wtorek, 31 lipca 2018

STUDENCKA LOVE CZ. 10

Ledwie przekroczyłam próg domu i zamknęłam za sobą drzwi, podbiegł do mnie przerażony wujek.
-Rany Boskie! Angelika, co ci jest?! Jesteś blada jak ściana a wzrokiem jakby nieobecna.
Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć wziął mnie na ręce i położył na kanapie.
-Sara, dzwoń po lekarza- wydał polecenie do cioci.
-nie trzeba, naprawdę. Nic mi nie jest.- uspokajałam ich.
-jak nic ci nie jest?! Wyglądasz jak cień człowieka, jakbyś ducha zobaczyła. Musi cię obejrzeć lekarz.
-wujku, naprawdę nie potrzebuję lekarza. Jedyne czego mi trzeba to trochę samotności. Mogę iść do siebie?
przyjrzał mi się uważnie
-dobrze, zaniosę cię. Ledwo stoisz na nogach, jeszcze spadniesz ze schodów.
Wziął mnie na ręce i zaniósł na górę do mojego pokoju. Tam położył mnie na łóżku i jeszcze chwilę obserwował czy mi się nie pogarsza.
-wujku, możesz mnie zostawić?- poprosiłam.
-dobrze, ale będę tu zaglądał co jakiś czas.
-ok.
Wyszedł z pokoju a ja pierwsze co zrobiłam to wzięłam kwiaty z biurka i z całą złością jaka we mnie była wrzuciłam do kosza. Kiedy już pozbyłam się tego co przypominało mi o Patryku, usiadłam. Objęłam nogi rekami i oparłam głowę na kolanach. Miałam ochotę krzyczeć, żeby uwolnić ból który rozdzierał mnie od środka. Nienawidziłam go całym sercem. Bardziej niż Filipa w chwili kiedy ze mną zerwał. Miałam ochotę wygarnąć mu co o nim myślę. -jak ja się pokażę na uczelni?! Jak przetrwam prowadzone przez niego wykłady?! Boże!! Jak?!!! - biłam się ze swoimi myślami- Boże!! Dlaczego?!!!! Czy ja nie zasługuję na szczęście?! Na miłość?! Co Ci do cholery zrobiłam że tak mnie karzesz!!!!! - krzyczałam w duchu, zanosiłam się płaczem i z trudem łapałam powietrze.
-Angelika! -wujek wpadł do pokoju- co się dzieje? Uspokój się, proszę.
Nie potrafiłam przestać płakać. Nic nie było w stanie mnie uspokoić.
-Sara!!! -zawołał ciocię, która już po chwili była w pokoju.
- co się dzieje?- zapytała
- dzwoń po tego lekarza. Patrz jak ona wygląda. Cała się trzęsie od płaczu.
-dobrze, już dzwonię.
Po jakichś 15. minutach przyjechało pogotowie. Ratownik medyczny najpierw rozmawiał z wujkiem i ciocią po czym podszedł do mnie, wyciągnął z apteczki jakąś ampułkę i strzykawkę. Zaaplikował mi jakiś lek, chyba na uspokojenie. Czułam się po nim wyciszona i otumaniona. Słyszałam jak ratownik medyczny mówił do wujka że teraz będę senna i żeby się tym nie przejmować bo to normalne. Nie pamiętam momentu kiedy wyszli. Odpłynęłam i obudziłam się dopiero późnym wieczorem. Czułam się strasznie rozkojarzona, patrzyłam na wszystko dookoła tępym wzrokiem a słowa które ktoś do mnie wypowiadał docierały do mnie jakby z opóźnieniem. Wujek chyba powiedział Weronice co się stało, bo nie wypytywała mnie o nic, jak to zwykle miała w zwyczaju.
-kochanie zjedz coś. Nic nie jadłaś od rana- namawiała mnie ciocia
-dziękuję, nie jestem głodna
-nie możesz się głodzić, wypij chociaż herbatę i zjedz jedną kanapkę.
Wykonałam prośbę żeby nie robić jej przykrości. Kiedy już zjadłam kolację ciocia poprosiła Weronikę żeby odprowadziła mnie do pokoju. Szłyśmy powoli bo czułam  jakby podłoga osuwała mi się pod nogami. W pokoju usiadłam z Weroniką na łóżku, przytuliła mnie i powiedziała;
-nie będę cię dręczyć, połóż się i idź spać. Jutro porozmawiamy.
-dobrze, dziękuję- powiedziałam
-dobranoc
-dobranoc Werka.
Po jej wyjściu nie musiałam długo czekać na sen. Lek jeszcze działał więc szybko zasnełam.
Obudziłam się następnego dnia rano. Popatrzyłam na telefon i zobaczyłam 8 nieodebranych połączeń i 3 wiadomości tekstowe. Oczywiście wszystko od niego.

"Angela przepraszam. Możemy się spotkać?"

"Słońce, proszę odpisz. Co się z Tobą dzieje?"

"Błagam, odezwij się. Zaczynam się martwić. Pozwól mi wyjaśnić. Będę czekał jutro o godzinie 15:00 pod klubem"

Postanowiłam je zignorować. Palant, po tym wszystkim co mi zrobił jeszcze śmie prosić o spotkanie. Do pokoju cicho weszła moja kuzynka. Chyba nie chciała mnie obudzić w razie gdybym jeszcze spała. Kiedy jednak zobaczyła że już nie śpię i siedzę na łóżku zamyślona, postanowiła usiąść obok. Wzięła mnie za rękę i tak siedziałyśmy przez dłuższą chwilę w milczeniu. Wreszcie się odezwała.
-patrząc na ciebie boję się zapytać, co się stało?- słychać było w jej głosie troskę
-Weronika, ja.. ja nigdy nie czułam się tak upokorzona- powiedziałam łamiącym się głosem- to jakiś koszmar. On jest moim wykładowcą!- rozpłakałam się- jak ja mam zrobić te studia?! Przecież...-przerwała mi w pół słowa.
-co za sukinsyn! -wściekła się- bezczelny dupek! Jak mógł tak zagrać na twoich uczuciach! Dobrze wiedział że jesteś świeżo po rozstaniu!!
Kiedy ona nie potrafiła ukryć wzburzenia ja tonęłam w łzach. Widząc to objęła mnie.
-nie smuć się kochana- pocieszała- nie twoja wina że trafiłaś na kolejnego dupka.
- dzwoni i pisze od wczoraj...-wydusiłam z siebie
-co?!! Jak śmie?!! Czego od Ciebie chce?! Pokaż te sms-y.
Włączyłam folder z wiadomościami i podałam jej telefon.
-idź-powiedziała a ja popatrzyłam na nią zszokowana, nie wierząc w to czego ona ode mnie oczekuje. Popatrzyłam na nią z niedowierzaniem- idź i wygarnij mu, powiedz żeby się od ciebie odpieprzył! Zobaczysz, ulży ci jak się na nim wyładujesz
- ty się słyszysz?! Mam się z nim spotkać? Ja nie chcę go znać!
-pójdę z tobą- zaoferowała- jak ty nie będziesz w stanie nic powiedzieć to ja mu wygarnę co o nim myślę!- powiedziała wściekła.
-Weronika, nie dam rady stanąć przed nim. Ty widzisz w jakim ja jestem stanie?!-płakałam- czuję się upokorzona w pełnej skali.
-w takim razie pójdę z tobą i ja mu powiem trochę do słuchu- uparła się- mówię ci Angela, to szansa dla ciebie żeby wyżyć się na tym gnojku.
Przez chwilę siedziałyśmy w milczeniu. Analizowałam każde słowo, każda sylabę bo mój mózg jakby nie nadążał.
-dobrze- wydusiłam z siebie- pójdę, ale ty zostaniesz z boku.
-ok. Teraz chodź coś zjeść żebyś nie zemdlała.
Zeszłyśmy razem na dół. Jak tylko ciocia nas zobaczyła zerwała się na równe nogi z krzesła i podeszła do mnie.
- jak się czujesz? Wczoraj nas nieźle nastraszyłaś
-lepiej. Przepraszam, nie chciałam przysporzyć wam zmartwień.
-dziecko, nie przepraszaj. Ważne że już ci lepiej.
-koło 15. wychodzę- uprzedziłam
- nie wiem czy to dobry pomysł. Zostań może w domu.
-pójdę z nią, niech złapie trochę powietrza- wtrąciła Weronika
-jak tak to w porządku.- zgodziła się na nasze wyjście

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziękowania

Kochani. To już koniec historii Angeliki i Krystiana. Mam nadzieję, że będziecie ją długo wspominać. Dziękuję za to, że  tak cierpliwie i wi...