poniedziałek, 3 maja 2021

STUDENCKA LOVE CZ. 30

 - Co? Jak to anemia?- powiedziała mama głosem pełnym  przerażenia.
- Wiedziałem, że  te twoje ostatnie głodówki tak się  skończą!- fuknął tata. 

To było  do przewidzenia, że  tak zareagują. Wiedziałam że  mama się  zmartwi a tata wkurzy. Nie to  jednak było  moim największym zmartwieniem. Widziałam  kątem oka, że Krystian też jest na mnie  zły. Ale w sumie o co? W ostatnich dniach, nim przyjechał  niespodziewanie na święta, tęskniłam  za nim jak cholera. Nie byłam  w stanie nic przełknąć a moje śniadanie, obiad i kolacja ograniczały  się  do jabłka. To już  chyba taki nawyk, bo po rozstaniu z Filipem moja dieta wyglądała  tak samo. Chciałam dotknąć  jego ramienia, żeby  go uspokoić,  ale on odsunął  się nerwowo. 

- Będziesz  się  teraz na mnie boczył?- jęknęłam robiąc  niewinną  minkę.
- A dziwisz mi się? - rzucił  z ironią.- Przyjeżdżam do obcego miasta  z nadzieją na spędzenie  spokojnych świąt z moją  dziewczyną  a tym czasem co zastaję?! Byłego kobiety którą  kocham, który chce do niej wrócić, wykładowcę  który  rości  sobie do niej jakieś  prawa a na koniec dowiaduję się że  masz anemię  bo się  kurwa głodziłaś!- ryknął  na mnie wściekły.

- Nie krzycz na mnie.- odpowiedziałam spokojnie.- wiem że  to wszystko jest popierdolone. Temat Filipa myślę, że  mamy  zamknięty. Tłumaczyłam Ci to. Patryk... to znaczy  profesor - potrząsnęłam  zmieszana głową.- to długa  historia, ale przyrzekam Ci to wyjaśnić jak dojdę  do siebie. A ta anemia- westchnęłam.- to prawda, ostatnio mało  jadłam bo tęskniłam za tobą jak cholera i nie byłam  w stanie nic przełknąć.- zakończyłam swój  wywód a po policzku spłynęła mi łza. Patrzyłam na Krystiana z wyczekiwaniem. On zaś tylko kręcił  z niedowierzaniem  głową, przeczesując  nerwowo włosy  rękami. Już  prawie zapomniałam, że  tej wymianie zdań przysłuchują się  moi rodzice.
- Krystian ma rację.- skwitował mój ojciec.
- Tato, proszę...- jęknęłam. Czułam się atakowana przez najbliższe  mi osoby.
- Dość. - wtrąciła mama przerywając tę wymianę zdań.- Angelika musi odpocząć. Wychodzimy.- powiedziała  stanowczo do taty chwytając  go za rękę i ciągnąc w stronę  drzwi.
Zauważyłam że Krystian podniósł się z  krzesła, i w ostatniej  chwili chwyciłam  jego dłoń.
- Nie zostaniesz?- zapytałam patrząc  w jego oczy zasmucona.
- Zostanę. - burknął.- idę po kawę  do automatu.
- Też poproszę.
Zmierzył  mnie spojrzeniem po czym wyszedł. Nie było  go dłuższą chwilę a gdy wrócił  wręczył  mi jeden  z kubków w którym  był....
- Barszcz?! - popatrzyłam  na niego zaskoczona.- Przecież prosiłam o....
- Kawę.- przerwał  mi w pół  słowa.- Ale byłem  u lekarza dopytać o twoją dietę i kategorycznie  zabronił Ci pić  kawy, która  wypłukuje z organizmu żelazo.- zgromił mnie tym swoim spojrzeniem.- Za to kazał wprowadzić  do diety  produkty bogate w ten składnik, a takim właśnie produktem są  buraki. -powiedział z powagą podkreślając ostatnie słowo, a ja parsknęłam śmiechem. Po chwili jednak opanowałam się bo zauważyłam  że  jego spojrzenie rzuca w moją  stronę błyskawice.
- Nie rozumiem  co cię  tak bawi.- fuknął.
- Naprawdę  myślisz, że  barszcz  z automatu ma coś  wspólnego  z burakami?- zapytałam nie mogąc  powstrzymać śmiechu.
- Z automatu może  i nie.- Popatrzył  na mnie tak, że z twarzy zmył  mi się głupkowaty uśmiech.- Ale ten kupiłem w szpitalnym bufecie, więc na zdrowie.
- Aha- odpowiedziałam  tylko tyle bo mnie zatkało. Zaskoczenie mieszało się z... podziwem? Wypiłam ten barszcz dla świętego spokoju i żeby trochę  udobruchać mojego chłopaka, który  nie spuszczał ze mnie wzroku dopóki  nie opróżniłam  kubeczka.
- Grzeczna dziewczynka. - Skomentował zadowolony z siebie.- Teraz się  prześpij a ja tu posiedzę.- Dodał delikatnie  głaszcząc mój  policzek.
-Ale...- Zawahałam się
- Nigdzie  nie pójdę. Obiecuję, że  będę tu kiedy się  obudzisz.- Powiedział czule całując  mnie w rękę. 

Nie chciałam się  kłócić  bo i tak był  na mnie zły. Zamknęłam więc  grzecznie oczy i już  po chwili odpłynęłam w objęcia Morfeusza. Spałam dość  spokojnie, nie miałam  koszmarów  a tak naprawdę  to w ogóle nie pamiętałam  czy coś  mi się  śniło. Kiedy się  obudziłam za oknem było  już  ciemno a Krystian, tak jak obiecał był  przy mnie. Musiał  być  wyczerpany bo przysnął siedząc  na krześle. Głowę  położył  na łóżku obok mojej talii. Ten widok mnie rozczulił. Uśmiechnęłam  się  i zaczęłam delikatnie  błądzić  ręką  w jego gęstej  czuprynie. Miał  piękne  włosy. Gęste, grube, w kolorze ciemnego  brązu. Obudził się kiedy odgarniałam niesforne kosmyki z jego  czoła. 

- Jak się  czujesz?- zapytał przecierając oczy słodko zaspany.
- Dobrze.- odparłam- ale ty chyba padasz z nóg?
- Nie.-momentalnie się rozbudził.- Nic mi nie jest. 
- Jedź do domu.- poprosiłam nie do końca pewna czy tego właśnie chcę.
- Nie zostawię cię tu samej.- Protestował. - Przenocuję w szpitalu a jutro razem wrócimy do domu.
- Jestem dużą dziewczynką. - powiedziałam. - Jedź do domu i porządnie się wyśpij. Przyjedziesz po mnie rano.- Nalegałam.
- Posłuchaj. Kiedy byłaś w śpiączce czuwałem przy tobie dzień i noc po kilka dni.- zaczął poważnie.- Nic mi nie będzie po jednej nocy spędzonej w szpitalu.- Skwitował i znowu pocałował mnie w rękę.
- A czy...- zawahałam się.
- Co? - zapytał zaintrygowany. popatrzyłam na niego błagalnym wzrokiem i zapytałam.
- Zaśpiewasz mi? Tak jak wtedy gdy byłam w śpiączce..- Zamilkłam czekając na jego reakcję, a on po chwili zaczął śpiewać półgłosem.

- There goes my heart beating
'Cause you are the reason.
I'm losing my sleep
Please come back now.
And there goes my mind racing
And you are the reason
That I'm still breathing
I'm hopeless now
I'd climb every mountain
And swim every  ocean
Just to be with you
And  fix  what  I've broken
'Cause I need you to see
That you are the reason

Przymknęłam oczy i rozkoszowałam się  tą chwilą. Nie ulegał  wątpliwościom fakt, że mój  chłopak ma talent wokalny. Przyjemnie się go słuchało a spokojny rytm piosenki był  pieszczotą dla ucha. Utworu nie kojarzyłam, ale wsłuchując  się  w słowa bardzo się wzruszyłam, a serce ze szczęścia  zgubiło po drodze kilka uderzeń. Patrzyłam na Krystiana i uśmiechałam się  jak głupia. Po moim policzku spłynęła łza wzruszenia. Mój  chłopak widząc  to przestał śpiewać. Starł  słoną kroplę  kciukiem i usiadł  obok mnie na łóżku.
- Aż tak źle śpiewam? - zapytał  żartobliwie biorąc  mnie w objęcia.
- Kocham cię.- powiedziałam  i rozpłakałam się w jego ramionach.
- Ja ciebie też skarbie. - przytulił  mnie jeszcze mocniej  i pocałował  w czubek głowy. Kochałam być  przez niego przytulana. Czułam się wtedy taka mała, bezbronna a zarazem bezpieczna. Wiedziałam, że  przy nim mogę  pozwolić  sobie  na okazywanie  słabości.
-Boję się.- wyznałam wciąż  popłakując.
Krystian odsunął mnie od siebie i spojrzał  zdezorientowany.
- Czego się boisz?- Zapytał.
- Że  mnie znienawidzisz, kiedy poznasz  prawdę.- wyszeptałam ukrywając  twarz w dłoniach. Z emocji cała  drżałam.
- Nic takiego się  nie wydarzy- zapewnił po czym ponownie wziął  mnie w objęcia. 

Tulił mnie do siebie i głaskał po plecach dopóki  się  nie uspokoiłam. Po dłuższej chwili otarłam policzki z łez i biorąc  kilka głębszych  oddechów  wyrównałam  rytm serca. Patrzyłam na niego  swoimi zaczerwienionymi od płaczu oczami i zbierałam się  na odwagę, żeby  wyznać  mu prawdę o Patryku. Nie chciałam  odwlekać tego tematu, bo wiedziałam że  i tak się  nie wykręcę od wyjaśnień. Spuściłam  wzrok i na jednym tchu powiedziałam:

- Poznałam Patryka przed rozpoczęciem  roku studenckiego.

Cisza, która w tym momencie zapanowała rozsadzała  mi głowę. Błagałam  w myślach  by Krystian  się  odezwał. Tym czasem on wstał  z mojego łóżka  i zaczął  się   przechadzać  po sali w tę  i z powrotem, co chwilę  przeczesując nerwowo włosy. Często tak robił  gdy był  zdenerwowany. To chyba  taki odruch.

- Nie wiedziałam  wtedy, że  jest wykładowcą  na uczelni gdzie planowałam studiować - zaczęłam  tłumaczyć.- Kurwa, ja w ogóle  nie wiedziałam  że  jest wykładowcą! Powiedział  mi, że  jest fotografem- dodałam ściszając głos  z każdym słowem  coraz bardziej. Zatrzymał się w miejscu i spojrzał na mnie z niedowierzaniem.
- To dlatego...- chciał  coś  powiedzieć ale urwał wbijając we mnie wzrok
- Co?- zapytałam, chcąc  nakłonić  go do kontynuowania.
- Dlatego wybiegłaś  z sali podczas pierwszego wykładu...- powiedział jakby sam do siebie.

-Tak.- Bąknęłam. - Byłam przerażona. Chciałam  zrezygnować  ze  studiów  które  od dziecka były  moim marzeniem.. Spotkałam  się  z Nim żeby wszystko wyjaśnić  i wtedy...- głos  ugrzązł mi w gardle.

-... Wydarzył  się  wypadek.- dokończył  za mnie zszokowany i opadł wstrząśnięty na krzesło  obok łóżka.

- Tak- powiedziałam  szeptem. Zamknęłam  oczy, w tej chwili chciałam  zniknąć, zapaść  się  pod ziemię  i nie czuć tego wstydu jaki zżerał mnie od środka.

- Jak to się  stało?- Zapytał  spokojnie.

- Według  tego co mówiła  Weronika, gdy chciałam odejść Patryk złapał  mnie za rękę. Chciałam  mu się  wyrwać, ale wyszarpując dłoń  z jego uścisku straciłam równowagę i wpadłam  prosto pod koła samochodu..- wielka gula urosła mi w gardle. Ostatkiem sił powstrzymywałam napływające do oczu łzy,  by nie spłynęły po policzkach. - Resztę historii znasz.- Dokończyłam  łamiącym się głosem.

- Zabiję go!- warknął wściekły podrywając się  z krzesła. W ostatniej chwili złapałam  jego dłoń.

- Proszę.- popatrzyłam na niego  błagalnie, czerwonymi od łez  oczami. Nie chciałam żeby  narobił sobie kłopotów  z mojego powodu.- Proszę,  zostaw  to w spokoju. Ja chcę  zapomnieć. Chcę zostawić przeszłość w przeszłości i razem z tobą  patrzeć  w przyszłość.

- Kocham  cię mała. - Powiedział  roztrzęsiony.- Umarł bym gdyby coś  Ci się  stało. Nie chcę cię stracić.  - widziałam  w jego oczach łzy wywołane strachem i złością, ale już  po chwili mocno mnie przytulał.

- Nie stracisz. - obiecałam wtulając się w jego silne ramiona. - Moje serce należy  tylko do ciebie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziękowania

Kochani. To już koniec historii Angeliki i Krystiana. Mam nadzieję, że będziecie ją długo wspominać. Dziękuję za to, że  tak cierpliwie i wi...