poniedziałek, 29 listopada 2021

STUDENCKA LOVE CZ. 39

Nazajutrz budzik okazał się bezlitosny. Nakryłam głowę poduszką i po omacku zaczęłam szukać telefonu na szafce nocnej. Byłam tak wykończona, że miałam ochotę roztrzaskać go o ścianę. Gdy w końcu trafił w moje ręce, szybko go wyłączyłam. Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi i dopiero wtedy zdałam sobie sprawę z tego, że  jestem sama na łóżku a część na której zazwyczaj śpi Krystian jest zimna.  Co oznaczało że musiał wstać chwilę temu.

- Co robisz? - usłyszałam jego głos.

- Moje wewnętrzne wstawaj idziesz na uczelnię  walczy z moim leż, nie pierdol.  Więc leżę  i patrzę kto wygra. - odpowiedziałam nie wyściubiając nosa z pod poduszki

- Okej.. jak już poznasz wynik tej, moim zdaniem, nierównej walki to przyjdź do kuchni. Czekam z kawą i śniadaniem. - powiedział parskając śmiechem.

Chciał nie chciał musiałam się  zmobilizować i wstać. Przecież czekała mnie poważna rozmowa z Patrykiem. Nie mogłam zrezygnować, nie teraz. Leniwie usiadłam na łóżku, przetarłam  zaspane oczy a następnie wstałam by się ubrać. Miało być dziś dość ciepło, ubrałam więc krótką, błękitną sukienkę i białe koturny. Był już prawie maj, nieubłaganie zbliżały się egzaminy kończące pierwszy rok studiów. Zjadał mnie stres ale też cieszyłam się, że udało mi się przetrwać mimo całej tej sytuacji z Patrykiem. Krystian, tak jak powiedział, czekał na mnie z kawą i śniadaniem. W całej kuchni pachniało smażonym bekonem i jajkami. 

- Wygląda smakowicie. - pochwaliłam jego wysiłek zajmując miejsce po przeciwnej stronie wyspy. 

- Smacznego. Musisz być najedzona, by ZNOWU nie stracić przytomności. - Powiedział, wymownie akcentując słowo "znowu".

- Okej... zrozumiałam aluzję. 

Po śniadaniu zabrałam z pokoju spakowane dzień wcześniej rzeczy i pojechaliśmy na uczelnię. Droga minęła nam w koszmarnym milczeniu. Krystian wyglądał tak jakby nie mógł pogodzić się z tym co miałam zamiar zrobić. Gdy dotarliśmy na miejsce, chwyciłam jego dłoń i patrząc błagalnie powiedziałam:

- Proszę. Musisz mi zaufać. Ta sytuacja nie da mi spokoju dopóki jej nie wyjaśnię.

Nic nie odpowiedział na ten temat. Tylko przysunął moją dłoń do swoich ust i złożył na niej delikatny pocałunek.

- Idź już, bo się spóźnisz. Będę po ciebie o piętnastej. - powiedział puszczając  moją dłoń. 

Zaczęłam zbierać się do wyjścia z samochodu, a wtedy dodał:

- Ufam ci. Miłego dnia.

- Bardzo cię kocham.- uśmiechnęłam się do niego pokrzepiająco, po czym wysiadłam z samochodu.

Gdy tylko zatrzasnęłam za sobą drzwi, ruszył z piskiem opon nie oglądając się za siebie. Stałam chwilę w miejscu i dopiero teraz tak naprawdę dotarło do mnie, co muszę zrobić. Ze stresu, żołądek zawiązał mi się na supeł, a jego zawartość podeszła do gardła. 

- Hej Angela! - usłyszałam za sobą wesoły głos Dominiki. 

- Hej Domi, idziesz na wykłady?

- No raczej. A Ty gdzie zgubiłaś  Krystiana? - zapytała patrząc na mnie podejrzliwie.

- Miał coś do załatwienia, nie mógł przyjść na zajęcia. - odparłam, wymijająco wzruszając ramionami.

- Uuuu... Spuściłaś pieska ze smyczy? - zachichotała. - do tej pory chodził za tobą krok w krok, niczym pies ogrodnika.- żartowała. 

- Przestań. - szturchnęłam ją żartobliwie w ramię. - Lepiej chodźmy na te zajęcia bo się spóźnimy. 

Szłyśmy przez dziedziniec śmiejąc się i żartując. Jakaś grupka studentów do nas pomachała, na co Dominika odwzajemniła entuzjastycznie ten gest. Zapewne byli to jej znajomi, ja niestety nie zdołałam nawiązać zbyt wielu znajomości przez swoją długą nieobecność, ale miałam jeszcze cztery lata by to nadrobić.

W sali usiadłyśmy razem, nie mogąc się nagadać. Dominika, pełna ekscytacji relacjonowała mi randki z nowym chłopakiem z kilku ostatnich tygodni. Dopiero gdy przyszedł wykładowca zapanowała głucha cisza. Tak jak przeczuwałam, na dzień dobry czekał nas test z omawianego w tym miesiącu materiału. Ja byłam przygotowana, znałam odpowiedzi na wszystkie pytania, ale kartka Dominiki świeciła pustką. Gryzła nerwowo długopis, próbując coś wymyślić. Chcąc jej pomóc, kopnęłam ją pod ławką, a gdy na mnie spojrzała, dałam jej dyskretnie do zrozumienia by zamieniła się ze mną kartkami. Ochoczo przystała na moją propozycję, co nie było dla mnie zaskoczeniem. Wzięłam jej test a ona wypowiedziała w moją stronę bezgłośne "dziękuję". Uśmiechnęłam się tylko znacząco i zabrałam się za pisanie odpowiedzi. Na szczęście wystarczyło mi czasu by napisać oba testy do końca.

Podczas przerwy Dominika poszła do łazienki a ja wzięłam teczkę z notatkami i ruszyłam w stronę bufetu. Byłam totalnie pogrążona w swoich myślach, gdy nagle ktoś pociągnął mnie na bok. Pod wpływem paniki, serce chciało mi wyrwać się z piersi a stres sięgnął zenitu gdy spojrzałam w twarz tajemniczej osoby.

- Patryk... Co ty robisz? - zapytałam półgłosem, nie kryjąc zaskoczenia.

- Musimy porozmawiać. Proszę cię o jedną krótką chwilę i jeśli takie będzie twoje życzenie dam ci spokój na zawsze.- powiedział głaszcząc mój policzek.

- Przestań. - warknęłam odtrącając jego rękę. - Ktoś może nas zobaczyć.

Opuścił ręce zdezorientowany i zwiesił wzrok. 

- Masz rację. Przepraszam.

- Mów.  Mam tylko chwilę. - burknęłam na niego wyczekująco.

- Po pierwsze przepraszam. Przepraszam za to, że cię okłamałem. Przepraszam za to, że  przez moje natręctwo niemal zginęłaś. Przepraszam za te wszystkie wiadomości, którymi nie dawałem ci spokoju. Chciałbym móc cofnąć czas i rozegrać to wszystko inaczej.- zamilkł na chwilę.

- Przeprosiłeś. Ulżyło ci? - zapytałam wyniośle, całą swoją silną wolą powstrzymując wzbierające w oczach łzy.

- Angelika, ja naprawdę cię kocham. - przerwał na moment przyglądając się mojej reakcji na jego słowa. - Odkąd cię poznałem nie myślę o nikim innym.

Prychnęłam i pokręciłam głową niedowierzając jego słowom. 

- Jeśli skończyłeś to teraz ja coś powiem. - oznajmiłam  chłodno. - Dziękuję.

Popatrzył na mnie z konsternacją nie wiedząc co mam na myśli. 

- Dziękuję, że  otworzyłeś mi oczy. - kontynuowałam. - Wiesz? Nikt nie pojawia się  w naszym życiu bez przyczyny. Przeżyte rozczarowanie uczy nas, że ludzie nie zawsze są tym za kogo się podają i że nie każdy zasługuje na miejsce w naszym życiu. - popatrzyłam na niego zaszklonymi, pełnymi bólu oczami. Tak długo tłumiłam to wszystko w sobie, że gdy wypowiedziałam swoje myśli na głos, poczułam się nimi przytłoczona.

- Angelika, błagam nie mów  tak. - powiedział ujmując moją twarz w dłonie. - Przysiegam, że  nigdy nie chciałem cię skrzywdzić. Kocham cię.

W głowie mi huczało od tego wszystkiego. Przetwarzałam słowa Patryka, które odbijały się echem jakby ktoś wcisnął w odtwarzaczu "repeat". Nie wytrzymałam i po mojej twarzy spłynęły pierwsze łzy.

- Nie. Proszę,  nie płacz. - powiedział opierając swoje czoło na moim. - Twoje łzy mnie zabijają.

Otarłam policzki wierzchem dłoni i powiedziałam.

- Ty zabiłeś mnie już dawno, swoimi kłamstwami. Proszę cię, daj mi żyć po swojemu. Kocham Krystiana, jestem z nim szczęśliwa jak nigdy dotąd. Niech każde z nas pójdzie w swoją stronę bo nigdy nie będę twoja. - zakończyłam łamiącym się głosem. 

Jego niebieskie oczy przeszywały mnie na wylot. Widziałam w nich ból wywołany moimi słowami, ale po tym ile wycierpiałam z jego powodu, nie potrafiłam się zbytnio tym przejmować. Usiłowałam uwolnić swoją twarz z jego dłoni ale wtedy on niespodziewanie mnie pocałował. Był to krótki i delikatny pocałunek ale bardzo mnie zaskoczył. Oderwałam od niego swoje usta i stałam tak przez chwilę osłupiała.

- Dlaczego to zrobiłeś? - wyszeptałam.

- Niech to będzie nasze pożegnanie. - po tych słowach złożył na mojej głowie ostatni pocałunek i odszedł.

Przez moment nie byłam w stanie się ruszyć. Analizowałam to co właśnie się wydarzyło, wciąż czując jego miękkie usta na swoich. Dopiero dźwięk przychodzącej wiadomości pozwolił mi się otrząsnąć z szoku. Odblokowałam telefon a moim oczom ukazała się wiadomość od... Patryka.

Patryk:

"Chcę tylko powiedzieć że nie mam do ciebie żalu. To że cię straciłem to tylko i wyłącznie moja wina. Dałaś mi ważną lekcję, którą zapamiętam do końca życia - Nie zbuduje się prawdziwego związku na kłamstwie. Miłość wymaga wyrzeczeń. Bądź szczęśliwa. Twój P."

Te słowa sprawiły, że się rozsypałam. Ukryłam się w ciemnym kącie za filarem, usiadłam na podłodze i zaniosłam się płaczem. Nie wiem jak długo tam siedziałam, a w pewnym momencie znalazła mnie Dominika. Podbiegła do mnie i chwytając za ramiona zapytała:

- Rany Boskie, Angelika. Co się stało? 

Pokręciłam tylko głową, na znak że  nie chcę o tym rozmawiać. Przyjęłam od Dominiki chusteczkę i starłam nią łzy z twarzy.

- Zadzwonić po Krystiana? - zapytała a ja niemal podskoczyłam przerażona tym pomysłem. 

- Nie! - krzyknęłam, ale zaraz się opanowałam.- To znaczy, nie chcę żeby zobaczył mnie w tym stanie. Będzie się martwił, wiesz jaki on bywa przewrażliwiony.

Na szczęście połknęła haczyk i nie pytała o nic więcej. W drodze na kolejne wykłady wstąpiłyśmy do łazienki. Poprawiłam makijaż i szybko pobiegłyśmy na zajęcia.

Reszta dnia minęła mi tak zwyczajnie że aż nudno. Nie spotkałam już na swojej drodze Patryka,  podczas wykładów robiłam notatki starając się  nie myśleć o tym co miało miejsce kilka godzin temu. Niecierpliwie odliczałam czas do końca, by móc opuścić mury uczelni. Ostatnie zajęcia skończyły się dziesięć minut wcześniej.  Wyszłyśmy z Dominiką z budynku a wtedy ona zatrzymała się i wskazując jakąś postać  powiedziała: 

- Patrz, jakiejś studentce się dziś poszczęści. Bukiet kwiatów który trzyma ma chyba ze sto róż. 

- Tak, szczęściara z niej. Każda kobieta chciałby choć raz dostać taki bukiet od swojego mężczyzny.

Powoli zbliżałyśmy się do tajemniczej osoby. Przyglądałyśmy się jej z ciekawością, a gdy byłyśmy tuż obok owy ktoś się odezwał.

- Angelika. Możemy porozmawiać?- głos wydawał mi się dziwnie znajomy. 

Stanęłyśmy w miejscu a wtedy mężczyzna opuścił bukiet ujawniając swoje oblicze. 

- Filip... - powiedziałam sama do siebie. W tym momencie, dosłownie szczęka mi opadła. - Ja pierdolę, czy dziś całe piekło sprzysięgło się przeciwko mnie??

- Proszę, pogadajmy.

- Nie mamy o czym.

Chciałam go wyminąć, ale zatrzymał mnie łapiąc w talii.

- Puszczaj! - zaczęłam się wyrywać. - Nie będę wysłuchiwać tych bzdur.

- Proszę cię. Daj mi szansę wyjaśnić. Byłem idiotą..

- Nie. Nie byłeś. - weszłam mu w słowo. - Ty jesteś idiotą. Mam dość twoich gier. Porzuciłeś mnie tak jak porzuca się psa, który znudził się swojemu Panu. Jedyne co chcę ci powiedzieć to pierdol się. 

- Ona powiedziała, żebyś ją zostawił. - usłyszałam wzburzony głos Krystiana za moimi plecami. - Albo ją puścisz albo  nie ręczę za siebie.

Jak tylko Filip zwolnił uścisk wyrwałam się  z jego rąk i wpadłam wprost w twardą klatkę piersiową mojego chłopaka. Krystian objął mnie jedną  ręką w pasie i bez słowa poprowadził do auta. Zdążyłam tylko rzucić szybkie - cześć- w stronę Dominiki patrząc na nią  przepraszająco.

Kiedy zapięłam pasy popatrzyłam na Krystiana, coś było nie tak. Zachowywał się zupełnie jak nie on. Był chłodny i zdystansowany. 

- O co chodzi? - zapytałam.

- O nic. - burknął nawet na mnie nie patrząc.

- Właśnie widzę. 

Nie odezwałam się już do niego przez resztę drogi do mieszkania. Natomiast gdy tylko przekroczyliśmy próg złapałam go za rękę chcąc zwrócić na siebie jego uwagę.

- Coś się stało. Porozmawiaj ze mną.

- Niech Ci będzie. Proszę. - warknął wyciągając z kieszeni kopertę i wtykając mi ją do rąk.

Stałam osłupiała i wpatrywałam się w biały papier.

- Co to jest? - dopytywałam zaskoczona.

- Niespodzianka. Otwórz.- wyładowywał na mnie swoją złość.

Rozdarłam kopertę a z niej wypadły zdjęcia na których..... O Boże... było widać jak całowałam się z Patrykiem. A tak naprawdę jak on mnie całował.

- Skąd to masz? - narastała we mnie wściekłość bo zdałam sobie sprawę z tego że mój chłopak kazał mnie pilnować. 

- Nie ważne. Mam swoje źródła.

- Nie wierzę... 

- Ty nie wierzysz? Co ja mam powiedzieć? Ufałem Ci! - wrzeszczał na mnie coraz głośniej.

- Nie! Kurwa to nie jest zaufanie! Jeśli kogoś szpiegujesz to znaczy że  mu nie ufasz! - wpadłam w szał. - Czy Twój kret zdał ci szczegółową relację? Powiedział ci, że  to Patryk mnie pocałował a ja nie odwzajemniłam tego pocałunku? Napomknął o tym? Och zapewne zapomniał. - ironizowałam. - Wiesz co? Mam Was dość.  Mam dosyć facetów którzy mają mnie za dziwkę która zmienia partnerów jak rękawiczki. Wierz w co chcesz, ale jeśli naprawdę masz o mnie takie zdanie nie widzę przyszłości dla naszego związku. - zakończyłam a z oczu polały się łzy rozgoryczenia. - Zamieszkam u wujostwa. Jutro przyjadę po moje rzeczy.

Obróciłam się na pięcie, chwyciłam torebkę i wybiegłam z mieszkania. Słyszałam jak po chwili wybiega za mną ale ja nie oglądałam się za siebie. Byłam wściekła i rozczarowana. Jak on mógł kazać mnie szpiegować. Zbiegając po schodach zadzwoniłam po taksówkę. Zatrzymałam się dopiero gdy wyszłam z bloku, nabrałam w płuca optymalną ilość rześkiego, wiosennego powietrza i zamykając oczy oparłam się o mury budynku. Niestety nie zdążyłam ochłonąć a Krystian był już obok.

- Bogu dzięki, jesteś. - powiedział skruszony łapiąc mnie za ramiona. - Masz rację. Oceniłem sytuację zbyt pochopnie. Nie powinienem był zakładać z góry że mnie zdradziłaś. Przepraszam.

Prychnęłam słysząc jego słowa.  

- O tak, wy wszyscy myślicie że  słowo PRZEPRASZAM załatwia wszystko! - krzyknęłam. - Wiesz co jest najgorsze? To, że  odbiło ci do tego stopnia, że kazałeś mnie szpiegować! Nienawidzę cię! - wrzeszczałam przez łzy, przykuwając uwagę mijających nas przechodniów. - po egzaminach wracam do Sopotu. Znajdę uczelnię na miejscu. 

Na jego twarzy pojawił się szok. Chyba dopiero teraz dotarło do niego, że  spierdolił to po całości. Gdy się otrząsnął zaczął mnie przepraszać. On błagał bym wróciła do mieszkania a ja krzyczałam wylewając morze łez, żeby zostawił mnie w spokoju. Nagle utkwił spojrzenie ponad moim ramieniem a w jego oczach dostrzegłam panikę.

- Angelika  uważaj! - krzyknął po czym przytulił mnie do siebie i obrócił nas o sto osiemdziesiąt stopni. 

Później wszystko działo się błyskawicznie. Upadliśmy na chodnik a Krystian przygniótł mnie ciężarem swojego ciała. Zobaczyłam zamaskowanego mężczyznę z nożem w ręku. I... O Boże... ten nóż  był cały we krwi. Szybko przewróciłam Krystiana na bok. Jego twarz byla blada. Na widok powiększającej się pod nim kałuży krwi ogarnęła mnie panika. Położyłam jego głowę na swoich kolanach. Wokół nas zaczęli gromadzić się gapie. Wybrałam z tłumu jakąś dziewczynę i kazałam jej wezwać karetkę, sama starałam się dopilnować by Krystian pozostał przytomny.

- Mów  do mnie. - prosiłam płacząc. - Błagam, nie zamykaj oczu! 

Cuciłam go, poklepując po policzku. Byłam cała w jego krwi a myśl o tym, że to miałam być ja nie odstępowała mnie na krok. Nagle straciłam z nim kontakt, zamknął  oczy a jego oddech stawał się coraz płytszy. Ułożyłam ostrożnie jego głowę na betonowej powierzchni i chwytając mocno za ramiona, zaczęłam nim potrząsać krzycząc przy tym i szlochając.

- Nie rób  mi tego! Nie możesz mnie zostawić! Do cholery, Krystian walcz!! - niestety nie usłyszałam odpowiedzi. 

Sprawdziłam jego tętno, było  niewyczuwalne. Oddech się zatrzymał a ja momentalnie przełączyłam myślenie na tryb działania. Wykonywałam resuscytację krążeniowo-oddechową do czasu przyjazdu karetki. Ręce bolały mnie od ucisków ale nie zamierzałam przestać. Nie mogłam pozwolić by tak wyglądał nasz koniec. Nigdy nie byłabym w stanie wybaczyć sobie naszej ostatniej kłótni. 

W chwili kiedy przyjechała karetka podbiegli do nas dwaj ratownicy medyczni. Jeden odciągnął mnie na bok a drugi kontynuował resuscytację. Po piętnastu minutach, które wydawały się być wiecznością podszedł do nas z poważną miną drugi ratownik. 

- Przykro mi. - powiedział z powagą, na co zrobiłam wielkie oczy. - Niestety nie udało się go uratować. Stracił zbyt dużo krwi. 

- Niech Pan przestanie pieprzyć i go ratuje do cholery! On ma dwadzieścia lat! Nie może umrzeć! 

Ogarnęła mnie totalna histeria. Skumulowałam w sobie całą złość i wyrwałam się z rąk mężczyzny który dotychczas mnie trzymał. Dobiegłam do Krystiana i zanosząc się płaczem wrzeszczałam:

- Ty kretynie! Dlaczego to zrobiłeś! To ja miałam tu umrzeć! Kurwa, obudź  się! 

Niestety nic takiego się nie stało. Ułożyłam głowę na jego piersi i pozwoliłam by powoli,  wraz z wylewanymi łzami uchodził ze mnie żal i ból. Tulilam go do siebie nie chcąc pozwolić by mnie tu zostawił. W tej chwili pragnęłam by to był tylko kolejny koszmar. Jeśli dotychczas myślałam, że rozstanie z Filipem było moją największą tragedią to byłam w ogromnym błędzie. Nic nie było w stanie równać się z tą pustką którą czułam. Mój świat się zawalił. Jedyne czego teraz pragnęłam to umrzeć. Chciałam dołączyć do Krystiana bo bez niego moje życie nie miało sensu.



KONIEC.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziękowania

Kochani. To już koniec historii Angeliki i Krystiana. Mam nadzieję, że będziecie ją długo wspominać. Dziękuję za to, że  tak cierpliwie i wi...