Krystian pocałował mnie jeszcze ostatni raz, po czym wyszliśmy z pod prysznica. Wysuszyłam włosy, narzuciłam na siebie pierwsze ciuchy jakie wpadły mi w ręce i byłam gotowa do wyjścia. Rzecz jasna, o ile można w ogóle być gotowym na wejście do paszczy lwa. Sama myśl o tym, że muszę zrelacjonować to co się stało przyprawiała mnie o dreszcze.
- Gotowa?- zapytał mój chłopak starając się uśmiechem dodać mi otuchy.
- chyba tak.- skinęłam głową.
Objął mnie swoimi silnymi rękami i przytulił, tak że niemal brakowało mi tchu. Nigdy z nikim nie czułam się taka bezpieczna i szczęśliwa. Szybko cmoknął mnie w czoło i wyszliśmy z mieszkania.
Siedziałam w samochodzie nerwowo bawiąc się palcami u rąk. Moje myśli krążyły wokół tego o co będą pytać na komisariacie i czy będę w stanie wydusić z siebie choć słowo. Najbardziej przerażała mnie możliwość spotkania tam Tobiasza. Nie chciałam musieć go już nigdy więcej oglądać, a co dopiero przebywać w jego pobliżu.
- Muszę na chwilę wejść do gabinetu mojego taty. - z zamyślenia wyrwał mnie głos Krystiana, który właśnie parkował samochód na parkingu
- Po co? - zmarszczyłam brwi patrząc na niego pytająco.
- Pewnie się martwi. Powiem mu, że jedziemy na komisariat. Zaczekaj chwilę dobrze?
- Jasne. Nigdzie się nie wybieram. - odparłam.
Szybko cmoknął mnie w usta i wysiadł z samochodu. Nie było go może dziesięć minut, ale gdy wrocił odniosłam wrażenie jakby był... weselszy? Spokojniejszy? A może pewniejszy siebie? Nie miałam pojęcia o co chodziło. Patrzyłam na niego zdezorientowana, lecz on chwycił mnie za rękę i ściskając ją pokrzepiająco powiedział.
- Nic nie mów policjantom.
- Słucham? - moje zaskoczenie sięgnęło zenitu. Teraz zastanawiałam się czy odbiło mu na skutek PTSD czy może w gabinecie Pana Andrzeja pracuje jakiś diler i mój chłopak po prostu się zjarał. - Przecież jedziemy tam złożyć zeznania.
- Tak, ale nie musisz się stresować. - powiedział z uśmiechem. - wszystko im wyjaśnię i uciekniemy stamtąd szybciej niż myślisz.
Popatrzyłam na niego niepewnie. Byłam sceptycznie nastawiona do jego pozytywnego toku myślenia, ale nadal nie dawało mi spokoju, skąd u niego ten nagły przypływ pewności siebie?
- Nie bój się. Jestem z tobą i dla ciebie.
- Wiem. - tym razem to ja ścisnęłam jego dłoń.
Po krótkiej chwili dotarliśmy na miejsce. Komisariat mieścił się w starym budynku. Z zewnątrz wyglądał na obskurny i zaniedbany. Wręcz nadający się do remontu. Gdy tylko weszliśmy do środka, naszła mnie ochota by odwrócić się na pięcie i wyjść. Krystian wyczuł mój opór. Objął mnie ramieniem i dyskretnie zmusił do ruszenia na przód. Szliśmy długim korytarzem, a gdy skręciliśmy stanęłam jak wryta i nie miałam zamiaru drgnąć. Na krześle, przed drzwiami do których zmierzaliśmy, siedział Tobiasz. Na nosie miał założony opatrunek a pod prawym okiem malował się mocny siniak. Popatrzył na nas pogardliwie, jego spojrzenie przesycone było rządzą zemsty. Wstał z krzesła i podszedł do nas. Zadrżałam z przerażenia, a Krystian czując mój strach przytulił mnie mocniej do siebie.
- Zniszczę cię idioto. - Tobiasz wysyczał te słowa przez zęby.
Mój chłopak zdawał się nic z tego nie robić. Prychnął tylko pod nosem i odpowiedział:
- To się jeszcze okaże.
W tym momencie z pokoju wyszedł policjant. Popatrzył na nas surowo a następnie poprosił mnie bym weszła do środka. Pokój był mały, pomalowany wyblakłą już, niebieską farbą. Na ścianach wisiały jakieś dyplomy, w kącie stała wysoka szafka z szufladami zamykanymi na klucz, zapewne pełniąca funkcje archiwum, na środku mieściło się dębowe biurko a obok drzwi, na stoliku stał ekspres do kawy. Rozglądałam się nerwowo po pomieszczeniu, byle tylko nie musieć spojrzeć na policjanta.
- Pani Angeliko. - starszy mężczyzna odezwał się spokojnym głosem. - Czy jest Pani w stanie powiedzieć co zaszło między Panią a Panem Tobiaszem, w gabinecie... taty Pani chłopaka, jak mniemam?- zapytał zatrzymując wzrok na Krystianie.
- P-Proszę pana, ja..- jąkałam się, czując że zaczyna brakować mi powietrza.
- Ona nie będzie nic mówić dopóki nie odbędzie konsultacji z psychologiem. Proszę.- powiedział Krystian wyciągając z wewnętrznej kieszeni kurtki mały pendrive i podając go policjantowi.
Oboje popatrzyliśmy na mojego chłopaka zszokowani. Mężczyzna podpiął urządzenie do laptopa a moim oczom ukazał się film. Było to nagranie z monitoringu na którym wszystko widać. W momencie, kiedy naszym oczom ukazała się scena w której Tobiasz całuje mnie następnie próbuję dotykać w miejscach intymnych, nie wytrzymałam. Ból psychiczny jaki odczuwałam sprawił, że zaniosłam się płaczem. Krystian przytulił mnie z całej siły, zwracając się do policjanta.
- Chyba nie trzeba tu nic mówić? Na nagraniu ewidentnie widać, że ten skurwiel chciał ją wykorzystać. Jeśli będzie taka konieczność, poniosę wszelkie konsekwencje związane z pobiciem tego śmiecia. Ale jej proszę dać spokój.
- Cóż, to nagranie dostarcza nam wystarczających informacji. Jeśli chodzi o Pana sytuację, wszystko zależy od tego czy poszkodowany wniesie oskarżenie.
- Poszkodowany. - prychnął Krystian. - to ona jest tu kurwa poszkodowana, nie on.
- Rozumiem twoje wzburzenie ale musisz się opanować jeśli nie chcesz wpędzić się w jeszcze większe kłopoty.
Patrzyłam swoimi zapuchniętymi oczami to na jednego mężczyznę to na drugiego. Byłam tak roztrzęsiona wizją Krystiana za kratkami, że nie byłam w stanie nic z siebie wydusić.
- Musicie poczekać na korytarzu, aż przesłucham posz... - urwał zerkając na mnie. - Pana Tobiasza. Nie oddalajcie się. - zakończył przesłuchanie, wskazując dłonią drzwi.
W przejściu minęliśmy się z Tobiaszem. Patrzył na mnie z tym swoim przebiegłym uśmiechem, jeszcze nie świadomy czekającej na niego niespodzianki w formie nagrania. Gdy zamknęły się za nim drzwi, usiedliśmy na krzesłach, Krystian nawet na moment nie wypuszczał mnie z objęć. Za ścianą co jakiś czas dało się słyszeć podniesione głosy. Kiedy nagle drzwi otworzyły się z impetem zerwałam się na równe nogi i stanęłam niemal na baczność. Z pokoju wyłonił się Tobiasz, zakuty w kajdanki, prowadzony przez policjanta który nas przesłuchiwał. Przechodząc obok mnie, rzucił mi przepełnione nienawiścią spojrzenie i powiedział:
- Policzymy się jeszcze suko...
Krystian słysząc te słowa ruszył na niego rozwścieczony, ale szybko stanęłam między nimi, zapobiegając tym samym popełnieniu przez mojego chłopaka ogromnego głupstwa. Spojrzałam na niego błagalnie i wyszeptałam:
- Proszę, on nie jest tego wart.
W odpowiedzi na moją prośbę Krystian przytulił mnie do siebie. Wiedziałam że rzuca Tobiaszowi wrogie spojrzenie z nad mojego ramienia, ale wolałam to niż żeby go tu pobił i narobił sobie jeszcze większych kłopotów.
Policjant popchnął lekko Tobiego by ruszył się z miejsca. Zniknęli za rogiem a my znów zostaliśmy sami. Wtuliłam twarz w pierś Krystiana, mając nadzieję, że w ten sposób pozbędę się tego okropnego strachu. Powolne głaskanie po głowie ukoiło nieco moje skołatane nerwy.
- Możecie iść do domu. - odskoczyliśmy od siebie na dźwięk słów policjanta.
- Czy on...?- z nerwów nie potrafiłam sklecić pytania.
- Tak. Pan Tobiasz zostanie w areszcie do czasu rozprawy, bez możliwości wyjścia za kaucją. Możesz być spokojna, nic wam nie grozi.
Ulga jaką poczułam w tym momencie wywołała eksplozję wszystkich skrywanych emocji. Splotłam ręce na szyi mojego chłopaka wtulając twarz w jego ramię. Czułam jak wstrząsają mną dreszcze nad którymi nie mogłam zapanować.
- Proszę dopilnować by poszła do psychologa. -mężczyzna zwrócił się do Krystiana głosem pełnym troski.
- Obiecuję. - odpowiedział całując mnie czule w czubek głowy. - Dziękujemy, do widzenia.
- Do widzenia.
Krystian wyprowadził mnie na drżących nogach z komisariatu. Czułam się oszołomiona i wstrząśnięta całą tą sytuacją. W samochodzie, nie mogąc dłużej wytrzymać, powiedziałam:
- Dlaczego nie powiedziałeś mi o nagraniu?
Popatrzył na mnie ze stoickim spokojem w oczach i odpowiedział:
- Dobry gracz nie wyciąga od razu asa z rekawa.- uścisnął czule moją dłoń. - Mówiłem Ci żebyś się nie martwiła.
Reszta drogi upłynęła nam w ciszy. Wsłuchiwałam się w piosenki płynące z radia i rozmyślałam o tym co będzie dalej. Bałam się, że Krystian będzie musiał odpowiedzieć za pobicie.
W mieszkaniu od razu zajęłam się przygotowywaniem do jutrzejszych zajęć, aby przekierować swoje myśli na inny tor. Jednak jak się po chwili okazało, moje rozmyślania wpadły z deszczu pod rynnę. Wspomnienie dzisiejszego dnia ustąpiło miejsca komu? Patrykowi.... Boże, jakie to wszystko było pochrzanione. Chciałam się od niego uwolnić a on cały ten czas nalegał na rozmowę. Nie mogłam uciekać w nieskończoność. W końcu musiałam wysłuchać tego, co miał do powiedzenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz