czwartek, 26 lipca 2018

STUDENCKA LOVE CZ. 5

Nie musiałam długo czekać na odpowiedź. Już po chwili telefon zawibrował i wyświetliła mi się wiadomość od Patryka:
"Szybko zmieniłaś zdanie. Pamiętaj, nic na siłę"
Bardzo imponowało mi to, że w przeciwieństwie do Weroniki nie naciskał na mnie.
"No cóż.. jestem kobietą a kobieta zmienną jest ;)"
Odpisałam nieco żartobliwie.

"Zauważyłem, ale cieszę się że choć trochę poprawił Ci się humor. Naprawdę nie chcę Cię do niczego zmuszać"

"Nie zmuszasz. Lubię twoje towarzystwo. To jak? Propozycja aktualna czy straciłeś zainteresowanie?"

"Jak najbardziej aktualna. Dziś o 16? Pod klubem? Zgarnę cię samochodem i zabiorę do  kawiarni. Co ty na to?"

Popatrzyłam na zegarek, była 15:10. Nie wyrobię się. Musiałam negocjować.

"16:30?"

"Super! Jesteśmy umówieni, już nie mogę się doczekać kiedy Cię zobaczę :) "

"Uciekam, do zobaczenia :)"

Odłożyłam telefon i zaczęłam się zastanawiać co na siebie wrzucić. Spojrzałam za okno, pogoda była piękna. Ani jednej chmurki. zdecydowałam się ubrać krótkie spodenki i swoją ulubioną bluzkę hiszpankę. Zrobiłam delikatny makijaż, nie był on taki profesjonalny jak ten wykonany przez Weronikę ale lepszy taki kamuflaż niż żaden. Popatrzyłam na zegarek. Wybiła 16:00. Mam pół godziny, włożyłam baleriny, telefon wrzuciłam do małej torebki i zeszłam na dół. W kuchni była ciocia Sara.
-ciociu, wychodzę- uprzedziłam.
-dobrze, w razie czego dzwoń.
-ok, pa.
Dojście pod klub zajęło mi 15 minut. Niespełna 5 minut później podjechało grafitowe audi A6, szyba od strony pasażera uchyliła się i zobaczyłam jego.. wyglądał bosko. Włosy lekko zmierzwione, koszulka polo pasowans do jeansów które miał na sobie.
- witaj piękna- wyrwał mnie z zamyślenia- jedziemy?
-cześć, już wsiadam.- odpowiedziałam nieco oszołomiona- dokąd mnie zabierasz?
-na kawę. Znam bardzo fajną kawiarnię blisko rynku.
- ok.
Po 10. minutach jazdy byliśmy na miejscu. Nad wejściem było napisane "caffe house". W środku okazało się być bardzo przytulnie. Wnętrze wykończone było drewnem a okrągłe stoliki przykryte były obrusami obszytymi w kwieciste wzory, kojarzące się ze spódnicą krakowianki. Na każdym z nich stał mały flakonik ze świeżymi goździkami. Kiedy ja nie mogłam się napatrzeć na to co mnie otaczało, on odsunął jedno z krzeseł i powiedział:
-proszę, usiądź.
- dziękuję.- uśmiechnęłam się do niego. Nikt nigdy nie był wobec mnie taki szarmancki.
- czego się napijesz?- zapytał podając mi menu.
- cafe late proszę
- jakieś ciasto?
- nie, dziękuję.
Podeszła do nas kelnerka z notesem i długopisem w ręku.
-co podać?- zapytała z uśmiechem
- raz cafe late, raz czarną i 2 kawałki sernika.
- dziękuję, za chwileczkę przyniosę.
Zmierzyłam go wzrokiem.
-no co? Przyda ci się trochę cukru. Poprawi ci się humor- usprawiedliwiał się. - powiedz mi coś o sobie?
-nie jestem szczególnie interesującą osobą. Wychowałam się w Sopocie, skończyłam liceum i postanowiłam iść na studia.
- nie jesteś zbyt wylewna. Dlaczego psychologia i dlaczego Kraków? Przecież to kawał drogi od Sopotu
- zawsze podobał mi się ten kierunek. Chcę robić coś co pozwoli mi pomagać innym. A dlaczego Kraków? Tak jak wspominałam, mam tu rodzinę. Zapewnili mi dach nad głową więc nie musiałam martwić się o akademik..
- miło z ich strony.
- dziwnie się zachowujesz.- zauważyłam że jest spięty.
- ja? Dlaczego?
- mam wrażenie że trochę ci nie na rękę kierunek który wybrałam.
- ależ skąd. Po prostu dawno nie spotkałem tak ambitnej i dobrej osoby.
W tym momencie naszą rozmowę przerwała kelnerka.
-państwa zamówienie.
-dziękuję- odpowiedział jej z uśmiechem i zostawiła nas samych.
Proszę, twoja kawa i ciasto- przysunął w moją stronę talerzyk i szklankę.
- a ty czym się zajmujesz oprócz fotografowania?-zapytałam
- w sumie to niczym szczególnym. Moja praca kręci się wokół zdjęć. Kolega ma studio modelingu. Robię zdjęcia jego modelom i modelkom.- powiedział jakby nie do końca pewien tego co mówi.
-czyli możnaby powiedzieć że styczność z pięknymi kobietami masz na codzień?
-o tak. I z mężczyznami też- zażartował a ja się zaśmiałam.- masz piękny uśmiech..
- przestań prawić mi komplementy- czułam że oblewam się rumieńcem
-dlaczego nie lubisz komplementów?
-nie przywykłam.
-a powinnaś. Jesteś piękna i będę to powtarzać tak długo aż sama w to uwierzysz.
-dziękuję.
-posmutniałaś, powiedziałem coś nie tak?
-nie, po prostu to rozstanie pozbawiło mnie poczucia własnej wartości.. a ty jesteś taki miły..
-nie przejmuj się. Pomogę Ci uwierzyć w siebie.- wyciągnął rękę w moją stronę i pogłaskał po policzku. Ciepło jego dłoni sprawiło że poczułam miły dreszcz. Emanował od niego spokój którego ostatnio tak potrzebowałam. Po chwili jednak ocknęłam się i zapytałam
-która godzina?
Popatrzył na zegarek
- dochodzi 19.
-cholera, muszę wracać.
- dobrze, odwiozę Cię. Tylko zapłacę rachunek
-ile płacę?
-42 złote
-proszę. Reszty nie trzeba-podał kasjerce banknot 50-złotowy i ruszyliśmy do wyjścia.
15 minut później byliśmy już pod domem mojego wujostwa. Pech chciał że Weronika siedziała na ławce i widziała jak podjechaliśmy. Patryk wysiadł z auta, otworzył drzwi od mojej strony i pomógł mi wysiąść podając rękę.
- miło było spędzić z Tobą to popołudnie. Liczę na powtórkę.
- mi również miło minął czas. Dobranoc- powiedziałam na pożegnanie.
- dobranoc- odpowiedział i złożył delikatny pocałunek na moim policzku- śpij słodko.
Po tych słowach wsiadł do auta i odjechał. Stałam tak jeszcze przez chwilę ciągle czując na policzku jego pocałunek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziękowania

Kochani. To już koniec historii Angeliki i Krystiana. Mam nadzieję, że będziecie ją długo wspominać. Dziękuję za to, że  tak cierpliwie i wi...