niedziela, 2 grudnia 2018

STUDENCKA LOVE CZ.14

Kilka dni po tym jak Patryk przyszedł do domu mojego wujostwa, aby umożliwić mi naukę w domu, postanowiłam zebrać się w sobie i wrócić na uczelnię. Nikt nie pochwalał mojej decyzji, ale też nikt, poza Weroniką, nie znał jej przyczyny. Ale by się działo jakby tata wiedział, że owy wspaniałomyślny profesor, który zgodził się nauczać mnie w domu, jest winowajcą mojego nieszczęścia... Tata jest raczej spokojnym człowiekiem, ale jako jedyna córeczka zawsze byłam jego oczkiem w głowie i nie raz powtarzał, że nie pozwoli mnie nikomu skrzywdzić. Już na wieść o tym jak potraktował mnie Filip chciał do niego iść i wyrównać rachunki. Jakimś cudem udało mi się go przekonać aby odpuścił. Zadzwoniłam do Krystiana i poprosiłam aby skserował mi notatki z wykładów, których jeszcze nie miałam. Chciałam być dobrze przygotowana do powrotu na studia. Jako że postanowiłam zacząć od poniedziałku, miałam jeszcze 4 dni na nadrobienie braków. Siedząc w domu dużo czytałam i przeglądałam wszystkie notatki które już miałam więc nie stresowałam się powrotem do rzeczywistości, tylko konieczność poruszania się o kulach nieco utrudniała mi życie. Do pokoju weszła Weronika, która przed chwilą wróciła ze stażu w banku.
- Hej kochana, przeszkadzam? - zapytała
- Nie, skąd. Siadaj, co tam w pracy?
- A nuda. Cały dzień spędzony za biurkiem na akceptowaniu i przekierowywaniu przelewów. A ty jak się czujesz?
- W porządku, zbieram myśli. Mam nadzieję, że jakoś przetrwam na uczelni kuśtykając o kulach.
- Angelika, wszyscy ci mówili że to zły pomysł. Ja też, mimo tego iż znam powód, nie popieram twojej decyzji. Powinnaś spokojnie dojść do siebie i dopiero wrócić na studia.
-Weronika, proszę cię. Przestań.
-Dobrze, przestanę. Ale ten upór cię zgubi. chodź na obiad.
- Już idę- wzięłam kule oparte o biurko, wstałam i powoli zeszłam na dół.
Oczywiście podczas obiadu wszyscy próbowali namówić mnie żebym została w domu. Jednak ja uparcie trzymałam się tego co postanowiłam.
-Angelika, kotku. Naprawdę nie jesteś gotowa na samodzielny powrót na uczelnię. Przecież nie odzyskałaś jeszcze pełnej sprawności. Kule nie ułatwią ci nauki. -próbowała przekonać mnie do swoich racji ciocia.
-ciociu dziękuję że się tak o mnie martwisz, ale naprawdę mam już dość siedzenia w domu. Potrzebuję kontaktu z rówieśnikami, gwaru na korytarzu i bezpośredniej obecności na wykładach. Nauczanie w domu mi tego nie zastąpi..
-Angela bardzo cię prosimy, uważaj na siebie. Jeśli źle się poczujesz dzwoń do mnie. Nawet jak będę w pracy to przyjadę po ciebie i odwiozę do domu.- skwitował wujek.
-wiem, dziękuję Ci bardzo wujku. Muszę sama się przekonać czy sobie poradzę. Jeśli nie będzie mi szło to odpuszczę i będę siedzieć w domu jak do tej pory. Pozwólcie że pójdę do siebie? Muszę jeszcze raz sprawdzić  plan zajęć na poniedziałek i dobrze przygotować się do wykładów.
-oczywiście, możesz iść- powiedziała ciocia. Wstałam od stołu i skierowałam się do swojego pokoju. Zamykając drzwi zdołałam jeszcze usłyszeć jak wujek mówił z troską do cioci
-ani trochę nie popieram jej decyzji. Nie jest jeszcze w pełni zdrowa, ma za sobą poważny wypadek. Powinna zostać w domu....
Więcej nie słyszałam gdyż zamknęłam za sobą drzwi. Kochany wujek...-pomyślałam.- tak się o mnie martwi jakbym była jego córką. Jednak nic nie było w stanie cofnąć mojej decyzji. Jeśli sobie nie poradzę rzucę studia- tym samym przekreśliłabym szansę realizacji swojego największego marzenia....
Posmutniałam na samą myśl o takiej możliwości. Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk przychodzącego sms'a. Bezwiednie spojrzałam na telefon. To był Krystian.

"Hej koleżanko, jak się czujesz? Chcę zapytać czy dalej trzymasz się swojej absurdalnej decyzji i wracasz do nas w poniedziałek???"

Absurdalnej..... żebyś ty wiedział co przyczyniło się do mojej decyzji..- pomyślałam i zaczęłam mu odpisywać.

"Hej kolego ;) nie, nie zmieniłam zdania. Widzimy się w poniedziałek :)"
Nie czekałam długo, już po chwili przysłał odpowiedź.

"Uparta bestia z Ciebie ;P skoro nie masz zamiaru zmienić zdania chciałbym zaproponować ci darmowe dojazdy na uczelnię i do domu. Przemieszczanie się o kulach publicznymi środkami komunikacji miejskiej raczej nie będzie dla Ciebie komfortowym rozwiązaniem."

Nie mogłam uwierzyć w to co przeczytałam. Nie sądziłam że mam wokół siebie tyle osób którym zależy na moim bezpieczenstwie.

"To bardzo miłe z twojej strony, jednak nie chciałabym być dla Ciebie kulą u nogi. Nie chcę stwarzać problemu. Jakoś sobie poradzę" wysłałam tego sms'a i nie zdążyłam odłożyć telefonu a już miałam od niego odpowiedź
"Ana! Nie denerwuj mnie! Jaką kulą u nogi?! Zaproponowałem Ci pomoc bo chciałem a nie dlatego że ktoś mi kazał. Przecież i tak przejeżdżam koło domu twojego wujostwa."
Czytając tą wiadomość dało się wyczuć jego poirytowanie i złość. Postanowiłam załagodzić sytuację i odpisać

"Dobrze, już dobrze. Niech Ci będzie. W sumie to masz rację twoja pomoc będzie dla mnie nieoceniona. ALE co miesiąc będę dorzucać ci się do paliwa! I bez protestów bo nie ustąpię, nie chcę być pasażerem na gapę."

"Ok. Niech Ci będzie. Cieszę się że udało mi się ciebie przekonać do przyjęcia mojej pomocy :) w takim razie do zobaczenia w poniedziałek. Będę o 7:30 po Ciebie ;) "

"Krystian, jestem Ci naprawdę wdzięczna. Dziękuję... do zobaczenia. Pa ;)"

Tym sms-em zakończyliśmy naszą rozmowę. Kilka kolejnych dni przeminęło nawet nie wiem kiedy.  Jutro już poniedziałek... Z jednej strony nie mogłam się doczekać powrotu na uczelnię ale z drugiej bałam się.. Strasznie się bałam zajęć z Patrykiem. Nie wiedziałam czy będę potrafiła patrzeć na niego tylko jak na wykładowcę, którym przecież był. Postaram się skupić na nauce a nie na tym co kiedyś zaszło między nami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziękowania

Kochani. To już koniec historii Angeliki i Krystiana. Mam nadzieję, że będziecie ją długo wspominać. Dziękuję za to, że  tak cierpliwie i wi...