzeniem.- Za to kazał wprowadzić do diety produkty bogate w ten składnik, a takim właśnie produktem są buraki. -powiedział z powagą podkreślając ostatnie słowo, a ja parsknęłam śmiechem. Po chwili jednak opanowałam się bo zauważyłam że jego spojrzenie rzuca w moją stronę błyskawice.
- Nie rozumiem co cię tak bawi.- fuknął.
- Naprawdę myślisz, że barszcz z automatu ma coś wspólnego z burakami?- zapytałam nie mogąc powstrzymać śmiechu.
- Z automatu może i nie.- Popatrzył na mnie tak, że z twarzy zmył mi się głupkowaty uśmiech.- Ale ten kupiłem w szpitalnym bufecie, więc na zdrowie.
- Aha- odpowiedziałam tylko tyle bo mnie zatkało. Zaskoczenie mieszało się z... podziwem? Wypiłam ten barszcz dla świętego spokoju i żeby trochę udobruchać mojego chłopaka, który nie spuszczał ze mnie wzroku dopóki nie opróżniłam kubeczka.
- Grzeczna dziewczynka. - Skomentował zadowolony z siebie.- Teraz się prześpij a ja tu posiedzę.- Dodał delikatnie głaszcząc mój policzek.
-Ale...- Zawahałam się
- Nigdzie nie pójdę. Obiecuję, że będę tu kiedy się obudzisz.- Powiedział czule całując mnie w rękę.
Nie chciałam się kłócić bo i tak był na mnie zły. Zamknęłam więc grzecznie oczy i już po chwili odpłynęłam w objęcia Morfeusza. Spałam dość spokojnie, nie miałam koszmarów a tak naprawdę to w ogóle nie pamiętałam czy coś mi się śniło. Kiedy się obudziłam za oknem było już ciemno a Krystian, tak jak obiecał był przy mnie. Musiał być wyczerpany bo przysnął siedząc na krześle. Głowę położył na łóżku obok mojej talii. Ten widok mnie rozczulił. Uśmiechnęłam się i zaczęłam delikatnie błądzić ręką w jego gęstej czuprynie. Miał piękne włosy. Gęste, grube, w kolorze ciemnego brązu. Obudził się kiedy odgarniałam niesforne kosmyki z jego czoła.
- Jak się czujesz?- zapytał przecierając oczy słodko zaspany.
- Dobrze.- odparłam- ale ty chyba padasz z nóg?
- Nie.-momentalnie się rozbudził.- Nic mi nie jest.
- Jedź do domu.- poprosiłam nie do końca pewna czy tego właśnie chcę.
- Nie zostawię cię tu samej.- Protestował. - Przenocuję w szpitalu a jutro razem wrócimy do domu.
- Jestem dużą dziewczynką. - powiedziałam. - Jedź do domu i porządnie się wyśpij. Przyjedziesz po mnie rano.- Nalegałam.
- Posłuchaj. Kiedy byłaś w śpiączce czuwałem przy tobie dzień i noc po kilka dni.- zaczął poważnie.- Nic mi nie będzie po jednej nocy spędzonej w szpitalu.- Skwitował i znowu pocałował mnie w rękę.
- A czy...- zawahałam się.
- Co? - zapytał zaintrygowany. popatrzyłam na niego błagalnym wzrokiem i zapytałam.
- Zaśpiewasz mi? Tak jak wtedy gdy byłam w śpiączce..- Zamilkłam czekając na jego reakcję, a on po chwili zaczął śpiewać półgłosem.
- There goes my heart beating
'Cause you are the reason.
I'm losing my sleep
Please come back now.
And there goes my mind racing
And you are the reason
That I'm still breathing
I'm hopeless now
I'd climb every mountain
And swim every ocean
Just to be with you
And fix what I've broken
'Cause I need you to see
That you are the reason
Przymknęłam oczy i rozkoszowałam się tą chwilą. Nie ulegał wątpliwościom fakt, że mój chłopak ma talent wokalny. Przyjemnie się go słuchało a spokojny rytm piosenki był pieszczotą dla ucha. Utworu nie kojarzyłam, ale wsłuchując się w słowa bardzo się wzruszyłam, a serce ze szczęścia zgubiło po drodze kilka uderzeń. Patrzyłam na Krystiana i uśmiechałam się jak głupia. Po moim policzku spłynęła łza wzruszenia. Mój chłopak widząc to przestał śpiewać. Starł słoną kroplę kciukiem i usiadł obok mnie na łóżku.
- Aż tak źle śpiewam? - zapytał żartobliwie biorąc mnie w objęcia.
- Kocham cię.- powiedziałam i rozpłakałam się w jego ramionach.
- Ja ciebie też skarbie. - przytulił mnie jeszcze mocniej i pocałował w czubek głowy. Kochałam być przez niego przytulana. Czułam się wtedy taka mała, bezbronna a zarazem bezpieczna. Wiedziałam, że przy nim mogę pozwolić sobie na okazywanie słabości.
-Boję się.- wyznałam wciąż popłakując.
Krystian odsunął mnie od siebie i spojrzał zdezorientowany.
- Czego się boisz?- Zapytał.
- Że mnie znienawidzisz, kiedy poznasz prawdę.- wyszeptałam ukrywając twarz w dłoniach. Z emocji cała drżałam.
- Nic takiego się nie wydarzy- zapewnił po czym ponownie wziął mnie w objęcia.
Tulił mnie do siebie i głaskał po plecach dopóki się nie uspokoiłam. Po dłuższej chwili otarłam policzki z łez i biorąc kilka głębszych oddechów wyrównałam rytm serca. Patrzyłam na niego swoimi zaczerwienionymi od płaczu oczami i zbierałam się na odwagę, żeby wyznać mu prawdę o Patryku. Nie chciałam odwlekać tego tematu, bo wiedziałam że i tak się nie wykręcę od wyjaśnień. Spuściłam wzrok i na jednym tchu powiedziałam:
- Poznałam Patryka przed rozpoczęciem roku studenckiego.
Cisza, która w tym momencie zapanowała rozsadzała mi głowę. Błagałam w myślach by Krystian się odezwał. Tym czasem on wstał z mojego łóżka i zaczął się przechadzać po sali w tę i z powrotem, co chwilę przeczesując nerwowo włosy. Często tak robił gdy był zdenerwowany. To chyba taki odruch.
- Nie wiedziałam wtedy, że jest wykładowcą na uczelni gdzie planowałam studiować - zaczęłam tłumaczyć.- Kurwa, ja w ogóle nie wiedziałam że jest wykładowcą! Powiedział mi, że jest fotografem- dodałam ściszając głos z każdym słowem coraz bardziej. Zatrzymał się w miejscu i spojrzał na mnie z niedowierzaniem.
- To dlatego...- chciał coś powiedzieć ale urwał wbijając we mnie wzrok
- Co?- zapytałam, chcąc nakłonić go do kontynuowania.
- Dlatego wybiegłaś z sali podczas pierwszego wykładu...- powiedział jakby sam do siebie.
-Tak.- Bąknęłam. - Byłam przerażona. Chciałam zrezygnować ze studiów które od dziecka były moim marzeniem.. Spotkałam się z Nim żeby wszystko wyjaśnić i wtedy...- głos ugrzązł mi w gardle.
-... Wydarzył się wypadek.- dokończył za mnie zszokowany i opadł wstrząśnięty na krzesło obok łóżka.
- Tak- powiedziałam szeptem. Zamknęłam oczy, w tej chwili chciałam zniknąć, zapaść się pod ziemię i nie czuć tego wstydu jaki zżerał mnie od środka.
- Jak to się stało?- Zapytał spokojnie.
- Według tego co mówiła Weronika, gdy chciałam odejść Patryk złapał mnie za rękę. Chciałam mu się wyrwać, ale wyszarpując dłoń z jego uścisku straciłam równowagę i wpadłam prosto pod koła samochodu..- wielka gula urosła mi w gardle. Ostatkiem sił powstrzymywałam napływające do oczu łzy, by nie spłynęły po policzkach. - Resztę historii znasz.- Dokończyłam łamiącym się głosem.
- Zabiję go!- warknął wściekły podrywając się z krzesła. W ostatniej chwili złapałam jego dłoń.
- Proszę.- popatrzyłam na niego błagalnie, czerwonymi od łez oczami. Nie chciałam żeby narobił sobie kłopotów z mojego powodu.- Proszę, zostaw to w spokoju. Ja chcę zapomnieć. Chcę zostawić przeszłość w przeszłości i razem z tobą patrzeć w przyszłość.
- Kocham cię mała. - Powiedział roztrzęsiony.- Umarł bym gdyby coś Ci się stało. Nie chcę cię stracić. - widziałam w jego oczach łzy wywołane strachem i złością, ale już po chwili mocno mnie przytulał.
- Nie stracisz. - obiecałam wtulając się w jego silne ramiona. - Moje serce należy tylko do ciebie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz